Często media donoszą o nowych odkryciach śladów życia na innych planetach. Niedawno mieszkańcom Ziemi pokazano zdjęcie głębokiego kosmosu, jakie uzyskano dzięki najnowszemu teleskopowi Webbs'a. Zostały na nowo obudzone pragnienia zajrzenia dalej, niż umożliwiał to teleskop Hubble’a. Tylko - zadajemy sobie pytanie - „Po co?” Widocznie ludziom na Ziemi brakuje już wiary, iż sami potrafią rozwiązać ziemskie problemy, jakie sami sobie zgotowaliśmy.
Jedno jest pewne i to już od tysięcy lat, że Stwórca wszechświata, zanim stworzył ten świat, jaki znamy, pomyślał o tym, w jaki sposób możemy otrzymać pomoc.
Bezpośrednio po tym, jak ludzkość wpakowała się w ogólnoświatowe kłopoty, Bóg oznajmił Swój plan w zdaniu: „Ustanawiam nieprzyjaźń między tobą a niewiastą i między twoim potomstwem a jej potomstwem. Ono zmiażdży twoją głowę, a ty zranisz je w piętę” (Rodz. 3:15). Te słowa usłyszał szatan, autor rebelii człowieka przeciw swojemu Stwórcy. Boży Syn, gdy zgodnie z tym planem, przybył na naszą Ziemię, powiedział do tych, którzy uwierzyli: „Zbliżcie się, błogosławieni Mojego Ojca, weźcie w posiadanie Królestwo, przygotowane wam od założenia świata” (Mat. 25:34). Boże Królestwo, jakie starał się przybliżyć mieszkańcom Ziemi Jezus Chrystus podczas swojego ziemskiego życia było już przygotowane, zanim powstał ten świat.
Dlatego apostoł Paweł napisał do tych, którzy uwierzyli w Chrystusa: „W Nim przecież wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni. Według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Efez. 1:4-6). Czy można stworzyć lepszy plan? Czy musimy szukać innych rozwiązań w pozaziemskich cywilizacjach?
Ten plan był przez wieki ukryty przed ludźmi, lecz gdy nastał właściwy czas, dzięki interwencji istot spoza naszej cywilizacji, wypełnił się co do joty. Przypomnijmy więc kilka momentów z realizacji Bożego pozaziemskiego planu uratowania człowieka.
Anioł Gabriel, ten sam, który kilkaset lat wcześniej wyjaśniał Danielowi zawiłości Bożego planu wydarzeń, jakie będą się działy na ziemi, pewnego dnia odwiedził dopiero co poślubioną Józefowi niewiastę o wdzięcznym imieniu Miriam. Wiadomość z jaką przyszedł Boży posłaniec, była nie z tej ziemi, gdyż dotyczyła zdarzenia, które wykraczało poza rzeczywistość tego świata. Brzmiała ona mniej więcej tak: „Nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i urodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus” (Łuk. 1:30,31). Naturalne, w tej niezwykłej chwili, było jedynie zdziwienie Marii, wyrażone w pytaniu: „Jak to się stanie, przecież nie znam mężczyzny?” (w. 34).
Muszę dokonać pewnego wyjaśnienia, jako że nasz przekład Biblii zmienia nieco treść proroczej zapowiedzi o tym cudownym poczęciu. Większość polskojęzycznych przekładów podaje, że ta zapowiedź dotyczy panny. W oryginale występuje tu słowo „παρθενον” [partenon], co znaczy „dziewica”. W tamtym czasie to słowo było równoznaczne z pojęciem "panna". Dziś mamy zupełnie inne skojarzenia na ten temat.
Dlaczego tak ważne jest uznanie prawdy o dziewiczym poczęciu Chrystusa? Słowo Boże, które jest jedyną prawdą, mówi nam, że wśród wszystkich ludzi na całej Ziemi, narodzonych w naturalny sposób, „nikt nie jest sprawiedliwy” (Rzym. 3:10), ponieważ „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga” (Rzym. 3:23). A to znaczy, że cała ludzkość jest grzeszna. Nikt, dosłownie nikt na Ziemi nie byłby w stanie dokonać tego, co Bóg zamierzał uczynić, aby uratować nas i wyrwać z przekleństwa, w jakie wpadliśmy z powodu grzechu.
Nawet Dawid, powołany przez Boga do szczególnego zadania, napisał o sobie: „oto urodziłem się obciążony winą, moja matka poczęła mnie w grzechu” (Ps. 51:7). Tak więc wszyscy, którzy rodzą się w naturalny sposób są grzesznikami. Tu znów powrócę do zawiłości językowych starodawnej zapowiedzi, jaką przekazał prorok Izajasz. Gdy pisał do ludzi żyjących w duchowej ciemności, że zabłyśnie im pozaziemska światłość, prorok wyraził się bardzo precyzyjnie w zdaniu: „ponieważ narodziło się nam Dziecko, Syn został nam dany” (Izaj. 9:5). Wydaje się, iż jest to zwykłe powtórzenie tej samej myśli. Bóg jednak wyraził w tym zdaniu wielką prawdę o tym, iż narodzi się Dziecko, jako naturalny człowiek, który równocześnie będzie Synem Bożym, pochodzącym spoza naszej planety. Narodzony z Marii dziewicy Boży Syn, istniał już przed swoim narodzeniem, gdyż jest odwiecznym Bogiem. Jedynie Jezus, spośród wszystkich narodzonych ludzi, istniał już przed swoimi narodzinami. Czyż to nie jest wspaniałym znakiem tego nieziemskiego planu?
Gdyby Syn Boży narodził się w naturalny sposób jak wszyscy na ziemi, miałby wspólną cechę wszystkich ludzi - byłby grzeszny. Wówczas ofiara zadośćuczynienia, jaką złożył za nasze grzechy, nie byłaby doskonała. Jezus jest odwiecznym Bogiem, jak zapisał nam to ewangelista Jan: „Na początku było Słowo, a Słowo było zwrócone ku Bogu i Bogiem było Słowo” (Jan 1:1). Kilka wierszy dalej znajdujemy wyjaśnienie, że „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy. Ujrzeliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jednorodzonego od Ojca” (w. 14). Tak oto Bóg przybył do śmiertelnych ludzi w Osobie Syna Bożego.
Chrystus, by móc utożsamić się z naszym grzesznym losem, musiał przyjąć ciało, jakie każdy z nas posiada. W narodzie izraelskim znana była idea składania krwawych ofiar na odkupienie z grzechów. Wszystko, co działo się w tym narodzie, jest obrazem doskonałego dzieła odkupienia grzesznego rodzaju ludzkiego, jakie Bóg zaplanował jeszcze przed stworzeniem świata. Dlatego autor listu do Żydów, napisał o Chrystusie: „Nie chciałeś ofiary i daru, ale przygotowałeś Mi ciało” (Hebr. 10:5).
Chrystus powiedział o Sobie, że jest jedyną drogą do Ojca - „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (Jan 14:6). Odwołując się do obrazu starotestamentowych ofiar, jakie Żydzi każdego dnia składali w świątyni, możemy lepiej zrozumieć, iż Jezus stał się dla nas drogą w ciele, jakie przyjął, rodząc się z naturalnej niewiasty, jaką była Maria. Przy okazji warto wspomnieć, że nauczanie o "niepokalanym poczęciu Marii", podniesione do rangi dogmatu, jest pojęciem niebiblijnym. Jedynie Chrystus jest „drogą nową i żywą przez zasłonę, to jest przez swoje ciało” (Hebr. 10:20), jak czytamy również w tym liście, skierowanym do Izraelitów.
Narodziny Chrystusa były naturalne jak każde inne. Natomiast Jego poczęcie było już nadnaturalne. Anioł, który zwiastował Marii tę wielką prawdę, powiedział jej: „Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zakryje cię jak obłok, a Święty, który się narodzi, nazwany będzie Synem Boga” (Łuk. 1:35). Narodziny Chrystusa są świadectwem pozaziemskiej ingerencji Boga. Jezus Chrystus dał początek nowemu rodzajowi ludzi. W Swojej modlitwie do Ojca Chrystus odwołał się do tego odwiecznego planu w słowach: „Ojcze, chcę, aby ci, których Mi powierzyłeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby oglądali Moją chwałę, którą Mi dałeś, ponieważ umiłowałeś Mnie przed założeniem świata”(Jan 17:24).
W jaki sposób można stać się częścią nowego rodzaju ludzi? Pan Jezus wyjaśnił to w rozmowie z Nikodemem, bardzo religijnym człowiekiem, mówiąc dwukrotnie, że „jeśli się ktoś nie narodzi z góry, nie może ujrzeć Królestwa Boga” (Jan 3:3). Nikodem nie rozumiał tych słów, gdyż Jezus mówił o narodzinach z góry, nie o zwykłych ziemskich. Sprawcą tych narodzin jest Duch Święty, trzecia Osoba Trójcy Świętej. Podobnie jak to miało to miejsce podczas narodzin Syna Bożego, my również musimy narodzić się z góry, „nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga” (Jan 3:13).
Dzisiaj ludzie na Ziemi wolą wydawać mnóstwo pieniędzy na szukanie obcych cywilizacji lub przynajmniej na jakieś ślady życia poza naszą planetą. Prawdą jest, że wszystko jest już przygotowane i to od samego początku życia na Ziemi. Być może ludzie szukają miejsca na innej planecie, aby uciec z Ziemi, którą czeka zagłada. Piotr napisał o tym również, że pewnego dnia życie na Ziemi skończy się, że „dzień Pana przyjdzie jak złodziej. Wówczas niebiosa z hukiem przeminą, żywioły zaś zostaną zniszczone w ogniu, i ziemia, i te dzieła, które na niej zostaną znalezione” (2 Ptr. 3:10).
Tak więc skoro uwierzyliśmy w Chrystusa i przyjęliśmy odwieczny Boży plan ratunku, możemy spokojnie oczekiwać na dzień Pana, gdy przyjdzie by zabrać nas do Siebie. Gwarancją jest zmartwychwstanie Chrystusa, który umarł na krzyżu nie za Swoje, lecz za nasze grzechy. Chrystus powstał z martwych, abyśmy razem z Nim powstali do nowego życia. Paweł zapisał tę prawdę słowami: „Jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że i z Nim będziemy żyć, wiedząc, że Chrystus wskrzeszony z martwych już nie umiera i śmierć nad Nim nie panuje” (Rzym. 6:8,9).
Nasza przyszłość jest nie na Marsie, nie w gwiazdozbiorze Oriona lecz razem z Chrystusem, który powiedział: „przyjdę i zabiorę was do siebie, abyście tam, gdzie Ja jestem i wy byli” (Jan 14:3). Tak więc czeka nas podróż międzyplanetarna, nie wątpliwej jakości statkami Musk’a, czy NASA, lecz „na wezwanie Boga, na głos archanioła i dźwięk trąby, sam Pan zstąpi z nieba i najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie. Potem my, którzy pozostaniemy jeszcze przy życiu, razem z nimi zostaniemy porwani na obłokach, w powietrze, na spotkanie z Panem i odtąd już na zawsze będziemy z Panem” (1 Tes. 4:16,17).
Może ktoś się zapyta: „Czy ta podróż z Chrystusem w przestrzeń niebiańską dużo kosztuje?” Nie znam biura podróży, gdzie można wykupić bilet. Wiem jednak, że „Jeśli więc swoimi ustami wyznasz, że Panem jest Jezus, i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg wskrzesił Go z martwych, będziesz zbawiony” (Rzym. 10:9).
To nic nie kosztuje, a z drugiej strony, musisz oddać wszystko, gdyż Jezus powiedział: „Kto bowiem chce swoje życie zachować, utraci je, a kto utraci swoje życie z Mojego powodu, odnajdzie je” (Mat. 16:25).
Henryk Hukisz