Skąd wziąć taką wiarę, aby przetrwać w różnych doświadczeniach, aby osiągnąć wyznaczone cele? Nie chodzi tu o jakąkolwiek wiarę, gdyż jak stwierdza apostoł Jakub, również „demony wierzą, i drżą” (Jak. 2:19). Chciałbym wskazać na źródła prawdziwej wiary, takiej, która przenosi przysłowiowe góry. Taką wiarę z pewnością posiadał Tymoteusz, wierny sługa ewangelii i współpracownik apostoła Pawła. Apostoł Paweł, gdy przybył do Listry, spotkał tam ucznia Pańskiego „o imieniu Tymoteusz, syna Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka. Bracia z Listry i Ikonium dawali o nim dobre świadectwo” (Dz.Ap. 16:1,2). Później, już w osobistym liście do Tymoteusza Paweł wspominał, że dobrze pamięta, iż jego „nieobłudna wiara, która najpierw stała się udziałem twojej babki Lois i twojej matki Eunike. Jestem też przekonany, że i twoim” (2 Tym. 1:5).
Tymoteusz wyniósł z domu nieobłudną wiarę, którą przekazali mu domownicy, a szczególnie, jak wspomina Paweł, jego matka i babcia. Tymoteusza nie tylko obserwował postawę zaufania Bogu u domowników, lecz uczył się sam praktycznie stosować to w swoim życiu. Paweł musiał to zauważyć, gdyż wystawił mu również dobre świadectwo, radząc mu: „Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i w czym pozostajesz wierny, pamiętając od kogo się nauczyłeś. Od dzieciństwa znasz przecież Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu dzięki wierze w Chrystusa Jezusa” (2 Tym. 3:14,15).
Fundamentem wiary Tymoteusza była znajomość Pism. Dalej Paweł wyjaśnia, jakie Pisma budują wiarę, ponieważ wcześniej stwierdził, że „ wiara przecież rodzi się ze słuchania, ze słuchania Słowa Chrystusa” (Rzym. 10:17). A wszelkie Pisma, na które powoływał się Chrystus, są „natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym. 3:16,17).
A na czym my dziś budujemy swoją wiarę? Jeśli chcemy posiadać Bożą wiarę, nie taką, jaką posiadają demony, to musimy uczyć się i trwać w znajomości natchnionych przez Boga Pism. Pragnę podzielić się osobistym świadectwem z mego dzieciństwa. Jestem niezmiernie wdzięczny Bogu za moich rodziców i dom, w którym wychowywałem się w środowisku zupełnego zaufania Bogu.
Wiara stała się udziałem w życiu moich rodziców, zanim się poznali. Na kresach wschodnich, gdzie mieszkali w rejonie Nowogródka, miało miejsce ewangeliczne przebudzenie. Ewangelia docierała do wielu miejscowości, gdzie ludzie przyjmowali zwiastowanie o łasce przebaczenia grzechów dzięki ofierze Chrystusa na Golgocie. Mój tata mieszał w małej wiosce na południe od Nowogródka. O tym, jak do mieszkańców tej miejscowości dotarła ewangelia, opisuje Edward Czajko, również mieszkaniec tej wioski:
„Poselstwo Ewangelii przyniósł tu chłopiec z tej wsi, Łukasz Kurjan, który w tym czasie terminował u fryzjera w Nowogródku. Tam spotkał się ze świadectwem zielonoświątkowców i przyłączył do ich zboru. Odwiedzał rodzinną wieś, Kuźmicze, dzieląc się świadectwem żywej wiary w Chrystusa. Odzew na świadectwa jego słów i przemienionego życia był wspaniały. Zaczął powstawać zbór, który po kilku latach istnienia był dość licznym. Do zboru przystępowali ludzie z dwu sąsiednich wsi, z Kuźmicz i Boryszyna". *
Po wojnie większość mieszkańców Kuźmicz, w wśród nich znajdowały się osoby wierzące ewangeliczne, wywędrowali na tereny zachodniej Polski. Ponieważ moi rodzice byli już wierzącymi, przywieźli ze sobą Biblię z której czytano codziennie Słowo Boże. Pośród zabudowań, w jakich zamieszkali moi rodzice znajdowała się kaplica, gdyż poprzedni właściciel był protestantem niemieckim. Dlatego dość szybko w tym budynku zorganizowano zbór wierzących, którzy zamieszkali w okolicznych wioskach. Mój tata był kaznodzieją i w każdą niedzielę sadzał mnie koło siebie na pierwszej ławce podczas nabożeństw. Dzięki temu byłem od dzieciństwa osłuchany z głoszonym Słowem Bożym, chociaż nie rozumiałem tego, co mówiono.
Zanim poszedłem do szkoły, aby nauczyć się czytać i pisać, mój tata użył Nowego Testamentu aby pokazać mi litery i co oznaczają poskładane z nich wyrazy. Pomimo że sam nie ukończył szkoły podstawowej, gdyż musiał zajmować się utrzymaniem rodzeństwa po śmierci jego rodziców, to z wielką determinacją postanowił dobrze przygotować mnie do zdobywania wykształcenia. Mój tata chciał, abym oswoił się z Biblią, gdyż osobiście bardzo ją cenił jako fundament swojej wiary. Dlatego później gdy miałem już siedemnaście lat i gdy starałem się ukształtować mój własny światopogląd wiedziałem, że muszę określić się wobec Boga i Biblii. Gdy podjąłem świadomą decyzję naśladowania Chrystusa jako Mojego Pana, wiedziałem, że podstawą dla budowania relacji z Chrystusem będzie Biblia, którą już znałem. Z tym że teraz, po narodzeniu się na nowo, miałem już bardzo osobisty i emocjonalny stosunek do mojej Biblii - bardzo ja pokochałem.
Takie jest moje osobiste świadectwo wiary, którą zdobyłem i nadal zdobywam dzięki Słowu Bożemu, które znajduję w Biblii. Tę szczególną cechę budowania wiary poprzez lekturę Biblii zawdzięczam moim rodzicom. Za to szczególne dziedzictwo nieustannie dziękuje Bogu.
A jakie dziedzictwo wynoszą z twojego domu twoje dzieci? Zadaję to pytanie świadomy zagrożeń, jakie niszczą współczesne rodziny. Obserwuję z olbrzymim niepokojem, gdy we współczesnych rodzinach zamiast Biblii i wiary w Boże Słowo, dzieci wyposaża się w najnowsze gadżety i cybernetyczne „cudeńka”. Jakiej wiary nauczą się ich pociechy, gdy zamiast w Biblii, serfować będą w cyberprzestrzeni?
Na zakończenie przypomnę słowa apostoła Pawła skierowane do Tymoteusza: „Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i w czym pozostajesz wierny, pamiętając od kogo się nauczyłeś. Od dzieciństwa znasz przecież Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu dzięki wierze w Chrystusa Jezusa” (2 Tym. 3:14,15).
Henryk Hukisz
* „Rocznik Teologiczny 54/1-2, s229-244”