Jedna z bardziej znanych wypowiedzi apostoła Pawła znajduje się w Dziejach Apostolskich. Paweł jest już więźniem w drodze do Rzymu. Jego wędrówka na dwór cesarza wypełniona jest wieloma bardzo istotnymi wypowiedziami przed różnymi dostojnikami ówczesnego świata. Uprowadzony przed gniewem przywódców żydowskich z Jerozolimy do Cezarei, znajdował się na dworze prokuratora Feliksa. Lecz po kilku dniach arcykapłani dowiedzieli się o tej kryjówce i postanowili osobiście oskarżyć apostoła. Paweł miał więc okazję złożyć świadectwo swojego spotkania z Chrystusem. W końcu losem Pawła zainteresował się sam król Agryppa i jego żona Berenike. Namiestnik cesarza Feliks przedstawił apostoła królowi wyjaśniając, że osobiście nie widzi żadnego powodu, aby Pawła oskarżać o cokolwiek. Lecz Agryppa zapragnął osobiście posłuchać Pawła, zachęcając go słowami: „Możesz przemówić we własnej obronie” (Dz.Ap. 26:1)
Paweł postanowił wykorzystać okazję, aby opowiedzieć o spotkaniu z Chrystusem na drodze do Damaszku. Czytamy w opisie, jaki zostawił nam jego wierny przyjaciel Łukasz - „W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światłość z nieba, jaśniejszą od słońca, która ogarnęła mnie i tych, co jechali ze mną. Gdy wszyscy upadliśmy na ziemię, usłyszałem głos, który mówił do mnie po hebrajsku: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Trudno ci wierzgać przeciwko ościeniowi” (Dz.Ap. 26:12-14). Chrystus wskazał mu wówczas na pogan „do których cię posyłam, abyś otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga, aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi” (w. 18). Dlatego Żydzi znienawidzili mnie - kontynuował swoje świadectwo apostoł - i postanowili zabić, oskarżając przed Rzymianami. Lecz Bóg jest ze mną, ponieważ wierzę, „że Mesjasz musi cierpieć, że jako pierwszy ze zmartwychwstałych będzie głosił światło ludowi i poganom” (w. 23).
Na te słowa Festus zareagował zawołaniem: „Tracisz rozum, Pawle! Wielka uczoność przywodzi cię do szaleństwa” (Dz.Ap. 26:24). Lecz Paweł od razu wyjaśnił - „Nie tracę rozumu, najdostojniejszy Festusie, lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane” (w. 25). Ta rozmowa kończy się znanym powiedzeniem, jakie padło z ust króla Agryppy: „Niewiele brakuje, a przekonasz mnie, bym został chrześcijaninem” (w. 28).
Szaleństwo Pawła polegało na tym, że w oczach króla Agryppy, to w co wierzył Paweł i czemu poświęcił swoje życie, nie było czymś mądrym, co powinien zrobić człowiek wykształcony. Lecz Paweł niejednokrotnie porównywał mądrość, którą wybrał, z tym czym chełpi się świat, że to „co głupie u Boga, jest mądrzejsze niż ludzie, a to, co słabe u Boga, jest mocniejsze niż ludzie” (1 Kor. 1:25). Apostoł powołał się na słowa proroka Izajasza: „Wytracę mądrość mądrych i rozum rozumnych obrócę wniwecz” (1 Kor. 1:19).
Boża mądrość, to zupełnie inna logika, to inne rozumowanie. Paweł zadaje całą serię retorycznych pytań - „Gdzie mędrzec? Gdzie nauczyciel Prawa? Gdzie badacz tego wieku? Czy Bóg nie uczynił głupstwem mądrości tego świata? Skoro bowiem z pomocą mądrości świat nie potrafił poznać Boga w Jego mądrości, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszonej nauki zbawić tych, którzy wierzą” (1 Kor. 1:20,21). Dlatego jest rzeczą oczywistą i zgodną z Bożym rozumowaniem, że „nauka krzyża jest głupstwem dla tych, którzy dążą ku zagładzie, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą” (1 Kor. 1:18).
Dla świata i jego mędrców i władców, to co postanowił Bóg będzie głupstwem, szaleństwem, rzeczą nie do przyjęcia. Aby uznać Bożą mądrość za właściwą mądrość, musi wpierw nastąpić przemiana umysłu, jaka dokonuje się dzięki łasce narodzenia się na nowo. Jest to jedyna droga, jaka została dana ludziom na świecie od czasu słynnej rozmowy Jezusa z Nikodemem (Jan 3:1-10). Lecz ludzie od tamtych czasów do dziś odpowiadają Bogu: „Jak to możliwe?” (Jan 3:9) i nadal uważają, że świadectwo tych, którzy doświadczyli łaski nowych narodzin, jest szaleństwem pozbawionym rozumu.
Chciałbym jednak odnieść się do spotykanych współcześnie szaleństw pośród tych, którzy uważają się za chrześcijan. Nie jest to żadne nowe zjawisko, gdyż już w czasach apostolskich można było spotkać się z szaleństwami zupełnie innego rodzaju, niezgodnego z Bożym porządkiem i zdrową nauką. Paweł starał się uporządkować sprawy w zborze korynckim, gdzie było wiele nieporządku podczas nabożeństw. Dlatego pisał wprost: „Jeśli więc zgromadziłby się cały Kościół w jednym miejscu i wszyscy mówiliby językami, a wejdą podczas tego ludzie prości bądź niewierzący, czy nie powiedzą, że szalejecie?” (1 Kor. 14:23). Tego rodzaju szaleństwa Paweł nie zaleca w Kościele.
Lecz to, co możemy usłyszeć współcześnie, szczególnie w czasie doświadczenia jakie przechodzimy w związku z koronawirusem, przechodzi wszelki zdrowy rozsądek. W Stanach Zjednoczonych, gdzie szczególnie doceniana jest wolność, pewien pastor dużego kościoła, powołując się na poprawkę do Konstytucji zapewniającą wolność wyznania stwierdził, że nie odwoła nabożeństw pomimo urzędowego zakazu zgromadzeń. Ponieważ posiada silne cechy przywódcze, mentalnie zmusza ludzi do uczestnictwa.
Obejrzałem fragment tego nabożeństwa i jak żywo, przypomniałem sobie wydarzenie z lat 70-tych ubiegłego wieku, gdy Jim Jones stworzył kult „People’s Temple” i uciekając przed prawem do Gujany, doprowadził do masowego morderstwa wiernych mu wyznawców. Współczesny przywódca, jak na razie porywa jedynie wierny sobie lud do składania kolekty. Jak na razie.
Innego rodzaju szaleństwo można spotkać obecnie wśród niektórych liderów katolickich. Dziś przeczytałem, że w TV trwam, pewien ksiądz ogłaszał, iż podczas przyjmowania komunii nie grozi zarażenie koronawirusem, ponieważ: „kapłan ma konsekrowane ręce i zarówno w sensie dosłownym, jak i nadprzyrodzonym jego ręce są czyste". Innego dnia natomiast usłyszałem wypowiedź pewnego profesora z KUL-u, że niektórzy kapłani „wciskają ludowi, że wirus nie może przenieść się na opłatku”. Lecz tenże profesor zapomniał, że doktryna kościoła katolickiego na temat komunii jest niczym innym, jak "wciskaniem” wiernym, że podczas „transubstancjacji” wafelek zamienia się w rzeczywiste ciało Chrystusa. Nigdzie w Biblii nie znajdziecie nawet najmniejszej podstawy, aby tak nauczać.
Tego rodzaju szaleństwa można spotkać nieraz w internecie, który jest otwarty na wszelkiego rodzaju dziwactwa samozwańczych liderów różnych ugrupowań. Niedawno na moim koncie FB pojawiło się ogłoszenie biznesowe typu: „świadczę usługi modlitewne, wkładanie rąk, uzdrowienie i wskrzeszanie z martwych”. Niestety, wielu naiwnych powiela tego rodzaju informacje.
Szaleństwo Pawła było zgodne z Bożą mądrością, gdyż było świadectwem rzeczywistej przemiany, jakiej ten sługa Boży doświadczył. I tego potrzebujemy w każdym czasie. Wiem, że mając za przeciwnika niewidzialnego wirusa, opanowuje nas lęk o zdrowie, a nawet o życie. Lecz jedynym remedium, lekarstwem jest Boży pokój. Wpierw jednak musimy uzyskać łaskę narodzenia się na nowo.
Wówczas Duch Święty, który znajdzie mieszkanie w świątyni naszego ciała, będzie dla nas ochroną. Paweł zapewnia, że „Nie dał nam bowiem Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i rozsądku” (2 Tym. 1:7). Jest to Boża moc i miłość, jakiej na prawdę potrzebujemy. Lecz tym razem chcę zwrócić uwagę na rozsądek, którego potrzebujemy tak samo jak mocy i miłości. Greckie słowo „σωφρονισμου” [sofronismou], znaczy rozsądek, trzeźwe myślenie, zdrowy umysł lub przywodzenie do rozsądku.
Takiego rozsądku życzę każdemu zawsze, nie tylko w czasie zagrożenia koronawirusem.
Henryk Hukisz