Wierzę, że żyjemy w czasie, w którym „Duch i oblubienica mówią: Przyjdź!” (Obj. 22:17), dlatego powinniśmy zwracać większą uwagę na wszelkiego rodzaju zachęcenia i przestrogi, gdyż „dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy” (1 Tes. 5:2).
Słowo Boże wyraźnie określa rodzaj wydarzeń, jakie będą miały miejsce na naszej ziemi, zanim Bóg wypełni Swój wielki plan odkupienia i zgromadzi wszystkich odrodzonych „nie ze zniszczalnego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki Słowu Boga, które żyje i trwa” (1 Ptr. 1:23). W tym wielkim momencie nastąpi radykalne oddzielenie „owiec” od „kozłów”, gdyż tylko jedni usłyszą: „Zbliżcie się, błogosławieni Mojego Ojca, weźcie w posiadanie Królestwo, przygotowane wam od założenia świata” (Mat. 25:34). Pan Jezus na samym początku Swej misji na ziemi zapowiedział wyraźnie, że „nie każdy, kto mówi do Mnie: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios, ale ten, kto spełnia wolę Mojego Ojca, który jest w niebie” (Mat. 7:21). I chociaż wielu będzie się usprawiedliwiać: „Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy w Twoim imieniu, czy w Twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów i w Twoim imieniu nie dokonywaliśmy wielu cudów?” (w. 22), to jednak usłyszą zdecydowane oświadczenie Chrystusa: „Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia” (w. 23).
Myślę, że współcześnie jest wielu chrześcijan, którzy nie znają tych słów, i nie chcą, aby im ktokolwiek je przypominał. Wielu nauczycieli w kościołach nie zwiastuje takiej ewangelii, wolą raczej mówić o tym, że łaskawy Bóg Ojciec przyjmie każdego, kto ma taką nadzieję. Przecież – mówią – Bóg jest miłością, i nikogo nie pośle do piekła. Zapomina się jednak, że oprócz miłości, święty Bóg nie przestaje być sprawiedliwym Bogiem. Dlatego apostoł Paweł, już na samym początku istnienia Kościoła wyprowadzał wierzących z błędu pisząc, że „Bóg nie pozwala szydzić z Siebie. Co bowiem człowiek posieje, to będzie zbierał” (Gal. 6:7).
Czyżby nasze zbawienie zależało od naszych uczynków? Przenigdy! Nasze uczynki są natomiast świadectwem prawdziwego odrodzenia z nasienia niezniszczalnego, czyli przez Słowo Boże, które jedynie trwa na wieki. Jeśli naprawdę zaufaliśmy Chrystusowi i poszliśmy Jego śladem, biorąc swój krzyż każdego dnia, „abyśmy tak, jak Chrystus został wskrzeszony z martwych dzięki chwale Ojca, i my prowadzili nowe życie” (Rzym. 6:4). Jedynie, będąc wszczepieni w Niego, w prawdziwy krzew winny, możemy wydawać w naszym życiu prawdziwy owoc Duch Świętego.
Gdy przypomnimy sobie słowa, jakimi apostoł Paweł charakteryzuje chrześcijan czasów ostatecznych, to zrozumiemy, że wśród wierzących będzie wielu, „udających pobożność, ale odrzucających jej moc” (2 Tym. 3:5). Pozór, czyli zewnętrzna forma, nazewnictwo, ceremonie, tradycje,... to wszystko, co we współczesnym chrześcijaństwie zaczyna motywować ludzi do przyłączenia się. Można pewne wydarzenia nazywać poprawnie, jak np. „jedni sercem, jedni duchem”, albo „wolni w Chrystusie”, lecz czy naprawdę „szata zdobi człowieka”? Takie akcje porywają tysiące i w tłumie łatwiej jest wołać „Pani, Panie”. Lecz czy po takim „evencie” spadnie niemoralność i wzrośnie dobroć i miłość wśród ludzi na co dzień? Jak widzimy, w naszym tzw. "chrześcijańskim" narodzie, rośnie fala hejtu, który ostatnio wkrada się w szeregi pro katolickich przedstawicieli władzy.
Pan Jezus, Głowa Kościoła, daje wyraźne polecenie tym, których usprawiedliwił -„kto jest święty, niech się jeszcze uświęci” (Obj. 22:11). Czyżby nie wystarczyła świętość, jaką nabywa się w chwili narodzenia na nowo? Przecież Słowo Boże zapewnia nas, którzy weszliśmy na drogę odrodzenia, że już mamy życie wieczne, że jesteśmy „świętymi”, a szata sprawiedliwości Chrystusowej osłania nas przed świętym wzrokiem wszechwiedzącego i sprawiedliwego Boga. Dlaczego więc mamy jeszcze się uświęcać?
Posłuchajmy wspaniałej nauki apostoła Piotra, który wszedł na drogę, na której Pan prowadził go tam, gdzie nie chciał, aby swoją „śmiercią uwielbić Boga” (Jan 21:19). W liście do rozproszonych dzieci Bożych, czyli do tych, którzy nazywani zostali świętymi, Piotr pisał – „Jako posłuszne dzieci nie ulegajcie pożądliwościom, które kierowały wami wcześniej, gdy żyliście w nieświadomości, ale za przykładem świętego, tego, który was powołał, sami też bądźcie święci w swoim postępowaniu” (1 Ptr. 1: 14-16). Czyżby te słowa odnosiły się tylko do tych, którzy kiedyś byli rzucani dzikim zwierzętom na pożarcie, albo paleni na średniowiecznych stosach?
Myślę, że chrześcijanie naszej doby, zamiast dyskutowania na temat spędzania nago wolnego czasu w saunie, pokładając ufność w swojej wewnętrznej czystości myśli, powinni bardziej mieć na uwadze to wezwanie do świętości. Uważam, że nie powinno być przyzwolenia na nieuczciwość pośród nauczycieli Słowa Bożego, zakładając, że nawet przez „obłudne zwiastowanie” Bóg może zbawić grzesznika. Apostoł Paweł przestrzega wszystkich wierzących: "Tak więc każdy, kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł" (1 Kor. 10:12).
Powrócę na koniec do apostoła Piotra, który mając na uwadze brak czujności w czasach ostatecznych, wzywał wierzących, uświęconych i oczyszczonych krwią Baranka, że „skoro to wszystko zostanie zniszczone, to jacy wy powinniście być w świętym postępowaniu i pobożności, oczekując przyjścia dnia Boga” (2 Ptr. 3: 11,12). Mając to właśnie na uwadze, Piotr pisze dalej: "Dlatego umiłowani, oczekując tego, postarajcie się, abyście zostali przez Niego znalezieni bez skazy i nagany w pokoju" (w. 14).
Jestem głęboko przekonany, że polecenie, jakie Pan Jezus kazał zapisać Janowi na wyspie Patmos „kto jest sprawiedliwy, niech jeszcze czyni sprawiedliwość, a ten, kto jest święty, niech się jeszcze uświęci” (Obj. 22:11), odnosi się szczególnie do Kościoła czasów ostatecznych, czyli do nas.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.