Każdy
zawodnik sportowy, który chce odnosić sukcesy, musi być nie tylko w dobrej
kondycji fizycznej, lecz również zdolny do zachowania wytrwałości w dążeniu do
celu. Podobnie jest w naszym życiu, gdy walczymy z przeciwnościami, pojawiają
się momenty zwątpienia, a nawet rezygnacji, że osiągnięcie celu wykracza poza
nasze siły. Dlatego tak ważne jest, aby nie ulegać tym myślom, lecz zachować
cierpliwość i kontynuować dzieło do końca. To nie zawsze jest łatwe, lecz warto
jest wysilić się, aby wytrwać w podjętym postanowieniu, jak kiedyś śpiewaliśmy
w znanym refrenie: „Postanowiłem iść za Jezusem. Nie wrócę już, nie wrócę już”
Niedawno
przypomniała mi się dość zabawna historia z mego dzieciństwa. Tak się złożyło,
że naukę w szkole podstawowej rozpocząłem rok wcześniej, niż to było oficjalnie
przyjęte. Byłem bodajże już w trzeciej klasie, gdy mój nauczyciel z matematyki,
widząc moje słabe wyniki, postanowił przenieść mnie do niższej klasy. Pamiętam
dokładnie ten moment, gdy chwycił mnie z rękę, aby zrealizować zamierzony cel i
zaczął wyprowadzić mnie z klasy. Kiedy znaleźliśmy się już w drzwiach, chwyciłem
się z całych sił drugą ręką framugi drzwi i postanowiłem nie dać się
nauczycielowi, gdyż bardzo chciałem pozostać w tej samej klasie. Po chwili
szarpaniny, nauczyciel poddał się, dzięki czemu mogłem bez zmian kontynuować
naukę, lecz już z silnym postanowieniem poprawy w matematyce.
Jak
żywo, przypomina mi się inna historia, już nie z mojego życia, lecz z Biblii.
Mąż Boży Jakub, syn Izaaka, wracał do swojej ojczyzny z rodziną i z całym
dobytkiem. Gdy zbliżył już się do ziemi obiecanej przez Boga Abrahamowi,
dowiedział się, że czeka na niego jego brat Ezaw, którego poprzednio oszukał.
Jakub bardzo bał się tego spotkania i nie będąc pewnym, jaki los może go
spotkać, postanowił rozdzielić rodzinę i dobytek, aby uratować przynajmniej
jakąś część. Sam natomiast „wziął obie żony swoje, obie służące swoje i
jedenastu synów swoich i przebył bród Jabboku” (1 Moj. 32:22). Gdy przechodził przez potok, na jego drodze stanął
pewien mąż, który okazał się być Bożym posłańcem. Jakub zmagał się z tym mężem
do samego świtu, nie chcąc go wypuścić ze swoich rąk, ponieważ bardzo mu
zależało na tym, aby pozyskać przychylność Boga, mówiąc: „Nie puszczę cię,
dopóki mi nie pobłogosławisz” (w. 26).
Upór Jakuba był tak silny, że posłaniec Boży musiał zwichnąć mu biodro, aby
uwolnić się od niego. Z pewnością, całe to zdarzenie zostało zaplanowane przez
Boga, który miał Swój plan dla Jakuba, który od tego momentu został już Izraelem,
mężem wytrwałym w zmaganiu o nową przyszłość. To nie był już ten sam Jakub,
który cokolwiek poprzednio postanowił, uzyskiwał na swój sposób, przez podstęp.
Teraz nosił w sobie nową naturę, posiadł cechy Bożego wojownika, który nie
poddaje się łatwo, lecz zachowuje raz obrany kurs, aby dojść od celu, jaki Bóg
mu wyznaczył.
Nasz
popularny przekład Biblii nie oddaje najlepiej znaczenia imienia Izrael, jakie
znajdują się w oryginale. W takich sytuacjach lubię odwołać się do innych
przekładów, choćby na przykład, do Biblii Gdańskiej, w której wyjaśnienie
znaczenia tego imienia brzmi: „boś sobie mężnie poczynał z Bogiem, i z
ludźmi, i przemogłeś”. Przecież nie chodzi o to, że Jakub pokonał Boga,
lecz miał odwagę walczyć o Boże błogosławieństwo, a siłę w tej walce otrzymał
od Pana, któremu postawił później ołtarz, nazywając go: „Mocny Bóg
Izraelski” (1 Moj. 33:20 [B.G.]).
Podobnie
jak później Mojżesz, który również stanął twarzą w twarz ze świętym Bogiem, i
nie zginął. Bóg wybierał do szczególnych zadań mężów, którzy posiadali tę
konieczną cechę, zachowania wytrwałości do końca. Naturalna wytrwałość jest
potrzebna do osiągnięcia naturalnych celów, lecz w Bożym Królestwie zadania,
jakie stoją przed nami są innej natury. Dlatego potrzebujemy wytrwałości na
miarę celów, jakie wyznaczył nam Bóg. Nasz własny upór nie zawsze służy
sprawie, jaką chcemy osiągnąć. Apostoł Piotr przedstawia nam właściwy
mechanizm, jaki funkcjonuje w odrodzonym przez Ducha Świętego człowieku. Bóg
obdarował nas wszystkim, „co jest potrzebne do życia i pobożności, przez
poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które
darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się
uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga
za sobą pożądliwość” (2 Ptr. 1:3,4).
Posiadając te cechy odrodzonej natury, będziemy w stanie osiągnąć wytrwałość,
jaka jest konieczna, aby zachować pobożność.
Apostoł
Piotr, pisząc do wierzących, którzy narażeni byli na różnego rodzaju fałszywe
nauczania, ostrzegał ich – „Wy tedy, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej,
miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie
dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska” (2 Ptr. 3:17). Diabeł, który „chodzi wokoło jak lew ryczący,
szukając kogo by pochłonąć” (1 Ptr.
5:8), robi wszystko co w jego mocy, aby wierzących „wyprzeć z mocnego
przekonania”. Pytanie, jakie chciałbym zadać dzisiaj każdemu, to, na ile
staramy się zachować to mocne stanowisko? Wielu uważa, że skoro są zbawieni, to
już nic nie muszą robić, gdyż łaska Boża ich chroni. Tak, to prawda, że Bóg
zapewnia nam Swoją ochronę, i jedynie Jego moc jest skuteczna, aby nas zachować
bezpiecznie do końca. Lecz uważam, że my również musimy zachować aktywną
postawę, a nie jedynie biernie czekać na bieg wydarzeń. Jesteśmy nieustannie
narażani na silne wiatry „nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp,
prowadzący na bezdroża błędu” (Efez.
4:14), dlatego musimy stawiać wytrwały opór i nie poddawać się.
Apostoł
Piotr zwraca uwagę wierzącym w Pana Jezusa na ich prawidłową postawę aktywnego
włączenia się w ten proces duchowego wzrastania, radząc im: „właśnie dlatego
dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem,
poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością,
pobożność braterstwem, braterstwo miłością” (2 Ptr. 1:5-7). Wyrażenie „dołożyć starań”, w oryginale znaczy
„przeć niezwłocznie do przodu”. Jest to postawa świadcząca o nastawieniu na
osiągnięcia celu za wszelką cenę, bez oglądania się na innych. O takiej
postawie mówił Pan Jezus, wskazując na gorliwość Jana Chrzciciela, że „aż
dotąd Królestwo Niebios doznaje gwałtu i gwałtownicy je porywają” (Mat. 11:12). Jest to postawa, jaką
okazał pewien człowiek, gdy znalazł skarb ukryty w roli, „uradowany
odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje oną rolę” (Mat. 13:44).
Jeśli
naprawdę poznaliśmy wartość Królestwa Bożego, jeśli zależy nam na wejściu do
wiecznej społeczności z Ojcem, będziemy w stanie uczynić wszystko, wyrzec się
wszystkiego, aby nic nie stanęło na naszej drodze. Można ulec pokusie
złagodzenia sobie życia korzystając z jazdy na „cruse control”, zamiast „dokładać
wszelkich starań”, abyśmy nie byli „bezczynni i bezużyteczni w poznaniu
Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2
Ptr. 1:8). Taka jazda na luzie może doprowadzić do zejścia z właściwego
kursu, przed czym ostrzega autor Listu do Hebrajczyków – „Dlatego musimy tym
baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z
drogi” (Hebr. 2:1). Łódź
dryfująca po bezkresnym morzu nie dopłynie do pożądanego portu.
Wytrwałość
liczy się jedynie wówczas, gdy dojdziemy do celu, dlatego musimy nauczyć się
zachowywać ją do samego końca. Apostoł Jakub, pisząc o doświadczeniach, które
powinniśmy przyjmować z radością, zwraca uwagę na taką właśnie wytrwałość – „za
błogosławionych uważamy tych, którzy wytrwali” (Jak. 5:11).
Nie
wystarczy trwać, musimy wytrwać.
Henryk Hukisz