Thursday, December 29, 2022

Logika nieba

 Niebo przemawia do nas słowami Pisma Świętego. Apostoł Paweł zapisał słowa, które nas o tym zapewniają - „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tm. 3:16,17). Żadne inne źródło, nawet najlepiej nam zaprezentowane, nie spełnia tego warunku, a mianowicie, Bożego tchnienia. Znaczy to, że czytelnik lub słuchacz tych słów, tak naprawdę słucha ich Autora, czyli samego Boga. To musi wywołać niesamowite wrażenie na słuchaczu. Biblii nie czyta się jak zwykłą książkę, dlatego za każdym razem, gdy ją otwierasz, poddajesz swoje życie ogromnej przemianie, jakiej może dokonać jedynie Bóg.

 Istnieją co najmniej dwa sposoby, dzięki którym dowolny fragment Pisma Świętego może głęboko zmienić życie osoby, która te słowa czyta lub słyszy. Jednym z nich jest to, że przenikają do duszy tak niezwykle i zdecydowanie, że od tego momentu doznaje trwałej i dogłębnej przemiany. Chrystus tłumacząc znaczenie przypowieści o  siewcy powiedział: „Ziarnem jest Słowo Boga” (Łk. 8:11). Dlatego każde słowo z Biblii wydaje owoc w życiu osoby, która je przyjmuje.

Drugim sposobem, jak tekst Pisma Świętego może głęboko zmieniać życie, jest przenikanie do duszy nie w postaci natychmiastowego owocu, lecz jako fundament, na którym dokonuje się przemiana określonych sfer życia. To słowo staje się w sercu czytelnika opoką, która wyzwala wiarę i zaufanie w określonych życiowych sytuacjach, jakie pojawiają się w późniejszym czasie. Słowo Boże zanim dokona przemiany w życiu czytelnika, spoczywa w sercu jak ziarno zasiane w glebę i wydaje „najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie” (Mk. 4:28).

Jednym z takich wersetów, jaki często przelatuje przed naszymi oczami bez większego wpływu na nasze życie, są słowa z Listu do Rzymian 8:32 - „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas wszystkich, jak i z Nim nie miałby nam darować wszystkiego?”. Ten werset spoczywał spokojnie w moim sercu, aż nastał sposobny czas, aby zaowocować pełniejszym zrozumieniem zawartego w nim znaczenia. Dlatego chciałbym teraz głębiej zastanowić się nad tym tekstem i wydobyć z niego zasadnicze przesłanie, jakie zostało w nim zawarte pod natchnieniem samego Boga.

Wpierw chcę zwrócić uwagę na samą konstrukcję tego szczególnego zdania. Została w nim zastosowana zasada znana w języku prawniczym jako „argument a fortiori, to znaczy „od silniejszego". Apostoł tego listu kilkakrotnie posługuje się tym argumentem dla podkreślenia logiki, jaką Bóg chce zapewnić odbiorcę tych słów, że dana obietnica jest pewna. Wystarczy przypomnieć sobie kilka wersetów z pierwszej części Listu do Rzymian, w których Paweł wyraźnie podaje jako pewnik, że daną obietnicę Bóg spełni, ponieważ uczynił wpierw coś znacznie większego.

  •  Bóg natomiast okazuje nam swoją miłość przez to, że gdy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł. O wiele więc bardziej usprawiedliwieni, teraz, dzięki Jego krwi, zostaniemy przez Niego wybawieni od gniewu (Rz. 5:8-9). Usprawiedliwienie jest pewne, ponieważ wpierw Chrystus za nas umarł.
  •  Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to o wiele bardziej, będąc pojednani, zostaniemy zbawieni przez Jego życie” (Rz. 5:10). Zbawienie jest wynikiem większego dokonania, jakie mamy w pojednaniu przez śmierć Bożego Syna.
  •  Gdzie zaś pomnożył się grzech, szczególnie zaobfitowała łaska, aby, jak grzech zakrólował przez śmierć, tak też łaska zakrólowała przez sprawiedliwość, prowadzącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana (Rz. 5:21). Łaska panuje w naszym życiu w postaci zwycięskiego życia, ponieważ grzech został pokonany przez Pana Jezusa.
  •  Co więc na to powiemy? Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz. 8:31). Z nami jest Wszechmogący Bóg, któż więc może stanąć przeciwko nam?
  •  Bóg jest Tym, który usprawiedliwia. Kto potępi? (Rz. 8.33-34). Jak bezsilny jest ten, który chce nas potępić, kto nas oskarża, skoro sam Bóg nas usprawiedliwia?
  •  Chrystus Jezus jest Tym, który umarł, więcej, zmartwychwstał, jest po prawicy Boga i wstawia się za nami. Kto nas odłączy od miłości Chrystusa? (Rz. 8.34-35). Skoro Chrystus za nas umarł i dla nas z martwych powstał, to czy jest ktokolwiek lub cokolwiek, co mogłoby nas odłączyć od Bożej miłości, która dokonała dzieła odkupienia?

Jak wspaniała jest logika nieba wyrażona w wersecie 32 tego listu, w którym otrzymujemy zapewnienie, że „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas wszystkich, jak i z Nim nie miałby nam darować wszystkiego?” (Rz. 8:32). Możemy więc powiedzieć z całkowitym przekonaniem: „Ponieważ Bóg nie oszczędził własnego Syna, ale wydał Go za nas wszystkich, dlatego z pewnością da nam z Nim wszystko, o co Go poprosimy”

Dlaczego jednak mamy problem z uznaniem tej logiki w praktyczny sposób? Dlaczego często w naszym życiu nie dzieje się tak, że gdy o coś prosimy Boga, nie otrzymujemy tego tak, jak się spodziewamy? Myślę, że na przeszkodzie stoi nasz własna ludzka logika. Uważamy bowiem, że skoro Bóg dał nam Swego Syna, to teraz musi dawać nam wszystko, o co Go poprosimy - no bo przecież tak jest napisane w tym wersecie. No nie? Nieraz słyszymy jak kaznodzieja porównuje tę sytuację do czeku „in blanco”, podpisanego przez Chrystusa - wystarczy tylko wpisać cokolwiek chcemy, a Bóg musi to spełnić. Sam nieraz słyszałem takie porównania w kazaniach - „Musisz teraz chwycić Boga za słowo, bo On musi uczynić to, co obiecał”. Czyżby?

Chcę teraz przywołać inny werset z listów Pawła, w którym pisze o Bożych obietnicach, czyli o tym, co Bóg obiecuje dla nas uczynić. Czytamy: „Przecież ile tylko jest obietnic Bożych, wszystkie są w Nim „tak”. Dlatego też przez Niego wypowiadamy nasze „Amen” Bogu na chwałę” (2 Kor. 1:20). W tym zdaniu zawarte jest uzupełnienie do wyjaśnienia, na czym polega logika nieba. Widzimy wyraźnie, że wszystko co Bóg obiecuje uczynić dla nas, zostało zawarte w Jego Synu, w Jezusie Chrystusie. Warto jest więc zwrócić uwagę na słowa „z Nim” w zapewnieniu, że da nam wszystko, skoro nie oszczędził Swego Syna. A to znaczy, że nie otrzymamy niczego, co jest poza Jego Synem. Wszystko mamy w Nim, w Chrystusie, którego dla nas nie oszczędził, lecz wydał Go za nas grzesznych.

Warto jest więc przypomnieć sobie to, co pisał Paweł do wierzących w Efezie. Czytamy w tym liście, że „w Nim przecież wybrał nas” (Ef. 1:4), „W Nim mamy odkupienie przez Jego krew, uwolnienie od grzechów dzięki bogactwu Jego łaski” (Ef. 1:7). Dalej czytamy w tym liście, w którym zwrot „w Chrystusie” występuje kilkanaście razy, że „w Nim, dzięki Jego wierze, możemy bezpiecznie i ufnie przybliżyć się do Boga” (Ef. 3:12). Z tych słów wynika, iż dzięki temu, że jesteśmy w Nim, możemy bezpiecznie i z ufnością przybliżyć się do Boga, który „z Nim” może dać nam wszystko, co uzna za właściwe. Boże obietnice zostaną spełnione wówczas, gdy będziemy gotowi na nie powiedzieć nasze „Amen” Bogu na chwałę”.

Myślę, że często nasze prośby do Boga, aby uczynił coś dla nas, są wypowiadane z mocnym podkreśleniem swojego „ja”, że musi stać się tak, jak „JA” proszę.

W pierwszej połowie XIX wieku w Cambridge żył młody zdolny człowiek, który studiował teologię w Christ College, aby udowodnić istnienie Boga za pośrednictwem dzieł natury. Później ożenił się i przygotowywał się do służby kaznodziejskiej, gdy nagle zachorowała Anna, jedna z umiłowanych córeczek. Będąc osobą wierzącą, gorąco modlił się do Boga o uzdrowienie Anny, lecz stało się inaczej, niż oczekiwał. Kiedy Anna zmarła, zbuntował się przeciwko Bogu, wyjechał na wyspy Galapagos i starał się udowodnić, że Boga nie ma. Teoria ewolucji była jedynie „produktem ubocznym” buntu Karola Darwina.

Jaką logiką kierujemy się, gdy czytamy słowa zapisane w Biblii? Czy odbieramy je w pełnym zaufaniu, że Bóg działa zgodnie ze Swoją wolą i daje nam wraz ze Swoim Synem, to co Jego uwielbi? Czy nie góruje czasem nasza wola gdy żądamy, aby Ojciec w niebie ją spełnił?

Gdy więc znów pochylisz się, jak to się teraz ładnie mówi, nad wersetem z Listu do Rzymian 8:32 - „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas wszystkich, jak i z Nim nie miałby nam darować wszystkiego?”, zastanów się nad tym, o kogo przede wszystkim chodzi. Czy o ciebie, abyś miał to, co chcesz, czy o Niego, aby został uwielbiony w tym, co On dla ciebie przygotował? Pamiętajmy o tym, że w Chrystusie otrzymujemy to wszystko, przez co On przechodził. Autor wspaniałego listu skierowanego do Bożych wybrańców napisał o Chrystusie, że w Nim mamy Arcykapłana, który potrafi współczuć w naszych słabościach, gdyż był doświadczony we wszystkim oprócz grzechu.

Skoro mamy tak wielkiego Arcykapłana, to tym bardziej, zgodnie z logiką nieba, otrzymamy miłosierdzie i łaskę pomocy - Hbr. 4:14-16. Pamiętajmy o tych, którzy wiernie trwali przy Bogu, pomimo iż „nie doczekali się spełnienia obietnic, ale z daleka je ujrzeli, powitali i przyznali, że na ziemi są obcymi i pielgrzymami” (Hbr. 11:13). Oni złożyli świadectwo, że szukają innej ojczyzny i „dążą do lepszej, to jest do niebiańskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się, że jest nazywany przez nich ich Bogiem, bo przygotował im miasto” (Hbr. 11:16).

Bóg spełni nasze prośby, ale tylko w Chrystusie, dlatego w tym samym liście spotykamy zapewnienie wynikające z logiki nieba - „Musicie bowiem być wytrwali, abyście wypełniając wolę Boga, otrzymali to, co zostało wam obiecane” (Hbr. 10:36).

Czy na te słowa powiemy „Amen, Bogu na chwałę?”

Henryk Hukisz

Saturday, December 24, 2022

Bóg znów przemówił

Z pewnością każdemu zdarzyło się czekać niecierpliwie na jakąś wiadomość. W obecnym czasie przyzwyczajeni jesteśmy do otrzymywania odpowiedzi prawie że natychmiast. Gdy wyślemy wiadomość sms-em do osoby nam bliskiej, telefon trzymamy w ręku, gdyż w każdej chwili spodziewamy się odpowiedzi.

Wcześniej, gdy posługiwaliśmy się listami, czas oczekiwania był dłuższy. Pamiętam jak przed wielu laty, będąc na wizycie w Stanach Zjednoczonych, wysłałem list do żony w Polsce. Spodziewałem się, że odpowiedź nadejdzie po kilkunastu dniach, dlatego po pewnym czasie codziennie wyglądałem listonosza. Oczekiwałem jednak daremnie, gdyż okazało się, kiedy już wróciłem do domu, mój list dotarł do adresata dopiero po kilku dniach.
Milczenie, szczególnie gdy pilnie oczekujemy na ważną wiadomość, staje się nieznośne. Myślimy o tym codziennie, włączamy telefon, zaglądamy do skrzynki na listy, wyglądamy przez okno w oczekiwaniu na posłańca z odpowiedzią. W miarę upływu czasu, milczenie ze strony nadawcy odpowiedzi, na jaką czekamy, staje się coraz bardziej bolesne.
Autor listu do Żydów, napisał w pierwszym zdaniu, że Bóg wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do ojców przez proroków (Heb. 1:1). Człowiek, stworzony na wyobrażenie Boże posiada zapisaną już w genach potrzebę komunikowania się ze swoim Stwórcą. W pierwszym rozdziale Biblii czytamy, że gdy Bóg stworzył człowieka, obdarzył go błogosławieństwem i wyznaczył mu zadania, jakimi miał się zajmować. Adam i Ewa codziennie słyszeli miły szelest, jak czytamy - głos PANA Boga przechadzającego się po ogrodzie w dziennym powiewie” (Rodz. 3:8).
Później, gdy grzech spowodował rozdzielenie pomiędzy człowiekiem i Bogiem, ta komunikacja nadal istniała. Biblia od pierwszych stron jest zapisem tej rozmowy. Możemy zauważyć, że to Pan Bóg pierwszy inicjował komunikowanie się z człowiekiem. Gdy Kain podniósł rękę na swojego brata, odbierając mu życie, natychmiast usłyszał zatroskany głos Boga: „Gdzie jest twój brat Abel?” (Rodz. 4:9).
Minął jakiś czas i ludzie brnęli coraz bardziej w odstępstwie od Boga. Sprawiedliwy Noe starał się jednak utrzymywać łączność ze swoim Stwórcą, dlatego codziennie „chodził z Bogiem” (Rodz). Dzięki temu mógł usłyszeć dokładną instrukcję, co ma robić, aby ujść przed Bożym gniewem.
Abram, mieszkając wśród ludzi żyjących bez Boga, pewnego dnia usłyszał wiadomość, jaka zmieniła całe jego życie. Na słowa Wyjdź ze swego kraju, z miejsca swojego urodzenia i z domu swego ojca do ziemi, którą ci wskażę” (Rodz. 12:1), Abram posłusznie wyruszył, nie wiedząc, dokąd zmierza (Heb. 11:8). Dzięki tej widomości, będąc jej posłusznym, stał się Abrahamem, protoplastą wielkiego ludu, który zapewnił Boże błogosławieństwo innym narodom.
Bóg nieustannie przemawiał do Swego wybranego narodu. Gdy zapanował głód w ówczesnym świecie, Bóg przygotował dokładną instrukcję dla Jakuba, który musiał udać się do Egiptu, gdzie Józef pobudował spichlerze pełne zboża. Po jakimś czasie, gdy nastał inny faraon, który zmusił Boży naród do niewolniczej pracy, Mojżesz usłyszał głos wychodzący z gorejącego krzaka: znam więc jego cierpienie, zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egipcjan, by wyprowadzić go z tej ziemi do ziemi dobrej i przestronnej, do ziemi mlekiem i miodem płynącej (Wyj. 3:7,8).
Historia narodu wybranego jest świadectwem nieustannej komunikacji pomiędzy ludźmi i Bogiem. Mojżesz słyszał głos Boga bezpośrednio swoimi uszami, gdy został wezwany na górę, aby odebrać zapisane w kamieniu „dziesięć słów”. Te przykazania stały się Słowem od Boga, których spełnianie zapewniało Izraelitom błogosławieństwo. Bóg wyraźnie powiedział: Przestrzegaj i słuchaj wszystkich tych słów, które ja tobie nakazuję, aby było dobrze tobie i twemu potomstwu na wieki, gdy będziesz czynił to, co dobre i słuszne w oczach PANA, twego Boga (Powt. 12:28).
W Izraelu istnieli prorocy, którzy otrzymywali słowa od Boga, jakie zawierały dokładne informacje, co mają robić w konkretnych sytuacjach. Gdy nastały znów trudne czasy, spowodowane nieposłuszeństwem wobec Bożych przykazań, Bóg powiedział przez proroków, że pójdą do niewoli na siedemdziesiąt lat. Lecz On ich nie opuścił, gdyż nadal mówił do nich. A gdy nastał moment powrotu, znów mogli słyszeć co Bóg mówił przez proroków, kapłanów i przywódców, jakich im posyłał.
Lecz lud Boży, pomimo tak wielu doznań Jego łaski, będąc również świadkami tak wielu cudów i znaków, brnął w nieposłuszeństwie. Boże słowa mieli za nic. Czynili to, co sami chcieli i uważali za słuszne. Pasterze, jakich im ustanawiał, nie dbali o naród, jedynie o siebie samych.
Przez ostatniego proroka Bóg zapewniał Swój naród: „Ponieważ Ja, PAN, się nie zmieniam, dlatego też wy, synowie Jakuba, nie zginiecie” (Mal. 3. 6). Lecz oni nadal nie byli Mu posłuszni, dlatego Bóg skierował do nich ostatnie wezwanie: „Powróćcie do Mnie, i Ja też do was powrócę − mówi PAN Zastępów” (w.7). Lecz ich oczy i uszy były całkowicie nieczułe na Boże słowo. Zapytali jedynie: W jaki sposób mamy powrócić? (w. 7).
Potem nastała cisza. Przez około czterysta lat nikt nie usłyszał głosu Bożego, gdyż Bóg zamilkł. Byli jedynie nieliczni, jak Symeon, który oczekiwał „pociechy Izraela” (Łk. 2:25). To musiało być bardzo długie i bolesne oczekiwanie. Nikt nie wiedział, kiedy to oczekiwanie się zakończy. Niestety, przywódcy religijni Izraela zamiast poszukiwania żywej relacji z Bogiem, stworzyli religijny system praw i ceremonii. Był to czas, gdy „ślepi i głusi przewodnicy” prowadzili innych do Boga, a On milczał.
Aż nastał Boży czas i stało się, że „w tych ostatnich dniach przemówił do nas przez Syna. Jego ustanowił dziedzicem wszystkiego, przez Niego też stworzył wszechświat (Heb. 1:2). Wówczas to, inna bogobojna niewiasta, gdy usłyszała Boga, który przemówił przez Swego Syna, „wielbiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali odkupienia” (Łk. 2:38).
Nadchodzące święta są o Jezusie, Bożym Synu, przez którego Bóg znów przemawia. Trwające kilka wieków milczenie Boga skończyło się już na zawsze, gdyż Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy. Ujrzeliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jednorodzonego od Ojca (Jn. 1:14)
Życzę z całego serca, abyśmy już zawsze mieli otwarte serca i uszy, aby usłyszeć to, co Duch mówi do Kościołów (Obj. 2:11).
Henryk Hukisz

Wednesday, December 21, 2022

Inwazja światłości

W okresie świątecznym lubię śpiewać kolędy, takie prawdziwe, oddające atmosferę wydarzeń związanych z narodzinami Pana Jezusa. Przyznam, że większość takich treści znajduję w języku angielskim i pośród wielu mam moich ulubionych wykonawców, jak Gaithers Vocal Band, Don Moen czy też David Phelps. Słuchając jedną ze wspaniale wykonanych przez Davida Phelps’a kolęd „Let there be light”, w ucho wpadła mi strofa:

Niech stanie się światłość. Zaatakuj ciemność. Wypełnij pustkę. Wymień hałas. Na słodką harmonię. Niech zapanuje radość. Śmiech zabrzmi echem. Śpiewaj dalej. I pisz nową pieśń odkupionych".

Światłość, która zajaśniała nad betlejemskimi polami, była jednym ze znaczących elementów towarzyszących tym Narodzinom. Jedna z naszych kolęd o pasterzach, którzy strzegli swych stad, zawiera słowa: „Wtem ich jasny blask olśniewa, niebo schodzi w dół...”. Rzeczywiście tak było, gdyż ewangelista Łukasz zwraca również uwagę na ten szczegół. Gdy anioł nagle stanął przy pasterzach, „chwała Pana zajaśniała wokół nich” (Łk. 2:9). Nic dziwnego, że przerazili się w tym momencie, bo któż by zachował stoicki spokój w takiej chwili.

Prorok Izajasz już jakieś siedemset lat wcześniej zapowiadał, że nastanie wielka światłość: Lud, który chodzi w ciemnościach, zobaczył wielką światłość, mieszkańcom mrocznej krainy śmierci rozbłysła światłość. Pomnożyłeś naród, zwiększyłeś jego wesele, rozweselili się przed Tobą, jak weselą się we żniwa, jak radują się, gdy dzielą łupy” (Iz. 9: 1,2).

Narodzinom Chrystusa towarzyszyło wiele znaków nawiązujących do światłości. Zachariasz wypowiedział wiele słów proroczych przy narodzinach Jana Chrzciciela – „Dzięki wielkiemu zmiłowaniu naszego Boga, nawiedzi nas z wysoka Wschodzące Słońce, by oświecić tych, którzy pozostają w mroku i cieniu śmierci i skierować nasze kroki na drogę pokoju” (Łk. 1:78,79). Gdy później Pan Jezus rozpoczynał Swoją służbę, przyszedł do Kafarnaum, to powołał się na słowa proroka Izajasza, który powiedział, że „lud pogrążony w ciemności ujrzał wielkie światło i mieszkańcom mrocznej krainy śmierci wzeszła światłość” (Mt. 4:16). Mając to na uwadze, Jezus zaczął wzywać: „Nawróćcie się! Królestwo Niebios jest już blisko!” (w. 17).

Pan Jezus powiedział o Sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość życia” (Jn. 8:12).

Ewangelista Jan w swoim opisie życia i działalności Chrystusa ukazuje wielką prawdę o tym, kim jest Jezus. Dobrze znamy początkowe słowa: „Na początku było Słowo, a Słowo było zwrócone ku Bogu i Bogiem było Słowo”. Czytamy również o Chrystusie, że „w nim było życie, a życie było światłością ludzi” (Jn. 1:4). Jan mówi dalej, że „była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (w. 9). Dlatego w rozmowie z Nikodemem, gdy Jezus mówił o konieczności narodzenia się na nowo, aby móc ujrzeć Królestwo Boże, powiedział również coś bardzo znaczącego o światłości – „Sąd zaś polega na tym, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światłość, ponieważ złe były ich uczynki” (Jn. 3:19).

Światłość sprawia, że widać każdy szczegół, jak dowód rzeczowy na rozprawie przed świętym Bogiem. Nic nie może się ukryć przed Jego wszystko widzącym wzrokiem. Dlatego Jezus kontynuował myśl o światłości, mówiąc, że „każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i jej unika, aby jego czyny nie zostały ujawnione” (Jn. 3:20). Człowiek, który ma coś do ukrycia, jeśli wie, że jest winien, nie wychodzi na światło, ukrywa się i woli pozostać w cieniu, lecz prawdą jest, że to co ma do ukrycia, w rzeczywistości istnieje.

Jezus jest światłością! Chwała Bogu za tę światłość, która daje nam doskonałe poznanie siebie samych. Dzięki temu możemy doznać oczyszczenia, przez wyznanie i przyjęcie usprawiedliwienia. Ta Boża światłość, która przyszła na świat wraz z narodzeniem się Chrystusa, jest obecna w naszym życiu i penetruje wszystkie zakamarki, tak że nic przed Nim się nie ukryje.

Podobne doświadczenie miał Saul, jeden z faryzeuszy, zagorzały przeciwnik ewangelii Chrystusowej, gdy udawał się do Damaszku z zamiarem prześladowania Kościoła. Łukasz zapisał to w jednym ze świadectw apostoła Pawła – „W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światłość z nieba, jaśniejszą od słońca, która ogarnęła mnie i tych, co jechali ze mną” (Dz. 26:13).

Apostoł Jan pisał później w jednym ze swoich listów, że „jeśli natomiast chodzimy w światłości, podobnie jak On jest w światłości, to trwamy we wspólnocie z sobą, a krew Jezusa, Jego Syna, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 Jn. 1:7). Takie jest działanie tej prawdziwej światłości w naszym życiu. Oczyszczenie od grzechów i wszelkiego brudu można uzyskać pod jednym warunkiem: „Jeśli wyznajemy nasze grzechy, to Bóg, który jest wierny i sprawiedliwy, odpuści nam grzechy i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” (w. 9).

Dzięki Bożej łasce dostąpiliśmy oczyszczenia z wszelkiego brudu. Apostoł Paweł, dzięki światłości, która przewyższała blask słońca w samo południe zobaczył, że jego własna sprawiedliwość nie ma żadnego znaczenia przed Bogiem. Wówczas zaufał Bożej światłości, która przemieniła jego życie, wyszedł z ciemności na światłość, dlatego mógł napisać do swoich współbraci w wierze„Byliście bowiem niegdyś ciemnością, teraz jednak jesteście światłością w Panu. Postępujcie więc jak dzieci światłości, bo owoc światłości jest we wszelkiej dobroci, sprawiedliwości i prawdzie” (Ef. 5:8,9). Przyjmijmy dobrą radę tego sługi światłości - „Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w oręż światłości” (Rz. 13:12), aby wypełnić słowo Chrystusa – „Tak niech jaśnieje wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i oddawali chwałę waszemu Ojcu w niebie” (Mt. 5:16).

Apostoł Jan zostawił nam w swoich listach kilka praktycznych testów naszej wiary i pobożności. Jednym z nich jest sprawdzian chodzenia w światłości - „Ten, kto mówi, że jest w światłości, a nienawidzi swojego brata, nadal jest w ciemności. Ten, kto miłuje swojego brata, pozostaje w światłości i nie ma w nim zgorszenia” (1 Jn. 2:9,10).

Niechaj więc ten świąteczny czas będzie również dobrą okazją sprawdzenia siebie, czy Chrystus, który przyniósł do nas prawdziwą światłość, wniósł ją również do naszych serc. Czy ta światłość penetruje nasze życie i daje nam zwycięstwo nad otaczającą nas ciemnością?

Henryk Hukisz

Saturday, December 17, 2022

Stała się rzecz niebywała

Szybko oswajamy się z nowinkami. Nawet najdziwniejsze rzeczy staję się normalne, gdy przyzwyczaimy się do ich istnienia. Są jednak pewne zdarzenia, które ze względu na swoją naturę, zawsze będą wywoływać zdziwienie. Myślę właśnie o jednym z takich dziwnych wydarzeń, które wspominamy w obecnym czasie - mam na uwadze pamiątkę narodzin Chrystusa. Pomimo upływu dwóch tysiącleci, gdy dokładnie przyjrzymy się wszystkim okolicznościom tych narodzin, to w sercu rodzi się nowy podziw i wdzięczność dla Boga, który jest Autorem tego cudu.

Aby lepiej zrozumieć sytuację, jaka wówczas panowała na naszym globie, musimy przypomnieć sobie tło - musimy dobrze wczytać się w starotestamentowe zapowiedzi tych narodzin. Mówi się, że każda z 66. natchnionych ksiąg Pisma Świętego przekazuje jakąś informację o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, Mesjaszu. Uważam, że księga proroka Izajasza, nazywana Ewangelią Starego Testamentu, najlepiej wprowadza nas w temat tych narodzin. Zanim jednak przejdziemy do znanych wersetów zapowiadających narodziny Dziecięcia i Syna w jednej Osobie, pozwólcie, że namaluję tło.

Jak już wspomniałem, Autorem tego wydarzenia jest Bóg, niekwestionowany Pan wszechświata. Izajasz zadaje retoryczne pytanie w imieniu Pana, którego jest głosem na tej ziemi: Z kim Mnie porównacie i do kogo upodobnicie? Z kim Mnie zestawicie, byśmy byli podobni?” (Iz. 46:5). I zaraz odpowiada: „Wspomnijcie rzeczy dawne, odwieczne, bo Ja jestem Bogiem i nie ma innego, jestem Bogiem i nie ma nikogo jak Ja!” (w. 9). Prorok nie doszedł to tego stwierdzenia na drodze osobistej dedukcji, lecz odebrał w objawieniu od samego Boga, który powiedział: „Ja jestem PANEM i nie ma innego, oprócz Mnie nie ma boga. Przepaszę cię, chociaż Mnie nie znałeś, aby wiedziano na wschodzie i na zachodzie, że nie ma nikogo poza Mną. Ja jestem PANEM i nie ma innego” (Iz. 45:5,6).

Izajasz w tym fragmencie księgi przytacza wiele informacji na temat bóstw, jakie w tamtym czasie tworzono ze złota lub drewna. Te bóstwa musiały być noszone z miejsca na miejsce, składano im ofiary, nieraz nawet z ludzi, aby ich zadowolić. Służono im na różne sposoby, aby dostąpić ich zmiłowania, jak pisze prorok: „Z reszty drewna wykonuje bożka, jego rzeźbę, której oddaje cześć i pokłon. Modli się do niej i mówi: Ratuj mnie, bo jesteś moim bogiem!” (Iz. 44:17).

Bóg już w tamtym czasie, jakieś 700 lat wcześniej, dokładnie zapowiedział co ma zamiar uczynić, aby uratować zgubionego człowieka. Jego dzieła zawsze wywoływały strach w sercach grzeszników. Izajasz zapowiadał to co Bóg postanowił uczynić dla człowieka - „Narody będą drżeć przed Tobą,  gdy dokonasz rzeczy przerażających, których się nie spodziewaliśmy. Zstąpiłeś! Góry zadrżały przed Tobą. Od dawna nie słyszano – ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, aby jakiś bóg poza Tobą czynił tak temu, kto pokłada w nim nadzieję” (Iz. 64:2,3).

Nikt nie słyszał od najdawniejszych czasów ani nie widział takiej rzeczy, jaką jedynie Bóg mógł uczynić. W tej właśnie księdze, napisanej przez Izajasza czytamy, że „dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i urodzi syna, i nada mu imię Immanuel” (Iz. 7:14). Dalej możemy przeczytać, że „Lud, który chodzi w ciemnościach, zobaczył wielką światłość, mieszkańcom mrocznej krainy śmierci rozbłysła światłość” (Iz. 9:1). Aby nie było żadnej wątpliwości co ludzie ujrzą, gdy ta światłość przyjdzie na świat, prorok opisuje szczegóły tych narodzin - „ponieważ narodziło się nam Dziecko, Syn został nam dany a na Jego barkach spoczęło panowanie. Nazwano Go imieniem: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju aby rozszerzyć Jego panowanie w pokoju bez końca, na tronie Dawida i nad jego królestwem, aby je utwierdzić i umocnić prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Dokona tego gorliwość PANA Zastępów” (Iz. 9:5,6).

Bóg dokonuje wspaniałych rzeczy. On nadal działa, taki jest Jego charakter - On chce uczynić dla nas ratunek, który raz na zawsze dokona odkupienia nas z naszych grzechów. Bóg jest Bogiem czynu, możemy nawet powiedzieć, że On nam służy. To nie jest żadna przesada, gdyż tak powiedział Boży prorok: Od dawna nie słyszano – ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, aby jakiś bóg poza Tobą czynił tak temu, kto pokłada w nim nadzieję” (Iz. 64: 3). Inne przekłady tego tekstu używają wprost słowa „służył”, dla oryginalnego wyrażenia יעשה [asah], które znaczy „dokonać”, „spełnić”. Prorok Izajasz porównuje dzieła prawdziwego Boga z tymi, jakie ludzie przypisują bóstwom, którym służą. Jest to opis pełen zachwytu dla Boga, ze względu na to, jakie jest Jego dzieło - „Posłuchajcie Mnie, domu Jakuba, i cała reszto domu Izraela, których dźwigałem w łonie matki, których nosiłem od poczęcia! Aż do waszej starości się nie zmienię, aż do wieku sędziwego będę was dźwigać. Ja was uczyniłem i Ja będę nosić, Ja będę dźwigać i ratować (Iz. 46:3,4). W tym krótkim fragmencie prorok używa aż pięciu określeń Bożego działania wobec człowieka.

Dlatego Pan Jezus określił też charakter swojego działania, porównując je do tego, jak działa Bóg - „Mój Ojciec działa aż do tej pory i Ja działam” (J. 5:17). Natomiast w sytuacji, gdy porównał działanie człowieka i swoje, powiedział: „Syn Człowieczy bowiem nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swoje życie jako okup za wielu” (Mk. 10:45). W tym przejawił się w pełni charakter Bożego działania, jakie zawsze przyświecało naszemu Ojcu. Dlatego też, wracając do księgi Izajasza, czytamy zapowiedź: „Oto Mój sługa, którego wspieram, Mój wybrany, w którym mam upodobanie. Zesłałem na niego Mojego ducha, on ogłosi narodom to, co sprawiedliwe” (Iz. 42: 1).

Bóg wykonuje dokładnie to, co zaplanował. Jego dzieła są doskonałe i są skierowane do tych, którzy oczekują na Niego. Izajasz zachęca nas do przyjęcia postawy oczekiwania na Boże działanie - „Dlatego PAN czeka, by okazać wam łaskę, dlatego powstaje, aby zlitować się nad wami, bo PAN jest Bogiem sprawiedliwym. Szczęśliwi wszyscy, którzy Go oczekują” (Iz. 30:18). Pan okazuje swoją moc w działaniu dla nas, aby nas wybawić od śmierci. Do nas natomiast należy okazanie wdzięczności w uwielbieniu Jego wspaniałości, jak pisze Dawid w Psalmie - Ja Cię wybawię, a ty Mnie uwielbisz (Ps. 50:15).

Dzięki Bogu za Jego plan odkupienia nas z przekleństwa grzechu. Nie zapominajmy o tym w dniu, gdy cieszymy się prezentami i miłą atmosferą rodzinnych spotkań. W centrum tych świąt jest Boży Syn, nasz zbawiciel. Zaśpiewajmy wraz z pasterzami, pierwszymi świadkami tego niezwykłego wydarzenia: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, których sobie upodobał” (Łk. 2: 14).

Henryk Hukisz

Sunday, November 27, 2022

Jak czytać Słowo Boże?

Gdy czytamy Biblię, nieraz jesteśmy do głębi poruszeni w naszym sercu, innym razem, już po chwili zapominamy, co czytaliśmy. Dlaczego tak się dzieje? Jak czytać Biblię, aby zawsze Boże Słowo trafiało do naszego serca z właściwym zrozumieniem? Obyśmy nigdy nie czytali Pisma Świętego tak, jak faryzeusze, których sposób czytania ocenił Pan Jezus.

Ewangeliści opisują kilka sytuacji, w których Chrystus zwraca uwagę faryzeuszom, że nie czytają Pism właściwie. Co jak co, ale właśnie tę grupę pobożnych Żydów nie można było posądzić o niedokładne czytanie Tory, czy też proroków. Oni znani byli z tego, że zwracali uwagę na każdą literę świętego tekstu, jak nikt inny.  Chrystus jednak kilkakrotnie zarzucił im wprost: „Czy nie czytaliście, ...” (Mat. 12:3, 5). Tak było między innymi w sytuacji, gdy ci znawcy Zakonu zarzucili, że uczniowie Chrystusa, zrywając kłosy zboża w sabat, łamią Boże przykazanie.

W innej sytuacji, gdy zapytali podchwytliwie Chrystusa co sądzi na temat rozwodu, Jezus zapytał ich, czy nie czytali w Księdze Rodzaju, „że Stwórca od początku uczynił ich jako mężczyznę i kobietę? I oznajmił: Dlatego mężczyzna opuści ojca i matkę i połączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. Tak więc już nie są dwoje, lecz stanowią jedno. Co zatem Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mat. 19:4-6). Z pewnością czytali te słowa, lecz tak naprawdę nic z tego nie rozumieli. Nic do nich nie docierało z tego, co Bóg postanowił, a Mojżesz zapisał potomnym, abyśmy znali wolę Bożą w tej kwestii.

Gdy Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy na osiołku i tłumy wraz z dziećmi wołały: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana!” (Mat. 21:9), faryzeusze żądali, aby Jezus ich uciszył. Widocznie też nie czytali w Psalmie 8. o tym, że „ustami dzieci i niemowląt potwierdziłeś swoją potęgę” (Ps. 8:3). W innej sytuacji, gdy saduceusze próbowali ośmieszyć zmartwychwstanie, wymyślając historię wdowy, którą kilku braci brało kolejno za żonę zgodnie z prawem lewiratu, Jezus zarzucił im wprost: „Błądzicie, bo nie znacie Pism ani mocy Boga” (Mat. 22:29). Widocznie nie czytali ze zrozumieniem Księgi Wyjścia, gdzie jest napisane, że Bóg jest Bogiem żywych i rzekł do Mojżesza: „Ja jestem Bogiem twojego ojca, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba” (Wyj. 3:6).

Wierzę, że aby tę sytuację zrozumieć, musimy odwołać się do słów Pana Jezusa, które zapisał ewangelista Jan. Chrystus wyjaśniał Żydom, którzy mieli problem ze zrozumieniem kim On jest, że Bóg Ojciec złożył o Nim świadectwo, a oni tego nie widzieli. Dlatego Chrystus powiedział: „Nie słyszeliście jednak nigdy Jego głosu ani nie widzieliście Jego postaci. Nie macie też w sobie Jego Słowa, bo nie wierzycie Temu, którego posłał” (Jan 5:37,38). Słowa te były skierowane do znawców Pism, którzy wprawdzie je czytali, lecz nie rozpoznali Mesjasza pomimo tego, że wszystkie Jego czyny świadczyły o tym.

Pamiętamy sytuację spod Cezarei Filipowej, gdy Chrystus zapytał: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (Mat. 16:13). Stało się to bezpośrednio po tym, jak faryzeusze i saduceusze zażądali znaku od Chrystusa, aby potwierdził to, kim jest. Wówczas usłyszeli prawdę o sobie, że „wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie?” (Mat. 16:3). Samo czytanie Pism bez zrozumienia nie daje prawdziwego poznania tego, co zamierzają przekazać jego autorzy. Dlatego Chrystus, który doskonale wiedział, co znajduje się w sercu człowieka powiedział, że tylko „pokolenie przewrotne i wiarołomne żąda znaku” (w. 4).

Biblia jest Słowem Boga skierowanym do ludzi, które pokazuje nam kim jest Jezus, abyśmy poznali Go osobiście, a nie tylko poznali informację o Nim. Co jednak stoi na przeszkodzie, że ludzie nawet w  naszych czasach, bardziej skupiają się jedynie na czytaniu Biblii, a już mniej na nawiązaniu żywej relacji z Chrystusem, Bożym Synem. Myślę, że odpowiedź znajdziemy w określeniach, jakich użył Chrystus, mając na uwadze współczesnych Mu faryzeuszy i saduceuszy, nazywając tamto pokolenie „przewrotnym i wiarołomnym”.

Pan Jezus użył tu słowa, które w greckim oryginale brzmią: πονηρα [ponera] i μοιχαλις [maichalis]. Pierwsze znaczy - zły, złośliwy, zwyrodniały, zdeprawowany, natomiast drugie - cudzołożny lub wiarołomny.  Chodzi o to, że ludzie z natury są grzeszni, dlatego są zdeprawowani. Wiarołomność natomiast jest w Biblii obrazem niewierności Izraela, który został nazwany „małżonką Boga”. Te podstawowe cechy człowieka nieodrodzonego duchowo są największą przeszkodą w czytaniu Biblii ze zrozumieniem prowadzącym do właściwego przyjęcia zawartego w niej przesłania, jakie Bóg pragnie skierować do zgubionego człowieka.

Wiarołomny, to współcześnie już archaizm, dlatego powinniśmy użyć tu słowa „cudzołożny”, dla określenia postawy człowieka, który dużo wie o Bogu, ponieważ czyta Biblię, lecz jego serce „ma na boku inne kochanki”. Izrael był tego widocznym przykładem, gdyż z jednej strony były sprawowane ofiary przez kapłanów, lecz ludzie uprawiali w tym samym czasie bałwochwalstwo. Wydaje mi się, że obecnie spotykamy się z innego rodzaju cudzołóstwem, niż było uprawiane w czasie, gdy Chrystus tak nazwał ówczesnych czytelników Pism. Ludzie zarówno w tamtym czasie, jak i dzisiaj, z jednej strony wyznają miłość do Boga, lecz ich serca są zakochane w innych rzeczach, wartościach, sprawach, dlatego Chrystus użył określenia - „cudzołożny”.

Pan Jezus nieraz pokazywał, jak przewrotne serca mają ci, którzy uważają się za nauczycieli i strażników Zakonu. Powiedział wprost: „Żaden sługa nie może służyć dwom panom, bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego kochał, albo jednemu będzie oddany, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łuk. 16:13). Stosunek człowieka do pieniędzy jest najlepszym sprawdzianem stanu jego serca. Chrystus doskonale o tym wiedział, dlatego powiedział o tych, którzy wprawdzie czytają Pisma, lecz ich nie rozumieją, że „bardzo lubią pieniądze” (Łuk. 16:14).

Wierność i miłość muszą iść w parze nie tylko w małżeństwie, lecz w każdej relacji. Nasza więź z Bogiem wyraża się również poprzez zgodność pomiędzy wiernością i miłością. Można być wiernym jedynie jednemu - albo Bogu, albo mamonie - według słów Jezusa zgodnie z Łuk. 16:13. Najczęściej jest tak, że brak wierności zostaje wyrażony poprzez okazywanie miłości do kogoś lub czegoś innego. Faryzeusze, jak powiedział Chrystus - „bardzo lubią pieniądze”, dlatego też brakowało im wierności. Brak wierności to wiarołomność, czyli μοιχαλις [maichalis], inaczej mówiąc, duchowe cudzołóstwo.

Jeśli czytelnik Biblii kocha cokolwiek innego, niż Boga, nie jest w stanie poprawnie odbierać treści Słowa Bożego. Nawet jeśli je czyta, to i tak nie rozumie, podobnie jak faryzeusze i saduceusze w relacjach ewangelistów.

Apostoł Paweł w liście do wierzących Koryntian napisał, że „gdy Żydzi domagają się znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, głupstwem dla pogan, a dla tych, którzy są powołani, zarówno dla Żydów, jak i Greków, Mesjaszem, mocą Boga i mądrością Boga. To przecież, co głupie u Boga, jest mądrzejsze niż ludzie, a to, co słabe u Boga, jest mocniejsze niż ludzie” (1 Kor. 1:22-25). Nieco dalej w tym samym temacie apostoł pisze, że „to, co Boże nikt inny nie zna, jak tylko sam Duch Boży. My zaś nie otrzymaliśmy ducha świata, lecz Ducha, który pochodzi od Boga, abyśmy poznali dary łaski udzielone nam przez Boga” (1 Kor. 2:11,12).

Dlatego człowiek nieodrodzony, nieposiadający w swoim sercu Ducha Świętego, nawet jeśli posiada wiele tytułów świadczących o ludzkiej mądrości „nie przyjmuje darów Ducha Bożego. Są one bowiem dla niego głupstwem i nie może ich zrozumieć, ponieważ można je badać jedynie w sposób duchowy” (2 Kor. 2:14).

Czytanie Biblii to nie tylko pozyskiwanie informacji o Bogu i dobrym życiu. To przede wszystkim poddanie się mocy Słowa Bożego, które jedynie może wzbudzić wiarę niezbędną do przyjęcia zbawienia. To jest również karmienie się duchowym pokarmem, czystym mlekiem, albo pokarmem stałym, którym jest Słowo Boże, „pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym. 3:16,17).

Niestety, coraz częściej ludzie zamiast karmienia się natchnionym Słowem Bożym, poszukują ludzkiej mądrości i znaków, jak faryzeusze w czasach Chrystusa i apostołów. Dlatego później dziwią się, że nie rozumieją tego, co jest napisane w Biblii.

Henryk Hukisz

Saturday, November 19, 2022

Miód Słowa Bożego

Autorzy biblijni chcą, abyśmy zobaczyli chwałę Chrystusa poprzez to wszystko, co piszą. Apostoł Paweł w 2 Liście do Koryntian 3:18 tak opisuje nadprzyrodzony proces naszego uświęcenia: My wszyscy zaś, którzy odsłoniętą twarzą odzwierciedlamy chwałę Pana, za sprawą Pana, którym jest Duch, przekształcamy się od chwały ku chwale w ten sam obraz.

Kluczem do przemiany na obraz Chrystusa jest ujrzenie Jego chwały. Nie jest to wyłącznie naturalny proces. To przychodzi za sprawą Pana, którym jest Duch. Jaki jest tutaj związek ze słowem, jakim posługują się biblijni pisarze? Paweł wyjaśnia trzy wersety dalej, pokazując, gdzie możemy zobaczyć chwałę Pana. 

Pisząc dalej w tym liście o tych, którzy idą na zatracenie, Paweł stwierdza, że dla nich Ewangelia jest zakryta, gdyż „dla niewierzących, których umysły zaślepił bóg tego świata, tak że nie dostrzegają blasku Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga (2 Kor. 4:4). Oni mogą jedynie czytać wyrazy zapisane w Biblii, lecz nie będą widzieć Chrystusa, ani Jego przeogromnej chwały.

Chwała Chrystusa, którą autorzy biblijni chcą nam pokazać, nie jest zawieszona w próżni. Nie jest objawiana w snach i wizjach. O niej się mówi i czyta w Ewangelii. To, co musimy postrzegać jako część naszego nowego życia, to „blask Ewangelii chwały Chrystusa”. Ta Ewangelia jest werbalną opowieścią o tym, kim jest Chrystus i co zrobił dla naszego zbawienia. Tylko człowiek narodzony przez Ducha Bożego może zobaczyć Chrystusa i blask Jego chwały, gdy czyta słowa Ewangelii.

Ujrzenie tej chwały nie jest możliwe bez nadprzyrodzonej interwencji Boga opisanej w wersecie 6 tego listu: Bóg bowiem, który powiedział: Z ciemności zabłyśnie światło, jest Tym, który zabłysnął w naszych sercach, aby zajaśniało poznanie chwały Bożej na obliczu Chrystusa. Bez tego nadprzyrodzonego daru otwartych duchowych oczu serca można widzieć jedynie Chrystusa historycznego, dobrego człowieka, który pokazał ludziom na ziemi jak żyć.

Takie widzenie nie jest widzeniem oczami cielesnymi, ale „oczami serca”. Jest to widzenie duchowe, nadprzyrodzone widzenie. Dlatego Paweł modli się w Liście do Efezjan 1:18–19, aby posiąść „pełne światła oczy serca, abyście wiedzieli, czym jest nadzieja, do jakiej was wezwał, czym jest bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i jak wspaniały jest ogrom Jego mocy względem nas, wierzących, według działania siły Jego potęgi”. Temu służy czytanie. I to jest nadprzyrodzone czytanie Słów Boga.

Autorzy biblijni chcą, abyśmy doświadczyli cudu wiary poprzez czytanie Słów Boga. Skoro nowe narodziny są cudem Bożym poprzez słowo Boże, wiara też jest cudem, ponieważ Jan mówi: „Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, narodził się z Boga” (1 Jan 5:1). Wiara jest efektem i potwierdzeniem, że narodziłeś się na nowo. Oznacza to, że wiara jest nadprzyrodzona. Przychodzi wraz z cudem nowego narodzenia. Ale przychodzi także poprzez słuchanie i czytanie słowa Bożego.

Apostoł Paweł napisał później w Liście do Rzymian, że „Wiara przecież rodzi się ze słuchania, ze słuchania Słowa Chrystusa” (Rzym. 10:17). Natomiast ewangelista Jan wyjaśnił cel, jakiego podjął się pod koniec swego życia: „Te zaś spisano, abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga i abyście wierząc, mieli życie w Jego imię” (Jan 20:31).

Nie wystarczy jedynie wierzyć w fakty dotyczące Chrystusa w Jego życiu. To czynią również demony. Wiara jest przyjęciem Chrystusa przez osobę, która jest w pełni zaspokojona w swoim poszukiwaniu zbawienia. Jezus powiedział: Kto przychodzi do Mnie, nie będzie głodny, a kto wierzy we Mnie, nigdy nie będzie odczuwał pragnienia” (Jan 6:35).

Słowo Boże często jest również pokarmem, jakim posilamy się w naszym duchowym życiu i rozwoju. Ważne jest, abyśmy nauczyli się właściwie korzystać z tej możliwości. Dlatego autorzy biblijni chcą, abyśmy doświadczyli cudu zakosztowania dobroci Boga poprzez to, co piszą. Apostoł Piotr, pisząc do wierzących rozproszonych w różnych prowincjach Azji Mniejszej, aby pragnęli słowa tak, jak niemowlęta pragną mleka. Pisał do nich z ogromną troską: Jak nowo narodzone niemowlęta tęsknijcie za czystym duchowym mlekiem, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu — jeśli rzeczywiście skosztowaliście, że Pan jest dobry (1 Pio. 2:2–3).

Po co miałby dodawać ten kłopotliwy spójnik podrzędny warunku - „jeśli”?

Piotr zachęca, aby nowo narodzone osoby karmiły się czystym mlekiem Słowa Bożego. Woła: Przyjdź, słuchaj, pij, wzrastaj. Po co jednak dodał: „jeśli rzeczywiście skosztowałeś, że Pan jest dobry”? Bo jeśli nie skosztowałeś Pana — jeśli nie skosztowałeś językiem swojej duszy najwyższej słodyczy dobroci Pana, to nie masz w sobie nowego życia. Nie narodziłeś się z Boga. Ponieważ tak właśnie dzieje się w nowym narodzeniu, w którym dane są nowe duchowe smaki. To jest jeden z wielu testów, sprawdzających autentyczność narodzenia się na nowo.

Jonathan Edwards, mając na uwadze podobieństwo Słowa Bożego do miodu, napisał: Coś, co jest jest postrzegane jako prawdzie święte, rzeczy duchowe i Boże, jako całkowicie różne od czegokolwiek innego, jest degustowane przez naturalnych ludzi. Podobnie jak słodki smak miodu różni się od wyobrażeń, jakie ludzie mają o miodzie, tylko patrząc na niego i czując jego lepkość”

Prawdziwy smak miodu można poznać dopiero wtedy, gdy poczuje się go na kubkach smakowych języka. To zasmakowanie duszy w dobroci Pana przychodzi przez Słowo i czyni je słodkim:

Bojaźń PANA czysta, trwać będzie na wieki,

wyroki PANA wierne, wszystkie są sprawiedliwe.

Są one cenniejsze niż złoto,

niż mnóstwo szczerego złota,

i słodsze od miodu płynącego z plastra (Ps. 19:10–11).

 

Jak słodka jest Twoja obietnica dla mojego podniebienia,

słodsza od miodu dla ust moich (Ps. 119:103).

To doświadczenie prawdziwego smaku Słowa Bożego jest niedostępne dla naturalnego człowieka. To jest nadprzyrodzone. I to przez Słowo. Temu służy czytanie Biblii, która jest Słowem Boga. I to jest nadprzyrodzone, dlatego tę zdolność można otrzymać jedynie przez narodzenie się na nowo.

Dziecko Boże, zrodzone przez nieskazitelne Słowo będzie prawdziwie tęsknić za świeżym „duchowym mlekiem”, ponieważ zna jego smak. Nie zadowoli się niczym innym. Salomon z pewnością znał ten smak, gdyż zachęcał czytelników jego przysłów: „Mój synu, jedz miód, bo jest dobry, lejący się miód jest słodki dla podniebienia. Taka jest, musisz wiedzieć, mądrość dla twojej duszy. Jeśli ją znajdziesz, będziesz miał przyszłość, a twoja nadzieja nie zginie” (Przys. 26:13,14).

Warto jest przyjrzeć się temu, jak czytamy Biblię. Czy konsumujemy zawarty w niej pokarm niezbędny dla naszego życia i wzrastania? Czy jedynie śledzimy wyrazy i pozostajemy przy swoich własnych wyobrażeniach i myślach? Tak czytali Pisma faryzeusze. Pewnego razy, gdy zarzucili Chrystusowi: „Popatrz, Twoi uczniowie robią to, czego w szabat robić nie wolno” (Mt. 12:2), Jezus zarzucił im, że nie czytają Biblii - „Czy nie czytaliście, co zrobił Dawid, gdy był głodny, on i jego ludzie? ”; „Czy nie czytaliście też w Prawie?” (Mt. 12:3,5).

Przecież nikt nie mógł zarzucić faryzeuszom, że nie czytają Tory i proroków. Oni tym się chlubili. A jednak Pan Jezus zarzucił im, że nie czytają ze zrozumieniem. Dlaczego faryzeusze czytali Pisma, a jednak Chrystus określił ich jak ignorantów Biblii? O tym postaram się napisać w kolejnym rozważaniu.

Henryk Hukisz

Tuesday, November 8, 2022

Daremna wiara

Jestem nadal pod wrażeniem monodramatu "Twarzą w twarz" w wykonaniu wspaniałej aktorki o wdzięcznym imieniu Cieszka. Treść tego monologu, jaki wykonała na podstawie książki Tima Stevensona "The Bema", postawiła mnie w sytuacji - jak gdybym osobiście stał przed obliczem Chrystusa. W Biblii czytamy, że „Wszyscy bowiem musimy stawić się przed trybunałem Chrystusa, aby każdy odebrał to, co będąc w ciele zdziałał – dobro lub zło” (2 Kor. 5:10).  

Jak będzie w rzeczywistości wyglądać ten moment, nikt tak na prawdę nie wie. Wiadomo jednak, iż tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd” (Hebr. 9:27). Nas wprawdzie czeka inny sąd, nie ten ostateczny, lecz zwany w niektórych przekładach „sądową stolicą Chrystusa”, „trybunałem Chrystusa” lub dziwnie brzmiąco - „sędziowskim krzesłem Chrystusa”(?). Jak zwał, tak zwał, ktoś powie, lecz niezaprzeczalną prawdą jest, że staniemy przed Chrystusem i zdamy sprawę z tego, jak żyliśmy, czym kierowaliśmy się czyniąc dobro. Chodzi o to, że w wyniku sprawiedliwego sądu Pana Jezusa, otrzymamy jakieś korony, wieńce, nagrody, gdyż Bóg „nagradza tych, którzy Go szukają” (Hebr. 11:6).

W trakcie słuchania tego monologu, moje myśli biegły się do różnych wersetów biblijnych, lecz jedna szczególnie mnie zaniepokoiła, że wśród mających nadzieję spotkania się z Panem, będą również tacy, którzy usłyszą zaskakujący wyrok: Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia (Mat. 7:23). Przypomniałem sobie wówczas pewien aforyzm, że Najsmutniejszym napisem na nagrobku są słowa: 'Daremnie wierzył'. Apostoł Paweł, pisząc na temat zmartwychwstania w Chrystusie, również o tym ostrzegał. Zadał wówczas retoryczne pytanie: A jeśli Chrystus nie został wskrzeszony, daremne jest nasze głoszenie, daremna też jest wasza wiara (1 Kor. 15:14). A więc, można być chrześcijaninem, daremnie wierząc - czy może być coś bardziej przerażającego?

Prawdziwa wiara pociąga za sobą wiele wyrzeczeń i decyzji. Życie chrześcijanina nie jest usłane różami – o tym dobrze wiemy, lecz czy wszyscy wytrwamy w złożonych zobowiązaniach do końca? Pan Jezus scharakteryzował czas oczekiwana na Jego powrót słowami: A ponieważ nasili się bezprawie, u wielu oziębnie miłość. Kto jednak wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mat. 24:12,13). Na temat żywej wiary pisał również apostoł Jakub - Jaki z tego pożytek, moi bracia, jeśli ktoś mówiłby, że wierzy, a nie spełniałby uczynków? (Jak. 2:14). Jak bardzo uzasadnione może być pytanie, jakie Chrystus zadał swoim uczniom: Czy jednak Syn Człowieczy zastanie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łuk. 18:8). Z pewnością będzie wielu, którzy będą uważać się za wierzących, lecz czy Chrystus uzna ich wiarę za wystarczająco prawdziwą?

Jak można poznać prawdziwą wiarę? Wiemy, że nie wystarczy tylko wierzyć, przecież każdy w coś lub w kogoś wierzy. Nawet ateiści wierzą, że nie ma Boga, bo nie posiadają żadnych dowodów na nieistnienie, tak samo, jak wierzący, nie mają namacalnych dowodów na to, że Bóg istnieje. Wszystko opiera się na wierze.

Jeśli chodzi o wiarę w Boga, to nie każda wiara sprawia, że ktoś staje się dzieckiem Bożym. Apostoł Jakub daje wyraźne świadectwo, że jeśli chodzi o przekonanie, iż Bóg istnieje, to demony wierzą, i drżą (Jak. 2:19). Natomiast apostoł Paweł, pisząc o czasach ostatecznych, scharakteryzował je słowamiże w czasach ostatecznych niektórzy odejdą od wiary, dając posłuch zwodniczym duchom i naukom demonów, zwodzeni przez kłamców, którzy pozwolili wypalić własne sumienie (1 Tym. 4:1, 2)Z pewnością możemy zaobserwować, że te czasy nastają, ponieważ ludzie zdrowej nauki nie będą znosić, ale według własnych pożądań będą sami sobie dobierać nauczycieli, którzy wyjdą naprzeciw ich oczekiwaniom. I odwrócą się od słuchania prawdy, a zwrócą się do baśni (2 Tym. 4:3, 4). A wiara pochodzi ze słuchania Słowa Bożego, tak więc jeśli nie ma już Słowa w zwiastowaniu, lecz jedynie jakieś „baśnie” i zmyślone przez ludzi teorie, to owocem takiego nauczania nie może być prawdziwa wiara. Pozostanie jedynie mniemanie, że to czego ludzie słuchają, pochodzi z Biblii, a to będą jedynie sprytnie wykorzystane wersety, dopasowane do własnych idei ich nauczycieli.

Wiara jest skarbem, który nie zdobywa się łatwo. Podobnie jak Królestwo Niebieskie. Z przypowieści Pana Jezusa można wywnioskować, że wiara jest jak ukryty skarb, który pewien człowiek znalazł i z powrotem ukrył. Uradowany tym idzie, sprzedaje wszystko, co ma i kupuje tę ziemię (Mat. 13:44). Taka wiara, która przejdzie próbę wartości, staje się cenniejsza od zniszczalnego złota, próbowanego w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu się Jezusa Chrystusa (1 Ptr. 1:7).

Aby mieć wiarę, jakiej będzie szukać Jezus gdy przyjdzie, nie wystarczy posłuchać kilku kazań lub wykładów, by mniemać, że już niczego więcej nie potrzeba i można porywać się do zadań, które wymagają dojrzałości. Bez wiary, tej którą honoruje Bóg, niczego się nie dokona, ponieważ nie przejdzie testu prawdy. Paweł radzi wierzącym w Koryncie: Sami siebie poddawajcie próbie, czy trwacie w wierze. Samych siebie doświadczajcie. Czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba, że nie wytrzymaliście próby (2 Kor. 13:5). Ten sprawdzian musimy zaliczyć tutaj, na ziemi, zanim staniemy przed trybunałem Chrystusa.

Niedawno usłyszałem, że obecnie w Kościele Duch Święty został zastąpiony duchem demokracji. Dzisiaj przywódcy zborów nie kierują się tym, co Duch mówi do zborów, lecz tym, co zostanie uzgodnione na drodze demokratycznego głosowania. Na tych postanowieniach później ludzie budują swoją wiarę? Zamiast Słowa Bożego, jedynego źródła wiary, głosi się zborowe programy przyciągnięcia jak największej liczby ludzi do zboru. Niedawno przeczytałem w sprawozdaniu jednego z większych kościołów, że podczas specjalnego programu z okazji Halloween, zebrano prawie pół tony słodyczy, które później rozdawano dzieciom.

Niestety, coraz więcej ludzi przyłącza  się do kościołów w wyniku różnych akcji, organizowanych zamiast ewangelizacji. Celem tych działań jest zaspokojenie oczekiwań ludzi, tak aby chcieli pozostać w tym kościele.

Chyba wiele jest prawdy w tym, że Kościół czasów ostatecznych jest zobrazowany słowami, jakie Chrystus skierował do zboru w Laodycei, który mówi o sobie: „Jestem bogaty; oraz: Wzbogaciłem się i niczego nie potrzebuję. Lecz prawdą jest to, co mówi Głowa Kościoła – to jednak nie wiesz, że jesteś nędzny, pożałowania godny, biedny, ślepy i nagi (Obj. 3:17).

Jedyna nadzieja jest w tym, że zanim przyjdzie Pan, aby szukać prawdziwej wiary, zastosuje się Boże lekarstwo na brak wiary, lub jej daremną formę. Jezus mówi: Radzę ci kupić u Mnie złoto w ogniu oczyszczone, abyś się wzbogacił, białe szaty, abyś się ubrał i aby nie ujawniła się hańba twojej nagości, oraz maść dla namaszczenia swoich oczu, abyś widział (Obj. 3:18). Dzięki tej „maści”, stanie się możliwe poznanie, czy posiada się wiarę wypróbowaną w doświadczeniach.

Pamiętajmy, że Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu, bo trzeba, aby ten, kto zbliża się do Boga uwierzył, że On jest i że nagradza tych, którzy Go szukają (Hebr. 11:6).

Henryk Hukisz