Kiedy czytam biografie wielu działaczy na niwie Bożej, zadaję sobie pytanie: "A co ja
zrobiłem dla Boga?". Ewangeliści
prześcigają się w liczbach słuchaczy, którym zanieśli ewangelię, uzdrowiciele
wyliczają najcięższe przypadki chorób, które ustąpiły na ich modlitwę. Dobroczyńcy
opisują jak wielką pomoc okazali pokrzywdzonym przez los, a ci, którym
powierzono ważne stanowiska, przekonują, iż dzięki ich decyzjom, ludziom żyje
się lepiej.
Gdyby ktoś zapytał
mnie: „Co ty zrobiłeś dla Boga?”, musiałbym pogrzebać trochę w pamięci, aby
podać kilka cyfr, na przykład, ile osób ochrzciłem, jak wielkim „tłumom”
zwiastowałem Chrystusa, ile razy pomogłem potrzebującym. W porównaniu w wieloma
świadectwami, jakie słyszałem, wypadam blado.
W tym zasmuceniu, spojrzałem na podkładkę leżącą pod moją
myszką komputerową, którą bardzo lubię (patrz zdjęcie). Chociaż jest już dość zniszczona, nie
chcę się jej pozbyć, gdyż zawiera ważne przesłanie, a zarazem pocieszenie, jakiego potrzebuję każdego dnia. Ma
mojej podkładce znajduje się zdanie: „Bóg
pracuje. Proszę o cierpliwość... Bóg nie skończył jeszcze ze mną!”.
Często zadaję sobie pytanie: „Co jest ważniejsze, czy to
co ja zrobiłem dla Boga, czy to co On robi dla mnie?” Odpowiedzią na to pytanie
może być sytuacja, w jakiej znalazł się prorok Jeremiasz, gdy Bóg mu powiedział: „Wstań i zejdź do domu garncarza. Tam sprawię, że usłyszysz Moje słowa” (Jer. 18:2). Myślę, iż dobrze znamy tę sytuację, gdy prorok Boży przyglądał się jak garncarz wziął znów do ręki niekształtną
bryłę lepkiej gliny i „zaczął od nowa wyrabiać inne naczynie, jak garncarzowi wydawało się, że należy zrobić” (w.
4). Wówczas Bóg powiedział: „Oto jak glina w ręku garncarza, tak i wy jesteście w Moim ręku, domu Izraela!” (w.
6).
Wierzę, iż podobnie jak Bóg postępował z Izraelem, tak samo
postępuje z nami. On chce mieć w Swoim
domu naczynia, które ukształtował według Swojego planu. Apostoł Paweł
podsuwa nam podobne porównanie, pisząc do Tymoteusza: „W dużym domu znajdują się nie tylko naczynia złote i srebrne, ale także drewniane i gliniane. Jedne służą do użytku zaszczytnego, inne do pospolitego” (2 Tym. 2:20). To, jakim naczyniem jesteśmy w Bożym domu, wyznacza
On sam, gdyż wszystko, co Bóg czyni z nami i dla nas i jest przejawem Jego łaski.
Tak to prawda, że naczynia służą do Bożych celów, lecz zadaniem sług jest
wykonać powierzone zadanie jak najlepiej, po czym oświadczyć: „Sługami nieużytecznymi jesteśmy, spełniliśmy swój obowiązek” (Łuk. 17:10).
Apostoł Paweł, gdy dotarł do Aten, spotkał się tam
z wielką pobożnością mieszkańców tego miasta. Rozpoczynając swe przemówienie na
Aeropagu, zwrócił uwagę na to, że ci pobożni Grecy starają się uczynić wszystko,
aby zadowolić swe bóstwa, nawet te, których nie znają. Paweł zwykł mówić
wprost, nazywając rzeczy po imieniu, dlatego wyjaśnił im, że Bóg, któremu on
służy, „jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką ani nie jest uzależniony od posługi rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko” (Dz.Ap. 17:24,25). Bóg naprawdę poradzi sobie bez nas, bez naszych dokonań i wysiłków.
Wierzymy w Boga Wszechmogącego, Boga „El
Elyon”, który zawarł przymierze z Abrahamem i zaopatrzył go we wszystko co sam stworzył. Nasz Bóg
jest samowystarczalny i On nikogo nie potrzebuje do pomocy, aby wykonać Swój
odwieczny plan, aby wyzwolić grzeszników „z niewoli rozkładu do wolności chwały dzieci Boga” (Rzym. 8:21).
Dlatego też sam Bóg sprawił, że my, którzy „mamy pierwsze plony Ducha, wzdychamy, oczekując usynowienia, odkupienia naszego ciała” (w. 23). Autor Listu do Hebrajczyków wyjaśnia również, pisząc o ofierze Bożego Baranka, że Bóg, „przez tę jedną ofiarę przecież uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy dostępują uświęcenia” (Hebr. 10:14). Do tego już nic nie można dodać.
Celem naszego zbawienia jest powrót do społeczności
z Ojcem, jaka została przerwana grzechem Adama i Ewy. Bożym pragnieniem jest
odkupienie człowieka z grzechu, aby mógł przebywać już na zawsze w Jego obecności.
Dlatego naszą doczesność, od momentu gdy narodziliśmy się na nowo, Bóg
wykorzystuje na obróbkę, jakiej poddana jest glina w ręku garncarza. Bóg
przeznaczył nas, abyśmy „się stali podobni do obrazu Jego Syna” (Rzym. 8:29). Dlatego teraz wszystko współdziała ku dobremu, „aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (Efez. 4:13). Tego dzieła może dokonać jedynie Bóg i On zamierza to uczynić w najlepszy sposób. My co najwyżej w tym Mu przeszkadzamy.
Dlatego wierzę, że Bóg ma jeszcze sporo do
zrobienia, aby przygotować mnie, bym był gotowy stanąć przed Jego świętym
obliczem. Pisałem już wcześniej o tym, że zanim Bóg zawoła nas do Siebie, musi wykonać jeszcze ostatni
szlif, aby Jego chwała mogła lśnić w odbiciu od przemienionego
oblicza. Nie sądzę, że zamiast niczym nieskażonego blasku Jego chwały,
przedstawimy listą naszych dokonań w Jego Królestwie.
Dziękuję Bogu za to, że On jeszcze pracuje nad nade mną, abym był gotowy stanąć przed Nim w pełni Jego chwały. Jak wymowne jest życzenie apostoła Pawła, jakie skierował do Tymoteusza: „Sam Bóg pokoju niech was w pełni uświęci, aby cały wasz duch, dusza i ciało zostały zachowane bez zarzutu na ponowne przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa” (1Tes. 5:23). Sami oceńmy, ile jeszcze do zrobienia ma Bóg, nasz wspaniały Ojciec.
Henryk Hukisz