Do końca mego życia nie zapomnę tego momentu, gdy jako kilkuletni chłopiec, brodząc w wodzie przy brzegu jeziora, nagle straciłem grunt pod nogami. Nie umiałem jeszcze pływać i gdy zniknąłem pod wodą, myślałem, że to już koniec. Jak błyskawica przeleciała myśl, że już nie zobaczę się z rodzicami i z rodzeństwem; otoczyły mnie ciemności, nie miałem nadziei wyjść żywym z tej sytuacji. Nagle poczułem piasek pod stopami i jak mogłem najsilniej odbiłem się od dna. Będąc już głową nad powierzchnią wody, zacząłem płynąć stylem "rozpaczliwym", lecz bardzo skutecznym, aż dopłynąłem do brzegu. Tak wyglądała moja pierwsza lekcja nauki pływania.
Nadzieja jest nam bardzo potrzebna, szczególnie w sytuacjach trudnych - często nazywamy „sytuacjami bez wyjścia”. Wówczas nawet małe światełko w tunelu, piasek na dnie jeziora, jak w moim przypadku, stają się nadzieją, której chwytamy się jak przysłowiowej brzytwy.
Nadzieja występuje w Biblii dość często, tak, że studiując tę księgę życia, możemy wiele się nauczyć. Możemy poznać ogromne znaczenie nadziei, jakie ona odgrywa w naszej wędrówce do krainy, w której spełnią się wszelkie oczekiwania i nie będziemy już więcej rozpaczliwie jej poszukiwać. Najwięcej o nadziei możemy przeczytać w Psalmach oraz w księdze Hioba. Przypatrując się życiu Dawida, jak i Hioba, rozumiemy jak wielkie znaczenia odegrała nadzieja, gdyż bez niej, byliby całkowicie pogrążeni w rozpaczy.
Hiob, największy cierpiętnik wśród ludzi, wygłasza dość długą, bo ciągnącą się przez dwa rozdziały mowę, w której wyraża swoje rozczarowanie wobec trzech przyjaciół. Zamiast pocieszenia, obciążali go winą, dopatrując się w jego życiu przyczyn doświadczenia, jakie przechodził. Lepiej byłoby, gdyby nadal siedzieli w milczeniu w rozdartych szatach, jak to czynili przez pierwsze siedem dni i siedem nocy. Teraz Hiob, jakby pozbawiony już sił i woli walki, zdaje sobie sprawę z tego, że pozostaje już jedynie czekać na grób, który swoją ciemnością przykryje wszystko, nawet zabierze ze sobą nadzieję, która dotychczas dodawała mu otuchy. Zawołał w końcu: „Gdzie więc jest moja nadzieja? Kto dostrzeże moją nadzieję? Czy zstąpi ona ze mną do Szeolu i razem w prochu będziemy spoczywać?” (Hi. 17:15,16).
Znajomość Boga, nawet ze słyszenia, jak wyznał na końcu tego doświadczenia, sprawiła, że mógł zawołać głośniej niż ubolewanie nad cierpieniem – „Ja wiem, że mój Wybawca żyje, i ostatni stanie nad prochem” (Hi. 19:25). A gdy jego przyjaciołom skończyły się już pomysły na pocieszanie, Hiob mówił zdecydowanie o Bogu, który dał mu wewnętrzne świadectwo o niewinności, gdyż Jemu zawdzięcza życie i tchnienie – „dopóki tchu mi wystarczy i tchnienia Bożego w moich nozdrzach” (Hi. 27:3). Dlatego mówi zdecydowanie, że nadal „może radować się Wszechmocnym i wzywać Boga nieustannie” (w. 10). Natomiast niegodziwi nie mają na kim oprzeć swojej nadziei – „Jaką bowiem nadzieję ma grzesznik, gdy ginie i Bóg odbiera mu życie?” (w. 8). Hiob chce powiedzieć, że warto jest zachować nadzieję pomimo, że nieraz brakuje już sił i wydaje się że nadchodzi koniec, to jednak na Bogu nigdy się nie zawiedzie. Końcowe słowa wypowiedziane po tym, jak ujrzał Boga w działaniu, gdy zrozumiał, że tylko dzięki Jego wspomożeniu mógł dotrwać do końca, są wspaniałym świadectwem zachowania nadziei, wbrew wszystkim przeciwnościom - „Wiem, że Ty wszystko możesz i nie ma zamysłu, którego nie mógłbyś spełnić” (Hi. 42:2).
Dawid pomimo wybrania i namaszczenia na króla, doznawał nieustannie poniżenia i odrzucenia. Znamy dobrze szczególny rodzaj traktowania go przez Saula, gdy ciskał w niego oszczepem. Jednak nie tracił nadziei, że Bóg wykona wszystko tak, jak postanowił. Uciekał gdy był atakowany, pocieszał i wzmacniał na duchu tych, którzy przy nim zostali. W wolnych chwilach pisał psalmy, wspaniałe pieśni, które z pewnością dodawały mu odwagi a i nam dzisiaj są światełkami w ciemnym tunelu.
„Boże mój, Tobie zaufałem, nie będę się wstydził, moi wrogowie nie będą triumfowali nade mną. Nikt przecież, kto Tobie ufa, nie zazna wstydu. Wstydu zaznają ci, którzy dla błahostek nie dochowują wiary” (Ps. 25:2,3). Takie i podobne słowa mogły wyjść jedynie z ust, a raczej z serca człowieka, który znał Boga osobiście, wiernego w każdym danym słowie. Mógł zachęcać innych słowami „Oczekuj PANA, bądź mężny, umocnij swoje serce, oczekuj PANA!” (Ps. 27:14). Czy też podobnymi słowami - „Bądźcie mocni, niech wasze serca będą niezłomne, wy wszyscy, którzy ufacie PANU!” (Ps. 31:25).
Natomiast w Nowym Testamencie, wzorem prawdziwej i niezachwianej nadziei, jest starotestamentowy Abraham. Apostoł Paweł poświęcił temu mężowi wiele uwagi w swoich listach pisanych do zborów ówczesnego Kościoła. Najbardziej znany werset znajdujemy w liście do Rzymian -„On wbrew nadziei, z powodu nadziei uwierzył, że zostanie ojcem wielu narodów, zgodnie z tym, co powiedziano: Takie będzie twoje potomstwo” (Rz. 4:18). Sam zwrot „wbrew nadziei, z powodu nadziei uwierzył”, brzmi już jak definicja niezłomnej postawy wobec Bożych obietnic.
Łatwo jest zachowywać nadzieję, gdy okoliczności są w miarę sprzyjające. Lecz jak się zachować w sytuacji, gdy wszystko świadczy przeciw nadziei, która już świeci jak mały płomyk a wiatr wieje coraz mocniej, aby zagasić nawet resztki nadziei. Niech postawa apostoła Pawła będzie dla nas zachętą. Gdy jako więzień związany powrozami siedział na tonącym już statku, trzymał się mocno danej przez Boga obietnicy, że musi stanąć w domu cesarza. Nic nie było w stanie go zniechęcić, ani wola sternika, który postanowił nadal płynąć, ani szalejąca burza. Gdy już „w końcu zaczęła znikać wszelka nadzieja naszego ocalenia”, Paweł „stanął pośrodku nich i powiedział: Trzeba było, mężowie, posłuchać mnie i nie odpływać z Krety. Uniknęlibyście tej niedoli i szkody” (Dz. 27:20,21). Dalsze wezwanie Pawła wyrażało nadzieję opartą na Bożym słowie, na tym, co Bóg postanowił uczynić i nic nie było w stanie tych planów pokrzyżować. Paweł oświadczył z pełnym przekonaniem: „Mimo to wzywam was teraz, abyście byli dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko statek. Tej nocy ukazał mi się bowiem anioł Boga, do którego należę i któremu służę. I powiedział: Nie bój się, Pawle. Musisz stanąć przed cesarzem, dlatego Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą. Bądźcie więc dobrej myśli, mężowie, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano” (Dz. 27:22-25). Wow! Powiedzielibyśmy dziś na tak pewne oświadczenie.
Nadzieja posila ufność - jedno nie występuje bez drugiego. Jeśli więc chcemy okazać zaufanie Bogu, musimy mieć nadzieję. Nawet wbrew nadziei, wierzyć będziemy, ponieważ tak powiedział Pan.
Dlatego Paweł wielokrotnie nawoływał wierzących do zachowania nadziei. Źródłem prawdziwej nadziei jest sam Bóg – „A Bóg nadziei niech was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście dzięki mocy Ducha Świętego obfitowali w nadzieję” (Rz. 15:13). Gdy będziemy znać Boga tak jak Hiob, Dawid, Paweł i wielu innych mężów wiary, nigdy nie stracimy nadziei, wytrwamy do końca, zachowując ufność.
Gdy jednak będzie się wydawać, że wszelka nadzieja już znika, Bóg ukaże światełko, wskazujące na koniec tunelu. Dalej jest już tylko Bóg i Jego obietnice.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.