Protestanci różnią się od katolików na wiele
sposobów. Jedną z bardziej widocznych różnic jest forma modlitewna.
Pamiętam, jak zaraz po objęciu służby pastorskiej
w Chicago, przed nabożeństwem do kaplicy weszła jakaś kobieta, która
zdezorientowana brakiem pojemnika ze święconą wodą, zapytała o to, jaki to jest
kościół. Miała pecha, gdyż trafiła na osobę o nierozsądnej pobożności, która od
razu wyjaśniła jej, że „my nie modlimy się na różańcu”. W tym samym momencie ta
kobieta zawróciła i wyszła.
Osobiście nie uznaję tej formy modlitewnej, gdyż,
po pierwsze, jest nie biblijna w treści, a po drugie, Pan Jezus był przeciwny
mechanicznemu odmawianiu słów modlitwy. Słyszałem również w czasie dyskusji na
temat takiej modlitwy, że wielokrotne powtarzanie tych samych słów, z pewnością
jest świadectwem braku rozsądku. To tak samo, mówią zwolennicy tego argumentu,
jak gdyby ktoś nas pozdrawiał kilkanaście razy w kółko tym samym pozdrowieniem.
Bo czymże innym może być szereg modlitw polegających na powtarzaniu od kilku do
kilkuset razy jednej modlitwy, zgodnie i instrukcją , jak należy odmawiać
różaniec. Załączone obok zdjęcie pokazuje wyraźnie, że niektóre słowa
pozdrowienia należy wypowiadać w kółko kilkanaście razy, odliczając paciorki
różańca, aby spełniła się intencja modlitewna.
Nie o różańcu jednak, ani o braku rozsądku w tej
formie modlitewnej chcę pisać, lecz, jak sugeruje tytuł tego rozważania, mam
zamiar dotknąć podobnego zjawiska w środowisku ewangelicznym. Pod pojęciem
„ewangeliczny” rozumiem ludzi wierzących zgodnie z ewangelią, czyli uznających
konieczność uwierzenia w zbawczą ofiarę Chrystusa, narodzenie się na nowo i
postępowanie według nauki Pana Jezusa. Oczywiście, nie posądzam żadnego zboru
ewangelicznego, że praktykuje w nim odmawianie koronek różańcowych.
Muszę jednak przyznać, ze skojarzenie z tą formą
modlenia się, naszło mnie podczas słuchania śpiewu refrenów w czasie wspólnego
uwielbiana na nabożeństwach. Mam na uwadze powtarzanie w kółko krótkiej frazy,
typu: „Panie wielbimy Cię, nasz Królu”, albo o podobnej treści. Wielokrotne
powtarzania tego samego zdania jest jedynie świadectwem, że osoba je
wypowiadająca, nie ma w swoim sercu niczego więcej, co mogłaby powiedzieć Panu.
Przecież Pan Jezus powiedział bardzo wyraźnie, że „z obfitości serca mówią
usta” (Mat. 12:34).
Muszę od razu zaznaczyć, że mam na uwadze
wielbienie Boga w społeczności Jego ludu. Bo jeśli chodzi o osobisty czas z
Panem, to uważam, że oddawanie czci Bogu jest sprawą bardzo indywidualną i każdy
z nas może czynić to tak, jak czuje w swoim sercu. Natomiast, jeśli chodzi o
zgromadzenie wspólnoty wierzących, obowiązują pewne reguły. Podstawowym celem
jest, aby dążyć do tego, „co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu”
(1 Kor. 14:19).
Uwielbianie Boga podczas zgromadzenia ludzi
wierzących należy z pewnością do jednej z ważniejszych służb, obok nauczania,
pocieszania, czy napominania członków tej społeczności. Apostoł Paweł, pisząc
do wierzących w Pana Jezusa, radził im, aby „dali ciała swoje na ofiarę
żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rzym. 12:1) [BT]). Celowo podałem
brzmienie tego wersetu z Biblii Tysiąclecia, które oddaje dokładniej oryginalną
jego treść. W tekście greckim użyte jest słowo „logiken” w określeniu charakteru naszej służby dla Boga. Ma być
ona rozumna, logiczna, lub rozsądna.
Pragnę przywieść na pamięć wydarzenie sprzed kilku
tysięcy lat, gdy po powrocie z niewoli babilońskiej, odnaleziono tekst Prawa
Bożego zapisanego w zwoju. Wówczas Ezdrasz wraz z innymi przywódcami i
kapłanami zgromadzili mężczyzn i kobiety na placu przed Bramą Wodną, „wszystkich,
którzy mogli słuchać ze zrozumieniem” (Neh.
8:2). Po przeczytaniu każdego fragmentu Słowa Bożego, „Lewici wyjaśniali
Zakon ludowi, który stał w miejscu, i czytali z księgi Zakonu ustęp za ustępem,
od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano to, co było czytane” (w. 7,8).
Słowo Boże ma moc samo w sobie i jest skuteczne
jak „miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów
i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hebr. 4:12).
Służba uwielbiania Boga, właśnie dlatego, że jest
w niej odwołanie do Bożego Słowa, ma być jak najbardziej służba rozsądną.
Powtarzanie, prawie, że w nieskończoność krótkiej frazy, jest bardziej
oddziaływaniem psychologicznym, niż rozsądnym oddawaniem chwały Stwórcy.
Podam na zakończenie tego krótkiego rozmyślania
cytat z czasopisma medycznego „British
Medical Journal”, że „modlitwa różańcowa i mantry mają pozytywne
działanie psychologiczne i fizjologiczne na organizm człowieka” (net).
Duch Święty nie potrzebuje takiej pomocy.
Henryk Hukisz