Monday, March 9, 2020

Granice zdrowego rozsądku

Parę dni temu, pod koniec rozmowy telefonicznej z przyjacielem, usłyszałem głos jego żony, która zdążyła zawołać: Buziaczki dla Danusi. Rzuciłem coś w rodzaj - ostrożnie z buziakami ze względu na koronawirusa. Usłyszałem klasyczne dla pewnego środowiska ewangelicznych chrześcijan - Nas to nie dotyczy. Czyżby?

Czy rzeczywiście znajdujemy się pod jakąś szczególną osłoną? Tak, to prawda, że chroni nas krew Baranka, lecz przed grzechem i jego skutkami. Ale przed wirusem natury biologicznej? 

Paweł pisał do wierzących o walce z przeciwnościami, lecz wyraźnie określił ich rodzaj, że „ nie walczymy bowiem przeciw krwi i ciału, ale przeciw zwierzchności i władzom, przeciw władcom tego świata ciemności, przeciw duchowemu złu na wyżynach niebiańskich” (Efez. 6:12). Zadałem więc sobie pytanie, czy w obecnej sytuacji zagrożenia ze strony wirusa, mamy zapewnioną ochronę w postaci zbroi Bożej. Chrześcijanie w czasach apostolskich mieli wprost nakazane: „Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli stawić czoła zasadzkom diabła” (Efez. 6:11). Przecież ataki ze stromy Bożego przeciwnika są jak najbardziej realne. 

To było jakieś trzydzieści lat temu, gdy zacząłem tworzyć Duszpasterstwo Rodzin w naszym Kościele. Organizowałem wiele spotkań, seminariów i konferencji poświęconych służbie dla rodzin. Jedna z takich konferencji odbywała się w Puszczykowie koło Poznania. Wynająłem pomieszczenia w barakach położonych nas Wartą. Piękna okolica, spokój, cisza, wokoło sporo zieleni. Wprost wymarzone miejsce na społeczność ludzi wierzących, poszukujących nowych powołań do Bożej służby.

Wykłady prowadziło małżeństwo zaproszone specjalnie na tę okazję, które w Wielkiej Brytanii usługuje, pisze książki i pomaga innym w rozwijaniu tej, tak ważnej służby. Tłumaczenie powierzyłem jednemu z najlepszych, o ile nie najlepszemu tłumaczowi w tamtym czasie. Pierwszy wykład przebiegł spokojnie. W momencie, gdy zaczęła przemawiać żona wykładowcy, powstało jakieś dziwne zamieszanie. Tłumacz zastanawiał się co mówczyni chce przekazać, gdyż zaczęła gubić wątek. Jej mąż, siedzący koło mnie wyraził zdziwienie mówiąc, że jego żona nigdy nie miała problemów z wyrażaniem swoich myśli. Zrobiliśmy przerwę, aby znaleźć przyczynę tej niespotykanej dotychczas sytuacji. Wyszedłem za zewnątrz, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Wówczas zorientowałem się, że w drugiej części tego samego baraku odbywa się spotkanie wróżbitów i hipnotyzerów. Szybko wróciłem do środka, poprosiłem kilku pastorów i zaczęliśmy modlić się o Boża osłonę przed mocami ciemności. Zbudowaliśmy coś w rodzaju duchowej ściany, aby spokojnie dalej kontynuować nasz program.

W taką osłonę przed mocami demonicznymi wierzę z całego serca. Lecz czy można powoływać się na te same obietnice, aby Bóg chronił nas przed wirusem, na którego oddziaływanie narażamy się świadomie? Jestem przekonany, że Chrystus nie odmówi pomocy i łaski uzdrowienia, gdy opanuje nas jakaś choroba. Lecz czy ta pewność legitymuje nas do bezmyślnego wchodzenia w bezpośredni kontakt z zakażeniem wirusowym? 

W północno wschodniej Francji, na pograniczu z Niemcami, niedawno odbywała się chrześcijańska konferencja połączona z tygodniowym postem i modlitwą. Ze szczątkowych informacji, jakie do mnie dotarły wynika, że jakiś lekarz składał świadectwo o uzdrowieniu z koronawirusa. Po kilku dniach przeczytałem komunikat: Dyrektor Generalny ds. Zdrowia, Jerome Salomon, ogłosił we wtorek wieczorem siedem potwierdzonych przypadków koronawirusa - w tym rodzina 5 osób - uczestniczących w zgromadzeniu religijnym kilku tysięcy osób, które odbyło się 17-24 lutego w Chrześcijańskim Kościele Otwartych Drzwi w Bourtzwiller (net).

Interesuje mnie ta sytuacja tym bardziej, że dotyczy mojego przyjaciela i jego rodziny, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Zadaje sobie pytanie, czy ludzie wierzący muszą wyrzec się zdrowego rozsądku, aby pakować się w sytuacje niebezpieczne dla nich samych i dla zdrowia bliźnich? 

W podobnych sytuacjach, wierzę, że za sprawą Ducha Świętego, pojawia się w mojej pamięci fragment kuszenia Pana Jezusa. Ewangelista Mateusz opisał to zdarzenie dość dokładnie, abyśmy umieli wyciągnąć z niego właściwe wnioski. Czytamy tak: „Potem diabeł zabrał Go do świętego miasta, postawił na szczycie świątyni i powiedział: Jeśli jesteś Synem Boga, rzuć się w dół. Napisane jest bowiem: Aniołom swoim rozkaże i będą Cię nosić na rękach, abyś nie uderzył nogą o kamień. Jezus mu odpowiedział: Jest też napisane: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” (Mat. 4:5-7).

Obietnica Bożej ochrony jest pewna, jak każde inne Słowo wypowiedziane ustami Boga. Lecz czy to znaczy, że możemy świadomie skakać z dachów, aby demonstrować Bożą moc? Z pewnością słyszeliśmy o szaleńcach w Stanach Zjednoczonych, tzw. „snake catchers”, którzy powołują się na słowa Pana Jezusa, że „węże będą brać do rąk, a jeśliby wypili coś zatrutego, nie zaszkodzi im” (Mar. 16:18). Słyszałem ostatnio, że jakiś szaleniec chciał się popisać i łapiąc jadowitego grzechotnika, wkrótce dokończył żywota w strasznych męczarniach.

Pan Jezus, nasz najlepszy Nauczyciel zakończył swoją wspaniałą mowę wezwaniem: „Każdy więc, kto słucha tych Moich słów i wprowadza je w czyn, podobny jest do człowieka rozsądnego, który zbudował swój dom na skale” (Mat. 7:24). Mamy więc być rozsądni, mądrzy w wykonywaniu Jego poleceń. Apostoł Paweł napisał o sobie, że „zgodnie z udzieloną mi łaską Boga niczym umiejętny architekt położyłem fundament” (1 Kor. 3:10). Kiedyś, gdy staniemy przed Bożą stolicą, zostaniemy rozliczeni z każdego słowa, myśli, zamiaru i czynu. Z każdego dzieła, jakie zbudowaliśmy na fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus. Dlatego Paweł, jako mądry budowniczy, czy też jako „umiejętny architekt”, nakłania nas do używania jedynie trwałych materiałów, które są godne Chrystusa. Nikt, będąc rozsądnym naśladowcą Chrystusa, nie będzie skakał z dachu wieżowca, ani nie będzie bezmyślnie narażał swego ciała na choroby i na śmierć. Paweł pisze wprost, zadając retoryczne pytanie: „Czy nie wiecie, że wasze ciało jest świątynią obecnego w was Ducha Świętego, którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor. 6:19)

Na zakończenie chcę odwołać się do mądrości innego męża Bożego, którego uważa się za najmądrzejszego wśród ludzi. Salomon dzieli się z czytelnikami Biblii spostrzeżeniami, jakich nabył w czasie swego życia. W Księdze Przysłów można znaleźć wiele wspaniałych porad. Chcę przywołać jedną z nich - „Gdy roztropny widzi zło, kryje się, bezmyślni idą dalej i ponoszą karę” (Prz. Sal. 27:12).

Obyśmy umieli postąpić właściwie w obliczu złego wirusa, na którego jak na razie nie ma lekarstwa. Wierzę w moc modlitwy, gdy zwracamy się do Naszego Pana o pomoc. Lecz nie jestem pewien, czy znajdziemy słowa modlitwy o uzdrowienie z głupoty?

Henryk Hukisz

4 comments:

  1. "Żmija,która na Malcie ukąsiła Pawła zdechła,a Paweł żył.Jeżeli nasz Pan zechce,to i buziak z koronowirusem nie zaszkodzi...Jesteś nauczycielem i tego nie wiesz szanowny Pastorze ? (:•

    ReplyDelete
    Replies
    1. Salomon radzi być raczej roztropnym, niż bezmyślnym. Apostoł Piotr z pewnością znał przysłowia tego mędrca, dlatego napisał, że pewnym ludziom "przydarzyło się to, o czym słusznie mówi przysłowie" (2 Ptr. 2:22). Ja odwołuje się do przysłowia o roztropności nie wchodzenia świadomie w niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem. Piotr jest bardziej dosadny.

      Delete
    2. Melanchtonie, Paweł nie znalazł się w pobliżu tego węża z własnej woli, lekceważąc niebezpieczeństwo. Masz prawo sam ryzykować, ale pomyśl o tych, którzy z powodu takiej postawy mogą być narażeni na przymusową kwarantannę czy inne dolegliwości, nawet jeżeli wirusa nie złapią lub im nie zaszkodzi. Serdecznie pozdrawiam Grażyna Wyżlic-Czerwińska

      Delete
  2. Droga Pani/Siostro-dlaczego piszesz o sprawach oczywistych ? Nie posądzam ap.Pawła o przynależność do zielonoświątkowej sekty poskramiaczy węży.Co do buziaków-z kontekstu wpisu pastora wynika,że chodzi o "buziaki dla Danusi".Wyglada na to,że autor wpisu działa tak zdroworozsądkowo,że szczędzi ich Danusi.Jednak na nic te zabiegi,gdyż :"Według chińskich uczonych cząstki wirusa z mikrocząstkami z wydzielin z naszego organizmu, na przykład śliną, utrzymują się w powietrzu 30 minut. Rozmowa z osobą zarażoną jest bezpieczna, kiedy odległość między rozmówcami wynosi 4.5 metra."Pozdrawiam serdecznie,Melanchton.

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.