1 września 1939 roku – to data, która w moim życiu będzie zawsze kojarzyć się z rozpoczęciem II wojny światowej. Chociaż
tego dnia nie było mnie jeszcze na świecie, lecz wychowałem się w czasie, gdy ta data była wspominana każdego roku na różnych uroczystościach i akademiach, dlatego nie jest mi obojętne, co się wówczas wydarzyło. Lecz pomimo tego uważam, że wspominanie nawet najbardziej tragicznych wydarzeń, nie powinno prowadzić do podziałów, wypominań i rewanżu.
Z niepokojem patrzę na dzielenie naszego narodu na lepszych i gorszych, na "dobrą zmianę" i "zdradzieckie mordy". Nawet rocznica II wojny staje się powodem do podkreślania różnic w pojmowaniu historii, tak głębokich, że organizuje się oddzielne obchody rocznicowe. Zamiast wojny, którą wspomina się, toczy się wewnętrzną wojnę podziału narodu, do tego stopnia, że wkrada się ten podział do wspólnot ludzi wierzących. Tego pojąc za nic nie potrafię, gdyż naszą prawdą jest Chrystus, a nie zrozumienie historii, którą zaczęto pisać na nowo.
Z niepokojem patrzę na dzielenie naszego narodu na lepszych i gorszych, na "dobrą zmianę" i "zdradzieckie mordy". Nawet rocznica II wojny staje się powodem do podkreślania różnic w pojmowaniu historii, tak głębokich, że organizuje się oddzielne obchody rocznicowe. Zamiast wojny, którą wspomina się, toczy się wewnętrzną wojnę podziału narodu, do tego stopnia, że wkrada się ten podział do wspólnot ludzi wierzących. Tego pojąc za nic nie potrafię, gdyż naszą prawdą jest Chrystus, a nie zrozumienie historii, którą zaczęto pisać na nowo.
W
Starym Testamencie, Bóg nakazywał Swojemu ludowi, aby zachowywali w
pamięci i przekazywali kolejnym pokoleniom to, co wydarzyło się w ich historii.
Obecnie też wielu mówi, że znajomość historii swojego narodu kształtuje jego
świadomość. Izrael, pamięć o holokauście wpisał w swoją rzeczywisość jako obywatelski
obowiązek.
Wydarzenia
tego typu, jak wojny, ludobójstwa, okupacje, różnią się od innych narodowych
tragedii, takich jak trzęsienia ziemi, powodzie, susze tym, że są powodowane przez
ludzi. Dlatego we wspomnieniach o wojnach, pojawia się kwestia jak należy odnosić się w przyszłości do narodów, które te tragedie spowodowały. Najczęściej jest tak, że po zakończeniu wojny
ci, którzy ją wywołali, zostali ukarani i usunięci z politycznej mapy. Lecz
nadal żyją ludzie, którzy nie są bezpośrednio odpowiedzialni za to, co zrobili ich
przywódcy. Bądąc wychowywany przez system oświatowy Polski Ludowej, uważałem
każdego Niemca za wroga. Nawet wiele lat po wojnie, gdy odwiedzałem moich krewnych w byłym ZSRR, zauważyłem, że tam słowo „germaniec”, było synonimem
złoczyńcy, chuligana, czyli każdego człowieka o złym charakterze.
Później,
gdy zacząłem tworzyć własne pojęcia w oparciu o pełniejsze poznanie historii, a
szczególnie dzięki znajomości prawd biblijnych, starałem się patrzeć na każdego
człowieka przez pryzmat jego postępowania. Odwiedzając nieraz sąsiadów na
Zachód od Polski, tych "wschodnich" jak i "zachodnich", starałem się patrzeć na
ludzi niezależnie od ich historii. Spotykałem
się nieraz z większą sympatią wśród Niemców, niż byłem traktowany przez
swoich rodaków w kraju. Ludzie są po prostu ludźmi, niezależnie od narodowości
Apostoł
Piotr, gdy został zaproszony do domu poganina, a do tego, do swego okupanta,
wpierw opierał się, lecz bardziej ze względów religijnch, niż politycznych. Gdy
dał się już przekonać, ponieważ zrozumiał, że Bóg inaczej patrzy na ludzi,
poszedł i przywitał zgromadzonych słowami: „Teraz
pojmuję naprawdę, że Bóg nie ma względu na osobę, lecz w każdym narodzie miły
mu jest ten, kto się go boi i sprawiedliwie postępuje” (DzAp. 10:34,25).
Pan
Jezus, będąc Żydem znającym i przestrzegającym Zakon, z jednej strony
zachowywał Swoją odrębność narodową, z drugiej natomiast, nauczał: „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie
się za tych, którzy was prześladują” (Mat.
5:44). A przecież wiedział, że w Zakonie jest napisane: „Będziesz miłował bliźniego swego, a
będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego” (w. 43). Czyżby świadczyło to, o wewnętrznej sprzeczności? Z
pewnością, nie! Chrystus jest Panem wszystkich ludzi, bez względu na przynależność narodową i na nikogo nie patrzy przez pryzmat wydarzeń
historycznych.
Pan
Jezus jest Zbawicielem, a to znaczy, że Jego śmierć na krzyżu Golgoty, jest ofiarą
odkupienia dla ludzi ze wszystkich narodów. Boże odkupienie jest doskonałe i
zmywa wszystkie grzechy. Oczywiście wiemy, że droga prowadząca do uzyskanie
przebacznenia grzechów prowadzi przez pokutę i przyjęcie go wiarą. Pan Jezus,
po swoim zmartwychwstaniu, powiedział uczniom: „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię
Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mat.
28:19). Ewangelista Łukasz wyjaśnia bardziej precyzyjnie na czym ma polegać
wypełnianie tego polecenia – „począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma
być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów” (Łuk. 24:47).
Bożym
celem, do którego zrealizowania prowadzi Jego plan zbawienia, jest wieczność.
Tam nie będzie już podziału na narody, nie będzie już pamięci historycznej,
lecz będzie tam „tłum wielki, którego
nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i
języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe,
z palmami w swych rękach” (Obj. 7:9).
Jestem
pewien, że tam nikt nawet nie pomyśli o tym, aby wspominać ziemską przeszłość,
ponieważ serca i umysły wszystkich będą wypełnione jednym pragnieniem - oddawaniem czci i chwały Barankowi – „Godzien
jesteś wziąć księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i odkupiłeś
dla Boga krwią swoją ludzi z każdego plemienia i języka, i ludu, i narodu”
(Obj. 5:9).
Póki
co, pamiętajmy o swojej historii, lecz żyjmy nadzieją nowej rzeczywistości.
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.