Niezależnie od bieżących wydarzeń, nasz kalendarz nieubłagalnie przerzuca kartki i obawiam się, że możemy nie zauważyć, jak w naszych kościołach będzie się mówić o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Wielkanoc tuż, tuż, już za parę tygodni, więc warto poświecić nieco czasu na przypomnienie sobie tego, co wydarzyło się dwa tysiąclecia temu
Zasadniczą rzeczą jest okazanie wdzięczności za dar zbawienia, dlatego obchodzimy pamiątkę tych wielkich wydarzeń. To, co wydarzyło się wówczas w Jerozolimie, o czym zdecydował rozgniewany tłum a Piłat przypieczętował wyrokiem: „Niech będzie ukrzyżowany”, wywarło tak wielki wpływ na całą ludzkość, że nie wolno nam o tym zapomnieć pod żadnym nawałem współczesnych tragedii.
Pomijając narosłe prze dwa tysiąclecia tradycje, zwyczaje i formy obchodzenia tej wielkiej Pamiątki, musimy oddać to, jak wielkiej ofiary dokonał Chrystus, gdy „umiłował swoich w świecie, i to umiłował ich do końca” (Jan 13:1). Na tę wielkość ofiary chcę zwrócić naszą uwagę w tym przedświątecznym rozważaniu, gdyż zauważam, iż nieraz zbyt lekko podchodzimy do wspominania o tym doniosłym dziele Bożej łaski. Sądzimy bowiem, że skoro zbawienie jest z łaski, to nic nie powinno nas kosztować korzystanie z tego wielkiego daru.
Czyżby?
Z racji wieku coraz częściej się zdarza, że wracam do dość odległych wspomnień. Przypomniałem sobie pewną scenkę z nabożeństwa w poznańskim zborze, że gdy byłem młodym chłopakiem. Prowadzący to nabożeństwo zaproponował pieśń „Wszystko Tobie dziś oddaję” do zaśpiewania podczas zbierania kolekty. Po zakończeniu, pewien starszy uczestnik zwrócił się z prośbą, aby już więcej nie podawano tej pieśni w takiej sytuacji, gdyż starając się być uczciwym, pozostawał bez środków na bilet, aby wrócić do domu tramwajem.
Po wielu latach, gdy osobiście prowadziłem nabożeństwo, przypomniałem sobie tę historię w momencie, chciałem zaproponować tę samą pieśń w podobnej sytuacji. Przez chwilę zastanawiałem się nad wyborem tej, czy kolejnej, jaka znajdowała się w śpiewniku, „Prócz liści nic...”. Na wszelki wypadek, podałem zupełnie inną pieśń do zaśpiewania podczas zbierania kolekty, tak dla spokoju sumienia.
Zadaję sobie nieraz pytanie, czy zastanawiamy się nad słowami, jakimi zwracamy się do Boga? Czy śpiewając wspomnianą pieśń, gotowi jesteśmy oddać wszystko dla Pana? Czy ogarnia nas przekonanie, że skoro zbawienie mamy za darmo, mamy je z łaski, to nie musimy już ponosić żadnych kosztów? A jednak, zbawienie o jakim czytamy w Biblii, nie jest tanie, gdyż za nie została złożona najbardziej drogocenna ofiara – bezgrzeszne życie Jezusa Chrystusa.
Autor listu do Hebrajczyków, pisząc o odpowiedzialności za nieposłuszeństwo wobec ewangelii, przestrzega czytelników przed zbyt lekkim traktowaniem zbawienia - „jak my jej unikniemy, jeśli zlekceważymy tak wielkie zbawienie?” (Hebr. 2:3). Przykładem dla nas jest nieposłuszeństwo Izraela, który nie wszedł do Bożego odpocznienia, pomimo znajomości Jego obietnic, gdyż „usłyszane Słowo nie przyniosło żadnej korzyści, ponieważ nie złączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli” (Hebr. 4:2).
Gdy do Pana Jezusa zgłaszali się chętni, aby Go naśladować, usłyszeli o twardych warunkach, jakie musieli spełnić. Chrystus powiedział wprost: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Mat. 16:24). Nieco wcześniej Jezus powiedział, że „kto nie bierze swego krzyża i idzie za Mną, nie jest Mnie godny” (Mat. 10:38).
Dziś możemy zauważyć jak wiele osób, od celebrytów i polityków począwszy, na zwykłych zjadaczach chleba skończywszy, obwiesza się krzyżykami różnych wielkości. Tutaj nie chodzi o wzięcie krzyża w postaci medalika powieszonego na szyi lub wpiętego w klapę marynarki. W czasie, gdy Chrystus wypowiadał te słowa, wzięcie krzyża kojarzyło się jedynie z pójściem na miejsce egzekucji - własnej. Krzyż w tamtym czasie był zdecydowanie kojarzony z szubienicą, a nie z dekoracją.
Chrystus zostawił nam przykład, bardzo osobisty. Apostoł Paweł, po spotkaniu się z Nim osobiście na drodze do Damaszku, poznał całą prawdę o zbawieniu. Pisząc później do wierzących w Pana Jezusa, zwracał im uwagę na koszt zbawienia, które otrzymali z łaski. Paweł pisał o Chrystusie, który „będąc w postaci Bożej, nie wykorzystał swojej równości z Bogiem, ale umniejszył samego siebie, gdyż przyjął postać sługi i stał się podobny do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, dał się poznać jako człowiek i uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu” (Filip. 2:6-8). Pisał o tym jako przykładzie do naśladowania dla nas, gdyż powinniśmy być takiego samego usposobienia, jakie widzimy w Chrystusie.
Nie znaczy to wcale, że mamy kupić nasze zbawienie za wszystko, co posiadamy. Chociaż można taki wniosek wysunąć z przypowieści o skarbie ukrytym w roli, gdy go człowiek znajduje, „sprzedaje wszystko, co ma i kupuje tę ziemię” (Mat. 13:44). Prawda płynąca z tego podobieństwa wskazuje na gotowość oddania wszystkiego, aby w pełni korzystać z dobrodziejstw Królestwa Bożego. Jezus powiedział, że jeśli pójdziemy za Nim, jak owce za pasterzem, to będziemy mieć życie obfite, gdyż On po to przyszedł, aby Jego owce „miały życie, i to w obfitości” (Jan 10:10).
Wielkość zbawienia polega na tym, że mamy w nim wszystko, co jest potrzebne do życia. Jezus wielokrotnie zapewniał, że jeśli w Nim będziemy trwać, to wydamy obfity owoc, gdyż, jak powiedział: „bo beze Mnie nic nie możecie uczynić” (Jan 15:5). Dlatego powinniśmy zrezygnować ze wszystkiego, oddać wszystko, aby w pełni korzystać z tego wielkiego zbawienia. Nic z nas, wszystko z łaski, gdyż Jego dobroć przewyższa wszystko.
Nieraz wydaje się nam, że powinniśmy zapracować naszą gorliwością, postami, modlitwami, dziesięcinami na Boże obietnice. Jeśli już na coś zasłużymy, to nie będzie z łaski, lecz zapłatą. Sprawiedliwy żyje z wiary, jak Izraelita podczas wędrówki przez pustynię. Codziennie wychodził poza obóz z wiarą, że uzbiera wystarczającą ilość manny, tyle ile potrzebuje na przeżycie, ani za mało, ani za dużo. Bóg, który troszczy się o kwiaty i o ptaki, wie co potrzebujemy, i ile. Jego Syn powiedział: „Szukajcie więc najpierw Królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mat. 6:33).
Niestety, często boimy się oddać wszystko, bojąc się, że nie wystarczy nam na zabezpieczenie naszych codziennych trosk. Musimy mieć - mówimy, chociażby na przysłowiowy bilet na tramwaj, dlatego tak trudno jest oddać wszystko dla Pana.
Jeśli nie oddamy wszystkiego, nie zdobędziemy się nigdy na pełne zaufanie Bogu. Jezus podniósł tę kwestię do poważnego wyboru mówiąc: „Żaden sługa nie może służyć dwom panom, bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego kochał, albo jednemu będzie oddany, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (Łuk. 16:13).
Chciwi faryzeusze, gdy usłyszeli te słowa, drwili z Chrystusa. A jak my się zachowujemy? Może nie śmiejemy się, lecz jeśli nie oddamy wszystkiego, to czy możemy w pełni korzystać z „tak wielkiego zbawienia”?
Henryk Hukisz