Monday, April 28, 2014

Prawdziwe drzwi



 W jednym z pierwszych rozważań na moim blogu pisałem o nadejściu prawdziwego Pasterza. Wiemy, że chodzi o Pana Jezusa, który przyszedł do rozproszonych owiec, aby je zgromadzić do Bożej owczarni. Tytułem wstępu do rozważania o prawdziwych Drzwiach, jedynych jakie mamy, przypominam fragment tamtego wpisu:
„Idea pasterza jako wodza, czy prowadzącego, dziś powiedzielibyśmy - lidera, była znana od początków historii Izraela. Nic w tym dziwnego, gdyż Izrealici uważani byli za naród pasterski.  Jakub, protoplasta narodu wybranego, błogosławiąc synom  Józefa powiedział: "Bóg, z którym ojcowie moi, Abraham i Izaak, trwali w społeczności, Bóg, który prowadził mnie jak pasterz od początku życia aż po dzień dzisiejszy" (1 Moj 48:15).
Później, Mojżesz, gdy kończył swoje przywództwo nad Izraelem, modlił się, aby "aby zbór Pana nie był jak owce, które nie mają pasterza" (4 Moj 27:17).
Nniestety, w końcowym okresie historii tego narodu, nie było pasterzy, którzy dbaliby o powierzone im owce. Najlepiej ich postawę scharakteryzował prorok Izajasz słowami: "pasterze, którzy na niczym się nie znają. Wszyscy chodzą swoją własną drogą, każdy myśli o własnej korzyści, wszyscy bez wyjątku. Chodźcie, mówi każdy, ja przyniosę wino i upijemy się mocnym napojem, a jutro będzie tak jak dziś – wystawnie i bardzo dostatnio" (Izaj. 56:11-12).
Dlatego z ogromną nadzieją oczekiwano na prawdziwego pasterza, który zadbałby o każdego Izraelitę bez różnicy, zgodnie ze słowami Psalmu 23-ciego. Słowa tego Psalmu wzbudzały w sercach Izraelitów nadzieję, że pewnego dnia Bóg je wypełni, i wszyscy doznają błogosławieństwa „niw zielonych i wód spokojnych”.  Wierzę, że znane były też słowa proroka Jeremiasza: "I ustanowię nad nimi pasterzy, którzy je paść będą, i nie będą się już bały ni trwożyły, i żadna z nich nie zaginie - mówi Pan. Oto idą dni - mówi Pan - że wzbudzę Dawidowi sprawiedliwą latorośl: Będzie panował jako król i mądrze postępował; i będzie stosował prawo i sprawiedliwość na ziemi" (Jer. 23:4,5). A prorok Ezechiel wskazał jeszcze dokładniej, że chodzi o potomka z rodu Dawida - "Ustanowię nad nimi jednego pasterza, mojego sługę Dawida, i będzie je pasł; będzie je pasł i będzie ich pasterzem" (Ezech. 34:23).
Aby lepiej zrozumieć przesłanie, z jakim przyszedł Jezus, Jego narodzenie miało miejsce w stajni, Jego kołyską był żłób a pierwszymi świadkami, pasterze z pól betlejemskich. To tak, jak gdyby Bóg chciał jak najszybciej powiedzieć: Oto wasz Pasterz!"

Pan Jezus w swojej przypowieści o Dobrym Pasterzu, pokazał, że ten czas się wypełnił. Ewangelista Jan zapisał znane nam do dzisiaj słowa: „Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce” (Jan 10:11). Wiemy, że nikt inny, jak tylko Jezus może zbawić, gdyż On stał się za nas grzechem, który został pokonany mocą Jego krwi przelanej na krzyżu Golgoty. W Chrystusie mamy usprawiedliwienie, i to tak doskonałe, że w oczach Boga jesteśmy świętymi. Wszyscy, którzy uwierzyliśmy w Chrystusa, jako Zbawiciela i przez to On stał się Pasterzem naszych dusz.
Lecz w obrazie Pasterza i owiec znajdujemy jeszcze jeden bardzo ważny element drogi zbawienia, którym są jedyne drzwi, przez które musimy przejść, aby znaleźć się w Bożej Owczarni. Zgodnie ze słowami samego Pasterza „Ja jestem drzwiami dla owiec” (Jan 10:7), musimy z nich skorzystać, gdyż tylko ten, „kto przeze mnie wejdzie, zbawiony będzie i wejdzie, i wyjdzie, i pastwisko znajdzie” (w. 9).
Drzwi służą do wchodzenia. Są jedyną możliwością, z jakiej możemy skorzystać, aby wejść legalnie do wnętrza budynku. Lecz bywa w życiu tak, że lubimy nieraz korzystać ze skrótów, z innych możliwości, zamiast z normalnej drogi. Dlatego możemy zobaczyć nieraz ludzi wchodzących do mieszkań przez okna, a złodziej czyni otwór w ścianie, aby wejść nielegalnie. Pan Jezus powiedział wprost: „Wszyscy, ilu przede mną przyszło, to złodzieje i zbójcy, lecz owce nie słuchały ich” (Jan 10:8). Oczywiście, Pan Jezus miał na uwadze pasterzy w Izraelu, którzy chodzili własnymi drogami, o których prorok Ezechiel powiedział: „Mleko wy zjadacie, w wełnę wy się ubieracie, tuczne zarzynacie, lecz owiec nie pasiecie, słabej nie wzmacnialiście, chorej nie leczyliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zbłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie szukaliście, a nawet silną rządziliście gwałtem i surowo” (Ezech. 34:3,4). Nic dodać, nic ująć, i dziś można spotkać takich "pasterzy", którzy dbają jedynie o "własne brzuchy".
Apostoł Paweł, gdy poznał jedynego prawdziwego Pasterza, przeszedł przez jedyne prawdziwe Drzwi do owczarni. Pisał w swoich listach do powszechnego Kościoła, że nie ma innej drogi, gdyż jedynie Jezus „dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach” (Tyt. 2:14). W innym liście powiedział jednoznacznie, że „jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie” (1 Tym. 2:5,6).
Wszyscy inni, którzy czynią siebie, albo zostali uczynieni przez innych, aby stać się pośrednikami na drodze zbawienia, to „złodzieje i zbójcy” (Jan 10:8). Pan Jezus, który zna doskonale ludzkie myśli i zamiary, osądził ich słowami: „złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać”. O sobie zaś powiedział: „Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały” (Jan 10:10).
Wybór właściwych drzwi należy do nas.
Henryk Hukisz

Thursday, April 17, 2014

Zobaczyć Jezusa



Wyobraźmy, że znajdujemy się w pokoju, w którym panuje dość duży mrok, prawie, że nic nie widać. Znajdujące się w nim meble są przykryte pokrowcami. Aby rozpoznać, jakie przedmioty znajdują się w tym pomieszczeniu, musimy wyczuć je rękoma. Z większym, lub mniejszym prawdopodobieństwem będziemy mogli określić, co jest krzesłem, a co fortepianem, czy komodą. Wyobraźmy również, iż nagle ktoś zapalił światło w tym pomieszczeniu. W tej sytuacji możemy dużo lepiej rozpoznać poszczególne przedmioty, obserwując ich kształty. A jeśli już zdejmiemy pokrowce to wszystko odsłoni się przed naszymi oczami. Wówczas z pewnością będziemy mogli bezbłędnie określić każdy przedmiot.
W kościołach katolickich i anglikańskich jest tradycja zasłaniania krzyża w czasie Wielkiego Postu, a szczególnie w Wielki Piątek. Nie odnoszę się teraz do tej tradycji, lecz chcę uzmysłowić wielką prawdę, iż w Chrystusie, możemy zobaczyć rzeczywistość naszego zbawienia. Nie musimy już niczego zgadywać, gdyż, jak napisał apostoł Paweł: „myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył” (1 Kor. 2:12).
Biblia, nasze jedyne źródło poznania Prawdy, jaką Bóg pragnie nam objawić, składa się ze Starego i Nowego Testamentu. Obydwie części stanowią natchnione przez Boga Słowo, lecz ich odbiór różni się zasadniczo. Głównie chodzi o to, że w Starym Testamencie Chrystus jest ukryty, pojawia się w każdej księdze, nie w rzeczywistości, lecz pod różnymi symbolami, osobami czy nawet przedmiotami. Czytając tę starożytną księgę, musimy jakby po omacku poruszać się, aby rozpoznawać, co przedstawia Chrystusa, zapowiadanego od początku Mesjasza, który „zdepcze głowę” węża.
Nowy Testament zaczyna się od wyjaśnienia, że Słowo istniejące od początku „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jan 1:14). Jan Chrzciciel, którego Bóg posłał jako ostatniego proroka, który już bezpośrednio wskazał na tego, który miał przyjść, mówiąc: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (Jan 1:29). I tak oto, „prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat” (Jan 1:9).
Ta „prawdziwa światłość”, jest życiem, które istnieje od początku, i przez cały czas przebywało w Synu Bożym i „było światłością ludzi” (Jan 1:4). Z tą różnicą, że przez cały czas, który przedstawia nam Stary Testament, ludzie tego życia nie widzieli, bo nie było prawdziwej światłości. Bóg wybrał jeden naród, któremu objawił dużo więcej, wskazując na czas, gdy ucieleśnią się wszystkie obietnice dane od początku. Wyjście z Egipty, baranek wielkanocny, namiot przybytku, później świątynia, kapłani i ofiary, to wszystko wskazywało na Jednego, na Mesjasza, czyli Chrystusa, Bożego Pomazańca.
Obraz, jaki możemy teraz zobaczyć, gdy patrzymy na Chrystusa, jest już w pełni odsłonięty. Gdy kiedyś Filip, jeden z uczniów Chrystusa poprosił swego Nauczyciela: „Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam” (Jan 14:8), Jezus odpowiedział, nie kryjąc zdziwienia – „Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie?” (w. 9). Dla Chrystusa było to oczywiste, że „kto mnie widział, widział Ojca” (w. 9), lecz dla nas, bez olśnienia, jakie daje nam Duch Święty, nie jest to możliwe.
Pan Jezus wyjaśniał później, że „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem” (Jan 14:26). Dzięki olśnieniu, odsłonięciu rzeczywistości, możliwe będzie to, co powiedział Chrystus” „wy oglądać mnie będziecie, bo Ja żyję i wy żyć będziecie” (Jan 14:19).
Gdy pewni Grecy przyszli do Jerozolimy, aby się modlić w czasie święta, zwrócili się do uczniów Pana z prośbą: „chcemy Jezusa widzieć” (Jan 12:21). Jezus wiedział, że jest to możliwe dopiero po tym, gdy ich stara natura umrze i narodzą się na nowo. Dlatego Jezus zwrócił uwagę na to, co ma się wydarzyć za kilka dni, mówiąc: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy” (w. 23).
Bez narodzenia się na nowo, można nadal poruszać się w Biblii, jak w zaciemnionym pokoju, Można nawet rozpoznawać Boże obietnice i znajdować zadowolenie w samym poszukiwaniu. Tak postępują ci, którzy nadal praktykują starotestmentowe zapowiedzi Mesjasza. Dlatego używają symbolicznych nazw, uważają, że hebrajskie określenia są lepsze od tych, jakie zostały dla nas już odsłonięte przez Ducha Świętego.
Apostoł Paweł spotykał się dość często z takim zjawiskiem, dlatego, że wielu Żydów nadal zachowywało religijne ceremonie, które kiedyś wskazywały na Mesjasza. Teraz, jak napisał Paweł, „rzeczywistością natomiast jest Chrystus”, natomiast to, co kiedyś było symbolem i obrazem, „to są tylko cienie rzeczy przyszłych” (Kol. 2:17).
Nie rozumiem tych, którzy uważają, że mają pełne poznanie Chrystusa, że narodzili się na nowo, i wracają znów do cieni. Rozumiem natomiast apostoła Pawła, który mając na uwadze takich ludzi, modlił się o nich: „aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem, i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym, i wszystko poddał pod nogi jego, a jego samego ustanowił ponad wszystkim Głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam wszystko we wszystkim wypełnia” (Efez. 1:17-23).
Czy można jeszcze poszukiwać czegoś więcej, ponad to, co zostało nam objawione w Chrystusie?
Henryk Hukisz

Wednesday, April 16, 2014

Nowe życie w śmierci Chrystusa


 Bez uśmiercenia starego człowieka nie można w ogóle mówić o zbawieniu. Ta prawda jest tak oczywista, jak stwierdzenie apostoła Pawła: „Dlatego jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, przeminęło, a nastało nowe” (2 Kor. 5:17). Stare musi przeminąć, nic z uczynków starego człowieka nie może plamić nowego życia. Tak i Amen. Nie ma innej opcji.

Przejawem działania mocy krzyża, która prowadzi do śmierci grzesznej natury, jest pokuta. Zauważmy, że diabłu udało się wyeliminować to słowo z użycia, nawet w Kościele. Dzisiaj nie głosi się Ewangelii opamiętania, nie wzywa się słuchaczy ewangelii do pokuty. Mówi się jedynie o miłości, która przyjmuje każdego takim, jaki jest. Tak to prawda, lecz zauważmy, że począwszy od Jana Chrzciciela, Bóg wzywał ludzi do porzucenia starego życia. Dopiero w sercu, które żałuje i porzuca grzech, może powstać pragnienie, aby słuchać zwiastowania o Bożym Królestwie. Jezus powiedział: „Nadszedł czas, Królestwo Boga jest już blisko, nawróćcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mar. 1:15)

To wezwanie ukazuje nam prawdę, że bez pokuty nie można nawet zbliżyć się bo Bożego Królestwa. Apostoł Paweł stwierdził na Areopagu w Atenach: „Nie zważając przeto na czasy nieświadomości, Bóg wzywa teraz wszędzie i wszystkich ludzi, aby się nawracali, gdyż wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych” (Dz.Ap. 17:30,31).

Zmartwychwstanie Chrystusa jest więc zapowiedzią sprawiedliwego sądu, na którym nikt się nie ostoi, powołując się na własną dobroć. Według proroka Izajasza, „Wszyscy byliśmy podobni do nieczystych, wszystkie nasze sprawiedliwe czyny były jak skrwawiona szata. Wszyscy zwiędliśmy jak liście, nasze przewinienia jak wiatr nas uniosły” (Izaj. 64:5).

Krzyż umożliwia skuteczne pozbycie się brudu splugawionej szaty dzięki temu, co Chrystus dokonał zgodnie z zapowiedzą, jaką wyznał Jan Chrzciciel: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (Jan 1:29). Ta wielka prawda o mocy krzyża działa dwukierunkowo. Z jednej strony, zostaliśmy uwolnieni z mocy grzechu, ponieważ Jezus umarł za nas i wymazał obciążającą nas karę, jaką jest śmierć wieczna. Z drugiej strony, krzyż powoduje w nas pragnienie śmierci starej natury dla świata, dla grzesznego trybu życia, jakie dotychczas prowadziliśmy. Apostoł Paweł wyraził tę prawdę w słowach: „Jeśli zaś chodzi o mnie, to obym się nie chlubił z innego powodu jak tylko z krzyża naszego Pana Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat został ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Gal. 6:14). 

Jedynie moc płynąca z krzyża może uzdolnić nas do zwycięstwa nad grzechem i pożądliwością ciała, jaka nadal w nas drzemie. Pan Jezus wzywał swoich uczniów do pójścia w Jego ślady, lecz ta droga wymaga czegoś więcej, niż jedynie pobożnego życzenia, aby podobać się Bogu. Jezus powiedział wprost: „Kto nie bierze swego krzyża i idzie za Mną, nie jest Mnie godny” (Mat. 10:38).

Nikt z nas nie jest w stanie wyprodukować w sobie nowego życia, gdyż nadal przebywamy w „glinianych naczyniach”. Apostoł Paweł wyjaśnił tę prawdę słowami: „Ten skarb jednak przechowujemy w glinianych naczyniach, aby ta przeogromna moc była z Boga, a nie z nas” (2 Kor. 4:7). Jemu należy się wszelka chwała, gdyż dzięki mocy krzyża umiera nasz stary człowiek i dzięki tej mocy możemy wydać owoc nowego życia. Zbawienie z łaski stawia nas na mocnym gruncie, na fundamencie, którym jest Baranek Boży, który był zabity, lecz zmartwychwstał, nasz Pan i Zbawiciel, Jezus Chrystus.

Nie wystarczy tylko jedno doznanie łaski, spotkanie Pana w dniu narodzenia się na nowo. Apostoł Paweł pisał do wierzących i odrodzonych przez Ducha Świętego w Kolosach: „Skoro więc przyjęliście Chrystusa Jezusa jako Pana, to trwajcie w Nim, zakorzenieni i ugruntowani w Nim i umocnieni wiarą, jak was nauczono, pełni wdzięczności” (Kol. 2:6,7). Nawrócenie się do Boga dzięki opamiętaniu się w grzechach daje początek nowego życia. Codzienne chodzenia z Panem Jezusem to odwrócenie się od grzesznych uczynków, które wykonywaliśmy w posłuszeństwie księciu ciemności. Dlatego  apostoł Piotr pisał do wierzących w Pana Jezusa: "Skoro więc Chrystus cierpiał w ciele, wy także uzbrójcie się tą samą myślą, że ten, kto doznał cierpienia cielesnego, zerwał z grzechem, aby przez resztę życia w ciele żyć już nie dla ludzkich namiętności, ale zgodnie z wolą Boga" (1 Ptr. 4:1,2).
Nowe życie, jakie otrzymaliśmy w darze od Boga, jest wielkim zobowiązaniem do życia w świętości i posłuszeństwie wobec Jego woli.

Henryk Hukisz