Lubię rozpoczynać dzień chwilą z Panem, przy muzyce i pieśniach, których słowa pobudzają moje serce do uwielbienia Boga. Sięgam nieraz do nagrań zalegających półkę już od dłuższego czasu. Jestem dodatkowo wdzięczny mojemu Panu, ponieważ wracają w pamięci dobre chwile z przeszłości.
Mam już swoje lata, więc wspomnień nagromadziło się też niemało. Dziś wsłuchałem się w piękne słowa, jakie włożył w teksty śpiewanego świadectwa mój przyjaciel, a jego CD znajduje się w moim zbiorze już ponad dwadzieścia lat. Sporo czasu, aby dodatkowo zastanowić się nad wiernością i trwaniem przy Panu w przeciągu mijających lat życia. Autor tych słów nadal idzie “śladem Twym”, jak to obiecał swojemu Panu przed wielu laty.
Pomyślałem wówczas o wielu innych wykonawcach pieśni religijnych, których już nie widać, ani nie słychać, ponieważ zmienili drogi swego życia. Zeszli z wybranych kiedyś dróg, gdyż stały się zbyt wąskimi, aby zmieścić na nich całe bogactwo, jakie nagromadzili w życiu.
Pisałem już niejednokrotnie na temat naszej mowy, jaka płynie z naszych serc. Na współczesnych nabożeństwach utrwaliła się już specyficzna liturgia wypowiadanych, a raczej wyśpiewywanych słów, którymi wielbimy Pana. Z moich obserwacji wyrobiłem sobie pewną opinię, którą wyraziłem w rozważaniu zatytułowanym “Ewangeliczny różaniec”. Poruszyłem w nim zwyczaj wielokrotnego powtarzania kilku słów, które same w sobie zawierają właściwe przesłanie, lecz ich sposób wypowiadania świadczy o braku głębszej treści w sercu śpiewającego, lub śpiewającej. Odwołałem się wówczas do opinii Pana Jezusa, który w Swoim nauczaniu zwracał uwagę na to, że “człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego” (Łuk. 6:45).
Z kontekstu tej wypowiedzi wynika jasno, iż Pan Jezus nie patrzy jedynie na jakość słów, lecz również na ilość. Chrystus odwołuje się do prostej zależności, jaka występuje pomiędzy jakością drzewa i owocem, jaki ono rodzi. Jest oczywiste, że “nie ma bowiem drzewa dobrego, które by rodziło owoc zły, ani też drzewa złego, które by rodziło owoc dobry. Każde bowiem drzewo poznaje się po jego owocu, bo nie zbierają z cierni fig ani winogron z głogu” (Łuk. 6:43,44).
Apostoł Jakub, który sporą część swojego listu poświęcił językowi, który jest “wśród naszych członków swoistym światem nieprawości; kala on całe ciało i rozpala bieg życia, sam będąc rozpalony przez piekło” (Jak. 3:6). Dalej odwołuje się do ilustracji zaczerpniętej z nauki Pana Jezusa, zadając retoryczne pytanie: “Czy drzewo figowe, bracia moi, może rodzić oliwki albo winna latorośl figi? Tak też słony zdrój nie może wydać słodkiej wody” (w. 12). Nawiązując do porównania słów z potokiem wody, zwraca uwagę już nie tylko na ich jakość, lecz również na ilość słów, jakie płyną z naszych ust.
Zarówno owoc, jak i woda występują często w nauczaniu Pana Jezusa, z podkreśleniem również ilości. Chcę odwołać się do pięknego porównania naszego życia do latorośli, jaka wyrasta z pnia winnego. Jezus powiedział o sobie: “Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem” (Jan 15:1). Mamy tutaj obraz Bożego ogrodu, w którym my, dzięki łasce odkupienia i odrodzenia, możemy być ponownie wszczepieni w Boże źródło życia. Czyli coś, co człowiek utracił w nieposłuszeństwie Adama i Ewy - dostęp do drzewa życia, które stało pośrodku Bożego raju.
Teraz, dzięki łasce Bożej, dzięki narodzeniu się na nowo, każdy z nas staje się latoroślą, w tym celu, aby wydała owoc. Z racji wszczepienia w Chrystusa, wiadomo, że owoc będzie najwyższej jakości, gdyż “nie może dobre drzewo rodzić złych owoców” (Mat. 7:18). Lecz zwróćmy uwagę na to, że Pan Jezus każdą latorośl “oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc” (Jan. 15:2). Tak więc, bardzo Mu zależy nie tylko na jakości, lecz również na ilości wydawanego owocu.
Chodzi mi o to, że jeśli w sercu znajduje się obfitość wdzięczności za okazaną w życiu łaskę, to i słów będzie więcej. Więcej będzie wyrazów, obfitsza będzie treść podczas uwielbiania Boga. I nie chodzi mi o sztucznie tworzoną obfitość, jak już kiedyś opisałem to w rozważaniu “Bicie chrześcijańskiej piany”. Obfitość naszych serc powinna być autentyczna, świeża i niezmiennie wdzięczna. Jeśli w naszych sercach panuje Boży pokój i jesteśmy szczerze wdzięczni Bogu, to wówczas Słowo Boże wypełni serca “obficie; (...) wdzięcznie śpiewając Bogu w sercach waszych” (Kol. 3:16).
Wracając jeszcze do słów Pana Jezusa zapisanych przez Łukasza, który scharakteryzował swoje dzieło słowami: “wszystko od początku przebadałem, dokładnie kolejno ci to opisać” (Łuk. 1:3), powinniśmy zwrócić uwagę na kontekst, w jakim Chrystus mówi o jakości i ilości wypowiadanych słów. W tym fragmencie Pan mówi również o obfitości słów w wypowiadanej modlitwie do Boga. Pan Jezus, który doskonale zna serca modlących się, zadaje pytanie: “Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?” (Łuk. 6:46). Dość często jestem świadkiem, jak wiele osób podczas publicznej modlitwy powtarza nieustannie imię Pana, jak przerywnik lub przecinek. Kiedyś zadałem sobie trud policzenia i wyszło mi, że w czasie jednej minuty słowo Pan zostało wypowiedziane kilkanaście razy.
Ewangelista Mateusz rozszerza wypowiedź Chrystusa - “Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (Mat. 7:21). Dalej, Pan Jezus wydaje wprost wyrok na tych, którzy obficie używają imienia Pana - “Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (w. 23). Więc sama obfitość też nie jest dobra.
Sądzę, że tak jak niewłaściwa jakość, gdy składamy “Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg, które wyznają jego imię” (Hebr. 13:15), tak samo i bezmyślna obfitość, nie podoba się naszemu Panu. Pamiętajmy, że “z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu. Albowiem na podstawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mat. 12:36,37).
Na zakończenie tej krótkiej refleksji, chcę odwołać się do mądrości Salomona, który radzi: “Kto pilnuje swoich ust i swojego języka, uchroni swoją duszę od niejednego niebezpieczeństwa” (Prz. Sal. 21:23).
Henryk Hukis