Thursday, September 27, 2018

Nauczyciel i macierzyństwo

Te dwa pojęcia pochodzą z jednego z trudniejszych fragmentów Nowego Testamentu, jednakowoż są bardzo ważne dla życia i funkcjonowania Kościoła. Apostoł Paweł, pisząc do młodego pastora w Efezie, przekazywał mu najważniejsze prawdy na temat organizowania zboru. Już w pierwszych słowach listu zwraca uwagę na rolę nauczycieli, którzy mają wielki wpływ na kształtowanie wspólnoty osób wierzących. Napisał wprost: “żebyś niektórym nakazał nie nauczać błędnie ani się nie zajmować niekończącymi się mitami i rodowodami, które bardziej ukazują bezsensowne rozważania niż działanie Boga przez wiarę” (1 Tym. 1:3,4). Mogę z przekonaniem powiedzieć, iż współczesne kościoły ewangeliczne pomijają ten i podobne wersety całkowicie.

Osobiście uważam, że cały tekst Biblii jest Słowem Bożym, które dla Kościoła ma znaczenie ponadczasowe. Dlatego Tymoteusz otrzymał polecenie od swego doświadczonego mentora, aby pilnował tego, by nauczaniem zajmowali się odpowiedzialni nauczyciele, którzy dbają o wierne przekazywanie zdrowej nauki, “opartej na Ewangelii chwały błogosławionego Boga” (1 Tym. 1:11). Głównym zadaniem Kościoła jest zwiastowanie ewangelii, takiej która jest “godna wiary i całkowitego przyjęcia, gdyż Chrystus Jezus przyszedł na świat, żeby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy” (w. 15), pisał apostoł Paweł.

Nie sposób nie zauważyć, jak wielką rolę apostoł przywiązywał do służby nauczycieli, których zadaniem jest przekazywanie zdrowej nauki w formie niezmienionej. Dlatego w sztafecie przekazywania tej ważnej służby, należy zachowywać zasadę - “A co usłyszałeś ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, to przekazuj ludziom wierzącym, którzy będą w stanie nauczać także innych” (2 Tym. 2:2).

W tym liście, podobnie jak w liście do Tytusa, któremu zostało powierzone podobne zadanie na Krecie, Paweł jasno określa komu może być powierzona służba nauczania. W każdym przypadku chodzi o mężczyznę, który jest „nienaganny, jest mężem jednej żony i ma dzieci wierzące, (...) trzymający się wiernej wykładni nauki, aby był zdolny także podnosić na duchu przez zdrowe nauczanie i zawstydzać tych, którzy się sprzeciwiają” (Tyt. 1:6, 9)

Fragment listu, do którego nawiązuję w tytule, zawiera szczegółowsze wskazania co do nauczania w Kościele. Paweł, pisząc o sprawach porządkowych, zwraca również uwagę na udział kobiet w publicznych zgromadzeniach Kościoła. Przy tej okazji zwraca uwagę na sprawy zewnętrzne, a mianowicie, że “kobiety, kierując się skromnością w ubiorze, niech z godnością i rozsądkiem się przystrajają, niewyszukaną fryzurą i złotem czy perłami lub drogim ubiorem, ale dobrymi czynami, jak wypada kobietom, które chcą uchodzić za bogobojne” (1 Tym. 2:9,10). Natomiast mężczyznom przypomina ich rolę we wspólnych zebraniach - “aby modlili się w każdym miejscu, podnosząc do góry ręce czyste, bez gniewu i kłótni” (w. 8). Oczywiście nie znaczy to, że jedynie mężczyźni powinni brać udział w społecznej modlitwie, gdy już po przednio przypominał koryntiankom, że “każda kobieta natomiast hańbi swoją głowę, gdy modli się lub prorokuje z odkrytą głową” (1 Kor. 11:5). Jest tu oczywiście nawiązanie do występującej wówczas formy wyrażenia uległości kobiet wobec swoich mężów, a nie przykład nauczania na temat ubioru. Biblia nie jest poradnikiem na temat obowiązujących ubiorów dla niewiast, ani dla mężczyzn.

Paweł w Liście do Tymoteusza pisze o kobietach, które prawdopodobnie interesowały się służbą nauczania, ponieważ już na wstępie znajdujemy informację o niewłaściwych nauczycielach, których należy odsunąć od służby. W kwestii kobiet, Paweł jest bezwzględny, gdyż pisze w tonie nakazowym “Nie pozwalam też kobiecie nauczać ani górować nad mężczyzną; lecz ma trwać w cichości” (1 Tym. 2:12). Nie są to słowa dobrej rady, czy ojcowskiego zalecenia, lecz jest to apostolskie polecenie, co do którego nie można odnieść się obojętnie.

Uważam, że kompleksowa nauka Pawła na temat miejsca kobiet w zgromadzeniach kościoła wymaga poważnego podejścia w każdym czasie, a szczególnie w obecnym. Powszechna feminizacja, jako wpływ współczesnej filozofii post-modernistycznej, jest całkowicie obca zdrowej biblijnej nauce, jaka powinna mieć miejsce w zborach Pańskich. Musimy mieć ciągle na uwadze to, że ten świat kieruje się zupełnie innymi normami, niż powinny być stosowane w Kościele. To co mnie niepokoi, to uleganie wielu liderów i nauczycieli we współczesnych kościołach trendom panującym w tym świecie.  

Paweł pisze właśnie do wierzących w Efezie, aby nauczyciele przygotowywali “świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa” (Efez. 4:12). Celem, jaki powinien przyświecać przywódcom zboru, jest doprowadzenie tych świętych “do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (w. 13). Kompetentni nauczyciele, powołani przez Pana Kościoła, powinni przejawiać troskę o prawidłowy proces rozwoju, abyśmy nie byli już “niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (w. 14). 

Jak widzimy, jest to poważne zadanie, jakie przez Boga i Pana Kościoła zostało powierzone  męskiej części człowieczeństwa. Od samego początku nauka biblijna ukazuje nam różne role i cele, jakie Bóg przewidział stwarzając mężczyznę i kobietę. Pan Jezus, który z pewnością najlepiej znał Boży zamiar w tym akcie stworzenia, odwoływał się do tej różnicy w Swoim działaniu. Dlatego też, zgodnie z zamierzeniem Stwórcy, jedynie mężczyzn powołał jako Swoich uczniów, którym powierzył apostolską służbę Kościoła. Z pewnością dlatego też Ducha Święty, aktywny w życiu Kościoła od pierwszego dnia, powoływał do służby nauczania i troski o zdrowa naukę jedynie mężczyzn, czego wyraźne świadectwo znajdujemy w pierwszym opisie historii Kościoła - w Księdze Dziejów Apostolskich. 

Oczywiście, kobiety też odgrywały znaczącą rolę w Kościele, jaką Bóg dla nich przewidział i zgodnie z tym powoływał. Dlatego czytamy o wielu kobietach usługujących zarówno samemu Chrystusowi, jak i w Kościele. Szczególna rola, jakiej nie jest w stanie wypełnić żaden mężczyzna, została powierzona właśnie kobiecie. I to ją wyróżnia i daje poczucie szczególnej wagi. Ta rola została wyznaczona już na samym początku. Kobieta została wyznaczona do zadania, jakim było wcielenie odwiecznego Słowa, które stało się ciałem.

Gdy uważnie śledzimy historię Bożego działania, już na samym początku Bóg wskazał na tę szczególną rolę, jaką może spełnić jedynie kobieta. Tę wielką obietnicę nazywamy dziś „protoewangelią”, w której znajduje się zapowiedź nadejścia „Potomka” niewiasty, który „zmiażdży głowę” diabła (1 Moj. 3:15). Kobieta został bezpośrednio obciążona skutkiem nieposłuszeństwa wobec Boga, co w konsekwencji sprawia, że wszyscy rodzimy się jako grzesznicy. Bóg powiedział do kobiety: “Pomnożę bardzo cierpienia związane z twoją ciążą, w bólu będziesz rodziła dzieci, a mimo to będziesz pożądała swego męża, on zaś będzie panował nad tobą” (1 Moj. 3:16). Dopiero po tym wyznaczeniu wyjątkowej roli, “nazwał Adam żonę swoją Ewa, gdyż ona była matką wszystkich żyjących” (w. 20). Uważam, że jest to szczególna rola, jaką może spełniać jedynie kobieta.

Dlatego Paweł, pisząc do Tymoteusza o sprawach zasadniczych, “jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żyjącego, kolumna i fundamentem prawdy” (1 Tym. 3:15), zwraca uwagę na Boży porządek, jaki został ustanowiony dla każdej z płci. Nauczanie zostało powierzone mężczyznom, natomiast kobiety, nie nauczycielami mają być w Bożym Kościele, lecz zgodnie z ustanowionym porządkiem już na samym początku, jak oddaje to jeden z nowych przekładów Biblii, “niech raczej spełnia się w macierzyństwie” (1 Tym. 2:15 [E.I.B]).

Jest rzeczą oczywistą, że zadaniem kobiet jest nie tylko rodzenie dzieci. W Kościele jest tak wiele sytuacji, w których najlepiej mogą usłużyć jedynie kobiety i ich rola jest jak najbardziej błogosławiona przez Pana i jest potrzebna w dziele budowania się członków Kościoła. Nowy Testament od samego początku ukazuje wielki wpływ kobiet na życie Jezusa na ziemi i później na powstanie i rozwój Kościoła, czego świadectwo znajdujemy w Dziejach i Listach Apostolskich. 

Ten kontrowersyjny werset (1 Tym. 2:12) wymaga szerszej analizy. W tłumaczeniu już archaicznym, a jednak zrozumiałym i nawet lepszym, powiedziane jest “niewieście nie pozwalam uczyć, ani władzy mieć nad mężem”. I tu miałbym taką uwagę wynikającą z osobistych obserwacji, że nie wszyscy mężczyźni, jakich znam ze wspólnej służby na niwie Pańskiej, stoją na wysokości męskiego zadania. Ich żony natomiast, wykorzystując ten niedostatek, próbują egzekwować władzę nad nimi i domagają się dla siebie męskich pozycji w Kościele. Obawiam się, że z tej próby wyjdą zwycięsko, ze szkodą dla zdrowej nauki, której jest coraz mniej w Kościele.

Henryk Hukisz

P.S. Uzupełnienie tematu znajdziesz w postach:
I stworzył Bóg człowieka


Wednesday, September 26, 2018

Spróchniały fundament

W prawdzie filmu “Kler” jeszcze nie obejrzałem, lecz temat w nim poruszany jest powszechnie znany, dlatego uważam, że mogę do niego odnieść się w sensie ogólnym. Impulsem, który spowodował, że piszę na ten temat, po opublikowaniu w mediach już setki różnych opinii, była wypowiedź dziennikarki, która przeprowadzała wywiad z reżyserem tego filmu jeszcze podczas trwającego festiwalu w Gdyni. Zdanie, jakie usłyszałem zainspirowało we mnie zredagowanie tytułu tego rozważania.
Zgodnie z nauką apostoła Pawła, jaką znajdujemy na stronicach Nowego Testamentu, Kościół jest “filarem i podwaliną prawdy” (1 Tym. 3:15). W wywiadzie, do jakiego odnoszę się, usłyszałem, że “kościół jest jednym z filarów tego, kim jesteśmy”. Chodzi oczywiście o nas, Polaków i Polskę, która w pojęciu redaktorki jest katolicka. Powszechnie uważa się, że tym fundamentem jest Kościół Rzymsko Katolicki, którego współczesne oblicze jest coraz bardziej ujawniane, między innymi dzięki takim filmom jak “Kler”. Lecz ten kościół, moim skromnym zdaniem, nie ma nic wspólnego z biblijna prawdą, dlatego nie może być jej filarem ani podwaliną.
Wracając do tematu, jaki porusza ten film, czyli zjawiska pedofilii, o której mówi się coraz głośniej nie tylko w mediach zagranicznych, lecz również w naszych ojczystych, jej przyczyna nie leży w złej strukturze kościoła, lecz w doktrynie. Celibat, czyli bezżeństwo kapłanów katolickich jest prawem kościelnym. “Celibat księży został usankcjonowany prawnie dopiero w XI wieku w czasach Grzegorza XVII w ramach tak zwanej reformy gregoriańskiej. Zgodnie z nią małżeństwa zawierane przez księży były uznawane za nieważne. Papież Innocenty III (1198-1216) uznał celibat za obowiązujące w Kościele prawo. Praktyka bywała jednak różna, nawet w Polsce w późniejszym średniowieczu zdarzali się księża żonaci. Za ostateczną datę potwierdzającą obowiązek celibatu uznaje się niekiedy dopiero 1917 rok, gdy wprowadzono nowy Kodeks Kanoniczny. W każdym razie wprowadzanie celibatu było stopniowe, nie ma tutaj jednej pewnej, przełomowej daty.”(net).
Nauczanie Pana Jezusa, bądź co bądź Głowy Kościoła, który On sam buduje, odnosi się również do kwestii małżeństw osób, które oddają się służbie dla Królestwa Niebios. Pisałem o tym niedawno w rozważaniu “Trzebieńcy Pańscy”. Lecz z tych słów nie wynika wymuszanie bezżeństwa na kimkolwiek. Dlatego dopuszczam możliwość podjęcia takiego poświęcenia dla Kościoła przez pojedyncze osoby, lecz jedynie dobrowolnie. Natomiast zmuszanie wewnętrznym prawem ustanowionym przez ludzi, jest pogwałceniem Bożego prawa, jakie wynika z aktu stworzenia człowieka.
Bóg, Stwórca wszystkiego, po tym, jak dokończył Swego dzieła, “spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre” (1 Moj. 1:31). A przecież, gdy Bóg rzekł: “Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas(w. 26), wyznaczył cel dla istot ludzkich - “Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię” (w. 28). Dlatego też, nasz Stwórca wyposażył człowieka nie tylko w odpowiednie organy fizyczne, dzięki czemu ludzie mogą ten cel realizować. Lecz przede wszystkim, jak twierdzą znawcy zagadnień związanych z rozrodczością, najważniejszym organem seksualnym jest rozum ludzki. Człowiek został obdarzony również w pociąg seksualny, określany również słowem “libido”. A jest to, “psychiczna reprezentacja pobudzenia pochodzącego z wnętrza organizmu, mająca na celu zaspokojenie potrzeb seksualnych. Stanowi ona czynniki motywacyjne, uwarunkowane biologiczną strukturą organizmu, powodujące formy zachowania, których celem jest zaspokojenie potrzeb” (Wiki).
Apostoł Paweł nie powoływał się na popularne dziś encyklopedie, ani na wypowiedzi psychologów, lecz o wpisanej w naturę człowieka skłonności określanej współcześnie jako pociąg seksualny, napisał: “ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża” (1 Kor. 7:2). W prawdzie, radzi apostoł, można w pewnych określonych sytuacjach zastosować wstrzemięźliwość w tej sferze życia małżeńskiego, jak na przykład modlitwa, lecz “potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej” (w. 5).
Prawdą jest, o czym Paweł pisze w tym samym akapicie swojego Listu do Koryntian, zobowiązania małżeńskie powodują u małżonków zwiększoną troskę o sprawy doczesne. Lecz pomimo tego, pisze  dalej apostoł; “jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić” (1 Kor. 7:28). Lecz z tych słów nie wynika, jak twierdzą obrońcy celibatu wśród kapłanów, że słowa “Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by się Panu podobać” (w. 32), stanowią fundament prawa nakazującego bezżenność.
Apostoł Paweł, jak gdyby przewidywał, że “w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich” (1 Tym. 4:1-3). Warto zwrócić uwagę na źródło takich nauk. Jedynie szatan, który również zna Boże stworzenie i wie, jakie “żądze” działają w organizmie człowieka, może narzucać prawa przeciwne Bożej naturze, w jaką każdy mężczyzna i kobieta zostali wyposażeni przez Stwórcę.
Pamiętam pewną sytuację sprzed wielu lat, gdy miałem okazję przyjąć zaproszenie na spotkanie z klerykami seminarium, w którym przygotowywano przyszłych kapłanów kościoła katolickiego. Przełożony tej instytucji, który mnie zaprosił i zawoził do miejscowości oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od Poznania, opowiadał mi w drodze o problemach tego środowiska. W tamtym czasie w mediach nie było mowy na temat pedofilii ani zachowań homoseksualnych wśród duchowieństwa katolickiego. Byłem wówczas zaskoczony faktem, że ten temat jest znany przywódcom kościoła, lecz jak powiedział mój rozmówca, nie podejmowano przeciwdziałań, ponieważ ważniejsze było zachowanie prawa o celibacie, niż skuteczne przeciwdziałanie temu zjawisku.
Jeśli więc, wracając do zdania, jakie wypowiedziała dziennikarka w rozmowie z reżyserem filmu “Kler”, przyjmie się za fakt, że taki “kościół jest jednym z filarów tego, kim jesteśmy”, to muszę stwierdzić, że jest to spróchniały fundament. Tak więc wszystko, co na takim fundamencie próbuje się budować, nie może ostać się. Coraz częściej dowiaduję się, że film, który wywołuje obecnie tyle emocji, na żądanie przywódców kościoła katolickiego nie będzie dopuszczany do publicznych wyświetleń, ponieważ “nie opluwa się własnej matki” (?). W sytuacji, gdy władza świecka jest powiązana z klerem, nie wygląda to dobrze na przyszłość.
Salomon, będąc obdarowanym szczególną mądrością, doświadczał różnych rzeczy w życiu, aby dać świadectwo, co ma wartość i znaczenie. Na zakończenie tego rozważania, chcę jedynie odwołać się do jednego z jego wniosków - “Nadto stwierdziłem pod słońcem: Na miejscu prawa było bezprawie, a na miejscu sprawiedliwości złość” (Kaz.Sal. 3:16).
Dawid natomiast zadał retoryczne pytanie: “Kiedy będą zburzone podstawy, Cóż pocznie sprawiedliwy?” (Ps. 11:3).
Henryk Hukisz

Tuesday, September 4, 2018

Nauka apostolska

Uczestniczyłem niedawno w uroczystości 70-cio lecia zboru, który znam od ponad 60-ciu lat. Pamiętam początki tej społeczności, która zgromadzała się w mieszkaniu Pastora. Była to wówczas niewielka grupka osób wierzących i miłujących Chrystusa.
Dziś, jest to prężnie rozwijająca się społeczność, bardzo aktywna społecznie, a przede wszystkim dzięki mądremu zespołowi liderów, można zauważyć, iż wytrwale trzymają się nauczania biblijnego. Tę cechę chcę szczególnie podkreślić w tym rozważaniu, ponieważ uważam, że prawdziwy kościół Jezusa Chrystusa nigdy nie zapomina i nie odchodzi od nauki apostolskiej.
Gdy w Jerozolimie, na około 120-stu naśladowców Pana Jezusa, gorliwie oczekujących na spełnienie się obietnicy, zstąpił Ducha Święty, kościół Jezusa Chrystusa rozpoczął swe istnienie. Kościół, z grecka “εκκλησια” stał się faktem historycznym. To słowo ma swoje znaczenie szersze niż wspólnota ludzi wierzących w Boga i odnosi się w powszechnym zastosowaniu, do grupy osób, które zostały powołane, lub dosłownie wywołane z ogółu ludzi w celu wykonania powierzonego im zadania.
W każdym przypadku, gdy powołuje się jakąś grupę ludzi i powierza im się jakieś zadanie, musi mieć miejsce zorganizowanie funkcjonowania tej grupy, aby mogli osiągnąć wyznaczone cele. Podobnie stało się w przypadku powołania kościoła. Jak czytamy jeszcze w ewangeliach, że osoby go tworzące, będą musiały poznać dokładnie, na czym będzie polegać ich życie i służba. Pan Jezus wcześniej przygotowywał wybranych uczniów do tego zadania, wysyłając ich “do owiec, które zginęły z domu Izraela” (Mat. 10:6). Zanim poszli, Chrystus udzielił im dokładnych instrukcji, zwracając uwagę na to, aby starali się naśladować swego Mistrza, mówiąc, że “wystarczy uczniowi, aby był jak jego mistrz, a sługa jak jego pan” (Mat. 10:25).
Zanim Pan Jezus odszedł do Ojca, świadomy, że sami nie dadzą rady podołać w wypełnianiu zadania zwiastowania Dobrej Nowiny, powiedział: “oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości” (Łuk. 24:49). Dlatego w Dniu Pięćdziesiątnicy, gdy zostali obleczeni tą mocą, wiedzieli do jakiego zadania zostali powołani.
Mogłoby się wydawać, jak to często słyszę obecnie, że wystarczy moc Ducha Świętego, aby skutecznie zająć się głoszeniem ewangelii. Tak często widzę ludzi, którzy zaraz po nawróceniu porywają się do służby w Bożym Królestwie, sądząc, że nie muszą się do tego zadania przygotowywać. Gdy mówi się o nauczaniu, o studiowaniu Słowa Bożego, odpowiadają, że mają przecież Ducha, który ich dalej poprowadzi i da siłę do służby. Czyżby?
Spójrzmy na pierwszych chrześcijan. Nikt nie odmówi im posiadania pełni Ducha Świętego. Byli tak pełni, że aż zbiegła się cała Jerozolima. A jednak, ani Piotr, ani żaden inny ówczesny lider tej społeczności, nie wysłał całe trzy tysiące tych, którzy uwierzyli do służby zwiastowania. Dlaczego? Ponieważ musieli wpierw nauczyć ich na czym polega życie i służba w kościele. Od początku chrześcijaństwa istnieje pojęcie “Didache”, czyli nauczanie dwunastu.
Już w pierwszym opisie pierwszego kościoła czytamy\ o tym, że ci, którzy uwierzyli, “trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (Dz.Ap. 2:42). Myślę, że dobrze znamy ten werset, który tak wyraźnie pokazuje jak Chrystus budował kościół od samego początku. Wiemy też, że to właśnie sam Chrystus powiedział: “zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go” (Mat. 16:18). Na tym polegało to budowanie, że Duch Święty, który ogarnął pierwszych naśladowców Chrystusa, na tych czterech filarach przystąpił do utrwalania budowy Ciała Chrystusa.
Dziś chcę zwrócić nasza uwagę jedynie na pierwszy element tej Bożej metody budowania - na trwanie w nauce apostolskiej. Dokładniej oddaje to inny przekład, gdzie czytamy, że “wszyscy trzymali się wiernie nauki apostołów” (B.W-P.). Greckie słówko “προσκαρτερουντες[proskarterountes], znaczy “być poważnym w kwestii wytrwania, ciągła staranność lub pilne uczęszczanie na wszystkie ćwiczenia”. Najbardziej podoba mi się znaczenie wskazujące na pilne, lub gorliwe uczęszczanie na wszystkie zajęcia.
Paweł miał odwagę pouczać młodszego Tymoteusza, który miał w Efezie zadbać o zdrową naukę, aby ci, którzy uwierzyli w Chrystusa, nie byli “ miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu” (Efez. 4:14). Dlatego zobowiązał Tymoteusza, aby “pewnym ludziom przykazał, aby nie nauczali inaczej niż my” (1 Tym. 1:3). Wiadomo, że nie wszystko, na co narażani są słuchacze w kościele, jest zdrowe. Jedynie pilne słuchanie nauki apostolskiej, korzystanie z każdej okazji, gdy ta nauka jest zwiastowana, może pomóc w odparciu niebiblijnej nauki.
A jak jest obecnie, gdy w zborach prowadzi się tygodniowe spotkania w celu studiowania Biblii? Ilu członków zboru uczestniczy w tych spotkaniach, których głównym celem jest przekazywania nauki apostolskiej. Pamiętam czasy, gdy w Stanach Zjednoczonych istniała tzw. “Szkoła Niedzielna dla dorosłych”, którą rozpoczynały się nabożeństwa. Później zaczęto likwidować te spotkania na rzecz “hillsongowych” koncertów. Podobnie obserwuję u nas, środowe lub czwartkowe spotkania poświęcone studiowaniu Biblii likwiduje się z powodu niskiej frekwencji.
Generalnie, nie ma dziś pragnienia u ludzi wierzących, aby zgłębiać naukę biblijną na różne tematy. Słyszę nieraz uwagi osób wierzących, ze nie interesuje ich to, ile dni trwało stworzenie świata, jakie znaki będą poprzedzać powtórne przyjście Chrystusa, po czym poznać zdrową naukę, jaką rolę spełniają przywódcy kościoła, itp... Lecz kiedy zapytałem o najnowszy skład drużyny narodowej piłkarzy, jaką tworzy nowy selekcjoner, usłyszałem wiele opinii o tym, kogo powołał, a kogo nie powinien.
Jednak coś ludzi interesuje, szkoda tylko, że takiego samego zainteresowania nie podzielają w kwestii wiary.
Zakończę osobistym poleceniem apostoła Pawła: “Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył” (2 Tym. 3:14). Pewność można uzyskać dzięki intensywnej nauce.
Henryk Hukisz