Lubimy przysłowia, gdyż często zawierają prawdziwe przesłanie. Tytuł tego rozważania wziąłem z dość popularnego powiedzenia „Historia kołem się toczy”, które przekształcono z łacińskiego „Fortuna dicitur caeca”. Ciceron, twórca tego powiedzenia, miał na uwadze odniesienie do Fortuny, bogini przeznaczenia. Natomiast w średniowieczu przeznaczenie przypisano historii, czyli powrotom do pozycji początkowej. Lecz nie o frazeologii chcę pisać, lecz o zdarzeniach w historii narodu wybranego i lekcji, jaka z niej powinna płynąć nam ku przestrodze.
Osobista lektura Słowa Bożego w ostatnim czasie związana jest z wydarzeniami z okresu królów w Izraelu i Judzie. Te wydarzenia zaintrygowały mnie w takim stopniu, że wprost nie mogę oderwać się od wyciągania wniosków, jakie z nich wypływają. Apostoł Paweł napisał, że to wszystko, przez co oni przechodzili, „jest przykładem dla nas, abyśmy nie pożądali złych rzeczy, jak oni pożądali, (...) i zostało spisane dla pouczenia nas, których dosięga kres czasów” (1 Kor. 10:6, 11). Warto jest więc dokładnie zapoznawać się z historią, aby jej toczące się koło, nas nie przygniotło.
W tym rozważaniu chcę zwrócić uwagę na szczególny moment w historii Izraela, który podzielony na królestwo północne i południowe, borykał się z wyborami kolejnych królów. Jednym z nich był Joasz, który miał dopiero siedem lat w momencie, gdy na jego głowę włożono królewską koronę. Sytuacja wymagała podjęcia działań bez zwłoki, gdyż niebezpieczeństwo przerwania linii króla Dawida było nieuniknione. Achab, król księstwa północnego, a właściwie, to jego pogańska żona Jezabel, gotowa była dokonać zamachu na Judę w sposób bardziej niebezpieczny, niż zbrojna napaść. Był to okres, gdy na horyzoncie współczesnej cywilizacji pojawili się Fenicjanie. W stosunku do istniejących wówczas społeczeństw, ten naród zachwycał innych postępową kulturą i zwyczajami. Jak wiemy, Izrael miał zawsze stać na straży tradycji, jaka wynikała z obowiązku zachowywania Praw Mojżesza. W tej sytuacji jednak ulegał pokusie wprowadzenia zmian w dotychczasowym trybie życia i religijności. Wówczas to Jezabel, księżniczka z domu króla Etbaala, stworzyła plan przejęcia Judy i Jerozolimy pod władanie Achaba i jego następców. W tym celu wychowała w odpowiedni sposób swoją córkę Atalię, aby później, jako żona króla judzkiego Jorama, dalej realizowała jej bezbożne dzieło. Jeśli ktoś dziś naucza, że kiedyś kobiety były niedouczone i niemądre, to niech poczyta lepiej historię starożytną. Daniel Rops, znawca historii starożytnej napisał o Atalii, że "była kobietą zdumiewającą, i była królową światłą, mężną, wyższą ponad całą swą płeć. Narzuciła swą wolę mężowi: gdy ten umarł, rządziła synem Achazjaszem" (Od Abrahama do Chrystusa str. 245).
Skoro odwołujemy się do historii, musimy cofnąć się jakieś 25 lat wcześniej, gdy na tronie w Jerozolimie zasiadał Jehoszafat. Kronikarze zapisali: „PAN był z Jehoszafatem, ponieważ ten chodził drogami Dawida, swego ojca, tymi wcześniejszymi, a nie szukali baali lecz szukał Boga swego ojca i postępował według Jego przykazań, jak to czynił Izrael” (2 Kron. 17:3,4). W sytuacji, gdy królowie obu królestw szukali współpracy, Jechoszafat cieszył się opinią, że „jest jeszcze jeden człowiek, za którego pośrednictwem moglibyśmy poradzić się PANA” (2 Kron. 18:7). Lecz jego syn, Joram, który odziedziczył tron po swoim ojcu, mając 32 lata, pozabijał swoich braci, aby pozbyć się konkurentów do tronu. On już „postępował drogą królów Izraela, ponieważ jego żoną była córka Achaba; i czynił to, co złe w oczach PANA” (1 Kron. 21:6). Dlatego, jak czytamy w kronikach, później Pan zesłał nieuleczalną chorobę na Jorama, tak że „wyszły z niego wnętrzności i umarł w wielkich cierpieniach” (w. 19).
Następnym królem był Achazjasz, najmłodszy syn Jorama. Wówczas Atalia, jego matka „doradzała mu, jak postępować bezbożnie”, dlatego „czynił to, co złe w oczach PANA” (2 Kron. 22:4). Był to czas bardzo trudny i zły dla narodu Bożego. Bóg postanowił zakończyć działalność rodu Achaba. Stało się to przez namaszczenie Jehu do tego wyjątkowego zadania. Natomiast Atalia, córka Achaba, gdy dowiedziała się o śmierci jej syna Achazjasza, „postanowiła wytępić całą rodzinę królewską domu Judy” (2 Kron. 22:10). Lecz nie chodziło tu jedynie o zakończenie dziedzictwa jednego rodu królewskiego. Był to diabelski atak na linię rodu Dawida, z którego Bóg przyobiecał posłać Mesjasza, zbawiciela ludzkości. Tego bał się i nadal boi się diabeł. Jego głównym celem było pokrzyżowanie Bożej zapowiedzi, jaką usłyszał w chwili, gdy Ewa w raju dopuściła się grzechu. Wówczas Bóg powiedział, że „potomstwo jej, zmiażdży twoja głowę” (Rodz. 3:15).
Ten epizod z życia królów Izraela i Judy był nie tylko historycznym wydarzeniem, lecz przede wszystkim był diabelskim atakiem na Boży plan wyzwolenia nas z niewoli grzechu. Pan Jezus, gdy przyszedł na ziemię, po przejściu kolejnych prób zniszczenia Go w samym zarodku, zapowiadał dalsze podstępne zamiary niszczenia Kościoła, Ciała, jakie zostawił na tym świecie. Gdy oświadczył, że „zbuduje Mój Kościół, a potęga śmierci go nie zwycięży”, to miał na uwadze to, że lud Boży będzie nadal się spotykał z przeciwnościami. Te ataki będą nadchodzić z zewnątrz, jak również, będą pojawiać się wewnątrz. Paweł ostrzegał starszych zborów, że „także spośród was samych powstaną ludzie, którzy będą głosić przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów” (Dz.Ap. 20:30).
Natomiast Pan Jezus, w Swoim ostatnim słowie do Kościoła, jakie zawarł w Liście do Zboru w Tiatyrze, powiedział: „mam przeciwko tobie, że tolerujesz kobietę Jezabel, która nazywa siebie prorokinią i naucza i zwodzi Moje sługi...” (Obj. 2:20). Jak widać, diabeł nie rezygnuje z powziętych zamiarów niszczenia drogi zbawienia. Historia się powtarza, możemy powiedzieć, że „kołem się toczy” przez dzieje Kościoła.
Chcę jednak zakończyć akcentem pozytywnym, aby nikt nie odniósł wrażenia, że w historii Kościoła kobiety odgrywały i odgrywają jedynie negatywną rolę. O nie, nigdy tak nie uważałem, gdyż jest mnóstwo przykładów służby i pełnego zaangażowania wspaniałych kobiet przez cały ciąg biblijnych historii.
We wspomnianej już historii królów Judzkich i Izraela pojawia się ciocia Joasza, Joszeba, która dokonała bohaterskiego czynu. A mianowicie, przeszkodziła w niecnym zamiarze przerwania linii króla Dawida, z której po ośmiu wiekach później narodził się Jezus Chrystus. Wierzę, że to była Boża interwencja polegająca na tym, iż ta pobożna niewiasta ukryła Joasza, najmłodszego syna Achazjasza, w świątyni. Tam, przez sześć lat inny mąż Boży, kapłan Jechojada, mąż Joszeby kształtował, wychowywał i wprowadzał małego Joasza w tajniki Bożego planu. Dzięki temu, zachowana została Boża obietnica, jaką kiedyś otrzymał Dawid: „Twój tron będzie utrwalony na zawsze!” (2 Sam. 7:16).
Panem historii, tej która kołem się toczy, i tej, która nieustannie jest tworzona, jest Bóg Wszechmogący. Jego zamiarów nikt nie jest w stanie pokrzyżować. On doprowadzi wszystko do końca, dla Swojej chwały, gdyż On sam powiedział: „Nikt Mi nie odbierze tego, co do Mnie należy - kto mógłby zmienić to, co uczyniłem?” (Izaj. 43:13).
Henryk Hukisz