Monday, April 29, 2019

Rewitalizacja czy regeneracja?

Jakieś ćwierć wieku temu robiłem projekty stolarki PCV dla jednej z większych firm w Poznaniu. W mojej pamięci pozostał wyjazd z dyrektorem firmy do Bornego Sulimowa, miasteczka, jakie w poprzednim systemie politycznym Polski nie istniało, przynajmniej na mapach. Znajdowała się tam baza wojsk sowieckich, jakie stacjonowały w naszym kraju. Po opuszczeniu Polski, pozostało opustoszałe miasto. Nasza wizyta była rekonesansem zawodowym w poszukiwaniu ewentualnych odbiorców produkowanej przez firmę stolarki PCV. To, co pamiętam do dziś, to opustoszałe ulice, rozszabrowane mieszkania ze wszystkiego, co dało się oderwać od ścian. 

Pod koniec ubiegłego wieku przyjęto długoterminowy program rewitalizacji Bornego Sulimowa. W opisie tego zamierzenia czytamy: Celem lokalnego programu rewitalizacji jest kompleksowa odnowa przestrzenna, gospodarcza, ekologiczna i społeczna wyznaczonego do rewitalizacji obszaru miasta oraz gminy obejmującego swym zasięgiem dawne tereny wojskowe, której realizacja w latach 2004 – 2019 będzie zgodna z głównym trendem rozwoju miasta jakim jest turystyka”. (Net)

Jest to klasyczny przykład zastosowania rewitalizacji wobec zrujnowanego obszaru. Zgodnie ze znaczeniem pojęcia „rewitalizacja”, planuje się stopniowe przywracanie zdewastowanej struktury mieszkaniowej lub urbanistycznej do funkcji życiowych. Aby zrealizować projekt rewitalizacyjny, muszą wystąpić określone warunki, z których podstawowym jest degradacja istniejącego stanu.

Mieszkając poprzednio w Stanach Zjednoczonych miałem okazję z bardzo bliskiej perspektywy obserwować podobne zjawisko zachodzące w jednym z większych kościołów (ponad półtora tysiąca wiernych). Podczas wprowadzania do służby nowego pastora, mogłem obserwować wykorzystanie zaleceń Rick’a Warren’a z jego książki „Purpose driven church” (Kościół świadomy celu). Autor tego bestselleru zaleca stopniową wymianę starszych kościoła na uległych pastorowi, a raczej jego planom dokonywania przekształceń w kościele. Celem jest ożywienie, czyli rewitalizacja, czyli metody, jakie mają doprowadzić do niej, zaczerpnięte są ze świata biznesu i polityki społecznej. Obserwując ten proces w znanym mi dobrze kościele, widziałem jak stopniowo usuwani byli starsi, którzy z tą społecznością byli silnie związani. Były to osoby wykonujące wiele służb, od nauczania dzieci, przez planowanie misyjne, do muzycznej. Na ich miejsce, nowy pastor wprowadzał młode osoby, które dotychczas niczym się nie zajmowały, powierzając im ważne dla całego kościoła służby. Taką metodę zaleca Rick Warren, który jest bardziej politykiem, niż biblijnie uformowanym sługą ewangelii. Kościół, o którym wspominam, po kilku latach ten rewolucyjny pastor porzucił, po wprowadzaniu swego następcy, który jest typowym menadżerem, a nie sługą Słowa.

Najwyższy czas odnieść się do nauki słowa Bożego, ponieważ Kościół, jaki buduje Jezus Chrystus ma już założony fundament i jedynie na nim można budować jego strukturę Bożymi metodami.
Chciałbym szczególnie odnieść się do jednego wersetu, w którym apostoł Paweł definiuje na czym polega nasze zbawienie. Mam na uwadze słowa z Listu do Tytusa, którego apostoł zostawił na Krecie, aby „uporządkował to, co pozostało do zrobienia, i ustanowił po miastach starszych, jak ci nakazałem” (Tyt. 1:5). Tytus miał ustanowić osoby służące lokalnej społeczności wierzących, zgodnie z Bożymi zasadami, które zostały opisane w tym liście jak i w 1 Tym. 3:1-13. Celem takiego działania było przeciwstawienie się fałszywym nauczycielom, których Paweł określił dosadnie jako „pustych gadułów, zwodzicieli, zwłaszcza pośród tych, którzy są obrzezani” (Tyt. 1:10). Chodziło przecież o rzecz niebagatelną, o ochronę wiary i rozwoju wielu osób, które doświadczyły duchowego nowonarodzenia. 

Paweł, znanym sobie zwyczajem, bez ogródek daje świadectwo wielkości łaski Bożej, która  dokonuje regeneracji człowieka. Zbawienie, jakiego stajemy się uczestnikami nie polega na rewitalizacji naszego życia, lecz na kompletnej regeneracji, jakiej dokonuje Duch Święty. O tym mówił Pan Jezus podczas słynnego już nocnego spotkania z Nikodemem, że „jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (Jan 3:3). Żadne przemalowanie nową farbą powierzchniową nie da nowego życia. Skoro, jak pisze Paweł, „byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem” (Tyt. 3:3), konieczne musi być całkowite odrodzenie, jak w innym Liście Paweł napisał, że „jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor. 5:17).

Przejdę teraz do przedmiotowego wiersza. Paweł odwołuje się do dobroci i miłości Bożej naszego Boga i Zbawiciela, który za pośrednictwem Ducha Świętego jest w stanie dokonać całkowitej regeneracji naszego grzesznego życia. Dlatego, Bóg „zbawił nas nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni łaską jego, stali się dziedzicami żywota wiecznego, którego nadzieja nam przyświeca” (Tyt. 3:5-7)

W prawdzie zacytowałem trzy wersety, lecz stanowią one jedno zdanie, które definiuje podstawę naszego zbawienia. Chcę natomiast zwrócić nasza uwagę na zwrot „kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego”. Jest to jedno z najlepszych określeń naszego zbawienia z łaski, jakie jest dziełem Bożym, a nie efektem starań człowieka. Kąpiel, o jakiej pisze Paweł nie jest chrztem, jak uważa wielu komentatorów z kościołów historycznych, dla podkreślenia zbawczego działania samego chrztu. Natomiast słowo „odrodzenie” w oryginale występuje „παλινγενεσιας” [palingenesia], co znaczy „regeneracja” lub angielskie „renescence” czyli „nowe życie”. To słówko najlepiej zostało oddane w wydaniu interlinearnym Nowego Testamentu - „ponowne stanie się”. 

Kościół jest społecznością ludzi, którzy „ponownie stali się”, czyli narodzili się na nowo, a nie zostali poddani programowi rewitalizacji. Fundamentem naszego nowego życia jest stanie się na nowo żywym dla Bożego Królestwa. Natomiast „odnowienie przez Ducha Świętego”, jest również Bożą łaską, czyli możliwością nieustannego umierania, jak pisze Paweł w 1 Kor. 15:31, czyli korzystanie z mocy zmartwychwstania Chrystusa. To odnawiające działanie Ducha Świętego dokonuje się nieustannie, gdy odrzucamy wzorce tego świata i przemieniamy się „przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym. 12:2)

Można rewitalizować miasta, ulice, domy i inne zrujnowane obszary przez zastosowanie różnych technik naprawczych. Naszego zrujnowanego życia przez grzech nie naprawi żaden program. Dlatego Bóg ofiarował nam Swego Syna, aby przez Jego mękę i śmierć zniszczyć żądło grzechu i pokonać ostatecznie moc śmierci. Regeneracja możliwa jest jedynie dzięki działaniu Słowa, które ma moc stworzyć nowe życie. Apostoł Piotr napisał, że zostaliśmy „odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa” (1 Ptr. 1:23).

I niech tak pozostanie. Nie potrzebujemy żadnej rewitalizacji.

Henryk Hukisz

Friday, April 12, 2019

Podarta Biblia

Pamiętam czasy gdy posiadanie własnej Biblii należało do przywilejów człowieka wierzącego. Byłem szczególnie poruszony gdy dowiedziałem się, że za wschodnią granicą naszego kraju, w Związku Radzieckim, ludzie wierzący nie mieli takiej możliwości, jak my w Polsce. Wówczas w Radiu Monte Carlo czytano Biblię na głos, aby wierzących w ZSRR mogli zapisać dla siebie tekst biblijny.

Gdy mieszkałem w Ameryce spotkałem pastora, który kiedyś odwiedził wierzących w jednej z republik radzieckich. Podczas kazania chciał podkreślić prawdę o budowaniu życia na Słowie Bożym, więc położył swoja Biblię na podłodze i stanął na niej, ilustrując w ten sposób myśl, że Biblia jest fundamentem. Ku jego zdziwieniu, prawie wszyscy słuchacze wstali i oburzeni wyszli z nabożeństwa, gdyż odebrali ten gest jako pogardę dla Słowa Bożego.

Był taki czas w moim gdy widziałem, że w wielu zborach za wschodnią granicą naszego kraju, osoby wierzące posiadały co najwyżej jeden egzemplarz Biblii, włączyłem się w sieć „szmuglerów” tej wspaniałej księgi. Ryzykując wolnością w naszym kraju, moją piwnicę zamieniłem na magazyn przerzutowy Biblii z Zachodu dalej na Wschód. W każdej chwili mogłem przez nasze władze komunistyczne być potraktowany jako „kontrabanda” za udział w tym nielegalnym wówczas procederze. Miałem jedynie na uwadze zaspokojenie potrzeby posiadania własnej Biblii przez każdego, kto uwierzył i chciał wzrastać duchowo. Dlatego nauczyłem się szanować tę Księgę

Dziś nadal myślę o tysiącach, o ile nie milionach wierzących w Chrystusa, którzy pozbawieni są tego przywileju. Z pewnością, gdyby zobaczyli to wideo, jak żona pastora z jego zgodą kopie i drze Biblię na kawałki, nie dali by wiary, że to jest autentyczne nagranie. Nie dziwi mnie ożywiona reakcja wielu osób na moim blogu i na FB, które wyrażają swoje oburzenie. Chodzi oczywiście o wydarzenie, gdy w miejscu nazwanym kościołem, została podarta i znieważona Biblia przez osobę uważającą się za wierzącą.

Na moim blogu dość często piszę o Biblii i o miejscu, w którym zgromadza się Boży lud, aby oddawać Bogu część i słuchać Jego Słowa.  Pisałem przed wieloma laty na temat dopuszczalnych granic luzu w kościele („Granice luzu w Kościele”). Chodziło mi wówczas od brak szacunku do miejsca zgromadzenia się ludzi na nabożeństwach, jaki okazywany jest przez niechlujny ubiór przywódców, za którymi podążają ich „owieczki” (n.p. T-shirt z krótkimi rękawami, aby pokazać bogactwo tatuaży na ramionach). Niestety, ten brak szacunku poszerzał się do tego stopnia, że samo miejsce zgromadzania się ludu Bożego zostało przekształcone w salę koncertową muzyki rozrywkowej. Kazalnicę wyrzucono („Wyrzucona kazalnica”), tak że kaznodzieja nie ma już gdzie położyć Biblii, więc rzuca ją na podłogę (vide przedmiotowe wideo). Niestety takie trendy mają to do siebie, że wywołują dalszą degradację zachowań w Kościele. Zamiast wystroju (każde miejsce musi jakoś wyglądać), zamiast elementów świadczących o rodzaju zgromadzenia, jakie tam się odbywa, najważniejsze reflektory, lasery, projektory, urządzenia estradowe, a wspólnotą zaczęli kierować specjaliści od zarządzania kapitałem ludzkim. I tak powstał kościół na wzór świeckich korporacji ( „Korpo church”), który z prawdziwym Kościołem, wspólną ma tylko nazwę.

Tak więc, poniekąd nie ma się co dziwić, skoro nie było wcześniejszej reakcji na tego rodzaju trendy, teraz oglądamy skutki odstępstwa od zdrowej nauki. Apostoł Paweł, inspirowany przez Ducha Świętego, napisał: „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy” (2 Tm 3:1). W naszym przypadku ta trudność nie polega na tym, czego doświadcza wiele milionów chrześcijan, którzy nie mają Biblii i są prześladowani, nawet zabijani za wiarę w Chrystusa. My cierpimy z powodu dobrobytu i swobody wyznawania wiary. Każdy może robić co chce, zgodnie z panującą u nas zasadą „róbta, co chceta”. Kościoły rodzą się jak grzyby po obfitym deszczu. W moim mieście powstają coraz to nowe grupki ewangeliczne, odchodząc od już istniejących. Dzieje się tak dlatego, że ludzie są „samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga” (2 Tm 3:2-4). A jaki jest tego efekt? Tacy „chrześcijanie” „przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy” (w. 5).  Na wszelki wypadek, przyjmują nazwę „Kościół mocy”, tylko nadal zostaje pytanie - Jakiej?.

Apostoł Jan, pod koniec swego życia, gdy już wiele zobaczył, a jeszcze więcej Pan mu objawił również ostrzegał przed trudnościami czasów ostatecznych. Pisał między innymi: „Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat” (1 Jan 4:1). Pan Jezus mówił również o czasach ostatecznych, że przyjdą „fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych” (Mat. 24:24). I to dzieje się dziś na co dzień.

Niektórzy mówią, że nie wolno nam osądzać innych, ale przecież Pan Jezus wyraźnie powiedział nam: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi!” (Mat. 7:15). Musimy więc posiadać zdolność rozpoznawania tych proroków i nauczycieli. Jak? -  Pan Jezus podpowiada: „Po ich owocach poznacie ich” (w. 16).

Dlatego, wracając do listu sędziwego już apostoła Jana, posłuchajmy, co on mówi - „Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina” (1 Jan 2:18).

Kochani, nie dajmy się zwieść, gdyż jedno jest pewne, że Zły wie, iż jego czas jest policzony. Polecam dobrą radę apostoła Piotra, który pisał również z myślą o naszych czasach: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć” (1 Ptr. 5:8).
Henryk Hukisz 

Wednesday, April 3, 2019

Rewiatalizacja, czyli co?

Dlaczego postanowiłem odnieść się do krążącego w sieci spotu reklamującego konferencję dla pastorów i liderów kościoła? 

Jak już wspomniałem w poprzednim rozważaniu, przez ponad pół wieku byłem zaangażowany w tworzenie naszej wspólnoty wyznaniowej. Obecnie, pomimo tego, że legalnie jestem odstawiony na boczny tor, jednak nie jest mi obojętne to, co dzieje się z ludźmi, którym usługiwałem w ich duchowym życiu i rozwoju.

Podobnie jak rodzic, gdy zostanie już dziadkiem, czy nawet pradziadkiem, nie staje się obojętny na los rodziny, do której nadal należy. Wprawdzie jego zaangażowanie jest, z natury rzeczy, coraz bardziej ograniczone, to jednak przeżywa w swoim sercu nawet najmniejszą rzecz, jaka się wydarzy. Gdy młodzi, niedoświadczeni członkowie rodziny, próbują dokonać zmian, wówczas starsi reagują na nie z pozycji własnych doświadczeń. Z przykrością obserwujemy sytuacje, gdy w wielopokoleniowych rodzinach, młodzi okazują ignorancję wobec osób starszych, lekceważąc ich życiowy wkład w budowanie rodzinnej wspólnoty. Zadajemy sobie wówczas pytanie, czy wypada młodym zawłaszczyć całą rodzinę, chociaż niejednokrotnie, prawo daje im takie uprawnienia?

Wrócę do kościoła, w którym młodzi przywódcy, korzystając z obowiązującej klauzuli prawnej, pozbawili starszych wiekiem działaczy, jakichkolwiek wpływów na losy wspólnoty, którą tworzyli przez wiele lat swojego życia. I raczej w kategoriach przyzwoitości, stawiam pytanie, czy jest rzeczą właściwą zawłaszczenie całą wspólnotę przez tych, których zaangażowanie jest czasowo mniejsze, w porównaniu z poprzednikami? 

Dlaczego moja reakcja jest tak radykalna? 

Ponieważ zmiany, jakie szykują obecni przywódcy, są obce, są zaczerpnięte ze świata, który jest wrogi Kościołowi. Jeśli nawet rewitalizacja może przynieść ogromne zmiany w wyglądzie i funkcjonowaniu wielu miast, dzielnic czy pojedynczych ulic, to nie jest to odpowiednia metoda do ożywiania kościołów.

Wspomniany na wstępie filmik wprowadza widza w atmosferę zrujnowanej dzielnicy, odrapanych murów i rozwalonych straganów. Oczywiście, widząc taki scenariusz, każdy oczekuje jakiejś zmiany. Rewitalizacja spełnia oczekiwania każdego, kto to ogląda. Nic dziwnego, że każde słowo, jakie proponuje facet odziany w kurtkę z logiem NASA i z flagą USA na ramieniu, może tchnąć nadzieją na lepsze. To robi wrażenie, lecz czy na tym ma polegać duchowe ożywienie kościoła?
Wpierw, czym jest rewitalizacja? 

Najbardziej popularne dziś słowniki wyjaśniają, że jest to zespół działań urbanistycznych i planistycznych, koordynowanych przez lokalną administrację samorządową, których celem jest społeczne, architektoniczne, planistyczne i ekonomiczne korzystne przekształcenie wyodrębnionego obszaru gminy będącego w stanie kryzysu wynikającego z czynników ekonomicznych i społecznych (Wiki). Wszelkie dalsze poszukiwania znaczenia i zastosowania terminu rewitalizacja, prowadzą do środowiska urbanistów i architektów.

Jeśli nawet przez analogię, zastosujemy ten termin do środowiska kościoła, to musimy wpierw uznać, że mamy do czynienia z sytuacją, gdy istniejąca wspólnota wierzących jest zrujnowanym obiektem, lub uliczką, na której hulający wiatr swoimi podmuchami wywraca stragany i łopoce kawałkiem szmaty wiszącej na jakimś sznurku. Taki obraz wprowadza w atmosferę koniecznych zmian, jakie proponuje się w kościele. Po wyjaśnieniu o co chodzi twórcom tego projektu, pojawiają się  sceny, już kolorowe, młodzieży skaczącej w rytmie wybijanym nogą perkusisty.
  
A swoją drogą, jeśli w projekcie ożywiania istniejących już zborów celem jest roztańczona młodzież, perkusja, projektory i reflektory, to jak zostały potraktowane te wspólnoty ludzi wierzących, które nie posiadają takich środków technicznych? Reżyser spotu reklamowego ukazał je w postaci odrapanych ścian, wybitych okien i rozrzuconych straganów. Mówiąc delikatnie, to zakrawa na niesmak, o ile nie obrazę tych, którzy śpiewają ze „Śpiewnika Pielgrzyma” przy akompaniamencie fisharmonii i dlatego należy ich rewitalizować.

I to mam być rewitalizacja kościoła? 

Czyżby kościołem Jezusa Chrystusa jest podrygująca w rytm nowoczesnej muzyki społeczność ludzi, dotychczas żyjących w czarno-białej rzeczywistości zaniedbanej ulicy? „Przenigdy” - zawołałby apostoł Paweł. 

Paweł, wierny sługa ewangelii Jezusa Chrystusa, nie w zewnętrznych przejawach upatrywał ożywiającą moc kościoła, lecz w działaniu Ducha, który może jedynie przekształcić martwych w grzechach ludzi w czytelny list „napisany nie atramentem, ale Duchem Boga żywego, nie na tablicach kamiennych, lecz na tablicach serc ludzkich” (2 Kor. 3:3). Jedynie osoby ożywione przez Bożego Ducha mogą stać się „sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia” (2 Kor. 3:6). I chociaż apostoł Paweł zdawał sobie sprawę z realności otaczającego go świata i jego wpływu na nasze odnowione życie, zawołał „Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?” (Rzym. 6:2). Zadaniem kościoła, tego, który jest budowany przez samego Chrystusa, jest ucieczka od wszystkiego co świeckie, co jest martwe, nawet jeśli ma dobry wygląd. 

Paweł mówił wprost, że „wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje” (1 Kor. 10:23). Apostoł wyjaśnia również zależność, jaka wynika z faktu, że staliśmy się uczestnikami Bożych obietnic i zostaliśmy przeznaczeni do zupełnie innej rzeczywistości, niż ten świat. Zadaje więc retoryczne pytanie: „Czy nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusowymi? Czy mam tedy wziąć członki Chrystusowe i uczynić je członkami wszetecznicy?” (1 Kor. 6:15). Odpowiedź jest tylko jedna - „Przenigdy!”

Wszeteczeństwo, o jakim pisał apostoł Paweł ma znaczenie szersze, niż niemoralność cielesna. Chodzi tu przede wszystkim o bałwochwalstwo, czyli równoczesne oddawanie czci Bogu, jak i innym bóstwom, posągom, ideom, czyli świeckim ideałom. Mając to na uwadze, powinniśmy wprost wziąć do serca zawołanie apostoła: „Uciekajcie przed wszeteczeństwem. Wszelki grzech, jakiego człowiek się dopuszcza, jest poza ciałem; ale kto się wszeteczeństwa dopuszcza, ten grzeszy przeciwko własnemu ciału” (1 Kor. 6:18). Do takiej postawy wzywa również w innym liście. Pisząc o budowaniu żywego kościoła, Paweł wprost nakazuje: „abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością” (Efez. 4:17-19). Dlatego przypomina, nie tylko Efezjanom, lecz wszystkich członkom żywego Kościoła: „Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa” (w. 20). Czy pamiętamy, jak nas nauczono Chrystusa?

Czyżby wykorzystano już wszystkie sposoby, jakie Duch Święty oferuje kościołom? 

Wystarczy przypomnieć sobie końcowe rady Pana Jezusa, zaadresowane do siedmiu zborów. Szczególne wymowna jest uwaga, jaką Pan Kościoła kieruje do zboru, o którym powiedział: „Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły” (Obj. 3:1). Lekarstwem nie jest „rewitalizacja”, polegająca na przekształceniu nabożeństwa w koncert lecz niezmienna Boża zasada: „Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i opamiętaj się” (Obj. 3:3a).

Warto więc jest pamiętać o tym -  „Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę” (Obj. 3:3b). 

Dlatego miejmy otwarte duchowe uszy i „słuchajmy, co Duch mówi do zborów”.

Henryk Hukisz