Często słyszymy wypowiedzi różnych osób, niekoniecznie wierzących, które słowami z Biblii - „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (Jn 8:32), bronią prawa do wolności argumentem prawdy, którą posiadają. Obecnie tak łatwo jest ogłaszać swoją prawdę, gdyż nikt nie odwołuje się do jedynej prawdy, jaką jest Jezus, który wyraźnie to określił słowami: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (Jn 14:6). Drogą do wolności, nie może być własna prawda, lecz jeżeli „Syn was wyzwoli, rzeczywiście będziecie wolni” (Jn 8:36), dlatego Pan Jezus, nazywając Siebie Prawdą, powiedział: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (Jn 14:6). Gdy Piłat sądził Jezusa, widząc i słysząc, co On mówił i czynił, postawił zasadnicze pytanie: „Co to jest prawda?” (Jan 18:38).
Gdy chcemy kogoś przekonać, że znamy prawdę, dla dodania bardziej „naukowego” wydźwięku, używamy określenia „paradygmat”. Niektórzy uważają, że paradygmatem jest niepodlegająca dyskusji prawda, stanowiąca fundament, na którym można kształtować jakieś twierdzenie. Nic bardziej błędnego, gdyż paradygmatem jest jedynie kryterium przyjęte na zasadzie konsensusu przez większość badaczy i podlega modyfikacjom w miarę dokonywania nowych odkryć naukowych. W Biblii, która jest Słowem Bożym znajdujemy prawdy nie podlegające badaniom i dyskusjom w celu zgodnego uznania przez większość. Biblia zawiera prawdę, która nie podlega żadnym uzgadnianiom, gdyż jest objawiona przez nieomylnego Boga.
W tym rozważaniu zamierzam przedstawić tezę, że Jezus jest Prawdą, która nie wynika z porównania z nieprawdą świata, lecz jest prawdą samą w sobie.
Ewangelista Jan opisuje sytuację, gdy Żydzi przyprowadzili do Jezusa grzeszną kobietę, aby wystawić Go na próbę. Wiemy, jak się zakończyła ta „próba”, lecz istotne jest również to, co wydarzyło się później. Pan Jezus kontynuował temat grzechu, gdyż oskarżyciele tej kobiety zostali przekonani o własnej grzeszności. Chrystus oświadczył później, że odchodzi tam, dokąd inni nie mogą pójść i zaczął mówić o Ojcu, od którego przyszedł i że do Niego wraca. Wówczas wielu Żydów uwierzyło w Jezusa i do nich Pan powiedział te słowa o poznaniu prawdy i prawdziwej wolności.
Zdecydowana większość Żydów nie uwierzyła w Pan Jezusa, wręcz odwrotnie, zakwestionowali autorytet Chrystusa i odwołali się do Abrahama, swojego ojca. Wówczas Pan Jezus stwierdził, że został posłany przez Ojca, aby ludzie poznali prawdę, mówiąc: „Ponieważ mówię prawdę, nie wierzycie. Kto z was dowiedzie Mi grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, słów Boga słucha. Wy dlatego nie słuchacie, bo nie jesteście z Boga” (Jn 8:45-47). W tym tekście występuje zwrot ελεγχει με περι αμαρτιας „dowiedzie mi grzechu” oznacza, że Jezus żąda od Żydów uznania, że w Nim nie ma grzechu, gdyż jest bezgrzeszny, co wynika z faktu, że jest Bogiem. Jezus jest prawdą, gdyż ma taką naturę, tylko On jest oryginalną prawdą. Wszytko inne, co jest poza Nim, nie posiada znamion prawdy. Pozwólcie, że posłużę się ilustracją, odnoszącą się do rozpoznawania prawdziwych banknotów. Kasjerzy w bankach nie są zapoznawani z całą gamą fałszywych banknotów, aby przez porównanie z nimi, rozpoznać prawdziwy. Zadaniem dobrego kasjera jest dokładna znajomość oryginału i im lepiej go zna, łatwiej będzie mógł zauważyć banknot, który jest tylko do niego podobny.
Jezus, będąc w pełni Bogiem w ludzkim ciele, jest Prawdą, mówi Prawdę i czyni tylko to, co jest Prawdą. Lubię pisać to słowo z dużej litery, aby w ten sposób podkreślić fakt, iż jest to prawda absolutna, jedyna jaka istnieje, nie wymagająca uznania przez większość – jest Prawdą, kropka.
Pan Jezus, nauczając zgromadzony wokół siebie tłum chętnych naśladowania Go, powiedział: „Niech wasze „tak” znaczy „tak”, a „nie” znaczy „nie”. Co ponadto pochodzi od Złego” (Mat. 5:37). Wszystko, co jest niezgodne z prawdą, jest od Złego. O tym powinniśmy ciągle pamiętać, gdyż Zły, stara się zatruwać nasze myśli „towarem prawdopodobnym”. Nie wiem, ilu z was pamięta sprzedawane kiedyś w Polsce prostokątne tabliczki z napisem: „Produkt czekoladopodobny”? Nie była to czekolada, lecz coś, co miało ją zastąpić. Diabeł jest „ojcem kłamstwa”, jest przebiegły, dlatego czyni wszystko, co może, aby jego słowa i dzieła uznawano za prawdziwe. Obawiam się, że w historii chrześcijaństwa wiele soborów i gremiów teologów dało się złapać na przynętę pojęć „podobnych do prawdy”. Dość popularne w naszym obiegu językowym jest słówko „prawdopodobny”, które nie powinno w ogóle występować, gdy mamy na uwadze Boże Słowo.
Z prawdą mamy do czynienia na każdym kroku. Dzięki Biblii możemy łatwiej ją znaleźć, gdyż została nam podana w sposób zrozumiały dla każdego człowieka. Problem polega jednak na tym, czy chcemy ją przyjąć, czy raczej wolimy szukać „prawdę”, która nam bardziej odpowiada. Uznanie prawdy absolutnej kosztuje i to nieraz bardzo dużo, gdyż większość podążająca szeroką drogą, ma nad nami przewagę ilościową. Z natury jesteśmy konformistami, to znaczy, że łatwo ulegamy presji większości. Nie lubimy wychylać się z szeregu, dlatego wpadamy w pułapki „Złego”, nie mówiąc prawdy. No, może nie zawsze polega to na mówieniu nieprawdy, częściej popełnimy „kłamstwo milczenia”, gdy staramy się nie zajmować stanowiska. Jest to nieraz wygodne, lecz z natury jest stanięciem po stronie nieprawdy, jeśli jej nie wybierzemy. Piłat nie czekał na odpowiedź na zadane pytanie o prawdę, wyszedł i później umył ręce. Tak naprawdę, miał na nich ślady krwi Chrystusa.
My również często znajdujemy się w sytuacji, gdy musimy dokonać wyboru pomiędzy prawdą i tym, co sami lub inni uznają za prawdę. Pamiętam wiele sytuacji, gdy byłem jeszcze w Chicago i prowadziłem audycje w polskojęzycznym radiu. Jednym ze stałych elementów cotygodniowego programu, którego słuchało co najmniej kilka tysięcy rodaków, był fragment czytanego tekstu z Biblii. Uważam, że Słowo Boże jest natchnione przez Ducha Świętego i „On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (Jan 16:8). Nie musiałem długo czekać, gdyż wielu słuchaczy w rozmowach telefonicznych wyrażało zakłopotanie, mówiąc: „Pastorze, nie wiem co zrobić, bo Biblia przekonuje mnie, że jest inaczej niż dotychczas wierzyłem, i nie wiem co wybrać, czy to, co jest napisane, czy pozostać przy tradycyjnym zrozumieniu?”. Wielu obawiało się, że jeśli staną po stronie Prawdy, zostaną odrzuceni przez swoje środowiska i rodziny.
Chciałbym na chwilę zatrzymać się przy zacytowanym wersecie, w którym znajdują się słowa mówiące o roli Ducha Świętego, który ma „przekonać świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie”. Użyte w tym fragmencie słowo ελεγξει spotkaliśmy już w wypowiedzi wobec Żydów (Jn 8:46), od których Jezus domagał się uznania, że jest bezgrzeszny. To samo słowo określające rolę Ducha Świętego wobec świata ukazuje nam działania Ducha, który stwierdza, że Prawda odnośnie do grzechu, sprawiedliwości i sądu znajduje się w pełni jedynie w Chrystusie. Jest to prawda oryginalna, absolutna i niewynikająca z jakichkolwiek porównań czy argumentacji. Zwracam na to uwagę, gdyż w najnowszym przekładzie Biblii znajdują się słowa - „On, gdy przyjdzie, wykaże, że świat jest w błędzie” (Jn 16:8 [EIB]). Jest to osobisty komentarz tłumacza, a nie oddanie oryginalnego znaczenia słowa ελεγξει, które znaczy „przekonać”, lub bardziej dosłownie „wyeksponować”, albo „ukazać”.
To słówko zostało użyte w Nowym Testamencie 17 razy i najczęściej oznacza „eksponować” lub „ukazać”, a nawet „karać”, czyli ponieść konsekwencje tego stanu. Osobiście uważam, że rolą Ducha Świętego nie jest wchodzenie w spór ze światem, że jest w błędzie, lecz ma on ukazać absolutną i oryginalną Prawdę, jaką jest Jezus Chrystus. Dlatego też Pan Jezus, mówiąc o roli Ducha Świętego, obiecanego Pocieszyciela, a nie „Opiekuna”, jak to zapisał tłumacz wspomnianego przekładu, powiedział: „Kiedy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy” (Jn 16:13). Dalej, wyraźnie zostało określone zadanie, jakie będzie realizował Duch Prawdy: „On Mnie uwielbi, bo z Mojego weźmie i wam objawi” (w. 14). Głównym zadaniem Ducha Świętego jest uwielbienie Jezusa i objawienie Go w całej pełni, gdyż On jest jedyną Prawdą, dzięki jakiej możemy poznać Boga Ojca i doświadczyć łaskę zbawienia.
Uważam, że poznanie jedynej Prawdy, dzięki ukazaniu jej przez Ducha Prawdy, świadczy o pełnym zaufaniu, jakie winniśmy okazać wobec Boga. Nie wiem, czy potrafiłbym oddać za nią życie, ale nic nie jest dla mnie ważniejsze, niż uznanie tej jedynej Prawdy. Jestem pod wrażeniem świadectwa, jakie zostawił po sobie Jan Chrzciciel – „Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale prawdą okazało się to, co o Nim powiedział. I wielu tam uwierzyło w Niego” (Jan 10:41,42).
Nie znajomość biblijnych wersetów, lecz trwanie w Słowie świadczy o prawdziwym uczniostwie Chrystusa, który jest Prawdą. On powiedział Żydom, którzy uwierzyli w Niego: „Jeżeli będziecie trwać w Moim słowie, będziecie prawdziwie Moimi uczniami. Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (Jan 8: 31, 32). Oni jednak nie chcieli dokonać wyboru, woleli pozostać przy swojej „prawdzie”, dlatego Jezus, zgodnie z jedyną Prawdą, oświadczył słuchającym Go Żydom: „Waszym ojcem jest diabeł i chcecie spełniać żądze waszego ojca. Od początku był on mordercą i nie wytrwał w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Kiedy kłamie, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (w. 44).
Te słowa odnoszą się to nie tylko do tych, którzy wówczas słuchali Jezusa, lecz także do tych, którzy nie chcą przyjąć jedynej Prawdy, jaką Duch Święty ukazuje, a jest nią tylko Pan Jezus.
Henryk Hukisz