Friday, April 6, 2012

Po osiemkroć błogosławiony

 W naszym paszporcie do Królestwa Niebios wymagane jest posiadanie ośmiu pieczątek potwierdzających zdobycie uprawnień do wszystkich błogosławieństw. Pan Jezus, ogłaszając na początku Swej działalności „Konstytucję Bożego Królestwa”, określił reguły wejścia do niego. „Albowiem powiadam wam: Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios” (Mat. 5:20). 

Polskich obywateli przebywających na terenie Stanów Zjednoczonych obowiązuje prawo tego państwa. Dlatego, aby legalnie wjechać do tego kraju, należy spełnić obowiązek posiadania odpowiedniej pieczęci w paszporcie. Bez niej, pozostaje się nielegalnym imigrantem. Wiem, że niektórzy tak robią, lecz sam fakt, że zdecydowali sie bezprawnie wjechać, nie usprawiedliwia tego czynu. Nie o tym jednak chcę teraz pisać, może innym razem.
Czy prawo łaski zwalnia kogokolwiek ze spełniania wymogów o jakich mówił Jezus Chrystus w Kazaniu na Górze? Aby nie było nieporozumienia, już na samym początku Jezus powiedział: „Nie mniemajcie, że przyszedłem rozwiązać zakon albo proroków; nie przyszedłem rozwiązać, lecz wypełnić. Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie” (Mat. 5:17,18).   Z pewnością zauważyliśmy, że ani niebo, ani ziemia jeszcze nie przeminęły, więc stąd wynika, że nadal nas obowiązuje Boże prawo, zwane Zakonem. Aby nie wywoływać niepotrzebnej dyskusji, oświadczam z całą stanowczością, że nasze zbawienie jest darem łaski Bożej, jak to zdecydowanie stwierdził apostoł Paweł - „nie z uczynków, aby się kto nie chlubił” (Efez. 2:9). Lecz, jak napisał dalej, zostaliśmy „stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili” (w. 10).
Nie ma większego błędu, jak twierdzenie, że Jezus wypełnił zakon za nas, i zwolnił nas z jego wymogów. Przecież wiemy dobrze, że Chrystus wzywał wszystkich: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mat. 11:28). I znów, aby ktoś nie pomyślał, że „ukojenie” polega na „nie czynieniu”, czytamy dalej w Chrystusowym zaproszeniu: „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie” (w. 29, 30). 
O tym jarzmie chciałbym teraz napisać nieco więcej. Uważam, że Chrystus wypełniał w Swoim życiu na ziemi wszystkie warunki błogosławieństw, o których mówił na początku tego kazania. Pamiętajmy, że On niczego nie nauczał, czego sam nie uczynił. Tak samo jak nie musiał przyjąć chrztu z rąk Jana Chrzciciela, nie musiał uczyć się posłuszeństwa, gdyż był jego wzorem. A jednak zrobił to, aby wskazać nam drogę. Autor listu do rozproszonych Żydów napisał o Chrystusie: „Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” (Hebr. 5:7-9).
Tak więc, Chrystus stał się dla nas wzorem postępowania, abyśmy naśladując Go, mogli mieć pewność, iż jesteśmy obywatelami Królestwa Bożego.  
Po pierwszebłogosławieni ubodzy w duchu.
Chrystus - „który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Filip. 2:6-8).
Ta postawa Chrytstusa mówi nam wprost – „I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie. Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze” (ww. 3,4).
Po drugiebłogosławieni, którzy się smucą.
Jezus udał się na Górę Oliwną, aby sie modlić. „Smętna jest dusza moja aż do śmierci; pozostańcie tu i czuwajcie ze mną” (Mat. 26:38).
Dzięki temu, że Jezus uległ całkowicie woli Ojca, otrzymaliśmy najlepszego Pocieszyciela – „Ale że wam to powiedziałem, smutek napełnił serce wasze. Lecz ja wam mówię prawdę: Lepiej dla was, żebym ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was” (Jan 16:6,7).
Po trzeciebłogosławieni cisi.
O Chrystusie mówił prorok Izajasz – „Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust” (Izaj. 53:7).
Chrystus milczał przed panem tego świata, w rezultacie otrzymaliśmy największe dziedzictwo, życie wieczne. Jezus uwielbił Ojca w szczególny sposób -  „uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie; jak mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których mu dałeś” (Jan 17:1,2).
Po czwarte - błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości.
Chrystus bardzo pragnął darować swoją sprawiedliwość tym, którzy uwierzą. To było celem Jego przyjścia – „Teraz dusza moja jest zatrwożona, i cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę” (Jan 12:27). 
Zakon wymaga sprawiedliwego postępowania, w Chrystusie staje się to możliwe – „myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek” (Gal. 2:16).
Po piąte - błogosławieni miłosierni.
W największej agoni, będąc umęczony do granicy wytrzymałości ludzkiej, Jezus wyrzekł: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią(Łuk. 23:34).
Piotr, który widział Jezusa umierającego na krzyżu, poznał prawdziwe oblicze miłości, dlatego pisał – „Nade wszystko miejcie gorliwą miłość jedni ku drugim, gdyż miłość zakrywa mnóstwo grzechów” (1 Ptr. 4:8).
Po szóste - błogosławieni czystego serca.
Gdy przyprowadzono grzesznicę do Jezusa, aby Go kusić, On rzekł: „Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz” (Jan 8:11).
Wielu z nas uczyniłoby to samo, co oskarżyciele tej niewiasty, lecz teraz nasze serca zosotały oczyszczone gdyż zostaliśmy – „obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego” (1 Kor. 6:11).
Po siódme - błogosławieni pokój czyniący.
Chrystus „z sobą pojednał wszystko, uczyniwszy pokój przez krew krzyża jego; przezeń, mówię, tak to, co jest na ziemi, jako i to, co jest na niebiesiech” (Kol. 1:20 [BG]).
Dziedzictwo pokoju z Bogiem otrzymaliśmy wszyscy – „Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej” (Rzym. 5:1,2).
Po ósme - błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie.
O Jezusie przepowiadali prorocy – „Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu jak ten, przed którym zakrywa się twarz, wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na Niego” (Izaj. 53:3).
Piotr wiedział, że ta starotestamentowa obietnica dotyczy nas, dlatego pisał do wierzących – „On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was” (1 Ptr. 2:24).
To wszystko mamy w Chrystusie, który przyszedł aby wypełnić wymagania zakonu, wprowadzając nas na Swoją drogę do Ojca, na której my również wypełniamy te same wymagania. Bez cudu narodzenia się na nowo, nie byłoby to możliwe. 

Dlatego jedynie Bogu należy się chwała, za możliwość spełniania dobrych uczynków, do których On nas przeznaczył.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.