Thursday, January 29, 2015

Imitacja przebaczenia



 Pamiętam, gdy przed wielu laty powstał konflikt pomiędzy kilkoma osobami w lokalnym zborze, ktoś wpadł na pomysł, aby sprawę załatwić bardzo praktycznie. Zaproponował, aby każda strona w tym sporze, sporządziła listę zarzutów jakie ma do przeciwników, i po modlitwie obie listy należy zniszczyć, drąc je na strzępy. Nie znano jeszcze niszczarek do papieru, co z pewnością ułatwiłoby zakończenie ciągnącego się już jakiś czas konfliktu.
Zapamiętałem tę sytuację, ponieważ uważałem, że nie tędy prowadzi droga do przebaczenia krzywd, jakie ludzie wyrządzają sobie na wzajem. Zresztą nadal uważam, że wybaczanie krzywd wyrządzonych bliźnim jest sprawą nie łatwą, i nie można uciekać do technicznych wybiegów. Szczególnie w obecnej dobie, gdy powszechnie komunikujemy się elektronicznie z wykorzystaniem telefonów komórkowych i internetu, przebaczenie można osiągać w sposób bardzo powierzchowny, i będzie to jedynie imitacją prawdziwego pojednania. Otrzymałem niedawno sms-a od osoby, która zajmowała się oczernianiem mnie, w którym napisała do mnie, że jest jej przykro z tego powodu, lecz dodała, że postąpiłaby podobnie, gdyby sytuacja się powtórzyła. Czy można uznać to za prawdziwe przeproszenie?
W Biblii można znaleźć naukę na każdy temat naszego zycia, również na temat regulowania spraw dotyczących nieprawidłowych relacji pomiędzy osobami wierzącymi. Jestem głęboko przekonany, że najlepszą naukę na ten temat wygłosił Pan Jezus. Znajdziemy ją w Kazaniu na Górze, gdzie Nauczyciel mówił o konieczności uzyskania przebaczenia, zanim zdecydujemy się ofiarować cokolwiek dla Boga. Pisałem już na ten temat w rozważaniu „Wyrównaj rachunek z bliźnim”. Teraz natomiast chcę skoncentrować uwagę na szczerości w podejściu do załatwienia spornej sprawy, gdy czujemy, że powinniśmy przeprosić kogoś, kogo skrzywdziliśmy w jakikolwiek sposób.
Uważam, że nie można tej kwestii bagatelizować, lub uciekać do technicznych sztuczek, uważając, że zrobiliśmy to, co do nas należało, a jeśli druga osoba nadal uważa, że sprawa nie jest właściwie załatwiona, to już jest jej problem. Zgodnie z nauczaniem Pana Jezusa, Bóg przebaczy „nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” (Mat. 6:12). Jestem przekonany, że te słowa moditwy wypowiadamy dość często, lecz czy zawsze zdajemy sobie sprawę z powagi znaczenia tych kiku słów. Jasno z nich wynika, że Boże przebaczenie jest zależne od naszegu przebaczenia osobie, która jest winna wobec nas. Uważam, że podstawą przebaczenia jest poczucie winy osoby, która zawiniła, a nie jednostronna decyzja pokrzywdzonego. Przebaczenie w sytuacji, gdy winny nie uznaej swojej winy, jest puste i  nie przynosi żadnego efektu. 
Przebaczenie może mieć miejsce jedynie tam, gdzie winny uznaje swoją winę. Pamiętam, jak pewnego razu zastukała do moich drzwi pewna osoba ze zboru i już od progu wyznała, że przyszła mnie przeprosić. Gdy zapytałem, za co mnie przeprasza, usłyszałem w odpowiedzi, że ona mi nic złego nie uczyniła. Czyżby chodziło o przeproszenie dla samego przeproszenia?
Nie można traktować tej kwestii, ot tak sobie, i dla lepszego samopoczucia, pójść do kogoś i przeprosić za coć, czego się nie zrobiło. Tutaj znów chcę odwołać się do nauczania Pana Jezusa. Pewnego razu, Chrystus rozmawiał ze swoimi uczniami na temat zgorszeń, które pojawiają sie wśród ludzi. Powiedział uczniom, że tych, którzy powodują zgorszenia, przez które giną „maluczcy”, czeka kara gorsza, niż wrzucenie do morza z kamieniem młyńskim zawieszonym na szyi. Wówczas ostrzegł ich słowami: „Miejcie się na baczności. Jeśliby zgrzeszył twój brat, strofuj go, a jeśli się upamięta, odpuść mu” (Łuk. 17:2). W tym prostym zdaniu podany jest oczywisty warunek odpuszczenia, a jest nim upamiętanie się winnego. Bez niego nie można mówić o prawdziwym odpuszczeniu, będzie to jedynie jego namiastka, czyli imitacja, lub, jak to się dziś popularnie mówi, „podróba”.
Przebaczać sobie na wzajem powinniśmy zawsze, lecz zgodnie z uwagą Pana Jezusa, jeśli winny powie, że żałuje tego, co uczynił. Chrystus nauczał odpuszczać wszystkie przewinienia, nawet „jeśliby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciwko tobie, i siedemkroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję tego, odpuść mu” (Łuk. 17:4). Dla uczniów Chrystusa nie było to sprawą łatwą, nawet powiem wprost, było to zadanie wymagające szczególnej wiary, gdyż powiedzieli do Pana: „Przydaj nam wiary” (w. 5).
Apostoł Paweł nauczał wierzących w Efezie, aby „postępowali, jak przystoi na powołanie wasze z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości” (Efez. 4:1,2). Po wymienieniu kilku życiowych sytuacji jakie mogą zaistnieć wśród nich, jak na przykład kłamstwo, gniew czy użycie niewłaściwych słów, wzywa do uregulowania zaistniałych konfliktów – „Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie” (Efez. 4:32).
Odpuszczenie, jakie otrzymujemy z łaski jest uwarunkowane naszą pokutą i upamiętaniem się. Niestety, coraz częściej współcześni ewangeliści i nauczyciele pomijają temat upamiętania. Zachecają ludzi do przyjęcia zbawienia, bez upamiętania się. Myślę, że dlatego też brakuje zrozumienia dla upamiętania się, czyli do przyznania się do winy w sytuacji konflikotwej pomiędzy osobami w społeczności wierzących. Kładzie się natomiast nacisk na przebaczenie dla samego przebaczenia. Lecz niestety, jest to jedynie imitacja przebaczenia, która nie może doprowadzić do pełnego pojednania, jakie winno być zawsze owocem każdego przebaczenia.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.