To pytanie wprawia w zakłopotanie pastorów, nauczycieli i chrześcijan, gdyż w zasadzie nikt nie zna właściwej odpowiedzi. Skoro tak jest, to dlaczego nadal zadajemy to pytanie? Myślę, że dlatego, iż w cierpieniu jest jakiś sens, jakiś cel, którego nie potrafimy jeszcze wyraźnie określić. Wiemy jednak, że tak musi być i modlimy się o to, aby w sytuacji, gdy nas to spotka, Bóg da nam na tyle sił, abyśmy wytrwali.
Kiedy czytam jeden z najbardziej znanych fragmentów Listu apostoła Pawła do wierzących w Rzymie, zaczynam rozumieć, jaki jest sens cierpienia. Paweł napisał: „Usprawiedliwieni z wiary, mamy pokój z Bogiem przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przez Niego, dzięki wierze, mamy także dostęp do tej łaski, w której trwamy, i radujemy się nadzieją chwały Boga. I nie tylko to, ale także radujemy się w uciskach, wiedząc, że z ucisku rodzi się wytrwałość, z wytrwałości doświadczenie, z doświadczenia zaś nadzieja” (Rzym. 5:1-4). Widzimy tu, że samo cierpienie bez tego kontekstu, nie miałoby sensu. Dopiero gdy występuje w łańcuchu zależności, rozumiemy, iż to właśnie dzięki cierpieniu, możemy osiągnąć wytrwałość, która daje nam nadzieję. A bez nadziei, mielibyśmy beznadziejne życie, dlatego, że jedynie nadzieja „nie sprawia zawodu, bo miłość Boża jest wylana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany” (w. 5). Dopiero gdy ujrzymy ogrom otaczającej nas miłości Boga, która wypełnia nasze serca, odwracamy uwagę od cierpienia i w pełni koncentrujemy się na Bogu.
Wspaniałą ilustrację cierpiącego człowieka możemy spotkać w dość odległym czasie. To właśnie Hiob, o którym wiemy, że bardzo cierpiał i nie złorzeczył Bogu, pomaga nam dzisiaj odnieść się do cierpienia z pełnym zrozumieniem, bez żalu do Boga. Gdy uważnie przeczytamy po raz kolejny tę księgę, to lepiej zrozumiemy sens, jaki Bóg wkłada w cierpienie, gdy je dopuszcza w naszym życiu.
Postaram się ująć całą prawdę o cierpieniu w trzech krótkich punktach:
1. Bóg zsyła próby, aby doświadczyć naszą wiarę.
Najczęściej spotykamy się z poglądem, że cierpienie, jakiego doświadczamy, jest wynikiem grzechu i jest przejawem gniewu Bożego.
Jestem jednak przekonany, że ten pogląd jest błędny. Wystarczy spojrzeć na fakt, że Hiob nie zrobił nic złego, by zasłużyć na to, co mu się przydarzyło. W Księdze Hioba jest napisane, że Hiob był „uczciwy i prawy, bał się Boga i stronił od zła” (Hi. 1:1). Bóg jednak pozwolił szatanowi, aby „poraził Hioba złośliwymi wrzodami, od stóp aż do czubka głowy” (Hi. 2:7). Hiob jednak, pomimo iż jego żona namawiała go, aby złorzeczył Bogu, wyznał: „Skoro przyjęliśmy dobro od Boga, dlaczego nie mielibyśmy przyjąć zła?” (w. 10).
W tym rozważaniu o cierpieniu musimy jasno stwierdzić, że Bóg nie karze nas zsyłaniem na nas różnych prób i doświadczeń. On zsyła je na nas w tym celu, aby wypróbować i pogłębić naszą relację z Nim. Zobaczmy na wniosek, do jakiego doszedł cierpiący Hiob, gdy jego „ciało okryło się zgnilizną i prochem ziemi, a skóra stwardniała i pęka” (Hi. 7:5). Wówczas wprost wykrzyknął z serca pełnego wiary i ufności: „Ja wiem, że mój Wybawca żyje, i ostatni stanie nad prochem” (Hi. 19:25).
Życiorys tego wiernego sługi Bożego, pomimo nieludzkich cierpień, kończy się wspaniałym podsumowaniem, że Hiob „zmarł w bardzo podeszłym wieku, syty swoich dni” (Hi. 42:17). Któż nie chciałby mieć prawa do takiego napisu na swoim nagrobku? Myślę, że należałoby postawić sobie pytanie: „Ile należy wycierpieć, aby mieć do tego prawo?”
Później, już w Nowym Testamencie, apostoł Jakub stwierdził: „Radujcie się w pełni, moi bracia, gdy spadną na was różne doświadczenia. Wiecie przecież, że z wypróbowania waszej wiary rodzi się wytrwałość. Wytrwałość zaś niech się przejawia w doskonałym dziele, abyście byli doskonali, nienaganni, bez żadnych braków” (Jak. 1:2-4). To właśnie Hioba miał na uwadze Jakub, gdy pisał te słowa. Dlatego pod koniec tego listu skierował do wierzących słowa pełne zachęty i pocieszenia: „Weźcie przykład, bracia, z wytrwałości i cierpliwości proroków, którzy przemawiali w imieniu Pana. Uważamy za szczęśliwych tych, którzy byli wytrwali. Słyszeliście o wytrwałości Hioba i zobaczyliście, jaki koniec przygotował mu Pan, bo Pan jest pełen współczucia i miłosierny” (Jak. 5:10,11).
2. Bóg zsyła próby, abyśmy stali się bardziej do Niego podobni.
Skoro apostoł Jakub zachęca nas do brania przykładu z wytrwałości Hioba, to spójrzmy jeszcze raz na słowa: „Wytrwałość zaś niech się przejawia w doskonałym dziele, abyście byli doskonali, nienaganni, bez żadnych braków” (Jak. 1:4). Zostaliśmy zbawieni i usprawiedliwieni właśnie w tym celu, abyśmy „stali się podobni do obrazu Jego Syna” (Rzym. 8:29). Apostoł Piotr wyjaśnia w swoim liście, że jesteśmy „współuczestnikami cierpień Chrystusa” (1 Ptr. 4:13).
Autor Listu do Hebrajczyków, którzy z pewnością dobrze znali historię Hioba, pisał o przewyższającym przykładzie Chrystusa, który, „chociaż był Synem, przez to, co wycierpiał nauczył się posłuszeństwa” (Heb. 5:8). Jeśli więc chcemy naśladować Chrystusa, musimy przyjąć fakt, że „Chrystus cierpiał za was, i pozostawił wam wzór, abyście poszli w Jego ślady” (1 Ptr. 2:21).
Jeśli zapytasz dziś kogoś, kto ostatnio miał ciężki czas i wiele wycierpiał, to nie powie, że nadal go to boli lub ma z tego powodu zły nastrój. Z pewnością powie, że to cierpienie uczyniło go silniejszymi i dojrzalszymi, dzięki czemu jego charakter został przemieniony bardziej na wzór Chrystusa.
Hiob, po tych wszystkich próbach, jakie Bóg dopuścił, mógł powiedzieć, że „z Jego próby wyjdę czysty jak złoto” (Hi. 23:10b).
3. Cierpienie ma przynieść chwałę Bogu.
Wszystko, co robimy jako chrześcijanie, powinno wielbić Boga. Możesz jednak zapytać: „W jaki sposób cierpienie może przynieść Bogu chwałę?”
Pan Jezus w rozmowie z Samarytanką przy studni Jakuba stwierdził jedną z najważniejszych prawd odnoszących się do Boga i naszej relacji wobec Stwórcy, że „zbliża się godzina, i teraz już jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w Duchu i prawdzie. Takich bowiem czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest Duchem i Jego czciciele powinni Go czcić w Duchu i prawdzie” (Jan 4:23,24). Ta prawda wybrzmiewa we wszystkich wydarzeniach, w jakich Bóg doświadczał Swój wybrany naród. Izajasz prorok wyraził Bożą myśl, że „wszystkich nazwanych Moim imieniem, których stworzyłem dla swej chwały, których ukształtowałem i uczyniłem” (Izaj. 43:7). Dlatego tak często Bóg musiał wypalać ogniem doświadczeń ten krnąbrny naród, aby ta prawda przetrwała aż do czasu, gdy Boży Syn przyszedł wypełnić wolę Ojca. Gdy nadeszła ta godzina, na którą Chrystus przyszedł, wyznał w modlitwie: „nie Moja, ale Twoja wola niech się stanie” (Łuk. 22:42) i tym uwielbił Ojca doskonale.
Apostoł Paweł, gdy próbowano odwieść go od pójścia do Jerozolimy, gdzie czekały go więzy i prześladowanie, powiedział z całym przekonaniem: „Ja przecież jestem gotów nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jeruzalem dla imienia Pana, Jezusa” (Dz.Ap. 21:13). Lista jego doświadczeń i przejść, jakie mu zgotowali przeciwnicy ewangelii, jest długa (2 Kor. 11:10-30), lecz końcowe świadectwo, jakie Paweł złożył, jest wspaniałym przykładem oddania chwały Bogu, któremu służył - „Pan jednak stanął przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełniło się głoszenie Ewangelii i wszystkie narody ją usłyszały. Zostałem też wyrwany z paszczy lwa. Wyrwie mnie Pan z każdej złej sytuacji i wybawi dla swojego Królestwa niebiańskiego. Jemu chwała na wieki wieków” (2 Tym. 4:17,18).
Kiedy sprawiedliwi trwają do końca w uciskach i zachowują pełną ufność wobec Boga, to On otrzymuje chwałę. Apostoł Paweł wyraził jasno swoje pragnienie, gdy wyznał: „jak zawsze, tak i teraz – będzie w moim ciele wywyższony Chrystus, czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem życie to Chrystus, a śmierć to zysk” (Fil. 1:20, 21).
Cierpienie dotyka całą ludzkość, ale my, chrześcijanie, mamy nadzieję przez Chrystusa. Uczymy się od Hioba, że nie powinniśmy obawiać się wyniku próby, ponieważ Bóg kontroluje wszystko i jest z nami zawsze. Tym się różnimy od tych, którzy nie mają nadziei.
Bóg poddaje próbie cierpienia te osoby, o których wie, że może na nich polegać, iż wytrwają do końca i oddadzą pełną chwałę swojemu Stwórcy.
Henryk Hukisz