Określenie „fundamentalny” ma współcześnie
złą konotację. Tym zwrotem najczęściej określa się fanatyków religijnych,
którzy są zacofani w swoich poglądach i życiowej postawie. Nikt nie chce nawet
rozmawiać z fundamentalistami, gdyż są nieugięci w swoich poglądach.
Gdy chcemy wyrobić sobie w miarę
obiektywne pojęcie na temat fundamentalizmu religijnego, musimy wpierw dokonać
małej analizy znaczenia i genezy tego określenia.
Słownik Języka Polskiego (PWN), podaje
bardzo ogólnę definicję, że „fundamentalizm” to „tradycjonalistyczny
i ortodoksyjny stosunek do wyznawanej religii”. Jednak nieco dalej wyjaśnia, że jest to „radykalizm w wyznawaniu jakiejś idei,
odmawiający innym racjom prawa istnienia”. Dlatego powszechnie uważa się
fundamentalistów za ludzi zacofanych, z którymi nie można nawet rozmawiać, gdyż
są nieustępliwi. Tak negatywne pojęcie znaczenia tego określenia ugruntowali
zwolennicy wszelkiego rodzaju liberalizmów, od kultury, przez religię do
polityki włącznie. A jak jest na prawdę?
Zajmę się jedynie fundamentalizmem chrześcijańskim. Ze względu na formę mego
rozważania, nie mam zamiaru wchodzić w szeroki zakres pojęciowy tego
określenia, gdyż musiałbym poruszyć kwestie polityczne, kulturowe, a przede
wszystkim inne religie, jak islam, gdyż ten rodzaj fundamentalizmu jest szczególnie
bardzo niebezpieczny.
Fundamentalizm chrześcijański, mówiąc ogólnie, jest to „konserwatywny kierunek w teologii protestanckiej, który powstał jako
reakcja na pojawienie się teologii liberalnej” (Wikipedia). I w tym miejscu fundemantalizm dostaje już zabarwienia
bardziej pozytywnego, gdyż liberalizm w teologii nie wróży nic dobrego, jak
tylko odstępstwo od prawdy biblijnej. Samo pojęcie „fundamentalizm” zostało
wprowadzone w środowisku biblistów amerykańskich, w obronie ortodoksyjnej wiary
protestanckiej, głównie dotyczącej Trójcy Świętej, dziewiczego narodzenia
Chrystusa, zastępczej ofiary złożonej na Golgocie, zmartwychwstania i
powtórnego przyjścia Pana Jezusa.
Fundamentalizm chrześcijański, to przede wszystkim uznanie dosłownego
natchnienia całej Biblii, z pominięciem ksiąg wtórno kanonicznych, czyli
apokryficznych. Dlatego też, fundamentaliści uznają fakt stworzenia świata w
ciągu sześciu dni, czyli tzw, teorię młodej ziemi, że została stworzona około
szęść tysięcy lat temu. Jeśli chodzi o praktyczne życie chrześcijańskie, to
uważa się, że ludzi wierzących obowiązują Boże nakazy podane w przykazaniach. Dlatego
uznaje się małżeństwo jedynie pomiędzy mężczyzną i kobietą, oraz, że życie rozpoczyna
się w momencie poczęcia i jedynie Bóg może zdecydować o jego zakończeniu.
Dlaczego ja jestem fundamentalistą?
Przede wszystkim dlatego, że Pan Jezus, kończąc Swoje „kazanie na górze”
powiedział o dwóch rodzajach odbiorców Bożego Słowa. Chcę należeć do tych
słuchaczy Jego nauki, o których Pan Jezus powiedział: „Każdy więc, kto
słucha tych słów moich i wykonuje je, będzie przyrównany do męża mądrego, który
zbudował dom swój na opoce” (Mat.
7:24). Zgodnie ze słowami Chrystusa, chcę, aby moje życie budowane było na
jedynej Opoce, która ma moc sprawić, że przetrwa każdą burzę, jaka mnie spotka.
Apostoł Paweł, chociaż
najprawdopodobniej nie słuchał "kazania na górze", lecz dzięki objawieniu jakie otrzymał
od Pana, napisał: „Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry
budowniczy założyłem fundament (...) Albowiem fundamentu innego nikt nie może
założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus” (1 Kor. 3:10,11). Na te słowa możemy
powiedzieć jedynie „Amen”, gdyż bez tego fundamentu, nie możemy zbudować niczego
trwałego w swoim życiu.
Wierzę, że apostoł Paweł, będąc jeszcze
faryzeuszem Saulem, znał Boże słowa kierowane przez proroków do Izraela, wskazujące
na znaczenie fundamentu. Prorok Izajasz nakazał w imieniu Pana: „Twoi ludzie
odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą
cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem, aby w nich można było mieszkać” (Izaj. 58:12). Dlatego też, gdy pisał
już jako sługa ewangelii Chrystusowej, wskazał na ten jedyny fundament, który
jak skała towarzyszył ludowi Bożemu, „a skałą tą był Chrystus” (1 Kor. 10:4).
Dziś Chrystus jest obecny w naszym
życiu w swoim Ciele, czyli w Kościele, który On sam buduje. Skoro sam Chrystus
zapewnia nas, że „bramy piekielne nie przemogą go” (Mat. 16:18), dlatego możemy
mieć pewność, że przetrwamy każde doświadczenie, jakie nas spotka w tym życiu.
Apostoł Paweł, który doświadczył w
swoim życiu tak wielu sprzeciwów i niebezpieczeństw, zachęca nas słowami: „Jak
więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i
zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając
nieustannie dziękczynienie” (Kol. 2:
6,7).
Dlatego jestem fundamentalistą, gdyż
wiem Kto jest moim fundamentem, i od Niego nie odstąpię ani na trochę.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.