Saturday, February 26, 2022

Antychryst 2022

 Nie mam na uwadze Antychrysta, który ma pojawić się tuż przed końcem tego świata. Myślę o kimś, kto obecnie żyje i jest zaprzeczeniem człowieczeństwa. Chyba w obecnej dobie każdy bezbłędnie zgadnie, kogo mam na myśli.

W przeciwieństwie do Jezusa Chrystusa, który jest istotą doskonale dobrą, Antychryst jest wyobrażeniem wszelkiego zła skupionego w jednym człowieku. W historii chrześcijaństwa ogłaszano już wielu okrutników, nadając im to miano - od cesarza Nerona począwszy, na Hitlerze z naszej epoki, skończywszy. Co na to Biblia?

Antychryst  jest wymieniony w Nowym Testamencie z imienia trzy razy i to przez jednego autora, przez apostoła Jana. W jego listach czytamy o pojawieniu się antychrystów wskazujących na to, że nastają czasy ostateczne. Jan pisze o nim w dłuższym fragmencie:

 Dzieci, jest już ostatnia godzina i tak, jak słyszeliście, antychryst nadchodzi, a nawet wielu antychrystów już się pojawiło. Po tym właśnie poznajemy, że jest ostatnia godzina. Wyszli oni od nas, lecz nie byli spośród nas. Gdyby bowiem byli spośród nas, pozostaliby z nami. Stało się jednak tak, aby się okazało, że nie wszyscy są spośród nas. Wy natomiast macie namaszczenie od Świętego i wszyscy o tym wiecie. Nie napisałem wam, że nie znacie prawdy, ale że ją znacie i że żadne kłamstwo z prawdy się nie wywodzi. Kto jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten jest antychrystem, kto nie uznaje Ojca i Syna. Każdy, kto nie uznaje Syna, nie ma też Ojca. Ten, kto uznaje Syna, ma również Ojca” (1 Jan 2:18-23).

Nieco dalej w tym samym liście, Jan kontynuuje nauczanie na temat antychrysta, który według jego definicji zaprzecza prawdę o tym, że Chrystus jest Bogiem.

„Każdy zaś duch, który nie wyznaje Jezusa, nie jest z Boga i jest duchem antychrysta, o którym słyszeliście, że nadchodzi, a nawet już jest na świecie. Wy jesteście z Boga, dzieci, i ich zwyciężyliście, gdyż Ten, który jest w was, jest większy niż ten, który jest w świecie. Oni są ze świata, dlatego mówią jak świat, i świat ich słucha. My jesteśmy z Boga i ten, kto zna Boga, słucha nas, a ten, kto nie jest z Boga, nas nie słucha. W ten sposób poznajemy ducha prawdy i ducha zakłamania” (1 Jan 4:3-6).

Apostoł Jan jeszcze raz przywołuje postać przeciwnika wszelkiej prawdy, pisząc:

Na świat bowiem wyszło wielu zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele. Każdy z nich jest zwodzicielem i antychrystem” (2 Jan 7).

Jak już wspomniałem, w eschatologii przyjmuje się prawdę o pojawieniu się Antychrysta, który występuje w biblii pod określeniem „człowieka zatracenia”. Apostoł Paweł, pisząc o wydarzeniach ostatecznych, zapewniał ówczesnych wierzących, że dzień Pana nie nadejdzie, „dopóki nie przyjdzie odstępstwo i nie pojawi się człowiek nieprawości, syn zatracenia. On jest przeciwnikiem i wynosi się ponad wszystko, co dotyczy Boga lub Jego czci. Zasiądzie nawet w świątyni Boga, przedstawiając siebie samego jako Boga” (2 Tes. 2:3,4). Nie o tym „synu zatracenia” chcę teraz pisać, lecz o człowieku, który swoim postępowaniem zasługuje na określenie antychrysta, oprawcy, zbrodniarza i każde inny podłe miano.

Żyjemy w dobie w miarę spokojnej. Zgodne z zaleceniem apostoła Pawła winniśmy modlić się o to, „abyśmy mogli wieść życie spokojne i bezpieczne, z całą pobożnością i godnością” (1 Tym. 2:2). Takie bowiem życie jest „rzeczą piękną i miłą przed naszym Zbawcą, Bogiem(w. 3). Z opisu ewangelistów wiemy, że Pan Jezus swoim przyjściem i nauczaniem przybliżył nam wszystkim ideę Królestwa Bożego. Dzięki Jego czystemu życiu możemy wyobrażać sobie, jak powinniśmy żyć, jak odnosić się do bliźnich. Chrystus wskazywał wszystkim swoim słuchaczom, że Bóg, Jego i nas Ojciec niebieski nakazuje „swemu słońcu wschodzić nad złymi i nad dobrymi i deszcz daje sprawiedliwym i niesprawiedliwym” (Mat. 5:45).

W epoce Kościoła ewangelię jaką przyniósł Chrystus, apostołowie przekładali na język praktyczny i uważali, że „Bóg nie ma względu na osobę, lecz w każdym narodzie jest Mu miły ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz.Ap. 10:34,35). Tak też odnosili się do każdego człowieka i zwiastowali Dobrą Nowinę o zbawieniu w Jezusie każdemu, kogo napotkali.

Nikt z ludzi żyjących na całym obliczu ziemi nie ma prawa panować nad drugim człowiekiem, gdyż jedynym Panem jest Bóg. Od nas też oczekuje, wręcz „wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali, gdyż wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz.Ap. 17:30,31). Jedyny, kto może sądzić każdego człowieka jest Chrystus, gdyż takie uzyskał prawo i On tego dokona w Dniu Ostatecznym.

Kim więc jest człowiek, który uważa się za Pana innych ludzi i uważa, że ma prawo ich zabijać, kaleczyć, maltretować, bombardować ich mieszkania i podbijać w swoją niewolę, aby jemu służyli? Straszenie całego świata użyciem broni jądrowej świadczy już nie tylko o błędzie tego człowieka, lecz wprost o demonicznym opętaniu.

Czy nie zasługuje na miano Antychrysta? Czy nie jest kontynuatorem niechlubnej listy oprawców jak Neron, Hitler, Stalin i wielu innych zbrodniarzy? Antychrystem jest ten, kto swoim postępowaniem zaprzecza prawdzie i dobru, jakie Chrystus przyniósł ludzkości.

Henryk Hukisz

Friday, February 25, 2022

Ciastko z Krymem +

 

Osiem lat temu napisałem na moim blogu rozważanie w związku z sytuacją jaka powstała po zajęciu Krymu przez Rosję. Dziś wracam do tego wpisu gdyż dzieje się kontynuacja zamiaru, jaki wówczas rozpoczął realizować najeźdźca na obce państwo. Ówczesny tekst rozpocząłem ilustracją z zasobów mojego ulubionego kaznodziei i pastora zboru w Gdańsku, nieżyjącego już brata Sergiusza Waszkiewicza.

Myślę, że wiele osób pamięta jeszcze tego nietuzinkowego człowieka i zna również ten przykład. Brat Waszkiewicz mówił o tym, jak to diabeł stara się wpierw wbić jeden gwóźdź w ścianę naszego serca. Z reguły nie zwracamy uwagi na taki drobiazg, nawet później, gdy przychodzi, aby powiesić na tym gwoździu swój kapelusz, Po pewnym czasie zawiesza tam swój płaszcz, stawia obok walizkę, aż w końcu wprowadza się do naszego serca, zgłaszając prawo do swojej własności, jako, że już tu prawie mieszka. 

Kaznodzieja chciał wskazać w ten sposób na podstępność diabła, który stopniowo opanowuje nasze serce, aby zapanować nad całym naszym życiem. Dlatego musimy być czujni i podejmować stosowne kroki, aby przeciwdziałać tym diabelskim zakusom.

Co wspólnego ma ta ilustracja z Krymem?

Z niepokojem obserwowaliśmy rozwój sytuacji na Krymie, który stanowił integralną część Ukrainy. Nie mam zamiaru wdawać się w dyskusję na temat historii tego „kremu”, który dodaje uroku i smaku całemu ciastku, jakim jest to młode państwo, budujące swoją demokrację od podstaw. Może ktoś wówczas uważał, że to tylko mały skrawek wielkiej Ukrainy, lecz chodzi tu o zasadę, że oddanie obcemu panowaniu najmniejszej części z całości, prowadzi do stopniowej utraty wszystkiego. I na tym kończę polityczny akcent tej gorącej kwestii.

Diabeł jest strategiem wysokiej rangi. Potrafi zaplanować cały proces przejęcia kontroli nad naszym życiem, aby później cierpliwie realizować swój zamiar. Podrzuca nam nieraz drobne pokusy, sprawy tak błahe, że nawet nie zwracamy na nie uwagi. Przychodzi w przebraniu anioła światłości z propozycją nie do odrzucenia. Dopiero po czasie, gdy często jest już zbyt późno, aby uwierzyć w Boże przebaczenie, widzimy cały ogrom zniszczenia, jakie zostało spowodowane przez naszego przeciwnika. 

Najlepszym sposobem przeciwdziałania takim podstępom diabelskim jest stała czujność i determinacja obrony tego, co otrzymaliśmy z łaski. Jednym z największych błogosławieństw nowego życia, jakie mamy w Chrystusie, jest wolność. Apostoł Paweł napisał do wierzących w zborach Galacji: Chrystus wyzwolił nas wolnością. Trwajcie więc w niej i nie pozwólcie znowu nałożyć sobie jarzma niewoli” (Gal. 5:1). W Chrystusie mamy zupełną wolność i nie musimy niczego sami zdobywać, gdyż z łaski mamy obietnicę zarówno życia doczesnego, jak i przyszłego (1 Tym. 4:8). Apostoł radzi nam jedynie, abyśmy stali niezachwiane w tym, co mamy i nie dopuszczali do ponownego zniewolenia. 

Apostoł Piotr, który boleśnie doświadczył w swoim życiu brak czujności, zapierając się Pana, wskazuje nam na diabelską strategię, jaką nasz nieprzyjaciel stosuje wobec Bożych dzieci. Piotr radzi nam abyśmy pokładali całkowitą ufność w Bogu, który ma o nas staranie. Piotr wie, że przeciwnik Boży nie rezygnuje z możliwości obrabowania nas z wolności i radości, jakie już mamy. Dlatego, pisze nam z pełnym przekonaniem – Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży i szuka, kogo pożreć (1 Ptr. 5:8). Diabeł wie, że nie da rady opanować naszego serca od razu w całości, dlatego stara się wpierw wbić przysłowiowy „gwóźdź”, aby przekonywać nas później, że należy mu się więcej. 

Innym olbrzymim błogosławieństwem, jakie otrzymujemy w Chrystusie, jest radość. Jest to taki rodzaj radości, jakiej nie zdobędziemy nigdzie indziej, jak tylko w Panu. Apostoł Paweł, pisząc do wierzących w Filippi, nakazywał im wprost: „Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam: Radujcie się! (Fil. 4:4). Ten wierny sługa Boży wiedział, że radość, jaką miał w Panu, pomogła mu przejść zwycięsko w jednym z najcięższych doświadczeń, gdy z powodu głoszenia ewangelii znalazł się w więzieniu. Radość w Panu dała mu siłę do śpiewania pieśni Bogu na chwałę, chociaż jako człowiek, najchętniej by wykrzykiwał słowa pretensji z powodu tego, co go spotkało. Myślę, że diabeł ryczał w tym momencie wyjątkowo głośno, aby okraść Pawła z radości, lecz apostoł nie dopuścił do tego. Nie pozwolił ograbić się z „kremu”, gdyż wiedział, że w Panu ma prawo do całego „ciastka z kremem i o północy Paweł i Sylas modląc się, śpiewali hymny Bogu, a więźniowie im się przysłuchiwali” (Dz.Ap. 16:25).

Czy czasami nie jest tak w naszym życiu, że pozwalamy diabłu zabrać nam radość, myśląc, że zbawienia nie stracimy i zadowalamy się samym „ciastkiem”. Wówczas mówimy, że radość to tylko uczucie, że pewność zbawienia opieramy na wierze, na fakcie, jakim jest ofiara Chrystusa na krzyżu. Tak, to prawda, lecz Jezus zapłacił za pełne zbawienie, które obejmuje również radość. Przypomnijmy sobie słowa naszego Pana, który powiedział: Aby Moja radość była w was i aby wasza radość była pełna” (Jan 15:11).  Najlepszym sposobem okazania wdzięczności za tak wielkie zbawienie jest rozkoszowanie się pełnią nowego życia. Chrystus, jako dobry Pasterz powiedział: Ja przyszedłem, aby miały życie, i to w obfitości (Jan 10:10)

Nie pozwólmy diabłu zagarnąć ani piędzi z Bożych obietnic. Dawid zastanawiał się w jednym ze swoich Psalmów: Czym zdołam odwdzięczyć się PANU za całe dobro, które mi okazał? Odpowiedzią jest to, co postanowił czynić: Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia PANA” (Ps. 116:12,13). A apostoł Jakub dzieli się z nami zwycięską radą: Bądźcie więc posłuszni Bogu, przeciwstawiajcie się zaś diabłu, a on ucieknie od was. (Jak. 4:7).

Wierzę głęboko, że obserwując rozwój obecnej sytuacji na terenach zajmowanych przez najeźdźcę naszego wschodniego sąsiada, wyciągniemy wnioski odnoszące się do naszego życia z Bogiem i bronić będziemy wolności, jaką daje nam Chrystus.

Henryk Hukisz

Saturday, February 19, 2022

Znak drzewa figowego

Pewnego dnia mój smartwatch pokazał, że osiągnąłem dzienny limit kroków. Tej nocy miałem też dobry sen, dlatego rano otrzymałem komunikat informujący mnie, że troska o dobry stan zdrowia skutkuje dobrym wypoczynkiem w nocy. Domyślam się, że mój elektroniczny zegarek posiada odpowiednie instrumenty, aby na podstawie uzyskanych danych utworzyć komunikat, którym zachęca właściciela do prowadzenia zdrowego trybu życia.

Podobnie dzieje się z prognozą pogody, która jest tworzona na podstawie zgromadzonych informacji w podobnych okresach w minionym czasie. Kiedy widzimy na niebie gromadzące się chmury, to wiemy, że prawdopodobnie będzie padać deszcz lub śnieg, w zależności od pory roku. Jeśli planujemy jakieś wydarzenie na otwartym powietrzu, to zapoznajemy się z prognozą pogody na ten czas. Takie zachowanie nazywamy rozsądnym, gdyż w przeciwnym wypadku, nasze planowanie byłoby co najmniej nierozsądne. Obserwujemy różne znaki na podstawie których odpowiednio przygotowujemy się do tego, co nas czeka. Nie lubimy niespodzianek.

Pan Jezus również mówił o znakach na niebie, lecz zupełnie innej natury. Czytając uważnie ewangelie, z pewnością zauważamy, iż Jego przyjście na ziemię było zapowiadane przez proroków wieloma znakami. Podobnie jest z powtórnym przyjściem Chrystusa, wiele znaków będzie wyraźnie wskazywać, że jest blisko, już u drzwi” (Mat. 24:33). Tylko, czy z taką samą gorliwością wypatrujemy tych znaków, jak troskliwie planujemy jakąś imprezę na wolnym powietrzu?

Pewnego razu faryzeusze przyszli do Jezusa z zarzutem, że Jego uczniowie łamią zasady przez nich narzucone. Pan Jezus przyrównał ich do ślepych, którzy prowadzą ślepych. Później mówił o tym, co tak naprawdę zanieczyszcza człowieka - nie to, co w niego wchodzi, lecz co wychodzi z jego serca. Po czym, jak gdyby miał dość uszczypliwych uwag, ciągle atakujących Go żydowskich nauczycieli, poszedł daleko na północ, w rejon Tyru i Sydonu. Tam dokonał uzdrowienia córki nieznanej nam bliżej poganki, pochwalając wielkość wiary w sercu jej matki. Gdy powrócił w rejon Morza Galilejskiego przyszły do Niego wielkie tłumy wraz z chromymi, ułomnymi, niewidomymi, niemymi oraz wielu innymi. Położyli ich u Jego nóg, a On ich uzdrowił. Tłumy zaś zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, a niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela (Mat. 15:30,31).

To było już za wiele dla faryzeuszów, aby spokojnie to znosić. Wzmocnieni przez saduceuszów, swych odwiecznych przeciwników, przystąpili do kolejnego ataku na Nauczyciela. Tym razem zażądali potwierdzenia, jak gdyby legitymacji, że Jezus jest Tym, za kogo się uważa, ponieważ ku ich przerażeniu, coraz więcej ludzi uważało Go za Mesjasza. Podobnie, jak przy innej okazji uczeni w Piśmie powiedzieli: Nauczycielu, chcemy zobaczyć znak od Ciebie (Mat. 12:38), teraz też wystawiając Go na próbę, prosili: Pokaż nam jakiś znak z nieba (Mat. 16:1)

Pan Jezus, jak zwykle, miał zawsze gotową odpowiedź, która nieraz dawała pełne zrozumienie, a innym razem „szła w pięty”, gdy pytanie miało Go skompromitować w oczach ludu. Tym razem Jezus odwołał się do sytuacji zwyczajnej, jaka ma miejsce każdego dnia - do rozpoznawania pogody - On im odpowiedział: Gdy zapada wieczór, mówicie: Niebo się czerwieni, będzie piękna pogoda. Rano zaś: Dziś będzie brzydka pogoda, bo niebo się czerwieni i jest zachmurzone (Mat. 16:2,3). Chrystus nie miał na uwadze tego, że nie powinniśmy oglądać prognozy pogody, lecz że przejawem obłudy, jest to gdy ludzie nie interesują się znakami, jakimi Bóg ukazuje Swą ogromną miłość do zgubionego człowieka. A przeci te znaki są bardzo widoczne, gdyż całe Pismo, Zakon i Prorocy wskazują na Tego, który miał przyjść, aby wypełnić wszystkie zapowiedzi o Mesjaszu.

Życie Jezusa opisane przez ewangelistów jest pełne takich znaków. Informacje o tym: jak Jezus się narodził, w jakiej rodzinie i w jakim miejscu, na czy polegała Jego służba i sposób traktowania „zgubionych owiec”, i w końcu pojmanie, skatowanie i ukrzyżowanie razem ze złoczyńcami, to wszystko zostało poprzedzone wieloma znakami. Niestety, większość ludzi ich nie rozpoznała. W momencie, gdy wjeżdżał na grzbiecie osiołka do Jerozolimy po raz ostatni, zapłakał nad tym miastem. Jezus wiedział jaki los je spotka, dlatego ostrzegał – Wyniszczą ciebie i twoje dzieci i nie pozostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie poznało czasu twego nawiedzenia (Łuk. 19:44).

Rozpoznać czas, to bardzo ważna rzecz. Pan Jezus zwrócił uwagę na tę bardzo przydatną zdolność, jaką powinniśmy umiejętnie wykorzystywać. Skoro potrafimy przewidywać pogodę, jak podkreślił to w formie pytania Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie potraficie? (Mat. 16:3), powinniśmy zwracać swoją uwagę na znaki, jakie nam pokazuje nasz Ojciec niebieski. W tamtym momencie najważniejszym znakiem danym ludziom był „znak Jonasza” – znak wymowny i bardzo wyraźny. W pierwszym przypadku Jezus zapytany o znak, wyjaśnił jego znaczenie: Jak bowiem Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrzu ogromnej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w głębi ziemi (Mat. 12:40). Ten znak, pomimo iż już się spełnił, tak wielu ludzi tym się nie przejmuje - żyją sobie beztrosko, nie myśląc o tym, że pewnego dnia, będą musieli stanąć przed Panem życia i śmierci, gdyż zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd (Heb. 9:27).

Pan Jezus zwracał też uwagę na inne znaki, na te, które będą wskazywać na Jego bliskie powtórne przyjście, już jako sędziego. Ponieważ Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:3), dlatego będzie czynić znaki i różne wydarzenia oraz zjawiska w przyrodzie, które będą wskazywać na ten wielki dzień, gdy na obłokach pojawi się Chrystus. Wierzę, że wiele z tych znaków już możemy oglądać, jeśli uważnie się przyglądamy Bożym zapowiedziom.

Jednym z pierwszych znaków była zapowiedź powrotu narodu wybranego do ziemi, jaką Bóg przyobiecał Abrahamowi. To się już wypełniło, gdy w 1948 roku Izraelici zaczęli wracać ze wszystkich stron świata do upragnionej „Haaretz”. Gdy wypełnią się inne wydarzenia związane z tym narodem, gdy wypełni się odpowiedni czas, wówczas nastąpi ostatni akt Bożego planu na ziemi. Jak czytamy: Zaraz też po ucisku tych dni słońce się zaćmi i księżyc straci swój blask. Gwiazdy będą spadać z nieba, a moce niebios zostaną poruszone. Wtedy na niebie ukaże się znak Syna Człowieczego i trwoga ogarnie wszystkie ludy ziemi. I ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z mocą i wielką chwałą.  Pośle On swoich aniołów, którzy donośnie zatrąbią i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż po drugi (Mat. 24:29-31).

Parę dni temu otrzymywaliśmy alert RCB ostrzegający nas o możliwości silnych wiatrów i przerw w dostawie prądu zakończony wezwaniem: „Zostań w domu, jeśli możesz”. W większości wypadków bierzemy do serca takie ostrzeżenia. Chociaż nie można wyliczyć czasu powrotu Chrystusa, to jednak mamy pewne znaki ostrzegawcze. Sam Chrystus zwraca naszą uwagę na niektóre, mówiąc: Uczcie się na przykładzie drzewa figowego: Kiedy jego gałęzie stają się miękkie i wypuszczają liście, poznajecie, że lato blisko. Tak samo i wy, gdy zobaczycie to wszystko, wiedzcie, że jest blisko, już u drzwi (Mat. 24:32,33).

Zwróćmy uwagę na to, że te słowa są skierowane do Kościoła. Żydzi są tym drzewem figowym, które ożyło, jak suche kości w dolinie, którą widział prorok Ezechiel. Dlatego powinniśmy pilnie przyglądać się temu, co dzieje się w Izraelu wokoło tego  narodu. Pan Jezus powiedział: Zapewniam was, że nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą” (Mat. 24:34,35).

Żyjemy w bardzo ciekawym czasie jak żadne inne z poprzednich pokoleń!

Henryk Hukisz

Tuesday, February 15, 2022

Machina wojenna

 Kiedy po siedemnastu latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych wróciłem do kraju, zadawano mi często pytanie o to, gdzie jest lepiej. Zawsze odpowiadałem, że po każdej stronie są dobrzy i źli ludzie. Sytuacje na świecie często zależą od tego, jacy ludzie mają przewagę w rozwiązywaniu konfliktów.

Obecna sytuacja wywołana przy wschodniej granicy Ukrainy, naszego bezpośredniego sąsiada, niepokoi ludzi nie tylko w tej części świata, w jakiej się znajdujemy. Ludność Europy, po doświadczeniach dwóch wojen światowych w ubiegłym wieku, oswoiła się z pokojem i dobrosąsiedzkimi relacjami. Dlatego z niepokojem obserwujemy rozwój bieżącej sytuacji, tym bardziej że stronami są wielkie mocarstwa atomowe. Pytanie, z jakim niemal codziennie budzimy się - „Czy dojdzie do wojny?”, dominuje w większości rozmów nawet w gronie najbliższej rodziny.

Obejrzałem niedawno film „Trzynaście dni” oparty na faktach sprzed sześćdziesięciu lat, z Kevinem Costnerem w roli głównej. Dobry film, dlatego polecam go tym, którzy chcą lepiej zrozumieć obecną sytuację, do jakiej doszło w naszym rejonie. Wówczas chodziło o napięcie wywołane instalacją wyrzutni rakietowych na Kubie w bezpośrednim sąsiedztwie narodu amerykańskiego. W tle rozmów dyplomatycznych w celu zażegnania konfliktu, pojawił się olbrzymi nacisk ludzi, za którymi stał przemysł zbrojeniowy. Dla nich wojna przynosi olbrzymie zyski materialne a ewentualne ofiary, to jedynie cyfry stanowiące statystyki. Inicjatorom wojny głównie chodzi o zyski, szczególnie w sytuacji, gdy przebiegać będzie daleko od ich domów.

Chciałbym w tym rozważaniu spojrzeć szerzej na konflikty zbrojne w świetle Biblii. Osobiście wierzę, że zawiera ona odpowiedzi na większość naszych problemów, jakie nas niepokoją. Uważny czytelnik tej Księgi z pewnością zauważy, że wszelkie wojny, jakie zostały w niej opisane, toczyły się w jednym rejonie - w okolicy Izraela. Nawet jeśli dotyczyły innych narodów, to miały związek z narodem wybranym. Dlatego, jeśli szukamy jakichkolwiek przepowiedni odnoszących się do współczesności, to możemy znaleźć jedynie zapowiedzi wojen dotyczących Izraela w czasie ostatecznym.

Wyraźne światło na te wydarzenia rzuca wypowiedź Pana Jezusa, gdy wraz z jedenastoma uczniami usiadł na Górze Oliwnej, z której rozciągał się widok na świątynię. Wówczas Chrystus powiedział: Będziecie słyszeć o wojnach i odgłosy bitew. Uważajcie, nie dajcie się zastraszyć. Tak bowiem musi się stać”. Po chwili dodał: „... ale to jeszcze nie koniec” (Mat. 24:6). Jezus mówił dalej o konfliktach pomiędzy narodami, o głodzie i trzęsieniach ziemi, o nienawiści wobec tych, którzy wyznają Chrystusa. Kolejnym znakiem, jaki będzie wskazywać na powtórne przyjście Chrystusa i związany z tym koniec świata, będzie nasilenie się bezprawia i oziębnięcie miłości.

Skoro mają być wojny i informacje o konfliktach między narodami, to czy grożący nam obecnie konflikt jest właśnie takim znakiem? Uważam, że nie. Ten konflikt nie dotyczy Izraela, dlatego nie znajdziemy w Biblii odniesienia do niego. Biblia zapowiada wielką, o ile nie największa w historii zbrojną napaść na Izrael, lecz to wydarzy się na jego terenie, konkretnie w dolinie Jezreel, w rejonie Góry Maggido. Prorocy Ezechiel i Zachariasz zapowiadają to wydarzenie z dużą dokładnością. Czytamy, że „stanie się w tym dniu, gdy Gog wejdzie do ziemi Izraela – wyrocznia Pana BOGA – że zapłonie Moje oburzenie na Mym obliczu. W Mojej gorliwości, w ogniu Mego gniewu powiedziałem: Naprawdę w tym dniu nastąpi wielkie trzęsienie w ziemi Izraela” (Ez. 38:18-19).

W tym wydarzeniu wezmą udział narody, które ci prorocy wymieniają z imienia. Ezechiel pisze: „Doszło do mnie słowo PANA: Synu człowieczy, zwróć swoją twarz na Goga, krainę Magog, naczelnego księcia Meszek i Tubal. Prorokuj przeciw niemu” (Ez. 38:1-2). Komentatorzy biblijny, którzy dogłębnie badają zagadnienia eschatologiczne uważają, iż Magog jest obrazem Rosji, która zawrze pakt z Turcją i Iranem przeciw Izraelowi. Boży naród, który wróci do łask i będzie przeżywać wielki powrót do swego Pana będzie musiał przejść jeszcze jedno doświadczenie, aby okazać wierność, jakiej Bóg oczekuje. Chrystus, zapowiadając te wydarzenia powiedział: „Kto jednak wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mat. 24).

W tym końcowych akcie zamykającym współczesność Bóg objawi Swą wielkość i łaskę wobec Izraela. Prorok, zapowiadając wojnę z Izraelem pisze, że stanie się to na polecenie Boga w czasie, gdy Izrael już powróci na swoją ziemię - „Po wielu dniach otrzymasz polecenie. Pod koniec lat wejdziesz do kraju wyjętego spod miecza, do tych, którzy zostali zebrani spośród licznych narodów, na góry Izraela, które były całkowitą ruiną. Został on jednak oswobodzony od narodów i wszyscy mieszkają bezpiecznie. Wejdziesz jak burza, przyjdziesz jak obłok, żeby przykryć kraj. Będziesz ty, twoje oddziały, a z tobą liczne narody” (Ez. 38:8-9).

Bóg jest Panem całego świata i On wyznacza role, jakie spełniają królowie i przywódcy narodów. Dariuszowi, pogańskiemu królowi Persów, nakazał uwolnić Swój naród z niewoli babilońskiej i wesprzeć w odbudowie Jerozolimy i świątyni. Teraz, w czasie, gdy państwo Izrael już istnieje, czyli po 1948 roku, Bóg wyznaczy przywódcę kraju Magog, aby wszczął wojnę z Izraelem. Stanie się to w tym celu, aby Bóg objawił Swoje wielkie imię. Osobiście wierzę, że o tym mówił Chrystus, gdy zapowiadał, „że nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie” (Mat. 24:34).

Ta ostatnia wojna, do jakiej doprowadzi koalicja trzech państw przeciw Izraelowi, zakończy się zwycięstwem Boga, gdy „ześle ogień na Magog i na bezpiecznych mieszkańców wysp. I poznają, że Ja jestem PANEM. Ogłoszę wśród Mojego ludu izraelskiego Moje święte imię i sprawię, że nie będą już więcej bezcześcić Mojego świętego imienia. Poznają narody, że Ja jestem PANEM, Świętym w Izraelu” (Ez. 39:6-7). Wówczas spełni się zapowiedź Chrystusa, gdy odpowiadał uczniom na pytanie: „Powiedz nam, kiedy to nastąpi i co będzie znakiem Twojego przyjścia i końca świata?” (Mat. 24:3).

Kiedyś prorok Micheasz dokładnie przewidział miejsca narodzin Syna Bożego - „A Ty, Betlejem Efrata, choć jesteś najmniejsze wśród rodów Judy, z ciebie wyjdzie Ten, który będzie panował w Izraelu, a Jego pochodzenie od początku, od dni najdawniejszych” (Mich. 5:1). Teraz prorok Zachariasz mówi o powrocie Mesjasza w czasie, gdy toczyć się będzie straszna wojna. Wówczas stanie się, że „w tym dniu Jego nogi staną na Górze Oliwnej, która jest na wschód od Jerozolimy, a ona na pół się rozpadnie od wschodu na zachód, i powstanie bardzo wielka dolina. Połowa góry odsunie się na północ, a druga połowa na południe” (Zach. 14:4). Nic już nie stanie na przeszkodzie, aby spełniło się ogromne pragnienie, jakie wypełnia serce naszego Ojca - „PAN będzie królem nad całą ziemią, w tym dniu PAN będzie jedyny i jedno będzie Jego imię” (Zach. 14:9).

Nastanie czas panowania Boga na całej ziemi, jeszcze tej starej, która oczekuje na ogień, jak napisał apostoł Piotr: „Obecne zaś niebiosa i ziemia dzięki temu samemu Słowu są zachowane dla ognia, strzeżone na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi” (2 Ptr. 3:7). Wówczas nastanie tysiącletnie królestwo, w którym nie będzie już wojen, gdyż w nim panować będzie Książę Pokoju, nasz Pan Jezus Chrystus. To nie będzie jeszcze koniec. Gdy minie tysiąc lat, szatan znów dojdzie do głosu, jak jest napisane: „A gdy się dopełni tysiąc lat, szatan zostanie uwolniony ze swojego więzienia” (Obj. 20:7). Apostoł Jan, który otrzymał wizję rzeczy ostatecznych, napisał: „I zobaczyłem wielki biały tron i Siedzącego na nim, sprzed którego oblicza uciekły ziemia i niebo, i miejsca dla nich nie znaleziono. I zobaczyłem umarłych, wielkich i małych, jak stali przed tronem, i zostały otwarte zwoje. I inny zwój został otwarty, którym jest księga życia. I umarli zostali osądzeni na podstawie tego, co zostało zapisane w zwojach, według ich uczynków. I morze wydało umarłych, którzy w nim byli, i śmierć, i Hades wydały umarłych, którzy w nich byli. I zostali osądzeni, każdy według swoich uczynków” (Obj. 20:11-13).

Dopiero po tych wydarzeniach nastanie nowe niebo i nowa ziemia i „nic już nie będzie obłożone klątwą. A w mieście będzie tron Boga i Baranka, i Jego słudzy będą Mu służyć. I będą oglądali Jego oblicze, i Jego imię będą mieli na czołach. I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy i światła słońca, bo Pan, Bóg, będzie im świecił, i będą królować na wieki wieków” (Obj. 22:3-5).

I nie będzie już żadnych wojen.

Czy więc powinniśmy modlić się o to, aby nie było teraz wojen, skoro Biblia je zapowiada? Wojny, o jakich czytamy w Biblii, będą miały miejsce bez względu na nasze modlitwy, gdyż zostały wpisane w Boży plan. Natomiast te, o których w Biblii nie ma żadnych wzmianek, zależą od woli ludzi. Dlatego powinniśmy modlić się o to, aby po obu stronach konfliktu było jak najwięcej ludzi dobrej woli, którym bardziej zależy na pokoju, niż na wojennym biznesie.

Henryk Hukisz

Monday, February 7, 2022

Kompetentni nauczyciele

W każdym zawodzie najbardziej pożądaną cechą są kompetencje pracownika, aby powierzone zadanie mogło być prawidłowo wykonane. 

Słowo „kompetencje” pochodzi od łacińskiego terminu competentia, które rozumie się jako posiadanie wiedzy umożliwiające wydawanie sądu, wypowiadanie autorytatywnego zdania, zakres zagadnień, o których określona osoba może wyrokować, gdyż jest w posiadaniu odpowiedniego doświadczenia oraz wiadomości, co prowadzi do stwierdzenia, iż człowiek kompetentny to osoba, która do określonych działań posiada odpowiednie przygotowanie”(net)

Apostoł Paweł, w trosce o rozwój Kościoła, zwracał wielką uwagę na nauczanie. Troszczył się o to, aby nauczyciele byli kompetentni w wykonywaniu służby karmienia wierzących zdrową nauką. Najbardziej charakterystyczne określenie odnośnie do kwalifikacji nauczycieli znajdujemy w poleceniu, jakie Paweł skierował do Tymoteusza, młodego adepta w służbie nauczania. Zostało ono wyrażone w zdaniu: Co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, to przekazuj ludziom wierzącym, którzy będą w stanie nauczać także innych” (2 Tym. 2:2). Użyte tutaj słowo ”ικανοι” [ikanoi], w naszym przekładzie zostało oddane jako „zdolni” [B.W. i B.T.] lub „sposobni” [B.G.]. W oryginale znaczy ono bardziej „kompetentny” lub „posiadający wystarczająco dużo zdolności”. To samo słowo w Nowym Testamencie używane jest bardzo często do określenia wystarczającej ilości ludzi lub czasu, aby coś się spełniło. Paweł w innym liście wyjaśnia, skąd ta kompetencja pochodzi. Pisząc do Koryntian zwraca uwagę na to, że zdolność do nauczania ”ικανοι” nie opiera się nie na osobistych zdobyczach wiedzy, lecz nasza zdolność pochodzi przecież od Boga” (2 Kor. 3:5).

Jeśli chodzi o nauczanie w Bożym Królestwie, Apostoł Paweł będąc uczniem Gamaliela, jednego z najlepszych nauczycieli Tory w tamtym czasie, zdawał sprawę z wagi dobrego przygotowania do nauczania również w Zborach chrześcijańskich. Podczas podróży misyjnych, gdy wstępował do synagog, rozprawiał ze zgromadzonymi tam Żydami na temat proroctw o Mesjaszu. Gdy dotarł do Tesalonik, przez trzy sabaty wywodził, że Chrystus musiał cierpieć, umrzeć i zmartwychwstać. Na skutek kompetencji nauczycielskich Pawła, wielu słuchaczy przekonało się co do prawdziwości wywodzonych argumentów i uwierzyło w Pana Jezusa, lecz spora część Żydów, powodowana zazdrością, a nie brakiem przekonania, podburzyła ludność miasta i Paweł, dla uspokojenia tłumu, musiał opuścić Tesaloniki i udał się do Berei. Tutaj spotkał się z innym nastawieniem do Słowa Bożego, gdyż berejczycy „byli szlachetniejsi od Tesaloniczan. Przyjęli Słowo z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają” (DzAp. 17:11).

Później, gdy Paweł kierował słowa pokrzepienia i pouczenia do Tymoteusza, polecił mu wręcz, aby „niektórym nakazał nie nauczać błędnie ani się nie zajmować niekończącymi się mitami i rodowodami, które bardziej ukazują bezsensowne rozważania niż działanie Boga przez wiarę” (1 Tym. 1:3,4). Podobnie działo się w czasach Mojżesza, gdy pojawili się ludzie, którzy sami siebie powołali do przewodzenia mówiąc: „Dosyć tego! Bowiem cała społeczność, oni wszyscy, są święci, a PAN jest pośród nich. Dlaczego zatem wynosicie się nad zgromadzenie PANA?” (4 Moj. 16:3). Mojżesz pomimo tego, że z ludzkiego punktu widzenia nie był dobrym mówcą, posiadał nadane mu przez Boga uzdolnienia, aby nauczać cały lud.

Jednym z najpoważniejszych problemów, jakie nękały Kościół od samego początku, była fałszywa nauka i fałszywi, czyli niekompetentni nauczyciele. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - ponieważ fałszowanie Bożej prawdy leży w naturze diabła. Jego pierwsze podejście do człowieka polegało na odwróceniu uwagi od prawdy, jaką usłyszeli od Boga. Diabeł skusił Ewę, zasiewając w jej sercu wątpliwość - „Czy naprawdę Bóg powiedział?” (1 Moj. 3:1). Dlatego też apostoł Paweł, znając naturę diabła, ostrzegał wierzących – „Lękam się jednak, żeby, tak jak w swojej przebiegłości wąż zwiódł Ewę, tak i wasze umysły nie zostały przypadkiem odwiedzione od prostoty i czystości wobec Chrystusa” (2 Kor. 11:3). Brak kompetencji w Kościele to niekoniecznie brak umiejętności nauczania, lecz przede wszystkim jest to brak Bożego powołania do tej tak istotnej służby, jaką jest zwiastowanie Słowa Bożego.

Jest rzeczą oczywistą, że diabeł nie powtórzy już numeru z wężem, lecz zastosuje inne podejścia, aby osiągnąć ten sam efekt – będzie starał się za wszelką cenę zwodzić wierzących. Najlepiej udaje mu się osiągać swoje cele, posyłając do zborów niekompetentnych nauczycieli. Przypominam sobie sytuację, gdy w pewnym zborze panowała zasada, że do nauczania zapraszany był każdy mężczyzna, nie zwracając uwagi na to, co miał do powiedzenia. Dziś natomiast możemy spotkać się z opowiadaczami snów i wizji, rzekomo pochodzących od Boga. Dziwi mnie osobiście to, że jest więcej chętnych do słuchania takich "zwiastowań" niż czystego i radykalnego Słowa Bożego.

Zwróćmy uwagę, że sam Pan Jezus, gdy mówił o czasach ostatecznych, ostrzegał swoich uczniów: „Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i będą dokonywać wielkich znaków i cudów, żeby, o ile to możliwe, zwieść nawet wybranych” (Mat. 24:24).  O złych nauczycielach pisał też apostoł Paweł: „Strzeżcie się psów, strzeżcie się złych pracowników” (Filip. 3:2), oraz że nastaną czasy, gdy ludzie „zdrowej nauki nie będą znosić, ale według własnych pożądań będą sami sobie dobierać nauczycieli, którzy wyjdą naprzeciw ich oczekiwaniom. I odwrócą się od słuchania prawdy, a zwrócą się do baśni” (2 Tym. 4:3,4). Oryginalne słowo "baśnie", w języku greckim „μυθους” [mithous], znaczy zmyślone opowieści nieposiadające atrybutu prawdy. Apostoł Piotr dodaje jeszcze z własnego doświadczenia, że będą pojawiać się ludzie, którzy przekonywać będą wierzących do błędnych pojęć. Brak kompetencji takich nauczycieli można rozpoznać po tym, że pewnych rzeczy nie rozumieją, gdyż jako „ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają – podobnie jak i pozostałe Pisma – na własną zgubę” (2 Ptr. 3:16).

Apostoł Paweł, świadomy, iż zbliża się koniec jego służby w przekazywaniu zdrowej nauki, ostrzegał starszych w Zborze efeskim, że spośród was samych powstaną ludzie, którzy będą głosić przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów” (Dz.Ap. 20:30). Wówczas to niebezpieczeństwo było ograniczone jedynie do lokalnych zgromadzeń, dziś natomiast do „pociągania za sobą” słuchaczy wykorzystywany jest internet, dlatego niekompetentni nauczyciele wyrządzają ogromną szkodę w skali całego Kościoła.

Piszę o tym z pełną odpowiedzialnością, gdyż coraz częściej można spotkać nauczycieli, którzy nie mają żadnej umiejętności nauczania Słowa Bożego, jedynie zdolność przekonywania do swoich racji. Najczęściej posługują się takimi samymi argumentami, jak za czasów Mojżesza, mówiąc, że oni też mają Ducha i potrafią czytać Biblię. Natomiast to, czego nauczają, nie służy budowaniu Kościoła, jedynie pociąganiu słuchaczy za sobą. 

Biblia, a dokładniej jej tłumaczenie, jest bardzo niebezpiecznym narzędziem, jakim można zwodzić niewinnych ludzi. Istnieją dziś denominacje, w których wykorzystuje się niedoskonałości tłumaczeń, lub wręcz błędy wynikające z kopii tekstów biblijnych, które powstały na skutek odstępstwa od prawdziwej nauki już w pierwszych wiekach. Możemy być szczęśliwi, że współcześnie posiadamy Biblię, której przekład został dokonany z uznanego powszechnie kanonu. Nie można tego powiedzieć o tłumaczeniach wywodzących się z Wulgaty, czy inne, pochodzące z kodeksu aleksandryjskiego. Przykładem może być Biblia Nowego Świata, którą posługują się osoby nieuznające Boskości Chrystusa.

Przykładów jest wiele, dlatego niebezpieczeństwo zwodzenia przez niekompetentnych nauczycieli jest powszechne. Uważajmy więc, kogo dziś słuchamy. Nie zawsze, wraz z pięknym wystrojem miejsca zgromadzenia i wysokim poziomem muzycznym, w parze idzie zdrowe nauczanie. Często ta zewnętrzna oprawa jest narzędziem zwodzenia wielu niewinnych uczniów, którzy nie mają zdolności rozpoznania kompetencji prawdziwych nauczycieli.

Henryk Hukisz