Friday, September 27, 2013

Wieczne męki

 Należę do wymierającego już pokolenia, które pamięta czasy stalinowskie w Polsce. Zapamiętałem szczególnie jedną informację z początku lat pięćdziesątych ubiegłego wieku, nie wiem na ile jest prawdziwa, że Stalin miał zwyczaj cytować wersety biblijne w czasie oskarżania ludzi wierzących o zdradę ojczyzny. Pokazując w Biblii miejsce, gdzie jest napisane, że „nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa” (Filip. 3:20), żądał od wierzących oświadczenia, którą ojczyznę wybierają.  Przypuszczam, że to mogło być prawdą, bo przecież sam diabeł też pozwalał sobie na cytowanie Słowa Bożego w czasie kuszenia Chrystusa.
Apostoł Paweł napisał później, że diabelskie metody nie zmieniają się od wieków, gdyż wie jak najskuteczniej zwodzić ludzi. Pisząc do wierzących w Koryncie, Paweł ostrzegał ich przed fałszywymi nauczycielami, wskazując na diabelski podstęp, że „szatan przybiera postać anioła światłości” (2 Kor. 11:14). Później, gdy spotkał się ze starszyzną zboru efeskiego, udzielił im wiele rad odnośnie okazywania właściwej troski o powierzoną im trzodę. Apostoł wiedział, że diabeł jest specjalistą od zastawiania pułapek. Słowo Boże mówi nam już na samym początku Biblii, że szatan wcielony w węża „był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta” (1 Moj. 3:1). Dlatego my dzisiaj powinniśmy też zwracać szczególną uwagę na jego podstępne sztuczki, aby nie dać się zwieść, tak jak udało mu się osiągnąć swój cel w raju.
Uważam, że jedną z bardziej skutecznych pułapek, jakie szatan zastawia we współczesnym kościele, to przekonywanie wierzących, że nie ma piekła. Pisałem już o tym w maju ubiegłego roku (Piekła nie ma?), gdy w Stanach Zjednoczonych pojawiła się książka pod tytułem „Miłość zwycięża”. Autor tej publikacji, pastor dość dużego kościoła przekonuje w niej ludzi wierzących, że piekła nie ma, ponieważ Bóg jest miłością. Jako argumentów, Rob Bell używał wielu wersetów biblijnych na dowód swojej tezy. Obawiam się, że w ten sposób, zostało zwiedzionych wielu ludzi, głównie dlatego, że współcześni chrześcijanie nie znają dobrze Biblii. Pisałem o tym na polskim blogu ze względu na zagrożenia jakie często przychodzą do kraju z poza oceanu. 
Nie trzeba było długo czekać. Pod moim postem na ten temat znalazłem informację o blogu, na którym pewien pastor w Polsce przedstawia inne stanowisko, niż ja prezentowałem. Idąc śladem, jaki zostawił autor tego wpisu, dowiedziałem się, że jest on nie tyle pastorem, co nauczycielem jednej ze szkół teologicznych w Warszawie. Tak więc jego wpływy są dużo szersze, niż może stworzyć pojedyńczy zbór. Jest tam wykładowcą Wstępu do teologii protestanckiej oraz Wprowadzenia do Pisma Świętgo. Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że nauczyciel akademicki, kształcący przyszłą kadrę nauczycieli i pastorów poddaje w wątpliwość jeden z podstawowych dogmatów kościoła, do którego ta szkoła należy. Kościół wyznaje w swoim „Credo”, że „Bóg wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez Jezusa Chrystusa. W dniu tym będą sądzeni wszyscy ludzie oraz upadli aniołowie z szatanem na czele. Nastąpi wówczas powszechne zmartwychwstanie: sprawiedliwych w przemienionym ciele do życia wiecznego, niesprawiedliwych zaś – na wieczne potępienie. Dziedzictwem sprawiedliwych będzie „nowe niebo i nowa ziemia, w których sprawiedliwość mieszka”, zaś niesprawiedliwych – „jezioro ogniste”. Ta zasada wiary opiera się na szeregu wersetów biblijnych, które podane są w tekście wyznania wiary.
Wspomniany nauczyciel, po odwołaniu się do kilku wersetów biblijnych stwierdza – „Gdyby piekło miało istnieć wiecznie musielibyśmy pogodzić się z tym, że grzech i śmierć zostały uwiecznione, utrwalone na zawsze! Czyż Chrystus nie pokonał śmierci i grzechu? Czyż nie przyszedł na świat, aby pozbyć się tych rzeczy? Jeśli piekło będzie wieczne, to znaczy, że miłość i łaska Boga nie zdołały pokonać zła, bo ono pozostanie na "wieki wieków". To nie jest biblijny pogląd. Pismo Święte wielokrotnie używa symbolicznego języka do opisania ostatecznego losu grzeszników, ale jeśli zaczynasz rozumieć ten symboliczny język dosłownie to znaczy, że nie rozumiesz go wcale”
Kto tu nie rozumie Pisma Świętego?
Jeśli rzeczy ostateczne w Biblii zostały opisane językiem symbolicznym, to ta sama zasada odnosi się również do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Takie teorie ogłaszali już najwięksi sceptycy Bożego natchniena w Biblii. Mógłbym zacytować tu szereg liberalnych teologów z Nitchem na czele, że Bóg umarł, a cała historia o powstaniu Chrystusa z martwych, została wyssana z palców przerażonych uczniów Pańskich.
Biblia wyraża się jasno i jednoznacznie, że ludzie są przeznaczeni do życia wiecznego. Wszyscy powstaną z prochu ziemi, „jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie” (Dan. 12:2). Natomiast Nowy Testament podaję tę prawdę jeszcze bardziej zrozumiale, że kara wiecznego potępienia spotka tych, którzy nie przyjmą ewangelii mówiącej o zbawieniu przez Chrystusa. Paweł pisał do wierzących, aby wiedzieli, że „gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego” (2 Tes. 1:7-9).
Jeśli język ostatniej księgi Nowego Testamentu w przeważającej części jest alegoryczny, to w porównaniu z podanymi wersetami z listu Pawła, można uznać jego dosłowność za uzasadnioną. Apostoł Jan, będąc na zesłaniu na wyspę Patmos, otrzymał objawienie od samego Pana Jezusa. Wizje, jakie widział, wypełnione są wypowiedziami aniołów, wiernych posłańców Bożych, którzy oznajmiali Janowi, co będzie się działo w końcu czasu na ziemi. Oto słowa, jakie zapisał Jan, na polecenia Pana: „A diabeł, który ich zwodził, został wrzucony do jeziora z ognia i siarki, gdzie znajduje się też zwierzę i fałszywy prorok, i będą dręczeni dniem i nocą na wieki wieków. (...) I śmierć, i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga śmierć” (Obj. 20:10, 15).
Chyba nikt nie odmówi najwyższego autorytetu słowom Pana Jezusa, który powiedział, nie w przypowieści, lecz wprost „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd” (Jan 5:28,29). Dalsza droga tych, którzy źle czynili, ponieważ ich grzechy na nich pozostaną, gdyż nie przyjęli wiarą usprawiedliwienia Chrystusa, została określona również dosłownie – „I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mat. 25:46).
Autor bloga, na którym pojawił się wpis o obrazowym języku Biblii odnośnie wiecznego potępienia, najprawdopodobniej wywodzi swoją teologię z tomów, jakimi posługują się Świadkowie Jehowy. Oni nie uznają wiecznego potępienia, nieśmiertelności duszy i  i wielu innych prawd biblijnych, dlatego dokonali własnego przekładu Biblii, na użytek swoich poglądow, Ale to jest już inny temat.
Pan Jezus, mówiąc o wiekiej miłości Ojca do zgubionych grzeszników, wskazał na ratunek, jaki zastał nam ofiarowany w krzyżu. Zostało to zapisane językiem zrozumiałym dla każdego, że „jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy” (Jan 3:14). Po tych słowach, pojawia się najbardziej znane zdanie zapisane w Biblii, a mianowicie – „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (w. 16).
To, jak poważna jest to sprawa, podkreśla sam Pan Jezus, mówiąc, że „kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego” (w. 18).
Wybór, gdzie będziemy spędzać wieczność, należy do nas!
Henryk Hukisz

21 comments:

  1. Pozwolę sobie na mały komentarz.
    Pastor pisze:
    Jeśli rzeczy ostateczne w Biblii zostały opisane językiem symbolicznym, to ta sama zasada odnosi się również do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
    Niekoniecznie, bo śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa nie dokonały się w czasie jakiego dotyczą rzeczy ostateczne. To raczej wydarzenia historyczne, a te tzw. rzeczy ostateczne to wciąż sprawa przyszłości! Zatem takie porównanie, jakie Pastor czyni, jest niestosowne...

    Dalej czytamy:
    Biblia wyraża się jasno i jednoznacznie, że ludzie są przeznaczeni do życia wiecznego. Wszyscy powstaną z prochu ziemi, „jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę i wieczne potępienie” (Dan. 12:2).
    Nic w wyżej zacytowanym wersecie nie wskazuje na to, że wszyscy ludzie będą żyć wiecznie. "Hańba i wieczne potępienie" nie równa się wiecznemu życiu bo to życie obejmie zbawionych, a nie potępionych!
    I słusznie Pastor dalej cytuje Pawła:
    Paweł pisał do wierzących, aby wiedzieli, że „gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego” (2 Tes. 1:7-9).
    Apostoł pisze o karze dla niewierzących- to zatracenie wieczne (inne przekłady mają: zagłada, zguba)... Czy gdy ktoś dozna zatracenia, zagłady, zguby to jednak nadal żyje, istnieje, funkcjonuje?!?

    Dalej Pastor cytuje Obj 20:10,15 ale za symboliką tego opisu przemawia np. mowa o zwierzęciu... Przecież nie chodzi o jakieś zwierzę dosłowne, prawda?, więc wskazana jest ostrożność w dosłownym przyjmowaniu każdego zdania (Apokalipsa to szczególna Księga o specyficznym języku).

    Następnie jest to: „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd” (Jan 5:28,29).
    Ale tu jest mowa o sądzie i nie trzeba zaraz widzieć tu wieczności w niekończących się mękach...
    Co do podanego zaraz potem Mat 25:46 to zachęcam do analizy tej strony: kliknij , gdzie jest wykazane, że tam chodzi o karę wieczną (nie o kaźń) - a "wieczna kara" to może być kara wieczna w skutkach, a nie wieczna w czasie trwania! (o wiecznym piórze nikt nie powie, że jest wieczne w sensie niezniszczalności; a "sąd wieczny" z Hebr 6:2 nie trwa chyba bez końca, prawda?... Tak i wieczna kara nie musi równać się karze bez końca!)

    Uwaga ogólna: Tylko o Bogu Biblia mówi, że jest On nieśmiertelny, że ma nieśmiertelność (np.1 Tym 6:16), nigdzie nie czytamy o nieśmiertelnych ludziach (nieśmiertelnych ze swej natury; jesteśmy ukazywani raczej jako śmiertelnicy!). Bóg ma nieśmiertelność i da ją zbawionym - to jest pewne!
    Jednak z nauki o wiecznych mękach piekielnych wynika, że Bóg nieśmiertelność da też potępionym - i to już nie jest pewne bo Biblia wieści potępionym zagładę, zatracenie, zgubę...

    Pozdrawiam i będzie mi miło przeczytać odpowiedź...



    ReplyDelete
    Replies
    1. This comment has been removed by the author.

      Delete
    2. Witam! Jak najbardziej zgadzam się z Panem Zbigniewem w kwestii poruszanej w powyższym wpisie. Jest to po prostu dla mnie pogląd spójny. Wieczność zrównuje wszystkich w karze, a wierzę, że cierpienia w jeziorze ognia będą inne dla różnych grzeszników i jeden zostanie unicestwiony jak słomka, inny jak kłoda dębu... Skąd pomysł, że kara wieczna "tylko" w skutkach, a nie "w trwaniu" czyni Boga w jakiś sposób mniej potężnym?... Takie mam odczucie w odniesieniu do pewnego rodzaju ubolewania autora wpisu powyżej...

      Delete
  2. Pisząc o rzeczach wiecznych, najlepiej byłoby posługiwać się wiecznym piórem, a to jest niemożliwe przy używaniu klawiatury.
    Mój blog nie jest forum dyskusyjnym. Ja jedynie obserwuje zdarzenia i o nich piszę, prezentując moje osobiste stanowisko w świetle Biblii.
    Nie podejmuję dyskusji, ponieważ mam szacunek do Słowa Bożego i przyjmuje je tak, jak jest napisane, gdyżjest Prawdą. Pisałem o tym w rozważaniu "Rozbiór Słowa" - http://hukisz.blogspot.com/2013/06/rozbior-sowa.html

    ReplyDelete
  3. Pastor pisze:
    Nie podejmuję dyskusji, ponieważ mam szacunek do Słowa Bożego i przyjmuje je tak, jak jest napisane, gdyż jest Prawdą.
    Ja też uważam, że Słowo Boże jest prawdą!
    Czy postawa szacunku do Słowa Bożego wyklucza wszelką dyskusję?... Nie myślę w ten sposób bo jesteśmy wezwani do badanie Pisma Świętego:

    Iz 34:16 bw "Badajcie Pismo Pana i czytajcie: Żadnej z tych rzeczy nie brak, żadna z nich nie pozostaje bez drugiej, gdyż usta Pana to nakazały i jego Duch je zgromadził."

    Dz 17:11 bw "którzy byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają."

    a skoro tak, to pojawią się różnice w jego zrozumieniu (choćby sprawa proroctw; ileż tu jest różnorodnych interpretacji, prawda?) - i czy nie można o tych różnicach porozmawiać?!?

    Przyjmować Słowo Boże tak jak jest napisane można, ale trzeba pod uwagę wziąć gatunek literacki (fakt historyczny czy przypowieść) i jeszcze inne elementy i okoliczności (kto, kiedy i do kogo pisał czy mówił), aby z tej dosłowności nie wyszło coś dziwnego, że np. każdy teraz powinien sprzedać wszystko co ma i rozdać ubogim - bo tak przecież powiedział Chrystus...

    Może jednak odpisze Pastor na mój pierwszy komentarz? Zapraszam (blog na tym nie ucierpi; przy okazji zastanawia mnie prawie zerowa ilość komentarzy pod każdym blogowym tekście...)

    ReplyDelete
  4. Apostoł Paweł radzi: "A głupich rozpraw i rodowodów, i sporów, i kłótni o zakon unikaj; są bowiem nieużyteczne i próżne" (Tyt. 3:9).
    Odnośnie badań Pism, najlepsza opinię wypowiedział Pan Jezus - "Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot" (Jan 5:39,40).
    Brak komentarzy jest świadectwem, że większość moich czytelników zgadza się z tą formą prezentowania rozważań na tematy, które poruszam.
    Dziękuję za zaproszenie, lecz go nie przyjmuję.

    ReplyDelete
  5. Szkoda.
    Może ktoś inny zechce skomentować bądź Pastora wpis bądź mój komentarz...

    A tak przy okazji, to zapraszam do dźwiękowego "wydania" tego blogu, który naprawdę mi się podoba (z wyjątkiem tematów o piekle) KLIKNIJ

    Pozdrawiam

    ReplyDelete
  6. Pastor napisał:
    Apostoł Paweł radzi: "A głupich rozpraw i rodowodów, i sporów, i kłótni o zakon unikaj; są bowiem nieużyteczne i próżne" (Tyt. 3:9).
    Nie przypuszczam, aby rozważanie tematu wieczności było głupią rozprawą... czymś nieużytecznym i próżnym.
    Poza tym, nie wiedziemy przecież i nie mamy zamiaru wieść, sporów i kłótni... Zatem powyższy cytat nie jest na temat (czasem lepiej czegoś nie zacytować z Biblii, niż cytując naciągać treść cytatu do własnych przekonań - których dany werset nie zawiera...).
    Odnośnie "rozprawiania", to są pozytywne tego przykłady:
    Dz 17:2 bw "Paweł zaś, według zwyczaju swego, poszedł do nich i przez trzy sabaty rozprawiał z nimi na podstawie Pism,"
    Dz 17:17 bw "Rozprawiał więc w synagodze z Żydami i z pobożnymi, a na rynku każdego dnia z tymi, którzy się tam przypadkiem znaleźli."
    Dz 18:4 bw "A w każdy sabat rozprawiał w synagodze i starał się przekonać zarówno Żydów, jak i Greków."
    Dz 18:19 bw "I przybyli do Efezu; tu pozostawił ich, sam zaś udał się do synagogi i rozprawiał z Żydami."

    Gdyby nie te "rozprawy" to wiele nawróceń by nie było bo dzięki nim Paweł, w oparciu o Pisma, głosił prawdę ewangelii.

    Następnie Pastor napisał:
    Odnośnie badań Pism, najlepsza opinię wypowiedział Pan Jezus - "Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot" (Jan 5:39,40).
    No przepraszam uprzejmie, ale ja nie badam Pism po to, aby w nich - poza Jezusem - szukać żywota wiecznego! Znowu cytat nie na temat...
    Pan nasz nie powiedział, aby w ogóle Pism nie badać, ale aby nie robic tego ze złym nastawieniem. Jeśli zatem mamy obaj właściwe podejście do Słowa Bożego (rozumiemy, że ono samo w sobie zbawienia nie daje - o tym Chrystus do faryzeuszy mówił), to jak najbardziej możemy, a nawet powinniśmy je badać!
    Zapraszam do tego...

    Na koniec Pastor pisze:
    Brak komentarzy jest świadectwem, że większość moich czytelników zgadza się z tą formą prezentowania rozważań na tematy, które poruszam.
    Możliwe, że tak jest (sam nie mam większych zastrzeżeń), ale niech to nie rodzi w Pastorze przekonania, że cokolwiek na blogu napisze, to jest to prawda 100%-towa i nikt nie ma prawa do czegoś się przyczepić (odnośnie tematu piekła "czepiam się" i podaję jasne ku temu powody - może Pastor je obalić...)

    Pozdrawiam serdecznie :-)

    ReplyDelete
  7. Ponieważ na temat piekła napisano już tak dużo, nie ma sensu się powtarzać i powielać zaprzeczeń poglądów podważających istnienie piekła, które zostały już napisane. Dlatego niech pan Zbigniew Gieroń się nie dziwi, że nikt mu nie odpowiada, bo te wszystkie wątpliwości były już dziesiątki razy wyjaśniane przez wielu teologów. Na pewnym forum chrześcijańskim na stronie ulicaprosta.pl od 8 lat toczy się dyskusja na ten temat. Do tej pory jest już ponad 600 postów i jeszcze nikt nie udowodnił, że piekła nie ma... ;) Może pan tam spokojnie znaleźć odpowiedzi na wszystkie pana pytania: http://ulicaprosta.lap.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=15&sid=6a19645e7fff607e8d9c5ceac4ce5d37

    ReplyDelete
  8. Szanowny Pastorze,

    Najsampierw chciałbym grzecznie zauważyć, że Kościół (ciekawe, o którym Pastor pisze?) nie ogłosił dogmatu o piekle. KZ w ogóle nie wypowiada się dogmatycznie, nie wiem skąd u Pastora taki pomysł? Co innego doktryny, ale tutaj chyba Pastor nie każe mi uznawać jednej doktryny za bardziej prawdziwą od drugiej, bo doktryny zostały sformułowane przez ludzi (i mogą być omylne). Zgadzam się, by kazano mi wierzyć w dogmaty - je sformułował Bóg. To tyle w kwestii mojej ortodoksji.

    A dalej chciałbym wyrazić żal i rozczarowanie, że Pastor z takim wkładem w poszerzanie Królestwa Bożego, na pewno z wielką mądrością wypływającą ze studiowania Słowa i własnego doświadczenia, nie znając mnie, oczernia mnie nazywając fałszywym nauczycielem, zestawiając moją osobę niemal z wysłannikami szatana i porównując ze Świadkami Jehowy (choć tu nie wiem, czy to na pewno było oszczerstwo:)

    Pastorze, ja nigdzie (i nigdy) nie powiedziałem, że piekła nie ma. Skąd taki pomysł? Jeśli już nazywać po imieniu, to jestem zwolennikiem anihilacji dusz bezbożnych. Po drugie, w Piśmie, i to Pastor jako długoletni jego student Biblii wie, nie ma słowa "piekło", jest słowo "kara", a to różnica.

    Po trzecie w końcu, jestem teologiem. Teolog nie mówi doktryn. Doktryny głoszą Kościoły. Na mojej uczelni akurat pogląd o wiecznych mękach w piekle nie trzyma się dobrze, bo brak mu podstaw biblijnych i logicznych, co nie znaczy, że potępiamy, ludzi, którzy taki pogląd utrzymują. O to samo chciałbym prosić w stosunku do mojej osoby.

    Z Bożym pozdrowieniem,
    Daniel Kalinowski.

    ps. pozdrawiam Zbigniewa Gieronia (kimkolwiek jest)

    ReplyDelete
  9. ps. pozdrawiam Zbigniewa Gieronia (kimkolwiek jest)
    Również pozdrawiam :-) Jestem zwykłym chrześcijaninem z nurtu protestanckiego.

    Panie Danielu, chcę jeszcze rozwinąć kwestię braku w Biblii słowa "piekło", o czym Pan wspomniał wyżej...
    Szkoda, że mało kto o tym wie, ale w przekładach biblijnych pojawia się słowo "piekło" tam, gdzie w biblijnych tekstach hebrajskich i greckich występują słowa: "szeol", "hades", "gehenna" i "tartar".
    W/w słowa mają swe konkretne znaczenia i błędem jest tłumaczyć je jednym słowem "piekło" z sensem niekończących się męczarni istot potępionych.
    Cenne są próby takiego przekładania tekstu Pisma Świętego, w którym są zachowane oryginalne słowa bez ich sztucznego zastępowania słowem "piekło" (oczywiście warto wtedy wyjaśnić sens tych obcojęzycznych słów).
    Z życzeniami Bożego pokoju,
    Z.G.

    ReplyDelete
  10. Obawiam się, że dla wielu ta dyskusja zakończy się w momencie, gdy znajdą się nad brzegiem jeziora ognistego ("I jeżeli ktoś nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego." 0bj. 20:15), gdyż dopiero wówczas zrozumieją, że tak jest napisane.
    Ten, który zna to co jest zakryte dla nas, powiedział, nie w przypowieści, lecz otwarcie o tych, którzy zostaną odrzuceni - "odejdą ci na kaźń wieczną" (Mat. 25:46).

    Czy to jest ważne, jak będzie się nazywać wieczne potępienie, piekło, czy może jeszcze inaczej, dla tych, którzy tam się znajdą,nie będzie miało to już żadnego znaczenia.

    Na tym kończę ten piekielny temat, a chętnych do dyskusji odsyłam, za dobrą rada :Mate Uszka, pod wskazany przez niego adres - na forum na ulicy Prostej.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na tym kończę ten piekielny temat
      ...i mam nadzieję, że więcej tego tematu Pastor nie podejmie bo słabo Pastorowi wychodzi jego prezentacja (wykazałem to we wcześniejszych komentarzach więc powtarzać się nie będę).
      Pozdrawiam :-)

      Delete
    2. Pastor HH prezentował to, co jest spisane w Biblii, ale jak dla kogoś to co uczniowie Jezusa uznali za wystarczające do uwierzenia, to jest za "słabo" no to już jego problem. Mam jeszcze takie jedno pytanie do Zbigniewa Gieronia lub Daniela Kalinowskiego: Jeśli "kaźń wieczna" nie oznacza kary trwającej wieczność, to skąd wiesz, co Jezus miał na myśli, kiedy obiecywał wierzącym "życie wieczne"? Być może (idąc za waszą interpretacją) także wierzący po otrzymaniu "wiecznej" nagrody zostaną anihilowani?

      Delete
    3. Biblia jasno świadczy, że tylko Bóg jest nieśmiertelny (sam z Siebie)! Np. 1 Tym. 6,16.
      Żeby potępieni mogli być poddani karze trwającej wieczność, to musieli by zostać obdarzeni przez Boga darem nieśmiertelności...
      Na pewno taki dar będzie udziałem zbawionych bo oni mają ŻYCIE wieczne, a czy niezbawieni też je mają, aby w stanie nieśmiertelności trwać w wiecznym karaniu stanie? Oto jest pytanie!...

      I z nim Cię zostawiam (ewentualnie odpowiedzi wyczekując)...
      :-)

      Delete
  11. Mate Uszek napisał: Być może (idąc za waszą interpretacją) także wierzący po otrzymaniu "wiecznej" nagrody zostaną anihilowani?
    Przepraszam, ale to nie jest nasza interpretacja, a jedynie Twoje karykaturalne odczytanie tego o czym pisaliśmy...

    Dodam jeszcze do tego, co wczoraj napisałem, że nie myl losu i stanu zbawionych z losem i stanem potępionych bo o jednych czytamy w Biblii, że mają ŻYCIE i oczekuje ich wieczność z Bogiem... A tymczesem o potępionych czytamy, że nie mają ŻYCIA i oczekuje ich zatracenie, zagłada w oddaleniu od Boga, co Apokalipsa określa mianem drugiej ŚMIERCI w jeziorze ognistym...

    Nie myl zatem ŻYCIA ze ŚMIERCIĄ i nie przypisuj komuś czegoś o czym nawet nie pomyślał (anihilacja po otrzymaniu wiecznej nagrody).
    Pozdrawiam :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trochę się nie zrozumieliśmy. ;) Pytałem o to skąd wiesz, że "ζωὴν αἰώνιον", to jest życie trwające wieczność, a "κόλασιν αἰώνιον", to tylko kara o wiecznych konsekwencjach, ale nie trwająca wiecznie. Przecież to ten sam przymiotnik. A może powinno się tłumaczyć odwrotnie? Skąd wiesz, że nie powinno się tłumaczyć "życie o wiecznych konsekwencjach" i "wieczna kara"? Jak widzisz, wiele zależy tu od interpretacji i chciałem tylko pokazać, że takie spory o słowa do niczego nie prowadzą. Piszesz, że ci co idą na zatracenie, nie mają życia... to bardzo ciekawe, bo ja czytam o tym, że mają zmartwychwstać na sąd (Objawienie 20:5), który jest opisany dalej (20:11-15). Paweł pisze, że ci co zmartwychwstają, przyoblekają się w nieśmiertelność, bez konkretnego wyróżniania jakiejś grupy umarłych (1.Kor.15:52-53). Wyróżnieni są tylko wierzący, którzy będą przemienieni.
      Tymczasem np. Izajasza 26:14 mówiący o braku zmartwychwstania można odnieść do pierwszego zmartwychwstania, na początku 1000 królestwa. Tak samo jak zniszczenie w ogniu (Mal. 3:19), które ma nastąpić na końcu tej Ziemi, po 1000 królestwie (np. 2.Piotra 3:1-13 i Obj.20:9). I tak można się spierać w nieskończoność... ;)

      Najprościej będzie jak każdy z uczestników dyskusji zwróci się do proroków w swoim kościele i poprosi, żeby się modlili o dokładniejsze wyjaśnienie tego problemu. Jeśli ktoś otrzyma słowo od Boga, to byłoby miło, gdyby się nim tutaj podzielił.

      Pozdrawiam
      Mateuszek

      Delete
    2. Pisząc, że potępieni nie mają życia, miałem na myśli brak życia wiecznego u nich, a że oni zmartwychwstaną na sąd, to rzecz oczywista... (to piszę celem doprecyzowania wypowiedzi).

      Faktycznie, dyskusja może nie mieć końca i wobec tego od nas zależy czy chcemy się tym zajmować...

      Pozdrawiam
      Zbyszek G.

      Delete
    3. I tak chyba będzie najlepiej. Jak już kiedyś, w wieczności, gdy to wszystko zobaczymy na własne oczy i przypomnimy sobie nasze spory, to pewnie będziemy się wstydzić, albo śmiać z siebie... ;)
      Będę się modlić, żeby Bóg już teraz dał nam wszystkim właściwe zrozumienie, abyśmy mogli jeszcze gorliwiej chwalić go za jego doskonałe plany.

      Pozdrawiam
      Mateuszek

      Delete
    4. "Pytałem o to skąd wiesz, że "ζωὴν αἰώνιον", to jest życie trwające wieczność, a "κόλασιν αἰώνιον", to tylko kara o wiecznych konsekwencjach, ale nie trwająca wiecznie."

      Nie przymiotniki są tu najmocniejsze, ale rzeczowniki, które są nimi określane. Mieć życie i mieć (wymierzoną) karę... To jest właśnie różnica między niebem, a piekłem...

      Delete

Note: Only a member of this blog may post a comment.