Zgodnie z tradycją katolicką, 26 Grudnia oddaje się hołd męczennikom wiary, wspominając śmierć Szczepana, jednego z pierwszych chrześcijańskich mężów wiary. Łukasz, opisując pierwsze lata Kościoła, poświęca dość dużo miejsca wydarzeniu, jakie raczej nie było zachętą dla innych, aby pójść za Chrystusem.
Pan Jezus, podczas ziemskiej wędrówki mówił otwarcie swoim uczniom, że w efekcie pójścia za Nim powinni spodziewać się odrzucenia, a nawet śmierci. A gdy wysłał ich z Dobrą Nowiną do ludzi, powiedział: „Oto Ja posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie więc czujni jak węże i łagodni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was bowiem wydawać sądom i biczować w swoich synagogach. Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić z Mojego powodu, abyście mogli złożyć świadectwo wobec nich i obcych narodów” (Mat 10:16-18). Przyznacie, że dość dziwnie brzmiało ostrzeżenie - „miejcie się na baczności przed ludźmi”, skoro wysyłał ich do ludzi właśnie. On sam przyszedł do swoich, lecz, jak zapisał ewangelista Jan – „swoi Go nie przyjęli” (Jan 1:11). Dlatego Jego uczniowie powinni spodziewać się podobnego przyjęcia, o czym Jezus wyraźnie mówił: „Sługa nie jest większy od swego pana. Jeśli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeśli Moje słowo zachowali, to i wasze zachowają” (Jan 15:20).
Księga Dziejów Apostolskich jest równoczesnym zapisem sukcesów pierwszego Kościoła na polu misyjnym, jak i prześladowań, na miarę mało spotykaną w późniejszych czasach. Reakcja świata na poselstwo Kościoła jest naturalnym odruchem nienawiści na miłość, która jest fundamentem i siłą wiążącą społeczność naśladowców Chrytsusa. Jezus przykazał Swoim uczniom, aby szczególnie pielęgnowali miłość pomiędzy sobą - „To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wcześniej znienawidził” (Jan 15:17,18).
Pierwsi chrześcijanie doznali takiego samego przyjęcia ze strony świata, jakie spotkało Chrystusa, szczególnie od przywódców religijnych, bądź co bądź, wyznawców tego samego Boga. Łatwiej byłoby zrozumieć wrogie nastawienie do wyznawców Chrystusa ze strony pogan, dlatego nienawiść Żydów do naśladowców Mesjasza jest bardziej bolesna.
Szczepan, jeden z pierwszysch diakonów, chodząc w posłuszeństwie Ducha Świętego, „czynił cuda i wielkie znaki” (DzAp. 6:8). Wówczas, niektórzy z przywódców kilku synagog, przystąpili do działania, oskarżając go przez podstawionych fałszywych świadków. Później do akcji włączyli się ludzie, którzy podburzeni przez swoich religijnych przywódców, dokończyli dzieło nienawiści. Cała sprawa odbywała się w majestacie prawa, czyli przed Radą Najwyższą, która miała władzę skazywać na śmierć fizyczną. Jeden z najbardziej sprawiedliwych faryzeuszy, Saul, czuwał nad poprawnością procesu oskarżenia Szczepana, aż do momentu, gdy pod lawiną spadających kamieni, ciało skazańca już nie drgnęło.
Później był okres prześladowań za czasów szaleńczego Nerona, czy krwiożerczego Domicjana. Historia Kościoła, prawdziwego Ciała Jezusa Chrystusa, jest jednym niekończącym się pasmem prześladowań tych, którzy postanowili wyznawać Chrystusa jako swojego absolutnego Pana. Dla nich, Boża prawda była ważniejsza, niż ogólnie przyjęte dogmaty dające przywódcom możliwość utrzymania pełnej kontroli nad wiernymii.
Wystarczy przypomnieć sobie czasy średniowiecza, gdy Marcin Luter, pokorny mnich augustiański przybił na drzwiach kościoła w Wittenberdze 95 tez, które wyrażały sprzeciw powszechnej praktyce kupowania zbawienia za odpusty. Uruchomiona wówczas machina niszczenia obrońcy prawd biblijnych była taka sama jak w przypadku Szczepana. Znów przywódcy religijni, wyznający tego samego Boga, posłużyli się szeregiem oszczerstw, jak na przykład, że „matka Lutra była służącą w łaźni, a Marcin był owocem jej związku z diabłem” (net). Później były rozprawy, sądy, ekskomunika w 1521 roku i zamach na życie reformatora, lecz Bóg miał dla niego inny plan. W wyniku działalności Marcina Lutra, znów zwiastowano ewangelię łaski, dzięki czemu ludzie przyjmowali zbawienie wiarą w Chrystusa, który umarł za ich grzechy na krzyżu. Jednym z niezbywalnych owoców reformacji Lutra jest dostępnośc tekstu biblijnego dla wszystkich, którzy pragną czytać Słowo Boże.
Przywódcy Kościoła Katolickiego przystąpili do zwalczania reformacji na wzór pierwszych prześladowców Kościoła Chrystusowego. Powstała wówczas jedna z najbardziej nienawistnych organizacji religijnych - "Towarzystwo Jezusowe", znane bardziej jako "jezuici". Oficjalny powód powołania tej organizacji jest na pozór pozytywny – „jezuici – męski papieski zakon apostolski Kościoła Katolickiego zatwierdzony przez papieża Pawła III 27 wrzesnia 1640. Towarzystwo Jezusowe zostało założone w głównej mierze do walki z reformacją, by bronić i rozszerzać wiarę oraz naukę Kościoła katolickiego, przede wszystkim przez publiczne nauczanie, ćwiczenia duchowe, edukację i udzielanie sakramentów.” (Wikipedia). W rzeczywistości, do obrony dogmatów katolickich została powołana tzw. „święta inkwizycja”, jako system śledczo-sądowniczy Kościoła Katolickiego, „w celu wyszukiwania, nawracania i karania heretyków w oparciu o postanowienia ujęte w dokumentach soborowych, synodalnych oraz w bullach papieskich” (tamże). Historycy chrześcijaństwa uważają, że w wyniku działania "świętej inkwizycji", zginęło więcej niewinnych ludzi, niż z rąk nazistów czy stalinowców.
Jeden z działaczy jezuickich XX wieku, Alberto Rivera (na załączonym rysunku), nawrócił się szczerze do Boga i publicznie ujawniał rzeczywiste cele i metody działania tego towarzystwa. Dzięki temu, sam stał się przedmiotem wielu ataków za pomocą różnych oszczerstw, i jak podają niektóre źródła, zginął w dość tajemniczych okolicznościach w 1997 roku. Więc jest to historia już jak najbardziej nam współczesna.
Piszę o tym, aby dać świadectwo, że walka z prawdą Bożą nie skończyła się wraz z powstaniem Światowej Rady Kościołów, czy nawet z papieską zapowiedzią zniesiena ekskomuniki Lutra w 2017 roku, czego w rzeczywistości nie spełniono. Jezuici nadal działają, już nie pod oficjalnym szyldem Towarzystwa Jezusowego, lecz przez wielu zajadłych, pełnych nienawiści działaczy katolickich. Niektórym z nich udało się przedostać do kręgów ewangelikalnych symulując nawrócenie, w co niektórzy przywódcy zborów uwierzyli. I o to im chodziło, aby później wewnątrz wspólnot ewangelicznych oskarżać, siać nienawiść lub wlec po sądach tych, którzy za wszelką cenę postanowili wyznawać biblijne prawdy.
Zadaniem prawdziwego Kościoła jest stać na straży Bożych prawd, głosić ewangelię łaski, aby ludzie mogli przyjmować zbawienie na drodze pokuty i przebaczenia. Nadal aktualne są słowa Pana Jezusa, Głowy Kościoła, w których tak wyraźnie określił co czeka tych, którzy bez bojaźni opowiadają się po Jego stronie. On powiedział: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej tego, który duszę i ciało może zatracić” (Mat. 10:28).
Nie musimy odwoływać się do prześladowań chrześcijan w krajach muzułamńskich, aby stwierdzić, że i dzisiaj musimy być gotowi oddać swoje życie dla Chrystusa. Może nie zawsze w naszym przypadku grozi nam smierć fizyczna, lecz wystarczy, że słudzy jezuitów, szerząc różne oszczerstwa, będa starali sie niszczyć nas moralnie lub społecznie, niejednokrotnie wewnątrz naszych wspólnot.
Podobnie jak w czasach Mojżesza, Szczepana, Lutra, Husa i wielu innych obrońców prawdy Bożej, również w naszych czasach bedą pojawiać się osoby, które „przeciwstawiają się prawdzie, ludzie o wypaczonych umysłach, nie wypróbowani co do wiary” (2 Tym. 3:8). Apostoł Paweł radzi Tymoteuszowi, młodemu adeptowi sztuki zwiastowania ewangelii Chrystusowej – „głoś Słowo, nalegaj w porę i nie w porę, upominaj, pouczaj, zachęcaj, z całą cierpliwością, ile razy nauczasz” (2 Tym. 4:2). I chociaż Paweł, apostoł wszechczasów, doświadczył opuszczenia, jak powiedział: „podczas mojej pierwszej obrony nikt nie stanął po mojej stronie, ale wszyscy mnie opuścili”, to jednak dał świadectwo, że „Pan jednak stanął przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełniło się głoszenie Ewangelii i wszystkie narody ją usłyszały. Zostałem też wyrwany z paszczy lwa” (2 Tym. 4:16,17).
W przyszłości, gdy staniemy już przed obliczem naszego Ojca, będziemy razem z aniołami wyznawać: "Amen. Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga naszemu Bogu na wieki wieków. Amen” (Obj. 7:12). Wówczas pojawi się ogromna liczba tych, o których sam Bóg powie: „To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swoje szaty i wybielili je we krwi Baranka” (w. 14).
Pamiętajmy zawsze o wspaniałej obietnicy Pana Jezusa - "To wam powiedziałem, abyście mieli pokój we Mnie. Na świecie będziecie mieć ucisk, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat" (Jan 16:33).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.