Thursday, April 26, 2012

Polski Nechusztan

Aby szybciej dojechać z Poznania do Zielonej Góry, należy skorzystać z ekspresówki S3. Jadąc kiedyś tą drogą, w rejonie Świebodzina nagle zobaczyłem ogromną postać w kształcie Chrystusa. Przyznam, że widziałem już fotografię tej ogromnej figury, lecz w realu napawa wielką odrazą dla kogoś, kto zna drugie przykazanie, aby nie czynić żadnej rzeźby ani żadnego wizerunku tego, co jest w górze na niebie i na dole na ziemi, ani tego, co jest w wodzie pod ziemią (Wj. 20:4). Dla mnie osobiście oglądanie samych zdjęć odbierałem z niesmakiem, a co mają powiedzieć ci, którzy tam mieszkają lub przejeżdżają w tej okolicy i są skazani na ten widok codziennie?
Pamiętam ten moment, że gdy zobaczyłem ten pomnik, przypomnaiłem sobie wydarzenie biblijne, jakie miało miejsce kiedyś w Izraelu. Stąd też wziął się tytuł tego rozważania.
Pamiętam pewną akcję organizowaną kiedyś w zborach, aby zamiast królowej –  uznawanej przez większość rodaków - ogłaszać Chrystusa Królem Polski. Wydawało by się, że to monumentalne dzieło lokalnych twórców, powinno być powitane z entuzjazmem wśród wierzących, którzy w tej akcji brali udział. Mam jednak wątpliwości co do tego, jak to mogłyby odbierać osoby wierzące z lokalnego zboru.
Przenieśmy się w odległe czasy, gdy w Judzie królem był Ezechiasz, który przeprowadził jedną z większych reform religijnych. W tym samym czasie Izrael dogorywał już pod nieustannymi atakami Salmanassara, króla asyryjskiego, a mieszkańcy tej części Ziemi Obiecanej, pogrążali się coraz bardziej w synkretyźmie religijnym. Samarytanie, gdyż tak zaczęto ich nazywać, czcili PANA, a jednocześnie służyli swoim bogom według zwyczaju narodów, spośród których ich uprowadzono. Do dziś postępują według swoich dawnych zwyczajów. Nie ma wśród nich bojaźni PANA i nie postępują według Jego ustaw i nakazów, według Prawa i przykazania, według tego, co PAN nakazał synom Jakuba, któremu nadał imię Izrael (2 Krl. 17:33,34). Pamiętajmy, że nie można było oddawać czci Bogu i obcym bóstwom równocześnie, gdyż było to dla Boga obrzydliwością.
Mieszkańcy Judy, państwa południowego, którzy znajdowali się pod rządami królów z domu Dawida, mieli więcej szczęścia i mogli częściej służyć jedynie Bogu, który dał im tę ziemię. O królu Ezechiaszu jest powiedziane, że „czynił to, co prawe w oczach PANA, tak samo jak czynił jego przodek, Dawid( 2 Krl 18:3). On nie tylko chciał powrócić do pobożności z czasów Dawida, lecz zrobił to praktycznie, jak czytamy w kronikach królewskich: „On to usunął wyżyny, połamał stele, ściął aszerę i roztrzaskał miedzianego węża, którego uczynił Mojżeszb, albowiem aż do tego czasu Izraelici palili mu kadzidło, a nazywali go Nechusztan” (w. 4). 
„Nechusztan” w języku oryginalnym znaczy „coś z brązu”, chociaż niektórzy bibliści doszukują się w tym wyrazie, znajdującym się jedynie w tym miejscu w Biblii, określenia złożonego z wyrazów „brąz” i „wąż”, co w pewnym sensie jest uzasadnione.
Dzięki prorokom występującym w tej części Ziemi Obiecanej, mieszkańcy Judy trzymali się bardziej Boga i Jego Prawa. Już wcześniej zdarzało się, że po odejściu od Boga, po wezwaniach proroków, aby oddawano cześć jedynie prawdziwemu Bogu, niszczone były święte gaje i ołtarze postawione dla obcych bogów. Wcześniejsze religijne reformacje nie zawsze dotyczyły całego życia, gdyż pozostawały jeszcze obce elementy pogańskiego pochodzenia. Lecz tym razem mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją.
Wąż miedziany był przedmiotem pochodzenia jak najbardziej biblijnego - powiedzielibyśmy dzisiaj. To przecież sam Bóg nakazał Mojżeszowi: „Sporządź sobie jadowitego węża i zawieś go na palu*. Każdy ukąszony, który na niego spojrzy, pozostanie przy życiu” (Lb. 21:8).  Mojżesz, będąc posłuszny Bogu, zrobił dokładnie tak, jak mu polecono i dzięki temu życie tysięcy Izraelitów, których pokąsały jadowite węże, zostało uratowane. Półtora tysiąca lat później, Pan Jezus mógł powiedzieć Nikodemowi: „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczyb, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (Jn 3:14,15). 
Ludzie mają wrodzoną skłonność do zachowywania pamiątek. Sam kiedyś zabierałem kamyki z miejsc, jakie miałem okazję odwiedzić. Nie widzę w tym nic złego, nie ma biblijnej podstawy, aby dopatrywać się w tym jakiegoś grzechu. Niedawno, odwiedzając znajomą mi osobę w jej mieszkaniu, zobaczyłem na ścianie oprawiony w ramkę kamień z dna strumienia, w którym ta osoba przyjęła chrzest. Moją uwagę zwróciła również umieszczona obok płyta CD nagraniem kazania, jakie kiedyś wygłosiłem na temat kamieni, jakie Bóg nakazał Jozuemu zabrać z dna Jordanu, gdy wchodzili do Ziemi Obiecanej. Jozue zbudował z nich pomnik w Gilgal, i miały one służyć następnym pokoleniom jako pamiątka. Wówczas Jozue „powiedział do Izraelitów: Gdy w przyszłości wasi potomkowie zapytają swoich ojców, co oznaczają te kamienie, wtedy pouczycie waszych synów: Izrael przeszedł przez ten oto Jordan suchą stopą, ponieważ PAN, wasz Bóg, osuszył przed wami wody Jordanu, dopóki nie przeszliście, tak jak uczynił PAN, wasz Bóg, z Morzem Sitowia, które osuszył przed nami, aż przeszliśmy. Aby wszystkie ludy ziemi poznały, że ręka PANA jest mocna, i abyście bali się PANA, waszego Boga, po wszystkie dni” (Joz. 4:21-24). Lecz nigdzie nie jest nakazane, aby tym kamieniom oddawać cześć.  
Pomniki są potrzebne dla następnych pokoleń, aby były świadectwem Bożego działania. Lecz głównym i jedynym celem jakiemu służą, jest oddanie chwały Bogu, a nie im samym. Chyba dobrze pamiętamy przynjamniej kilka przykładów z Biblii, gdy stawiano pomniki upamiętniające Boga. Jedno z takich wydarzeń zostało opisane przez Samuela, gdy Bóg pomógł im pokonać  Filistyńczyków. W tym historycznym zapisie czytamy: „Samuel zaś wziął jeden kamień i umieścił go między Mispą a Haszen. Nadał mu nazwę Eben-Haezerb i powiedział: Aż dotąd pomagał nam PAN” (1 Sm. 7:12).  
Dobrze jest mieć w pamięci wydarzenia, które wskazują na Boga, na Jego moc i zwycięstwo. Lecz źle dzieje się, gdy sam pomnik staje się przedmiotem, który zostaje otoczony czcią. Tak stało sie z wężem miedzianym, synowie Izraelscy czcili ten pomnik, spalając przed nim kadzidła.  Bóg dał Dziesięć Przykazań, aby je przestrzegano po wszystkie czasy. Warto jest w tym miejscu zacytować w całości drugie przykazanie, które brzmi tak: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego wizerunku tego, co jest w górze na niebie i na dole na ziemi, ani tego, co jest w wodzie pod ziemią. Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, gdyż Ja, PAN, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, karzącym synów do trzeciego i czwartego pokolenia za winy ojców, którzy Mnie nienawidzą” (Wj. 20:4,5). 
Niestety, ta treść jest nieznana wśród większości tzw. „chrześcijan” w naszym kraju, dlatego ludzie nie widzą przeszkody w oddawaniu czci pomnikom i przedmiotom, nawet jeśli są „biblijne”. Wyrzucając kiedyś to przykazanie z Dekalogu, wyrządzono ogromną krzywdę dla wiernych Kościoła Katolickiego. Ich nauczyciele oficjalnie tłumaczą, że treść tego przykazania jest ukryta w pierwszym, które zabrania mieć innych bogów. W wyjaśnieniu do tego przykazania mówi się: Pierwsze przykazanie zakazuje czci fałszywych bogów. Dla chrześcijanina oznacza to - wezwanie do niezachwianej wiary w prawdziwie wyzwalającego Boga i oddanie się Jemu. Fałszywymi i zniewalającymi nas bogami naszych czasów są: władza, dążenie do sukcesu i sławy, pieniądz.” (http://www.opoka.org.pl/)  To wyjaśnienie celowo nie wymienia niezliczonych pomników i figurek, jakie wypełniają budynki sakralne i pobocza wielu dróg? Jeśli ktoś uważa, że one służą jedynie pamięci, to w jakim celu ustawione są przed nimi ołtarzyki? Czyż nie po to, aby lud przed nimi klękał i oddawał im boską część!
Nie wolno zapominać o żywym Chrystusie, gdyż Apostoł Paweł napisał do wierzących – „Pamiętaj o Jezusie Chrystusie, potomku Dawida, który został wskrzeszony z martwych zgodnie z moją Ewangelią” (2 Tm. 2:8). Paweł, ani żaden inny apostoł, nie wspominał nic o oddawaniu czci przemiotom, które mogą mieć jakiś związek z wydarzeniami opisanymi w Bibili. Pamięć i cześć związana jest jedynie z osobą Chrystusa i Boga, a nie z pamiątkami o Nich
Jeśli ktoś nie ma żywego Chrystusa w swoim sercu, to Jego pomnik będzie jedynie bałwochwalczym przedmiotem czci. Człowiek, który ma Chrystusa w swoim sercu nigdy nie uklęknie przed nikim, ani niczym innym, gdyż tylko Jezus jest godzien, aby na Jego imię zgięło się każde kolano w niebiosach, na ziemi i pod ziemią i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca" (Flp. 2:10).
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.