Friday, January 29, 2021

Projekt "Hagar"

Kiedy po kilkunastu latach wróciłem do kraju, zauważyłem wzbogacenie ojczystego języka neosemantyzmami, na przykład: „narracja przestrzeni projektu”, zamiast po prostu - „mówić o zamiarze działania, jakie mają doprowadzić do zamierzonego z góry celu”. Przyznam, że przy redagowaniu tytułu tego rozważania uległem temu trendowi.

Dawno temu Bóg postanowił wybrać Abrahama do szczególnego zadania w globalnym planie odkupienia ludzkości z przekleństwa grzechu. Apostoł Paweł napisał, że Bóg „pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Jednym z etapów tego planu było wybranie jednego narodu, który został obdarowany nadzieją i obietnicą posłania Zbawiciela, który ten plan doskonale wypełni. Abraham miał stać się protoplastą tego narodu. Był jednak jeden problem, Abraham i Jego żona Sara byli niepłodni, lecz pomimo tego Bóg zapewniał, że „jeżeli ktoś zdoła policzyć proch ziemi, to również twoje potomstwo będzie policzone” (Rodz. 13:16). 

Wtedy w głowie Sary zrodził się projekt, jak temu zaradzić. Wprawdzie gdy Abraham usłyszał Bożą obietnicę, że stanie się ojcem wielu narodów, to „uwierzył Panu, i policzono mu to za sprawiedliwość” (Rodz. 15:6). Sara jednak nie dała za wygraną, postanowiła za wszelką cenę zrealizować swój projekt i „zwróciła się do Abrama: Oto PAN uczynił mnie bezpłodną. Idź, proszę, do mojej służącej, może ona da mi potomstwo” (Rodz. 16:2). Nawet Abraham miał słabe momenty w swoim życiu, gdyż „usłuchał głosu Saraj”. Jednak zrodzony zgodnie z tym projektem Izmael nie był Bożym elementem planu zbawienia. Stał się jedynie źródłem wielu konfliktów o charakterze międzynarodowym. Potomek Abrahama, którego przewidział Bóg, miał być owocem wiary, a nie ciała, dlatego Bóg poczekał, aż Abraham nie będzie już zdolny nikogo spłodzić z siebie samego. Później apostoł Paweł tak napisze o Abrahamie, że „wbrew nadziei, z powodu nadziei uwierzył, że zostanie ojcem wielu narodów, zgodnie z tym, co powiedziano: Takie będzie twoje potomstwo” (Rzym. 4:18). Projekt „Hagar” nie wypalił, gdyż był zrodzony z ciała, a nie z Boga.

Podobnie stało się w czasie, gdy król Dawid „zamieszkał w swoim domu, powiedział do proroka Natana: Oto ja mieszkam w domu cedrowym, natomiast Arka Przymierza PANA pod zasłonami” (1 Kron. 17:1) i zamierzał zbudować Panu świątynię. Wówczas jego osobisty prorok Natan powiedział: „Zrób wszystko, co masz w sercu, ponieważ Bóg jest z tobą” (w. 2). Bóg miał jednak inny plan i jeszcze tej samej nocy rzekł do proroka: „Idź i powiedz Memu słudze, Dawidowi: Tak mówi PAN: To nie ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie” (w. 4). Budowniczym świątyni miał być Salomon, syn Dawida, taka była wola Boga i tak się stało, gdyż zawsze dzieje się to, co Bóg postanawia. Często jednak ludzie, w tym przypadku prorocy, których zadaniem jest mówić to, co Bóg wkłada w ich usta, wolą mówić o własnych pomysłach, projektach czy też o odczuciach.

Tak działo się w przypadku apostoła Pawła, gdy wracał z ostatniej podróży misyjnej do Jerozolimy. Duch Święty powiedział mu, że tam czekają go „więzy i utrapienie” (Dz.Ap. 20:22), o czym pisałem w poprzednim rozważaniu. To jednak znaleźli się prorocy i interpretatorzy proroctw, którzy postanowili Pawła odprowadzić od Bożego celu. Całe szczęście, że Paweł nie uległ tym sugestiom. Czym kierowali się ci „słudzy Słowa”? Z pewnością nie było to prowadzenie Ducha Świętego. Niech odpowiedzią będą inne przykłady, o jakich czytamy w Biblii. Łukasz, ten sam, który wpierw razem z miejscowymi braćmi błagał Pawła, aby przerwał podróż do Jerozolimy, teraz mówi: „Niech się dzieje wola Pana! Potem przygotowaliśmy się do podróży i wyruszyliśmy do Jerozolimy” (Dz.Ap. 21:14).

W Ewangelii Mateusza czytamy o bardzo ważnym wydarzeniu, gdy Piotr zapytany przez Chrystusa: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mat. 16:15), odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (w. 16). Wiemy, że po tej wypowiedzi Pan Jezus zostawił nam jedną z najważniejszych obietnic odnośnie do Kościoła - „Zbuduję Mój Kościół, a potęga śmierci go nie zwycięży” (w. 18). Można powiedzieć o tej sytuacji, iż była to jedna z fundamentalnych wypowiedzi Chrystusa. W tym samym momencie Piotr, właśnie ten sam, z którego ust padło tak ważne wyznanie o Chrystusie, teraz sprzeciwił się zapowiedzi Jezusa o śmierci mówiąc: „Bóg jest Ci życzliwy, Panie, nigdy to Ciebie nie spotka!” (Mat. 16:22). Aż trudno jest zrozumieć Piotra, dlaczego mógł coś takiego powiedzieć, chociaż w pierwszym momencie wydaje się, że wypowiedział słowa świadczące o trosce o bezpieczeństwo i dobro Chrystusa. Zamiast pochwały ze strony Chrystusa, usłyszał: „Odejdź za Mnie, szatanie!” (Mat. 16:23 [N.P.]).

Pan Jezus od razu wyjaśnił Piotrowi, dlaczego Jego wypowiedź była tak szorstka. W sytuacjach, gdy chodzi o nasze zbawienie, nie ma rzeczy błahych. Chrystus znał prawdziwe podłoże tej sytuacji, gdyż chodziło o wypełnienie odwiecznego planu jaki Bóg uczynił jeszcze w ogrodzie Eden. Wówczas to Bóg zapowiedział nadejście „Potomka niewiasty” mówiąc: „Ustanawiam nieprzyjaźń między tobą a niewiastą i między twoim potomstwem a jej potomstwem. Ono zmiażdży twoją głowę, a ty zranisz je w piętę” (Rodz. 3:15). Pan Jezus wyjaśnił jednoznacznie kto stoi za przeszkodami w zrealizowaniu tego Bożego planu. Przeciwnik Bożej łaski stara się chronić swoją głowę przed zmiażdżeniem, dlatego w Kościele „przybiera postać anioła światłości” (2 Kor. 11:14) albo „jak lew ryczący krąży i szuka, kogo pożreć” (1 Ptr. 5:8).

Celem diabła jest zwodzić „falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (Efez. 4:14). Dlatego Paweł pisze dalej w tym samym liście - „Przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście mogli stawić czoła zasadzkom diabła” (Efez. 6:11). Jedyna przestrzeń naszego życia, w jakiej diabeł ma możliwość zwodzić i podsuwać swoje projekty, to nasze ciało. Przemiana w nieskazitelność dopiero nastanie, teraz jednak, jak pisze Paweł - „Wiem przecież, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro, bo chociaż pragnienie dobra znajduje się we mnie, to wykonania brak” (Rzym. 7:18). Apostoł kontynuuje tę myśl dalej - „Cieszę się bowiem prawem Boga jako człowiek wewnętrzny, ale w moich członkach dostrzegam inne prawo, które walczy z prawem mojego umysłu i bierze mnie w niewolę prawa grzechu, które mieszka w moich członkach” (w. 22). Dlatego Paweł wielokrotnie pisał w swoich listach, abyśmy dbali o człowieka wewnętrznego, stworzonego w narodzeniu na nowo. Paweł radzi: „Pozwólcie natomiast, aby się odnowił duch waszego myślenia i obleczcie się w nowego człowieka, który został stworzony na obraz Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Efez. 4:23,24). Pan Jezus zwrócił uwagę Piotrowi po tej niefortunnej wypowiedzi - „Jesteś Mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (Mat. 16:23). Wyrażenie „myślisz o tym” w oryginale słowo „φρονεις” [froneis] znaczy „skierować swoje uczucia”, „myśleć z troską”. Paweł używa tego wyrazu w poleceniu „to samo myślcie, mając tę samą miłość, zjednoczeni i jednomyślni” (Fil. 2:2), gdy zaleca wzorować się na Chrystusie.

Apostoł Paweł nie mógł pisać do wielu wierzących w Pana Jezusa „jak do ludzi Ducha, lecz jak do ludzi cielesnych” (1 Kor. 3:1). Dlaczego? „Ponieważ nadal jesteście ludźmi cielesnymi. Dopóki przecież zazdrość i niezgoda są między wami, czyż nie jesteście ludźmi cielesnymi i czy nie postępujecie w sposób czysto ludzki?” (w. 2). Apostoł pisał o sobie, że gdy Bóg wybrał go już w łonie matki, aby „objawić swego Syna we mnie, abym go głosił między poganami, natychmiast, nie radziłem się ciała i krwi” (Gal. 1:16 [N.P.]). Ciało jest zawsze złym doradcą, szczególnie gdy uczestniczymy w sprawach Bożych.

W historii mojej służby przez wiele lat niejednokrotnie spotykałem się z różnymi przepowiedniami w postaci proroczych wypowiedzi, że Pan mówi, iż posyła przebudzenie a jako znak, prorocy potwierdzali to wizjami ognia lub innych zjawisk. Gdy byłem jeszcze w Stanach Zjednoczonych, w publicznej telewizji oglądałem reportaż o wizycie w Polsce znanego tam ewangelisty telewizyjnego Larry Lee, który zbierał fundusz na budowę kościoła, zapowiadając początek dużego przebudzenia w naszym kraju. Poza sporym funduszem i jedną wizytą, aby zrobić kilka zdjęć, nic większego się nie stało.  

Pomyślmy, co by się stało, gdyby apostoł Paweł uległ proroczemu ostrzeżeniu i nie udał się do Jerozolimy? Jedno jest pewne - nie mielibyśmy dziś w naszych Bibliach takich listów, jak Efezjan, Kolosan, Filipian, Listów do Tymoteusza. Jak dobrze, że Paweł świadomy tego, co go czeka w Jerozolimie, był posłuszny prowadzeniu Ducha Świętego, pomimo że prowadził go wprost w paszczę lwa. Dzięki temu ewangelia była zwiastowana w Rzymie na dworze cesarza.

Myślę, że istnieje wiele podobnych zdarzeń, gdy prorocy kierują się przeróżnymi projektami, lecz nie mającymi nic wspólnego z wolą Bożą. Tak dzieje się zawsze, gdy doradcą jest cielesność, wówczas realizuje się ludzkie projekty, a nie wolę Bożą. Pomimo wielkiego nagłaśniania, konferencji i wielkich akcji, wiele takich projektów przepada. I dobrze, bo jedynie to, co zgodne z Bożym planem pozostaje i w tym Bóg jest uwielbiony.

Henryk Hukisz

Tuesday, January 26, 2021

Duchowa kolizja

Z reguły każda kolizja kończy się stratą. Jeśli dwa pojazdy znajdą się w tym samym miejscu a nie zachowują tych samych zasad, to musi dojść do kolizji. Tak się dzieje w świecie fizycznym. Czy jest możliwe, aby doszło do kolizji w świecie duchowym? Mam na uwadze doświadczenia w przeżywaniu wartości duchowych.

Normalnie powinno być tak, że siłą sprawczą w naszym duchowym życiu jest Duch Święty, który został dany wierzącym już na samym początku ery Kościoła. Pan Jezus zapowiedział, że „Orędownik zaś, Duch Święty, którego Ojciec pośle w Moim imieniu, On nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój wam zostawiam, Mój pokój wam daję” (Jan 14: 26). Dlatego apostoł Paweł, wprowadzając wierzących w tajniki życia duchowego, wyjaśniał na czym polega zwycięskie życie w Duchu. Jego rada jest bardzo praktyczna: „Polecam więc: Postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała” (Gal. 5:16). Dalej wyjaśnia reguły oddziaływania sił duchowych na nasze życie - „Ciało bowiem pożąda na przekór duchowi, duch natomiast przeciwko ciału. A tak są sobie przeciwne, że czynicie to, czego nie chcecie” (w. 17). Paweł kończy tę sekwencję uwagą na temat harmonii panującej w naszym życiu, jeśli okazujemy posłuszeństwo prowadzeniu Ducha. Pan Jezus nazwał to pokojem, natomiast Paweł stwierdza, że „jeśli żyjemy według Ducha, według Ducha też postępujmy” (w. 25).

Po tym wstępie chcę przejść do szczególnych doznań duchowych, jakie towarzyszą naszej służbie w Bożym Królestwie. Jak wiadomo, nasz udział w Kościele Jezusa Chrystusa nie polega jedynie na odbieraniu błogosławieństw płynących ze źródła łaski zbawienia. Apostoł Paweł maluje obraz Kościoła, który podobnie jak ciało "ma wiele członków, a wszystkie członki, chociaż jest ich wiele, są jednym ciałem” (1 Kor. 12:12). Tak więc każdy członek Kościoła ma wyznaczone zadanie, którego realizację umożliwia odpowiedni dar łaski, aby to, co robimy, nie było z nas, lecz dokonane przez Pana, dla Jego chwały. Jedynie Duch Święty może zapewnić właściwą jakość wszystkiemu, co robimy w ramach naszej służby w Bożym Królestwie.

Apostoł Paweł pisze, że „w każdym jednak Duch objawia się dla wspólnego dobra” (1 Kor. 12:7). Dzieje się tak tylko dlatego, że „wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu z osobna tak, jak chce” (w. 11). Autor Księgi Dziejów Apostolskich opisał działanie Ducha Świętego po tym, jak pierwsi uczniowie zostali napełnieni Jego mocą i składali świadectwo o zmartwychwstałym Jezusie. Znajdujemy tam wiele wspaniałych informacji, jak na przykład: „A Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i trwał w bojaźni Pana, i rozrastał dzięki zachęcie Ducha Świętego” (Dz.Ap. 9:31). Jednak w tamtym czasie nieraz dochodziło do duchowych kolizji w służbie apostolskiej. Chcę zwrócić uwagę na dwa takie wydarzenia opisane przez Łukasza w tej Księdze.

Kiedy apostoł Paweł w towarzystwie kilku współpracowników i Łukasza właśnie, kończył ostatnią podróż misyjną, postanowił udzielić duchowych porad odnośnie do prowadzenia pracy na Bożej niwie. Rozdziały 20 i 21 Księgi Dziejów Apostolskich są opisem dość pośpiesznej podróży Pawła. Czytamy tam, że „Paweł postanowił ominąć Efez, aby nie tracić czasu w Azji. Śpieszył się bowiem, aby, jeśli to możliwe, być na dzień Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie” (Dz.Ap. 20:16). W Milecie spotkał się ze starszymi zboru efeskiego, aby ostrzec ich przed problemami, jakie powstaną wewnątrz tej społeczności. Pawła z tym zborem łączyła osobista więź, dlatego dzielił się z jego liderami tym, co wewnętrznie przeżywał, mówiąc: „Nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście” (Dz.Ap. 20:22).

Z innych listów apostoła Pawła wiemy, że jego życie i służba nie były pasmem sukcesów i dobrego samopoczucia. Pisał o tym w 2 Liście do Koryntian, że przechodził „przez trudy, daleko bardziej przez więzienia, ponad jakąkolwiek miarę przez chłosty, przez wielokrotne niebezpieczeństwo śmierci” (2 Kor. 11:23). Dalej zamieszcza długą listę przejść, w których, jak to określił w osobistym Liście do Tymoteusza - „Pan jednak stanął przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełniło się głoszenie Ewangelii i wszystkie narody ją usłyszały. Zostałem też wyrwany z paszczy lwa” (2 Tym. 4:17). Często, gdy czytam o życiu jakie Pan zgotował Swemu wiernemu słudze, jakim z pewnością był apostoł Paweł, zastanawiam się skąd biorą przykład kaznodzieje, którzy głoszą tzw. ewangelię sukcesu, zapewniając swoich słuchaczy, że życie z Jezusem jest usłane różami bez kolców.

Apostoł Paweł z pewnością znał głos Pana i wiedział na czym polega prowadzenie Ducha Świętego. Jeśli chciał się czymś pochwalić, pisząc o sobie - „mówię jak szalony” (2 Kor. 11:23) dodawał, „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2 Kor. 12:9). Dlatego to, co czekało go w Jerozolimie, do której tak bardzo się śpieszył, odbierał jako błogosławieństwo.

Spotkały go jednak duchowe kolizje nie ze strony wrogów ewangelii, lecz pośród braci, którym służył. Gdy okręt zatrzymał się w Tyrze, aby rozładować towar, Paweł z towarzyszącymi osobami odszukali „uczniów i pozostaliśmy u nich siedem dni”. Zaskakuje mnie informacja o duchowym pocieszeniu, jakim ci uczniowie obdarowali Pawła, będąc „pod wpływem Ducha mówili oni Pawłowi, żeby nie szedł do Jerozolimy” (Dz.Ap. 21:4). Duch Święty zapewniał Pawła o tym, co go czeka w Jerozolimie. Jaki więc Duch teraz zakazywał kontynuowanie tej podróży? Z pewnością nie był to Duch Święty, ponieważ nie może samemu sobie przeczyć. Wytłumaczenie jest tylko jedno - w błędzie byli uczniowie, którzy powoływali się na Ducha. Łukasz, który widział w jaki sposób tę informację przekazano napisał, że byli „pod wpływem Ducha”. W oryginale użyte jest tu słowo „ελεγον” [elegon], co znaczy wypowiedzieć. Prawdopodobnie ci uczniowie wypowiedzieli te słowa tak, jak zwykle czynią to prorocy, powołując się na Ducha. Myślę, że Paweł miał dar „rozpoznawania duchów” (1 Kor. 12:10), dzięki czemu mógł rozpoznać, że słowa, które wypowiedzieli nie są od Ducha Świętego, dlatego ich nie przyjął.

W końcu podróży okręt dopłynął do Ptolemaidy, skąd Paweł z towarzyszącymi osobami udał się do Cezarei, aby dalej iść do Jerozolimy. W Cezarei mieszkał jeden z siedmiu diakonów wyznaczonych do opiekowania się wdowami (Dz.Ap. 6:5). Później Pan posyłał Filipa do głoszenia ewangelii w innych miejscach. Cztery jego córki, chociaż miały dar prorokowania, zachowały milczenie gdyż Duch nie dał im słowa proroczego odnośnie Pawła. Natomiast inny prorok, Agabos z Judei przyszedł i pod wpływem Ducha Świętego pokazał co czeka Pawła w Jerozolimie. Wierzę, że słowa: „To mówi Duch Święty” są prawdziwe, ponieważ przekazał prawdziwą informację, że Paweł zostanie związany i wydany poganom, co w rzeczywistości się stało. Natomiast niewłaściwa była interpretacja tego przekazu przez braci. Łukasz napisał, że „razem z miejscowymi braćmi prosiliśmy Pawła, aby nie szedł do Jeruzalem” (Dz.Ap. 21:12). Oni nie tylko prosili, lecz wprost „błagali, wzywali, pocieszali, napominali”, gdyż takie jest znaczenie słowa „παρεκαλουμεν” [parekaloumen]. Paweł jednak nie uległ pokusie sprzeciwienia się Duchowi Świętemu, zapewniając słowami: „przecież jestem gotów nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jeruzalem dla imienia Pana, Jezusa” (w. 13) i wyszedł z tej kolizji zwycięsko, ponieważ znał głos Ducha Świętego.

Kolizja ma miejsce wówczas, gdy działają dwie siły z przeciwnych kierunków. Czy w obu opisanych sytuacjach przeciwne działanie miało swe źródło w mocy demonicznej, która z reguły sprzeciwia się Duchowi Świętemu? Myślę, że niekoniecznie. Podobnie dzieje się współcześnie. Często ludzie są świadkami wypowiedzi proroków, którzy nieraz podpierają się słowami: „Tak mówi Bóg, lub Duch Święty”, lecz ich przekazy nie mają nic wspólnego z wolą Bożą. Są to najczęściej wypowiedzi wywodzące się z dobrych chęci, nieraz z potajemnie uzyskanej wiedzy o jakiejś osobie lub sytuacji albo z własnego przekonania, że mają objawienie od Boga.

W pewnych środowiskach ewangelicznych wprowadza się do obiegu wypowiedzi proroków na wzór Starego Testamentu. Inni natomiast chcą naśladować to, co dzieje się w innych krajach, jak na przykład w Stanach Zjednoczonych lub za wschodnią granicą. W pierwszym przypadku - obserwowałem to zjawisko osobiście - przyjmuje się zasadę, że jeśli kaznodzieja nie wyprorokuje jaką ktoś ma podjąć decyzję odnośnie pracy, zamieszkania lub innych życiowych spraw, to jest złym kaznodzieją i musi szukać sobie innego zajęcia. Natomiast za wschodnią granicą praktykuje się prorokowanie w formie świadczenia usług. Prawdomówni prorocy, w powszechnej opinii, są popularni i ich adresy znajdują się w nieoficjalnym obiegu. Osoby poszukujące odpowiedzi, przykładowo na temat - z kim się ożenić albo jaką podjąć decyzję w kwestii spornej z innymi osobami, udają się po poradę do tych proroków, zostawiając nieraz drobną ofiarę za przysługę.

W następnym wpisie będę chciał odnieść się do pytania, skąd pochodzą inspiracje proroctw, które są w sprzeczności z tym, jak Duch Święty prowadzi zgodnie z wolą Ojca. Pan Jezus zapowiadając nastanie czasu działania Ducha Świętego w Kościele, powiedział: „Kiedy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Nie będzie bowiem mówił od siebie, ale będzie mówił, co usłyszy, i objawi wam to, co ma nastąpić. On Mnie uwielbi, bo z Mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest Moje. Dlatego powiedziałem, że z Mojego weźmie i wam objawi” (Jan 16:13-15).

Zauważmy, że nawet Duch Święty nie będzie mówił od siebie samego, lecz to, co ma się stać.

Henryk Hukisz

Wednesday, January 20, 2021

Głos proroka

Pozostaję przy temacie Słowa Bożego w Kościele, gdyż jest to właściwe miejsce dla manifestowania podstawowych jego walorów. Zasadniczą misją Kościoła jest zwiastowanie Słowa Boga w mocy Ducha Świętego. Apostoł Paweł podkreślał tę prawdę w swoich listach do kościołów pierwszego wieku i wierzę mocno, że prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa nadal zachowuje wierność Słowu Bożemu.

Zwiastowanie Słowa Bożego nie jest czynnością zwyczajną jaką może wykonywać każdy, kto potrafi przemawiać, gdyż mówienie w imieniu Boga możliwe jest jedynie dla tych, którzy są z Nim pojednani. Każdy inny człowiek może wprawdzie mówić, lecz wypowiedziane słowa nie będą posiadać Bożego autorytetu. Apostoł Piotr pisze o tym w swoim liście do wierzących ówczesnego świata. Zachęca on do posługiwania jedni drugim takim darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze różnorodnej łaski Boga” (1 Ptr. 4:10). Jest wiele darów łaski, jakimi Duch Święty obdarowuje tych, którzy uwierzyli i pragną służyć Bogu. Tę kwestię wyjaśnia apostoł Paweł pisząc, że „wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu z osobna tak, jak chce” (1 Kor. 12:11). Widzimy więc, że wszelkie dary łaski działają tak, jak tego chce Duch Święty. Wracając do zwiastowania Słów Boga, Piotr mówi, że „jeśli ktoś przemawia, niech to będą jakby Słowa Boga, jeśli ktoś służy, niech to czyni mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa” (1 Ptr. 4:11). Pamiętajmy o tym, że Bóg nie odda nikomu chwały, jaka należy się tylko Jemu.

Zwiastowanie Słowa Bożego jest niczym innym jak ogłaszaniem Bożego planu zbawienia w Jezusie Chrystusie, Jego Synu. Dlatego Piotr przypomina w swoim liście, że zadaniem Kościoła jest ogłaszać „moc i przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa nie dlatego, że ulegliśmy sprytnie wymyślonym mitom, lecz dlatego, że staliśmy się naocznymi świadkami Jego wielkości” (2 Ptr. 1:16). Jedynie naoczni świadkowie, osoby, które weszły w osobistą relację z Bogiem Ojcem, mogą złożyć takie świadectwo. Tylko te osoby posiadają „silnie potwierdzone prorockie słowo” (w. 19), które tak jak „wszelkie proroctwo Pisma nie może być dowolnie wykładane” (w. 20), ponieważ „nie z woli człowieka bowiem zostało niegdyś dane proroctwo, ale przepowiadali je natchnieni przez Ducha Świętego, posłani przez Boga ludzie” (w. 21).

Kim byli prorocy w czasach biblijnych? Chciałbym odpowiedzieć na to pytanie w formie nie akademickiego referatu, lecz zrozumiale dla każdego czytelnika.

Prorocy i prorokowanie jest zjawiskiem jak najbardziej biblijnym. Występuje w Biblii ponad trzysta razy (S.T.) i około sto siedemdziesiąt (N.T.), więc jest zjawiskiem jak najbardziej ważnym i godnym uważnego rozważenia. Piszę o tym dlatego, że szczególnie w naszych czasach pojawiło się sporo pojęć i praktyk niemających nic wspólnego z Bożym zamierzeniem, jakie zostało przypisane temu zjawisku. Istnieją dwa skrajne podejścia - jedni całkowicie odrzucają proroków i prorokowanie we współczesnym nam Kościele, inni natomiast starają się przywrócić ten dar w celu duchowego ożywienia wśród chrześcijan. Natomiast osobiście uważam, iż powinniśmy rozważnie podejść do tej kwestii i przywrócić prorokom biblijne znaczenie posługiwania w Kościele. Słowa apostoła Pawła skierowane do wierzących w Tesalonikach „Ducha nie gaście, proroctw nie lekceważcie” (1 Tes. 5:19,20) nie są zaleceniem, aby nie poddawać krytyce zjawisk, jakie występują w zborach, lecz aby „wszystko badać i co dobre, to zachowywać”.

Pierwszy raz spotykamy się z prorokiem nie w księgach dużych i małych proroków, lecz w historii Abrahama. Gdy ten Boży mąż przybył do krainy Negeb i przebywał w Gerarze, w trosce o swoją piękną żonę Sarę, mówił o niej, że jest jego siostrą. W tym czasie król Geraru, upodobał ją sobie i chciał ją pojąć za żonę. Bóg interweniował w tej sprawie i ostrzegł króla, ujawniając prawdę, że Sara jest żona Abrahama, który „jest prorokiem” (Rodz. 20:7). Hebrajskie słowo נביא [nabi] znaczy „prorok”, „człowiek będący pod inspiracją drugiej osoby”. Trudno jest stworzyć pełną definicję na podstawie tego przykładu, lecz gdy skorzystamy z drugiego użycia tego słowa w hebrajskim tekście Tory, to zobaczymy pełniejszy obraz proroka.

Mojżesz został powołany do wyjątkowego zadania, miał wyprowadzić naród Boży z Egiptu spod panowania potężnego faraona. Wysyłając Mojżesza, Bóg powiedział: „Przekaż faraonowi, królowi egipskiemu, wszystko to, co Ja ci mówię” (Wyj. 6:29). Tak więc Mojżesz miał stać się ustami Boga wobec faraona, miał przekazywać nie własne słowa, lecz dokładnie to, co mówi Bóg, czyli Jego Słowa. Mojżesz jednak wymawiał się, gdyż miał „kłopoty z mówieniem” (w. 30). W tej sytuacji Pan powiedział: „ustanawiam cię jakby Bogiem dla faraona, a Aaron, twój brat, będzie twoim prorokiem” (Wyj. 7:1). Aaron nie był prorokiem Boga, przynajmniej w tej sytuacji, lecz był „ustami Mojżesza”. Możemy więc dokładniej określić rolę proroka, który przemawia nie w swoim imieniu, lecz drugiej osoby. Nieco szerzej ta kwestia została przedstawiona wcześniej, gdy Mojżesz tłumaczył swoją niedyspozycję jako mówca - „Przemówisz do niego i włożysz słowa w jego usta, a Ja będę przy twoich ustach i przy jego ustach i pouczę was, co macie robić. On będzie mówił do ludu zamiast ciebie, on będzie twoimi ustami, a ty będziesz dla niego jakby Bogiem” (Wyj. 4:15,16). Myślę, że możemy to wyjaśnienie przyjąć jako pełniejszą definicję, kim jest prorok.

Taką rolę pełniło wielu proroków w czasach Starego Testamentu. Byli to słudzy, którzy wierność słowu jakie przekazywali, niejednokrotnie przypłacali swoim życiem. Często w opisach służby proroków występuje zwrot: „Tak mówi Pan!”, dla podkreślenia, że źródłem wypowiadanych słów jest Bóg, a nie prorok. Często jednak spotykamy w Biblii fałszywych mówców, którzy zwiastowali słowa zgodne z oczekiwaniami przywódców, a nie to, co Bóg chciał powiedzieć.

Przejdźmy jednak do Nowego Testamentu, gdyż bardziej powinno nas interesować to, jaką rolę spełniają prorocy w Kościele Jezusa Chrystusa. Nie jestem w stanie w tym jednym rozważaniu przedstawić całej prawdy o służbie proroków, lecz będę częściej nawiązywać do tego tematu.

Pan Jezus, oprócz służby kapłana, zbawcy, mesjasza, pasterza, był również prorokiem. Tę służbę zapowiedział Bóg już przez Mojżesza: „Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta Moje słowa i będzie mówił do nich wszystko, co mu nakażę” (Powt. 18:13). Dlatego Pan Jezus mówił o sobie - „Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi polecił, co mam mówić i głosić” (Jan 12:49). Wierzę, że Piotr miał na uwadze te właśnie słowa Pana Jezusa, gdy w swoim liście wyjaśniał na czym polega służba zwiastowania Słowa Bożego w Kościele - 1 Ptr. 4:11. Przecież ci, którzy służą w Kościele są jedynie naśladowcami Chrystusa, a nie własnych idei.

Jedynym źródłem powołania do służby zwiastowania Słowa Bożego jest Chrystus, który „uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami, aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa, aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa, abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (Efez. 4:11-14). Celowo podałem to zdanie w całości, gdyż ono najlepiej wyjaśnia na czym polega rola proroków, którzy są zwiastunami Słowa Bożego, w celu doprowadzenia wierzących do pełni, jaka został nam objawiona w Chrystusie Jezusie.

Niestety, podobnie jak w czasach Starego Testamentu, tak samo i Kościele pojawiają się fałszywi prorocy, nie posłani, lecz ustanowieni przez samych siebie. Chrystus przestrzegał o tym bardzo wyraźnie, mówiąc: „Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i będą dokonywać wielkich znaków i cudów, żeby, o ile to możliwe, zwieść nawet wybranych” (Mat. 24:24). Dość często pisałem o tym zjawisku na moim blogu, gdyż uważam, że podobnie jak w nauczaniu apostolskim sporo miejsca zostało poświęcone ostrzeżeniom przed fałszywymi nauczycielami i prorokami, tak samo nam grozi podobne zwodzenie.

Nie wystarczy, że ktoś powie: „Tak mówi Pan”, aby nadać autentyczności dalszym słowom, jakie wypowiada. Apostoł Paweł miał do czynienia z fałszywymi prorokami i nauczycielami, dlatego otwarcie pisał jak ich rozpoznawać i usuwać ze społeczności ludu Bożego. Kościół wymaga i dziś oczyszczenia z fałszu i zakłamania ogłaszanego przez proroków wyszkolonych w specjalnych szkołach, na konferencjach i seminariach.

Podobną sytuację możemy obserwować w historii Izraela. Prorok Jeremiasz jest przykładem walki z fałszywymi prorokami, przed jakimi Bóg ostrzegał, że „głoszą wam widzenia swego serca, a nie to, co pochodzi z ust Pana” (Jer. 23:16). Prorok Izajasz posłany był do ludu, o którym Bóg powiedział, że „zbliża się do Mnie jedynie ustami, oddaje Mi cześć tylko wargami, a jego serce jest daleko ode Mnie i jego bojaźń przede Mną jest tylko wyuczonym spełnianiem ludzkiego nakazu” (Izaj. 29:13). Pan przyobiecał czas szczególnej łaski - „ponowię niezwykłe działania wobec tego ludu, przedziwne działania i cuda” (w. 14), gdy odrzucą kłamstwo i fałsz. Niestety, zamiast nawrócić się szczerze do Boga, mówili: „z kłamstwa uczyniliśmy nasze schronienie, skryliśmy się w fałszu” (Izaj. 28:15).

Bardzo wiele zależy od tego, jak będziemy traktować fałsz i kłamstwo nauczane w kościołach niezgodnie z tym, co zostało podane Kościołowi w natchnionym Słowie Boga.

Henryk Hukisz

Saturday, January 16, 2021

Bóg mówi do Kościoła

Nie wyobrażam sobie, aby w zdrowej rodzinie nie było komunikacji słownej. Zdolność porozumiewania się słowem, mówionym lub pisanym, jest fundamentalną cechą wyróżniającą człowieka w świecie stworzonym przez Boga. Bóg, też posługuje się słowem w komunikacji z człowiekiem. Już na samym początku czytamy, gdy Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, pobłogosławił im, I powiedział do nich Bóg: ...” (Rodz. 1:28). Ten sposób komunikowania został opisany w Biblii, która jest zapisem tego, co Bóg mówił do człowieka. Ta niezwykła księga opisujące relację Boga z człowiekiem kończy się zapowiedzią kontynuacji tej formy komunikowania się. Chrystus, Boży Syn w wizji jaką miał apostoł Jan, siedmiokrotnie dał polecenie „Ten, kto ma uszy, niech usłyszy, co Duch mówi do Kościołów” (Obj. 2:7, 11, 17, 29,  3:6, 13, 22). Chcę podkreślić dwa wyrażenia w tym zdaniu - Duch mówi i Kościoły. 

Podobnie jak w zdrowej rodzinie, tak i pomiędzy Bogiem Ojcem i Jego dziećmi istnieje komunikacja słowna. My mówimy do Ojca słowami naszych modlitw, nieraz wyrażamy je „w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rzym. 8:26). Bóg natomiast mówi do ludzi za pośrednictwem słowa zapisanego w Biblii. Zgodnie z cytowanym wcześniej poleceniem, Bóg będzie nadal mówić do Kościołów. Wprawdzie Chrystus polecił słuchać tego, co mówi Duch, lecz dobrze wiemy, że „Bóg jest Duchem” (Jan 4:24).

Bóg od samego początku przemawiał do ludzi, później gdy wybrał jeden naród, który miał Go reprezentować na ziemi, rozmawiał z przywódcami i prorokami. Kiedy nastał czas Kościoła, to czytamy, że „Bóg, który dawniej wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał do ojców przez proroków, w tych ostatnich dniach przemówił do nas przez Syna” (Hebr. 1:1). Stało się to w momencie, gdy Słowo, którym stworzył świat, „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy” (Jan 1:14). Wypełniły się wówczas słowa wypowiedziane wcześniej przez proroków pod natchnieniem Ducha Świętego. Później apostoł Piotr wyjaśnił, że „nie z woli człowieka bowiem zostało niegdyś dane proroctwo, ale przepowiadali je natchnieni przez Ducha Świętego, posłani przez Boga ludzie” (2 Ptr. 1:21). Bóg cały czas czuwa nad poprawnością zrozumienia Jego słów.

Apostoł Jan, gdy znalazł się w zesłaniu na wyspie Patmos, otrzymał polecenie: „Zapisz więc to, co zobaczyłeś, i to, co jest, i to, co ma potem nastąpić” (Obj. 1:19). Podobnie stało się ze słowami, jakie Bóg wcześniej wypowiedział do ludzi, zostały one również spisane dla następnych pokoleń w Pismach. Dziś posługujemy się Pismem Świętym, Biblią, która powstała dzięki stworzeniu Kanonu, jaki został opracowany na początku ery Kościoła. Już na początku „znaleźli się jednak też wśród ludu fałszywi prorocy, jak i wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą zgubne nauki, wyrzekając się Tego, który ich odkupił, i sprowadzą na siebie szybką zgubę” (2 Ptr. 2:1). Dlatego musimy pamiętać, „że wszelkie proroctwo Pisma nie może być dowolnie wykładane” (2 Ptr. 1:20). Aby zapobiec dowolności interpretowania Bożych słów, już na samym początku działalności Kościoła, „Bóg ustanowił w Kościele najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie nauczycieli” (1 Kor. 12:28).

Jak to się dzieje, że ludzie tworzący Kościół mogą usłyszeć to, co Bóg mówi przez Swego Ducha? Nie wystarczy mieć fizyczne uszy, jak można mylnie zrozumieć polecenie Chrystusa, o jakim pisał Jan w Księdze Objawienia. Apostoł Paweł wyjaśnia tę rzecz w Liście do Kościoła w Koryncie, że dzięki łasce, mamy możliwość poznania głębszego, niż usłyszenie tylko fizycznymi uszami. Boże prawdy zawarte w Jego Słowie są słowami, których nauczył nas Duch, wyjaśniając duchowe dary ludziom Ducha” (1 Kor. 2:13). Tej zdolności nie mają ci, którzy kierują się jedynie mądrością dostępną w tym świecie. Wprawdzie każdy potrafi czytać tekst Pisma Świętego, nawet mieć intelektualne zrozumienie o co chodzi, lecz nie ma zdolności zastosowania Bożych prawd w swoim życiu, gdyż człowiek poznający tylko zmysłami nie przyjmuje darów Ducha Bożego. Są one bowiem dla niego głupstwem i nie może ich zrozumieć, ponieważ można je badać jedynie w sposób duchowy (w. 14). Słowo „zmysłami”, w oryginale brzmi „psychikos”, co znaczy „na poziomie duszy" czyli w oparciu o naturalne zmysły. W tym przypadku chodzi o zmysł słuchu, do którego służą fizyczne uszy.

Dopiero dzięki duchowemu narodzeniu do nowego życia, dzięki obecności Ducha Świętego, każde dziecko Boże otrzymuje zdolność pojmowania spraw duchowych. Apostoł Jan napisał do osób narodzonych duchowo - macie namaszczenie, które wzięliście od Niego i nie potrzebujecie, aby ktoś was pouczał. Jego namaszczenie bowiem poucza was o wszystkim. Ono jest prawdziwe i nie jest kłamstwem. Tak jak was nauczył, tak w Nim pozostańcie” (1 Jan 2:27). Dobrze, powie ktoś, nie potrzebuję już nauczyciela, aby mnie uczył, gdyż mam namaszczenie. Ten werset jest często wykorzystywany przez samozwańczych nauczycieli, aby odrzucić służbę innych nauczycieli w Zborach. Ciekawe jest tyko, że później sami oczekują, aby inni ich słuchali i nie stawali się nauczycielami sami dla siebie.

Gdybyśmy żyli w idealnym świecie, w którym Kościół nie byłby narażony na diabelskie ataki, z pewnością nauczyciele nie byliby potrzebni. A jednak czytamy, że Pan, jako Głowa Kościoła, uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami (Efez. 4:11). Po co? Czy tylko w tym celu, aby mieli tytuły?

Ponieważ istnieje realne niebezpieczeństwo zwodzenia ludzi wierzących, potrzebni są pasterze i nauczyciele. Rolą pasterzy jest strzeżenie Bożego stada. Apostoł Paweł wiedząc, że udaje się do Jerozolimy, gdzie zostanie uwięziony i nie będzie już miał możliwości osobiście troszczyć się o zbór Pański, przekazał polecenia starszym zboru w Efezie jak mają troszczyć się o powierzoną im trzodę, w której Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście paśli Kościół Boga, który On nabył własną krwią (Dz.Ap. 20:28). Ostrzegał ich, że spośród tych, którzy są w tym zborze powstaną ludzie, którzy będą głosić przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów (w. 30).

Później, gdy Paweł pisał listy do Tymoteusza i Tytusa, do sług Bożych ustanowionych właśnie w tym celu, aby paśli zbór Pański, określił cechy osób powoływanych do służby nauczania i opiekowania się zborami. Ma to być taki człowiek, który będzie dbał o Kościół Boga (1 Tym. 3:5) oraz trzymający się wiernej wykładni nauki, aby był zdolny także podnosić na duchu przez zdrowe nauczanie i zawstydzać tych, którzy się przeciwstawiają (Tyt. 1:9). Tak więc, nauczyciele Słowa Bożego w kościołach posiadają autorytet nadany im przez Głowę Kościoła, przez samego Pana Jezusa Chrystusa. Ich obowiązkiem jest stać na straży nauki, jaka jest podawana wierzącym, oraz stawiać opór wobec fałszywych nauczycieli. To szczególne zadanie jest powierzone nauczycielom, z czego będą później rozliczeni. Apostoł Jakub ostrzegał przed pochopnym angażowaniem się do służby nauczania słowami: Niech niewielu z was zostaje nauczycielami, moi bracia, gdyż wiecie, że będziemy surowiej sądzeni” (Jak. 3:1).

Powrócę jeszcze na moment do kwestii narodzenia się na nowo, jako warunku zrozumienia tego co Bóg mówi do swoich dzieci. Chciałbym zwrócić uwagę na dwie podstawowe cechy duchowego narodzenia - pierwszą jest zdolność zrozumienia Bożych słów. Drugą, tak samo ważną cechą jest uznanie Bożego porządku w Kościele. Pan Jezus „uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami” (Efez. 4:11) w określonym celu. Zadaniem powołanych sług jest zapewnienie, „abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, którą chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce” (w. 14). Trzeba więc naprawdę narodzić się na nowo, aby skorzystać z dobrodziejstwa służby nauczycieli.

Biblia jest słowem Boga skierowanym do ludzi wierzących w Niego. Niestety, często słyszę jak ktoś mówi: „Bóg mi powiedział: ...”, a później słychać potok słów niemających nic wspólnego z tym, co jest napisane w Biblii. Wszystko co Bóg mówi jest zgodne z tym, co już powiedział i co zostało zapisane na stronicach Biblii, abyśmy mogli rozpoznać, co rzeczywiście pochodzi od Boga, a co tylko tak wygląda. Kościół jest wspólnotą ludzi, którzy są posłuszni temu, co zostało ustanowione przez Pana dla ich dobra.

Pamiętajmy o słowach Pana Jezusa, Dobrego Pasterza o owcach, że idą za nim, bo znają jego głos. Za obcym zaś nie pójdą, lecz uciekną od niego, bo nie znają głosu obcych” (Jan 10:4,5). Miejmy więc duchowy słuch wyostrzony na głos Pasterza. Zwróćmy też uwagę na to, że Pan jest Pasterzem owiec - to znaczy stada, zboru, kościoła lokalnego.  

Henryk Hukisz

Tuesday, January 12, 2021

Oddzielanie Słów Boga

Osoby wierzące starszej daty, do których już się zaliczam, z pewnością pamiętają rodzaj zgromadzenia zborowego, na którym zajmowano się głównie studiowaniem Słowa Bożego - nazywano je w tamtym czasie „rozbieraniem Słowa Bożego”. Zwrot ten zaczerpnięto z Nowego Testamentu, z przekładu zwanego Biblią Gdańską, gdzie Paweł pisał do Tymoteusza - „Staraj się, abyś się doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, który by się nie zawstydził i który by dobrze rozbierał słowo prawdy” (2 Tym. 2:15 [BG]). Chociaż osobiście lubię ten przekład Biblii, jako że często lepiej oddaje oryginalne znaczenie wielu wyrazów, jednak to słowo ma raczej zabarwienie negatywne, gdyż kojarzy się z rozbiorami, jakie mieliśmy w naszej narodowej historii.

Muszę przyznać, że wielość przekładów Biblii na nasz ojczysty język, w przypadku tego wersetu, przysparza sporo kłopotów, gdyż spotykamy się z dość dużą różnorodnością końcowego fragmentu tego zdania. W nadal popularnej Biblii Warszawskiej czytamy, że „wypróbowany i nienaganny pracownik wykłada należycie słowo prawdy. Przy okazji pragnę wyjaśnić, że tym pracownikiem jest każdy, kto odpowiedział na polecenie Pana Jezusa, który wysłał robotników na swoje żniwo” (Mat. 9:38). Inne tłumaczenia zachęcają osoby głoszące Słowo Boże, aby - „trzymali się prostej linii prawdy (Biblia Tysiąclecia), „głosili jak należy słowa prawdy (Biblia Warszawsko - Praska) czy też „prawidłowo wyjaśniali słowo prawdy (Nowy Przekład) lub „wiernie przekazywali Słowo prawdy” (Biblia Ekumeniczna). Większość przekładów angielskojęzycznych oddaje ten fragment słowami rightly dividing the word of truth [słusznie dzieląc słowo prawdy] (KJV), lub w moim ulubionym przekładzie Revised Version - cutting a straight path with the word of truth [wyznaczając prostą ścieżkę słowem prawdy]Jak więc widzimy, mamy do czynienia z możliwością wyboru tekstu, w zależności od celu, w jakim chcemy go użyć.

W oryginale, czyli w języku greckim Koine, użyte jest słowo ορθοτομουντα” [orthotomounta], które oznacza wykonać proste cięcie, tj. (w przenośni) poprawnie przeanalizować (wyjaśnić) boskie przesłanie (Strong)” i występuje tylko w tym miejscu w Nowym Testamencie. Jest to wyraz złożony i jego pierwszy człon „orthos” znaczy „poprawny” lub „wyprostowany”, natomiast trzon stanowi słowo „tomne od „tomoteros”, które znaczy „ciąć jednym ruchem” i też występuje tylko jeden raz, w wersecie – Żywe jest bowiem Słowo Boga i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić myśli i zamiary serca” (Heb. 4:12). Właściwe znaczenie może więc brzmieć - wytyczać prostą drogę prawdy w słowie”.

W tym rozważaniu, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, będę chciał dokładniej przeanalizować ten werset (2 Tym. 2:15), zwracając uwagę na główny cel, jaki przyświecał Pawłowi. Dlatego musimy spojrzeć na szerszy kontekst tego zdania. Ten list, jak i Pierwszy List do Tymoteusza, należy do grupy listów pasterskich. Znajdujemy w nich wiele wskazówek dotyczących służby w Kościele, a głównie głoszeniu Słowa Bożego, czyli kaznodziejstwu. Paweł nawiązuje we wstępie do początków służby Tymoteusza i wspomina doniosły moment w jego życiu, gdy przyjął „charyzmat Boży, który jest w tobie przez nałożenie moich rąk” (2 Tym. 1:6). Życie Tymoteusza jest w całości poświęcone służbie „Królowi wieków, nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, jedynemu Bogu” (1 Tym. 1:17). Dlatego służba Słowa Bożego nie jest czymś pospolitym, lecz mieści się w kategorii poświęcenia, możemy powiedzieć, że jest „sacrum pośród profanum”.

Apostoł Paweł zachęca Tymoteusza do naśladowania siebie - „Wzoruj się na zdrowej nauce, którą usłyszałeś ode mnie, w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Tego pięknego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (2 Tym. 1:13,14). O jakim depozycie Paweł mówi? Myślę, że można przywołać przynajmniej kilka wartości, jakie wiążą się z powołaniem do służby dla samego Boga. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz, jakiej Tymoteusz ma strzec - Paweł pisze wprost: „Tymoteuszu, strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń fałszywej wiedzy” (1 Tym. 6:20). Tymoteuszu - zdaje się Paweł wprost błaga młodego pracownika na Bożej niwie - strzeż depozytu jakiego nie ma nikt, poza wierzącymi, bowiem ci, którzy nie strzegli - „pobłądzili w wierze” (w. 21).

W drugim liście Paweł przypomina wagę powołania do służby głoszenia Słowa. Lubię przekład, z którego aktualnie korzystam, w którym użyty jest zwrot „Słowo Boga” zamiast „Słowo Boże”. Ma to głębsze znaczenie, gdyż Bóg nie występuje w formie przymiotnikowej - co bardziej bezpośrednio pokazuje, że Słowo, jakie jest zwiastowane, jest Słowem Boga. Paweł chce przez to powiedzieć, że tak jak Bóg jest święty, Jego Słowo zachowuje ten sam charakter. Słowo Boga to coś dużo więcej niż najmądrzejsze słowa człowieka. Uważam, że najlepiej apostoł oddaje tę prawdę w Liście do Rzymian - „Uważali, że są mądrzy, a dali się ogłupić. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobieństwo obrazu zniszczalnego człowieka, ptaków, czworonogów i płazów” (Rzym. 1:22,23).

Czytamy w Biblii wprost, że „wszechświat został stworzony Słowem Boga, bo nie z tego, co widzialne, powstało to, co widzimy” (Hebr. 11:3). Bóg rzekł słowo, i stało się. Taką moc ma święte Słowo świętego Boga. Musimy sobie uświadomić fakt, że teraz Bóg powierza swoim sługom zwiastować, powoływać się na Jego Słowo - Święte słowo. Zanim przejdę dalej, muszę przypomnieć, iż słowo „święty” hebrajskie קדש [kadosz] znaczy właśnie to samo, o czym teraz pisze Paweł - znaczy „odciąć”, „oddzielić od reszty”. Święty Bóg znaczy, że On jest inny niż wszystko, co jest poza Nim. Takie samo jest Jego Słowo. Dlatego Paweł pisze do Tymoteusza, że służba zwiastowania Słowa Boga musi być oddzielona, odcięta od wszystkiego, co nie jest Boże.

Zauważmy, że bezpośrednio po słowach, na czym polega prawidłowe, wierne, proste zwiastowanie Słowa Boga, dla zachowania atmosfery świętości, Paweł radzi, „unikaj pospolitej, pustej mowy, bo tych, którzy się nią posługują, prowadzi ona do coraz większej bezbożności” (2 Tym. 2:16). Dalej wskazuje na przykład, do czego prowadzi brak oddzielenia Słowa Boga od rzeczy pospolitych. Najlepszym porównaniem jest rozprzestrzenianie się gangreny, dziś można by powiedzieć, koronawirusa. Takie są skutki, gdy nie dba się o świętość Bożego Słowa. Gdy miesza się je z naukami świata.

Niestety, podobne obrazy możemy obserwować w naszych czasach, gdy zamiast czystego Słowa Boga, jakie zostało zapisane w Biblii, naucza się mądrość świata. Jako przykład zaczerpnięty z nauki zawartej w tych listach, Paweł nakazuje, „Nie pozwalam też kobiecie nauczać ani górować nad mężczyzną, lecz ma trwać w cichości” (1 Tym. 2:12), dziś słyszymy, że to były poglądy czasów niewolnictwa. Współczesna filozofia świata stawia kobiety na innej pozycji, niż zostało to zapisane w Słowie Boga. I ta nauka, jak gangrena szerzy się pośród nas.

Pamiętajmy jednak, że z Boga nie można robić sobie żartów – Nie dajcie się zwodzić, Bóg nie pozwala szydzić z siebie. Co bowiem człowiek posieje, to będzie zbierał” (Gal. 6:7). Tak samo musimy z największym szacunkiem i bojaźnią odnosić się do Jego Słowa. W ostatnim rozdziale listu skierowanego nie tylko do Tymoteusza, lecz i do nas żyjących w XXI wieku, Paweł zaleca: Ty jednak czuwaj nad wszystkim, znoś cierpienia, wypełnij dzieło głosiciela Ewangelii, spełnij swoją służbę” (2 Tym. 4;5).

Nie każdy więc będzie mógł przypisać sobie słowa Pawła: „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na koniec odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który owego dnia wręczy mi Pan, sprawiedliwy Sędzia, zresztą nie tylko mnie, ale też tym wszystkim, którzy z miłością oczekują Jego objawienia” (2 Tym, 4:7,8).

Zwiastowanie Słów Boga, to odpowiedzialne zadanie.

Henryk Hukisz