Istnieje opinia, że najbardziej zaciekłe wojny w
historii świata, to wojny religijne. Być może, że jesteśmy świadkami kolejnej,
wywołanej przez radykalnych muzułmanów, którzy pod wpływem nienawiści dokonują
ataków terorystycznych. Świat jeszcze nie otrząsnął się z ataku na wieżowce
WTC w Nowym Jorku, w międzyczasie terroryści pokazali swoje zbrodnicze oblicza w
kilku innych miejscach, jak Londyn, Madryt, a teraz wszyscy z niepokojem patrzymy
na Paryż.
W najbliższą niedzielę ma odbyć się olbrzymi protest w tym mieście z
udziałem wielu przywódców państw z całego świata. Ma on wyrazić sprzeciw wobec
nienawiści, głównie religijnej, jaka obecnie zagraża pokojowi na świecie. To
rozumiem, lecz na marginesie tych wydarzeń pojawiają się różne przemyślenia,
jako że Paryż kojarzy sie z innym wydarzeniem, o podobnym charakterze, lecz
wówczas nie nazywano tego terroryzmem.
Myślę o Nocy św. Bartłomieja w 1572 roku. Wówczas to, mieszkańcy Paryża, zainspirowani
przez przywódców katolickich, z królem Francji na czele, wyrżnęli w pień francuskich
ewalgelików reformowanych przybyłych na wesele protestanckiego króla Nawarry,
Henryka Burbona z katolicką księżną Malgorzatą de Valas. Jakie wówczas były
echa tej strasznej nocy, w którą zginęło około 3 tysiące niewinnych
chrześcijan?. Historycy zapisali, że fala radości objęłą całą katolicką Europę.
Papież Grzegoż XIII odprawił mszę dziękczynną i wydał okolicznościowy medal (na
załączonym zdjęciu).
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ nienawiść ma zawsze takie same oblicze,
niezależnie od rozmiarów jej przejawów. Dzisiaj, powodowani nienawiścią o
podłożu religijnym, radykalni wyznawcy Mahometa dokonują aktów terrorystycznych
na niewinnych ludzi. Giną dziesiątki, setki a nawet tysiące ludzi, dlatego
świat się niepokoi o dalszy rozwój tej fali nienawiści. Dzięki współczesnym
mediom, wiadomości obiegają błyskawicznie cały świat i wszyscy to przeżywamy.
W średniowieczu, Luter, Kalwin i inni reformatorzy zaprotestowali przeciw
błędom kościoła katolickiego, który bogacił się sprzedając wiernym odpusty,
dzięki którym mogli wyrywać z czyścca swoich zmarłych krewnych i przyjaciół. Wówczas
to, przywódcy katoliccy, od papieża do lokalnych proboszczów, dokonywali
podobnych aktów terrorystycznych, być może w mniejszej skali i nie nazywano ich
tak jak obecnie. Lecz prawdą historyczną jest, że z powodu różnych działań
kontrreformacyjnych, zginęła ogromna liczba niewinnych ludzi, tylko dlatego, że
nie podporządkowali się doktrynie kościoła rzymskiego.
Pisałem już wcześniej na moim blogu o stworzonym przez kościół katolicki
narzędziu do zwalczania reformacji, jakim byli jezuici (Współczesny św. Szczepan).
Myślę, że nie pomylę się, jeśli powiem, iż dzięki działaniom tej grupy
religijnej, zarówno w czasie oficjalnego działania wspieranego przez Watykan,
jak i później, gdy te same zadania wypełniały inne formacje tego kościoła, zginęło
kilka milionów niewinnych osób, ponieważ uwierzyli w prawdziwą ewangelię o zbawieniu
z łaski.
Powracam do tego tematu, ponieważ wiem, że ta forma „terroryzmu”, nadal pojawia się w wielu miejscach, tam gdzie
ludzie wierzący w Jezusa Chrystusa pragną składać świadectwo o zbawiennej łasce.
Doświadczyłem w swoim życiu pewnej prawidłowości, jak to kiedyś określiłem, że
jeśli diabeł śpi spokojnie, to znaczy, że nic dobrego nie dzieje się w
kościele. Wystarczy prawdziwie zademonstrować swą postawę wobec Boga i Jego
prawdy, a zaraz pojawią się ataki. Tak jest od samego początku istnienia
Kościoła Jezusa Chrystusa, wystarczy zajrzeć do pierwszego rozdziału Historii Kościoła,
czyli do Księgi Dziejów Apostolskich. Łukasz, który wszystko dokładnie zbadał i
kolejno opisał, podaje, że apostołów Piotra i Jana, po tym, jak Jezus uzdrowil
chromego, żydowscy przywódcy religijni „kazali ich wychłostać, zabronili im
mówić w imieniu Jezusa i zwolnili ich” (DzAp. 5:40). Później, „targnął się król Herod na niektórych
członków zboru i począł ich gnębić” (DzAp.
12:1), i gdy to spodobało się innym Żydom, „kazał pojmać i Piotra; (...)
A gdy go ujął, wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby
go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem” (w. 3,4). Więszość apostołów,
ewangelistów i innych sług Bożych w Kościele Jezusa Chrystusa zginęło jako
męczennicy, zamordowani przez wrogów ewangelii
Historia prawdziwego
Kościoła przeplatana jest wydarzeniami świadczącymi o zorganizowanej nienawiści
wobec prawdy. Dzisiaj, szczególnie w krajach,w których dominują inne religie,
głównie islam i buddyzm, chrześcijanie są prześladowani i mordowani. Lecz również
na poziomie lokalnym, w krajach z większością ludności katolickiej, osoby
wierzące ewangelicznie, doświadczają prześladowań w różnej skali, od wyzwisk,
do pobicia i niszczenia mienia. Zdarza się również, że lokalne władze związane
z kościołem katolickim, wydają niekorzystne decyzje zborom starającym się o
lokale służące do zgromadzeń religijnych. Wygląda na to, że w niektórych rejonach
współczesnego świata, średniowiecze nie skończyło się, jezuici nadal działają,
chociaż pod innymi nazwami.
W Poznaniu, przy ulicy
Kościelnej stoi nadal zapuszczona działka na wysokości stacji benzynowej. Na
niej mieliśmy budować obiekt sakralny dla naszego zboru. Były już gotowe plany
z makietą obiektu włącznie, były też odpowiednie decyzje władz miejskich
wspierające ten projekt. Wówczas, przeciwnicy tego Bożego dzieła przystąpili do
akcji destrukcyjnej, będąc podsycani przez środowiska związane z lokalnym
ośrodkiem reprezentującym jezuitów.
Lecz prawdziwy Kościół,
to nie budynki, gdyż Bóg, „będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w
świątyniach ręką zbudowanych” (DzAp. 17:24). Dlatego kościół Jezusa Chrystusa, którym jest
Jego Ciało, budowany jest na mocnym
fundamencie i nic i nikt nie jest w stanie stawić opór w jego rozwoju. Chrystus
zapewniał mówiąc, że Ja „zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą
go” (Mat. 16:18). Później powiedział
swoim uczniom, że „na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja
zwyciężyłem świat” (Jan 16:33).
Henryk Hukisz
Gwoli uczciwości protestanci również praktykowali terror wystarczy popatrzeć na sytuację unitarian w XVII wiecznym Gdańsku czy sprawę Serveta.
ReplyDelete