Wednesday, February 28, 2018

Żeby Kościół był Kościołem


Tytuł zaczerpnąłem ze słów znanej piosenki, którą śpiewano jakieś czterdzieści lat temu. Autorowi tych słów zależało na tym, aby odwołać się do początków polskiej państwowości, gdy od Piasta, Kraka, Lecha. Długi łańcuch ludzkich istnień połączonych myślą prostą”, w czasie gdy kraj opanował system totalitarnej władzy, by naród mógł znów powiedzieć: Żeby Polska była Polską!” (net). I chociaż minęło już sporo lat od ostatniej transformacji, wielu obywateli naszej ziemskiej ojczyzny zaczyna znów nucić refren tej hymnicznej piosenki.

Lecz, aby nie stracić niektórych czytelników mojego bloga, nie chce rozwijać tej myśli. Chcę odwołać się jedynie do organicznego pragnienia każdego serca, aby Kościół naszych czasów był Kościołem, jaki obiecał zbudować Jezus Chrystus. Jak wiemy z zapisu ewangelicznego, Chrystus przyrzekł, że „zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go” (Mat. 16:18).

Historia tej Bożej wspólnoty ludzi różnych ras i stylów życia wskazuje na wielokrotne odchodzenie od fundamentów, jakie położył sam Chrystus, będąc Głową swego Ciała. Już w pierwszych wiekach pojawiali się samozwańczy mesjasze i prorocy, wnoszący do nauki Kościoła własne idee. Od samego początku widzimy też reakcję powołanych przez Chrystusa przywódców, którzy dawali zdecydowany odpór tym, którzy „niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową” (Gal. 1:7). I tu apostoł Paweł nie szczędził słów i nie bawił się w ekumeniczną dyplomację. Pisał wprost: „Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty!” (Gal. 1:9).

Później była Reformacja, wielka przemiana i powszechne przywrócenie ewangelii łaski. Dziś, po pięciuset latach od tej odnowy w łonie Kościoła, potrzebna jest nowa reformacja. Dlatego postanowiłem znów napisać o Kościele, przypominając jedynie słowa, jakie każdy może znaleźć w swojej Biblii. Chodzi jednak o to, aby te słowa, mówiące o początkach Kościoła potraktować jako Boże polecenie, a nie kronikarski zapis z dawnych czasów.

Chrystus, zanim odszedł do Ojca, po tym jak „wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża” (Kol. 2:14), wskazał bardzo wyraźnie jaki jest cel Kościoła, jaki nam zostawił. Zmartwychwstały Chrystus spotkał w drodze do Emaus dwóch uczniów, którzy zwątpili w przyszłość Królestwa, jakie Chrystus obiecał stworzyć i wracali do poprzedniego życia. Pan im powiedział, że „w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów” (Łuk. 24:47). Dwa podstawowe cele, to głoszenie upamiętania i odpuszczenia grzechów. Te słowa należałoby powtarzać jak refren piosenki o tym, aby Kościół był Kościołem.

Gdy spojrzymy na początek Kościoła opisany nam pod natchnieniem Ducha Bożego przez Łukasza, to możemy właśnie to zobaczyć. Ewangelia o upamiętaniu i odpuszczeniu grzechów była zwiastowana od pierwszego dnia. Wracając do ostatnich słów Chrystusa widzimy, że rola jaką wyznaczył swoim naśladowcom, polegała na składaniu świadectwa. Jezus powiedział; „Wy jesteście świadkami tego” (Łuk. 24:48). Nic więcej, jak tylko składać świadectwo o tym, czego dokonał Chrystus. Dlatego wybrał prostych ludzi na swoich naśladowców, aby nie dodawali niczego z własnej mądrości. Aby nie tworzyli programów rozrywkowo – społecznych, lecz by przyjęli obietnicę, jaką Chrystus przygotował im w Jerozolimie po niewielu dniach.

Chrystus, zanim został uniesiony w górę, wypowiedział słowa, bez których Kościół nie może być Kościołem. Obietnica „weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz.Ap. 1:8), odnosi się nie tylko do pierwszych chrześcijan. Niektórzy sądzą, że oni potrzebowali Bożej mocy, ponieważ nie byli wykształceni. Jeśli ewangelia ma być zaniesiona przez świadków Chrystusa aż po krańce ziemi, to my w XXI wieku potrzebujemy tej mocy tak samo, o ile nie bardziej, niż nasi bracia z pierwszego wieku.

W pierwszym kazaniu, jakie Piotr wygłosił pod natchnieniem Ducha Świętego, widzimy odwołanie się do tych fundamentalnych słów. Piotr mówił o ukrzyżowanym Chrystusie, którego śmierć nie mogła pokonać, lecz On pokonał moc śmierci i grzechu. Dlatego pierwsi słuchacze tej ewangelii „byli poruszeni do głębi” i zawołali: „Co mamy czynić, mężowie bracia?” (Dz.Ap. 2:37). Nie było potrzeby by zapraszać profesjonalnych mówców motywacyjnych, ani zawodowych psychologów, którzy potrafiliby dotrzeć do sedna osobowościowych problemów dręczących ówczesne społeczeństwo.

Dlatego chcę przypomnieć, iż zadaniem Kościoła który jest Kościołem, jest zwiastowanie ewangelii tej samej, jaka od dwudziestu wieków jest jedynym remedium na ludzki problem. Tym problemem jest grzech, nic więcej. Dlatego nie ma potrzeby zgłębiania efektów tej przyczyny, jaką jest grzech w sercu człowieka, aby głosić skuteczne sposoby usuwania tych skutków. Dzięki oryginalnej ewangelii może być usunięta zasadnicza przyczyna wszystkich problemów.

Ewangelia, jaka została powierzona Kościołowi ma być zwiastowania „nie w mądrości mowy, aby krzyż Chrystusowy nie utracił mocy” (1 Kor. 1:17). Kropka i nic więcej, bo wszystkie inne dodatki nie są od Pana, jedynie zasłaniają Chrystusa, jedyną drogę naszego zbawienia.
Henryk Hukisz

Friday, February 23, 2018

Jestem dumnym Polakiem

Takie samookreślenie usłyszałem w wypowiedzi jednego z prawicowych senatorów po tym, jak został przez szefa swojej partii zawieszony w czynnościach klubowych. Taka radykalna decyzja została podjęta po tym, jak ów senator umieścił na swoim profilu internetowym antysemickie materiały propagandy faszystowskiej.
Niestety, jestem zmuszony znów sięgnąć do gorącego tematu, jako że określiłem się poprzednio jako „przyjaciel Izraela” w rozważaniu na blogu „Mój przyjaciel Izrael”.  Tym razem, zostałem zachęcony lekturą „The historical atlas of Judaism” autorstwa dr. Ian Barnes i Josephine Bacon. Autorzy ci są znani w świecie nauk historycznych. Szczególnie dr. Ian Barnes, jako głowa Wydziału Historycznego na Uniwersytecie w Derby, Anglia, studiował przednio na wielu uczelniach angielskich jak i amerykańskich. Pani Josephine Bacon, dziennikarka znająca wiele języków jest autorką 15 książek i tłumaczem około 100 dzieł głównie historycznych. Piszę o tym, ponieważ zdaję sobie sprawę z zakresu oddziaływania na szerokie gremium czytelników dzieła, jakiego są autorami. Jeśli mój  blog czyta średnio około 400 osób, to ich praca naukowa, znajdująca się w bibliotekach dużej ilości uczelni, stanowi źródło informacji dla niezliczonej ilości naukowców i badaczy historii Izraela.
Ponieważ interesuje mnie wszystko, co pojawia się obecnie w przestrzeni medialnej na temat Izraela, jego historii, a szczególnie relacji polsko – żydowskich, zagłębiłem się w lekturę wspomnianego dzieła. Na stronie 242 rozpoczyna się rozdział „Jews in Poland and Eastern Europe”.  Mogłem tam znaleźć wiele ciekawych informacji, jakich dotychczas nie znałem, gdyż nie było takiej potrzeby. Teraz, pytany przez wielu moich czytelników o moje zdanie na temat Izraela, zapragnąłem dowiedzieć się czegoś więcej.
Poza znanymi faktami, jak to za czasów przyjaźnie nastawionego do Żydów króla Kazimierza III Wielkiego, w Polsce znalazło schronienie wiele rodzin, wypędzonych z innych państw europejskich. Późniejsze wieki przynoszą zróżnicowane nastawienia Polaków do zadomowionej już dość dużej społeczności żydowskiej. Były już pogromy w  wielu miastach, lecz były też normalne relacje, wręcz przyjacielskie.
To, co najbardziej mnie zainteresowało podczas tej lektury, to czasy bardziej nowożytne, czyli okres tuż przed i podczas II wojny światowej. Dowiaduję się między innymi, że zaraz po śmierci Józefa Piłsudskiego, który dość przyjaźnie odnosił się do społeczeństwa żydowskiego, gdy Endecja umacniała swoją pozycję w polityce krajowej, Żydzi spotykali się z coraz większym odrzuceniem przez Polaków. Na uczelniach, jeśli przedstawiciele narodu wybranego dostali się na studia, musieli zajmować wydzielone ławki w audytoriach. Pojawiły się wywieszki w oknach „Sklep chrześcijański”, a niektórzy dorożkarze również opatrzyli swoje pojazdy podobną informacją. W tym akapicie znajduje się przykre stwierdzenie, iż „nic dziwnego, że naziści uważali Polskę za kraj najbardziej pasujący do zbudowania obozów koncentracyjnych i zagłady” (str. 245).
Oczywiście jest też informacja, że „Polska ma największą liczbę Sprawiedliwych Wśród Narodów, odznaczonych przez Muzeum Yad Vashem w Jerozolimie" (str. 247). Ale niestety, nie można nie zauważyć innego zdania, że „niektóre niemieckie masakry Żydów we wschodniej Polsce zostały przeprowadzone dzięki pomocy lub przy aktywnym udziale Polaków” (str. 247). Jedwabne nie było wydarzeniem odosobnionym.
Podobnych wiadomości jest więcej. Lecz nie o tym głównie chcę pisać. Jak już zaznaczyłem w tytule, chodzi mi o powód do dumy. Ktoś powie, że nie obchodzi go to, co robili inni i do tego ponad pół wieku temu. Lecz chodzi tu o dumę narodową, która jest ściśle powiązana z odpowiedzialnością zbiorową. Apostoł Paweł, będąc Żydem, chociaż zerwał ze starotestamentową pobożnością, jednak nadal odczuwał odpowiedzialność za cały naród. Powiedział o sobie - „mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała Izraelitów, do których należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie zakonu, i służba Boża, i obietnice do których należą ojcowie i z których pochodzi Chrystus według ciała” (Rzym. 9:2-5).
Aby móc to powiedzieć szczerze, musiał uznać też to, że dotychczasowa pobożność i gorliwość, była świadectwem oddalenia od sprawiedliwości, dlatego wyznał, że to kim był, to „się teraz wstydzi, a końcem tego jest śmierć” (Rzym. 6:21).
Pan Jezus, podobnie jak Jego herold Jan Chrzciciel, wzywał do szczerego przyznania się do grzeszności. Dopiero wyznany grzech, czy jakakolwiek inna nieprawość, da poczucie wolności. I to dopiero uprawni do wyznania swojej dumy, osobistej, czy narodowej.
Pan Jezus zapewnił, że dopiero gdy „poznacie prawdę, prawda was wyswobodzi” (Jan 8:32).
Wiele narodów Europy już to zrobiło. Czas na Polskę.
Henryk Hukisz

Tuesday, February 20, 2018

Historia vitae magistra


„Historia jest nauczycielką życia”, mówi starożytne przysłowie. Autorem tego mądrego stwierdzenia jest Cyceron, rzymski filozof, prawnik, popularny mówca i pisarz z I wieku przed Chrystusem. Cyceron nie był wprawdzie politykiem, chociaż jego mowy wywierały wpływ na wiele decyzji podejmowanych w rzymskim senacie. Nawet w późniejszych wiekach, przez średniowiecze, do czasów współczesnych, wielu polityków, prezydentów i naukowców odwołuje się do mądrości Cycerona.

Historia ma wpływ na nasze pojmowanie świata. Historia poddaje testowi największe idee. Dzięki historii możemy wiedzieć, co się sprawdza, a co tylko ładnie brzmi. Jak wiemy, ideologią nie można nikogo nakarmić. W moim przypadku, historia biblijna, dzieła Boże, o jakich czytam w mojej Biblii inspiruje mnie do podejmowania codziennej walki z fałszem, jakie sączy sią z wszelkich możliwych źródeł.

Dziś rano przeczytałem, że usunięto z historii fakt wyzwolenia Poznania spod okupacji hitlerowskiej. Dotychczas uczono mnie, że 23 lutego 1945 roku, krocząca Armia Czerwona od Stalingradu w kierunku Berlina, wyzwala miasta i wioski, kończąc kilkuletnią okupację faszystowskich Niemiec. W moim mieście, podczas trwających cały miesiąc walk, zginęło około 6 tysięcy żołnierzy radzieckich oraz około 100 poznaniaków, którzy ochotniczo przyłączyli się do oswobodzenia miasta. Szczególnie o Cytadelę, ostatni bastion zajęty przez wojsko Wermachtu, walczyli mieszkańcy Poznania. Przez 73 lata obchodzono pamiątkę tego, historycznie niepodważalnego wydarzenia. Fakt zdobycia miasta przez Rosjan jest faktem historycznym i z niego wypływa wiele prawd, pozytywnych i negatywnych. Miasto zostało wyzwolone. Jak pisze w swoich wspomnieniach jeden z ówczesnych mieszkańców: O zakończeniu walk na Cytadeli dowiedzieliśmy się z... ciszy, jaka nastąpiła w dniu 23 lutego 1945. Przez jakiś czas budziłem się jeszcze w nocy, bo brakowało mi tego ciągłego jazgotu, do którego się już przyzwyczaiłem” (net).

Były też i negatywy. System polityczny, jaki przynieśli wyzwoliciele Polski po II wojnie światowej, nie był zgodny z życzeniem wszystkich Polaków. Urodziłem się w tym systemie, zdobywałem wiedzę, pracowałem, założyłem rodzinę, wybudowałem dom i mieszkam do dziś w Polsce. Dzięki przemianom i walce o wolną Polskę, oraz dzięki znajomości historii, uwolniliśmy się od tego narzuconego systemu. Lecz nie wolno przeinaczać historii, zrywając tablice z nazwami ulic. Również tej, która upamiętnia dzień, gdy w Poznaniu nastała cisza, po wojennej zawierusze.

Lecz nie dziwi mnie taka postawa obecnie rządzących. Oto szef obecnego rządu, w świetle reflektorów i kamer całego świata, ogłasza wszem i wobec, że „Żydzi są również sprawcami Holokaustu”.  Szybko sprawdziłem, jakie wykształcenia zdobył ten polityk. Otóż, ku memu zdziwieniu dowiaduję się, że studiował historię. Domyślam się, że studia ukończył. Lecz skąd ma takie podejście do historii, która jest „nauczycielką życia”?

Biblia jest zapisem różnych historii, jakie wydarzyły się w dziejach Izraela. Nie wszystkie są miłym wspomnieniem. Nie sądzę, że Żydzi radośnie wspominają niewolę egipską, czy później babilońską. Lecz nikt nie wykreśla tych faktów z Biblii, wydzierając kartki, na których są opisane. Wręcz przeciwnie, Bóg nakazuje wspominać wydarzenia z dziejów tego narodu.

Gdy Jozue wprowadzał naród izraelski przez Jordan do Ziemi Obiecanej, Bóg polecił uczynić coś szczególnego, nakazał zbudować pomnik dla upamiętnienia tego wydarzenia. Jozue rozkazał przedstawicielom każdego rodu wziąć po jednym kamieniu z dna Jordanu, aby po drugiej stronie zbudować pomnik. W jakim celu? „Aby to było znakiem pośród was, gdy wasze dzieci w przyszłości pytać się będą: Co znaczą dla was te kamienie?” (Joz. 4:6).  Po latach pamiętano o tym wielkim wydarzeniu dzięki temu pomnikowi, jak powiedział Jozue: „Odpowiecie im, że wody Jordanu zostały rozdzielone przed Skrzynią Przymierza Pana, gdy przechodziła przez Jordan; zostały rozdzielone wody Jordanu, i te kamienie są dla synów izraelskich pamiątką na wieki” (w. 7).

Nawet Pan Jezus, nie burzył pomników Starego Testamentu. Powiedział: „Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie” (Mat. 5:18). Chrystus wspominał potop, Sodomę i Gomorę, Niniwę, mordowanie proroków i wiele innych wydarzeń z historii Izraela.

Psalmista Asaf wzywa lud Boży do zachowywania w pamięci „dziejów starodawnych”. Prosi, aby nie zatajać przed dziećmi tego, co słyszeli ich ojcowie. Nakłania do opowiadania następnym pokoleniom „chwalebne czyny Pana i moc jego, oraz cudowne dzieła, których dokonał" (Ps. 78:4). Nawet podnosi ten nakaz do rangi zakonu w Izraelu - „Aby głosili go synom swoim, aby poznało go następne pokolenie, a synowie, którzy się urodzą, znów opowiadali go dzieciom swoim: że mają pokładać nadzieję w Bogu i nie zapominać o dziełach Bożych, lecz strzec przykazań jego” (w. 5-7).  W przeciwnym przypadku, jeśli zaniedbane zostanie przekazywanie kolejnym pokoleniom świadectwa o Bożych dziełach, staną się jak ich ojcowie – „pokoleniem przekornym i niewiernym, pokoleniem niestałego serca, którego duch nie był wierny Bogu” (w, 8).

 Nasz rodzimy poeta Adam Asnyk wzywał kiedyś Polaków:

„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
           Choć macie sami doskonalsze wznieść;
           Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
           I miłość ludzka stoi tam na straży,
           I wy winniście im cześć!”

Henryk Hukisz