Saturday, April 25, 2020

Wieczerza Pańska on-line

Z pewnością czas wspominania śmierci Pana Jezusa, jaki wypada o tej porze roku wywarł na nas niespotykane dotychczas wrażenie. Zostaliśmy pozbawieni możliwości przebywania razem w naszych zborach, szczególnie w piątkowy wieczór. Pomimo rozdzielenia po domach, myślami byliśmy na Golgocie, przy krzyżu naszego Pana, gdy konał w męczarni, spłacając winę naszych grzechów. Lecz gdzieś tam w tyle naszej głowy, pamięć przywoływała obrazy z minionych lat, gdy wspólnie w tym dniu łamaliśmy chleb i dzieliliśmy się kielichem, chociaż obecnie są to pojedyncze naczyńka. 

Obserwując wydarzenia z życia kościołów w czasie pandemii, gdy dla większości kaplice są pozamykane, zaobserwowałem bardzo zróżnicowane podejście do obchodzenia Pamiątki Śmierci naszego Pana. Przyznam szczerze, że osobiście najbardziej odpowiada mi to, co zrobił jeden z pastorów, informując zbór, iż do czasu powrotu do zgromadzania się całej wspólnoty na jednym miejscu, zawiesza obchodzenie Wieczerzy Pańskiej. Inni pastorzy natomiast zachęcali do obchodzenia jej na dowolne sposoby, od organizowania tej pamiątki w gronie domowym, do pojedynczych zdarzeń on-line. 

Ta sytuacja zachęciła mnie do głębszego przestudiowania Biblii na temat Wieczerzy Pańskiej. Zadałem sobie proste pytanie - „Czym jest Wieczerza Pańska?”.

Na pewno nie jest posiłkiem biesiadnym na wzór, jak to robiono już w pierwszym wieku w Koryncie. O tym możemy przeczytać już w Nowym Testamencie. Apostoł Paweł uważał, że powinien poświęcić tej kwestii sporo uwagi w swoim liście do zboru, do powstania którego przyczynił się osobiście. Lecz zanim zapoznamy się z apostolską oceną tego, jak ten młody zbór obchodził Wieczerzę Pańską, musimy poznać, wcześniejszą ocenę duchowego poziomu osób tworzących ten zbór.

Już w pierwszych zdaniach apostoł zwraca uwagę na podziały i powody, jakie doprowadziły do takiego stanu. Niestety, ludzie w tym kościele niezbyt dbali o duchowy rozwój i udział Ducha Świętego w ich wspólnym życiu. Paweł napisał wprost: „Ale ja, bracia, nie mogłem przemawiać do was jak do ludzi Ducha, lecz jak do ludzi cielesnych, jak do dzieci w Chrystusie. Mleko dałem wam do picia, nie pokarm stały. Nie byliście bowiem jeszcze zdolni go przyjąć, a nawet teraz jeszcze nie możecie, ponieważ nadal jesteście ludźmi cielesnymi. Dopóki przecież zazdrość i niezgoda są między wami, czyż nie jesteście ludźmi cielesnymi i czy nie postępujecie w sposób czysto ludzki?” (1 Kor. 3:1-3).

Dlatego nie należy dziwić się, że gdy wspólnie zasiadali do obchodzenia tej wielkiej pamiątki, Paweł napisał, że „nie spożywacie Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem niezwłocznie zabiera się do spożywania własnej wieczerzy, i jeden jest głodny, a drugi pijany” (1 Kor. 11:20,21). Zauważmy, że Paweł nie śmiał nawet nazwać tego co robili, Wieczerzą Pańską. Dlaczego? Czy miał do tego prawo, aby oceniać ich intencje? Czy ja też mam prawo dziś pisać o tym, jak należy obchodzić tę Pamiątkę - z pewnością powie niejeden czytelnik bloga.

Czym więc jest Wieczerza Pańska? Sakramentem? Osobiście uważam, że też nie. Dlaczego? Bo sakramentem jest coś, czym z pewnością nie jest to, co nakazał Pan Jezus, aby czynili Jego uczniowie. Według popularnej encyklopedii, „Sakrament (łac. sacramentum, gr. μυστήριον /mystērion/) – w chrześcijaństwie obrzęd religijny rozumiany jako widzialny znak lub sposób przekazania łaski Bożej, ustanowiony, zgodnie z wiarą, przez Chrystusa” (Wiki). Natomiast  zasadnicze działanie sakramentu, znane jako „ex opere operato” znaczy, że sakrament jest skuteczny poprzez sam fakt jego udzielenia, niezależnie od pobożności udzielającego oraz przyjmującego sakrament. Dlatego często sakrament określa się jako tajemnicze działanie łaski przez samo udzielanie sakramentu. Tego rodzaju działanie ma więcej wspólnego z magią, niż z Bożą łaską. Czy tego nauczał Pan Jezus?

Ewangeliści opisują nam dość dokładnie to, co uczynił Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Nie było tam żadnych tajemniczych ceremonii, znaków czy wypowiadanych zaklęć, które przemieniałyby chleb w autentyczne ciało Chrystusa. Mateusz pisze: „A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb, pobłogosławił, połamał go i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Moje ciało. Potem wziął kielich i po dziękczynieniu podał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem Moja krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mat. 26:26-28). Dlatego apostoł Paweł, którego nie było z uczniami w wieczerniku, otrzymał od Pana „przepis” na to, czym jest i jak obchodzić Pamiątkę Śmierci Pana Jezusa.

Paweł przypominał tym w Koryncie, którzy zamiast Wieczerzy Pańskiej urządzali sobie niezłe uczty, z obfitością wypijanego wina włącznie. Dlatego napisał tak: „Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co też wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i po dziękczynieniu połamał i powiedział: To jest Moje ciało za was wydane. To czyńcie na Moją pamiątkę. Podobnie po wieczerzy wziął także kielich, mówiąc: Ten kielich jest Nowym Przymierzem w Mojej krwi. To czyńcie, ile razy będziecie pić, na Moją pamiątkę. Ile razy bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor. 11.23-26). Czy występują tu jakieś tajemnicze elementy? Jakieś zaklęcia, przemiana w ciało Chrystusa? Nic z tajemniczości, zwykła instrukcja, jak należy obchodzić tę wielką pamiątkę. 

Według tych opisów, bardzo ważnym elementem jest przebywanie razem, jak nie omieszkał to zauważyć Paweł, pisząc do Koryntian - „Gdy się więc schodzicie w jednym miejscu...” (1 Kor. 11:20). Natomiast ewangelista Łukasz w swoim opisie tego wydarzenia napisał: „A gdy nadeszła pora, zajął miejsce, a z Nim apostołowie. Wtedy powiedział do nich: Bardzo pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami, zanim będę cierpiał” (Łuk. 22:14,15). Dlatego Chrystus polecił uczniom, aby przygotowali w jednej izbie wspólny posiłek paschalny, aby podzielić się z nimi chlebem i kielichem, podając im do ręki te elementy. Wierzę, że gdyby już w tamtym czasie istniał internet, Pan Jezus nie zachęcałby nikogo do społeczności z Nim „on-line”.

Innym bardzo ważnym elementem prawidłowego obchodzenia Pamiątki Śmierci Pana Jezusa, jest środowisko Kościoła. Jest to nakaz dany przez Chrystusa dla Kościoła, Jego Ciała. Dlatego apostoł Paweł, w tym co odebrał od Pana na temat jak należy obchodzić Wieczerzę Pańską, napisał o właściwym postrzeganiu Kościoła. Chcę zwrócić uwagę na dość dziwne zdanie wtrącone w ten instruktaż. Paweł, odnośnie nieprawidłowości w obchodzeniu tej pamiątki, napisał tak - „Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało, spożywa i pije własne potępienie” (1 Kor. 11:29). Wyrażenie „nie zważając na Ciało Pańskie” w oryginale brzmi „μη διακρινων το σωμα του κυριου” [me diakrinon to soma tou kiriou], i słówko „diakrinon” znaczy „rozróżniać”. Tym samym słowem został określony jeden z darów łaski, a mianowicie „dar rozpoznawania duchów” - „...innemu dar czynienia cudów, innemu prorokowania, jeszcze innemu rozpoznawania [diakrisis] duchów” (1 Kor. 12.10). To samo słówko zostało użyte przez autora listu do Hebrajczyków na określenie duchowego rozwoju człowieka wierzącego, który jest w stanie poprawnie określić, co jest prawdziwym Kościołem, a co jedynie posiada nazwę. Tej dojrzałości właśnie zabrakło Koryntianom podczas obchodzenia Wieczerzy Pańskiej. Dlatego uważam, że potrzebujemy duchowej dojrzałości, aby móc określić, jak należy w Kościele obchodzić tę Pamiątkę. „Każdy bowiem, kto jest karmiony mlekiem, nie pojmuje nauki sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem. Dorośli zaś przyjmują pokarm stały, gdyż przez używanie mają wyćwiczone zmysły do rozróżniania [diakrisis] dobra i zła” (Hebr. 5.13, 14).

Potrzebujemy dojrzałości, aby właściwie postrzegać dziś Kościół, któremu Pan Jezus powierzył Swoje nakazy. Jednym z nich jest „czynienie na Jego pamiątkę” dokładnie tego, co On uczynił ustanawiając Nowe Przymierze. Drugim nakazem Pańskim jest chrzest, który jest wykonywany przez zanurzenie w wodzie, na znak pokuty i przyjęcia daru łaski zbawienia. 

Idąc za przykładem unowocześniania nakazów Pańskich, może ktoś zaproponować, aby za pośrednictwem kamerki internetowej, pastor wypowiedział formułkę: „Chrzczę cię w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego”, by w zupełnie innym miejscu ktoś wszedł do wanny wypełnionej wodą. Czy można będzie to nazwać biblijnym chrztem? Z pewnością gdzieś znajduje się granica, której przekraczać już nie wolno.

Henryk Hukisz

Saturday, April 11, 2020

Pamiątka Śmierci

W tych dniach obchodzimy wielką pamiątkę Śmierci. Szczególnej Śmierci, niepowtarzalnej. Ta Śmierć dała nam wstęp do utraconego raju. Jeden z łotrów na krzyżu, wisząc obok Jezusa, usłyszał najwspanialszą wiadomość z ust samego Zbawiciela: „Zapewniam cię, dziś będziesz ze Mną w raju(Łuk. 23:43).

Lecz zanim to się stało, Pan Jezus wprowadził swoich uczniów w nową rzeczywistość, w przestrzeń Kościoła, którego budowanie rozpoczął kilka lat wcześniej. Wówczas powiedział do Piotra, któremu wyznaczył rolę „Inauguratora”, że to, co będzie budowane na Jego fundamencie, „potęga śmierci nie zwycięży” (Mat. 16:18). Pan Jezus Swój Kościół nazwał również Swoim Ciałem, czyli kontynuatorem Swojego Dzieła.

Ostatniego wieczoru, zanim „ nadeszła Jego godzina” (Jan 13:1), Pan Jezus zgromadził Swoich uczniów w górnej izbie, aby jak przystało na prawdziwych Izraelitów, spożyć z nimi Wieczerzę Paschalną. Lecz Chrystus wiedział, że w tym momencie Bóg realizuje Nowe Przymierze, dzięki czemu spełnia się zapowiedź: „odpuszczę ich winę, a o ich grzechu nie będę już wspominać” (Jer. 31:34). Dlatego Pan Jezus „wziął chleb, pobłogosławił, połamał go i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Moje ciało. Potem wziął kielich i po dziękczynieniu podał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem Moja krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mat. 26:26-28). Natomiast ewangelista Łukasz, jak lubię podkreślać, po dokładnym sprawdzeniu, dodał - „To czyńcie na Moją pamiątkę” (Łuk. 22:19).

Kościół, od pierwszych dni istnienia spełniał to plecenie. Czytamy w pierwszej księdze opisującej dzieje Kościoła, spisane też przez Łukasza, że ci, którzy uwierzyli Ewangelii, „trwali w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i na modlitwach” (Dz.Ap. 2:42). Kilka wierszy dalej czytamy również, że „codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, łamali chleb po domach i przyjmowali pokarm z radością i prostotą serca” (w. 46).

Kiedy powstawały nowe lokalne społeczności ludzi wierzących w Pana Jezusa, apostoł Paweł, w większości ich założyciel, pouczał odnośnie tego polecenia Pana Jezusa - „Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co też wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i po dziękczynieniu połamał i powiedział: To jest Moje ciało za was wydane. To czyńcie na Moją pamiątkę” (1 Kor. 11:23,24). Te słowa są do dnia dzisiejszego odczytywane w kościołach, które są budowane na fundamencie nauki apostolskiej.

Chciałbym teraz przyjrzeć się bliżej tej sytuacji, w jakiej Paweł zdecydował się przypomnieć wierzącym w zborze korynckim, na czym polega obchodzenie pamiątki śmierci Pana Jezusa. Uważam, że te słowa, jakie znajdujemy w tym liście apostolskim są i dla nas ważnym pouczeniem.

Wówczas dochodziło do nieprawidłowości w obchodzeniu tej pamiątki. Odstępstwo koryntian było tak wielkie, że Paweł powiedział wprost: „Gdy się więc schodzicie w jednym miejscu, nie spożywacie Wieczerzy Pańskiej” (1 Kor. 11:20). Zewnętrzna forma przypominała wieczerzę, jaką uczniowie obchodzili z Chrystusem, lecz rzecz nie polega na zachowaniu jedynie elementów. Prawdziwe „łamanie chleba”, jak często ta pamiątka była nazywana w Nowym Testamencie, to nie spędzanie wspólnie czasu, lecz - „ile razy bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie” (w. 26).

Koryntianie zamienili prawdziwy sens tej pamiątki na biesiadę, w czasie której każdy „niezwłocznie zabiera się do spożywania własnej wieczerzy, i jeden jest głodny, a drugi pijany” (1 Kor. 11:21). Chyba każdy zgodzi się, że w takiej atmosferze nie ma mowy o ofierze Chrystusa i o zwiastowaniu Jego śmierci. Dlatego Paweł mówi, aby najedli się w domach, gdyż takim postępowaniem „znieważają Kościół Boży” (w. 22). Takiej formy obchodzenia pamiątki śmierci Pana Jezusa Paweł nie pochwala.

Po słowach pouczenia, na czym właściwie polega ta pamiątka, Paweł przystąpił do wyjaśnienia, kwestii wewnętrznej postawy osoby, która tę pamiątkę chce obchodzić. Przede wszystkim chodzi o godność, czyli sposób okazujący szacunek. Greckie słowo „αναξιως” [anaksios], znaczy przede wszystkim brak szacunku. Tego właśnie brakowało koryntianom, ponieważ zamiast dziękować za śmierć Chrystusa, upijali się winem i obżerali się przyniesionym jadłem. Musimy pamiętać, ze pierwsi chrześcijanie, codziennie spotykali się w świątyni, lecz „chleb łamali po domach” wyłącznie w gronie osób, które uwierzyły w Pana Jezusa i doświadczyły przebaczenia swoich grzechów.

Niestety, dziś w zborach ewangelicznych nie zachowuje się zwyczajów, jakie wynikają z nauki apostolskiej. Nie przestrzega się zasady - „Niech więc człowiek bada samego siebie i wtedy spożywa z tego chleba i pije z tego kielicha” (1 Kor. 11:28). W wieczerzy uczestniczą osoby niewierzące, małe dzieci, wszyscy obecni podczas tej pamiątki. Mało tego, zamiast nabożeństwa, organizuje się widowiska, koncerty, spektakle. Do usługiwania angażuje się aktorów, którzy być może profesjonalnie, lecz bez Ducha Bożego, wygłaszają biblijne teksty, nieraz z dachów budynków. Byle było ciekawiej, inaczej, bardziej atrakcyjnie.

Dalej apostoł Paweł wyjaśnia, że „kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało, spożywa i pije własne potępienie” (1 Kor. 11:29). Mocne słowa. Ktoś powie, że to był czas, gdy kłamców Ducha Świętego wynoszono ze zgromadzenia ludu Bożego „nogami do przodu”. Lecz dla Pawła, takie zachowanie podczas wieczerzy skutkuje ogromną stratą - „Dlatego to wśród was wielu jest słabych i chorych, i liczni umierają” (w. 30). „Słaby, chory i trup” - stopniowało się w dzieciństwie na lekcjach gramatyki. Czyżby Bóg pokarał te osoby, które bez szacunku wspominają śmierć Jego Syna? Odpowiedź zostawiam wam.

Paweł nakłania uczestników, niech każdy ”bada samego siebie i wtedy spożywa z tego chleba i pije z tego kielicha”. Bo „jeśli natomiast sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni” (1 Kor. 11:31). Sami siebie osądzamy, sami siebie badamy, to funkcja, jaką w nas może dokonywać jedynie Duch Święty. Pan Jezus, zapowiadając Jego nadejście, powiedział, że „On Mnie uwielbi, bo z Mojego weźmie i wam objawi” (Jan 16:14). Tylko Duch Święty w nas, jeśli rzeczywiście przebywa, może pokazać nam nasz prawdziwy stan. Tylko On może poświadczyć wewnątrz naszych serc, gdyż „jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem” (1 Jan 3:20 [B.W.].

Jeśli sami siebie nie osądzimy, nie pozwolimy Duchowi Świętemu, aby pokazał nam nasz wewnętrzny stan, to „jesteśmy sądzeni przez Pana, jesteśmy karceni, abyśmy nie zostali potępieni wraz ze światem” (1 Kor. 11:32). To słowo jest skierowane do osób wierzących, które nie słuchają Ducha Świętego. Paweł w tym samym liście mówi o nich „ ponieważ nadal jesteście ludźmi cielesnymi. Dopóki przecież zazdrość i niezgoda są między wami” (1 Kor. 3:2). Dlatego Bóg zapowiada swoją ingerencję w życie tych ludzi i poddaje ich „karceniu”. Paweł używa tu słowa „παιδευομεθα” [paideuometa], od słówka „paideuo”, które znaczy wychowywać, trenować. Znaczenie tego słowa jest dość szerokie, od „wychowywać dziecko”, do „biczować” („Każę Go więc ubiczować i uwolnię” [Łuk. 23:16]). Więc w zakresie znaczeniowym tego słowa znajdują się różne formy, jakie Bóg używa wobec swoich dzieci. On to czyni z miłości gdyż „Pan bowiem karci tego, kogo kocha, chłoszcze zaś każdego, którego przyjmuje za syna” (Hebr. 12:6). W tym wersecie słówko „paideuei” znaczy karać w celu kształtowania wewnętrznego charakteru dziecka Bożego. Bóg to czyni, ponieważ nie chce, aby Jego dziecko zostało potępione razem ze światem.

Dlatego zastanawiam się, czy ta pandemia, jaką wszyscy przechodzimy, nie jest czymś w rodzaju Bożego sądu nad Kościołem? Może nastaje czas „aby się rozpoczął sąd od domu Boga” (1 Ptr, 4:17).

W najbliższym czasie będę chciał zwrócić uwagę na tę kwestię, gdyż uważam, że w Bożym Kościele nadal obowiązuje ten sam porządek, jaki istniał na początku, gdy ci, którzy uwierzyli w Pana Jezusa „trwali w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i na modlitwach” (Dz.Ap. 2:42). Obawiam się, że ogłaszanie teraz postów i modlitwy, bez powrotu do „trwania w nauce apostolskiej” jest daremnym wołaniem. Już kiedyś Bóg musiał powiedzieć do swojego ludu: „Jeśli wyciągniecie ręce, to odwrócę od was oczy, nawet jeśli pomnożycie modlitwy, to ich nie wysłucham” (Izaj. 1:15).

Ale o tym później, może po świętach.

Henryk Hukisz

Thursday, April 9, 2020

Wielkanoc czy Pascha?

W Kalendarzu Żydowskim dziś czytamy między innymi:

O północy, 15 Nissana, 2448 roku od stworzenia (1313 przed Chrystusem), 210 lat po osiedleniu się Jakuba w Egipcie i 430 lat po „przymierzu między częściami zwierząt (1 Moj. 15: 17,18), Bóg nawiedził Egipt ostatnią z dziesięciu plag, zabijając wszystkich ich pierworodnych. Wcześniej tego wieczoru Dzieci Izraela przeprowadziły pierwszy „seder” w historii, jedząc pieczone mięso ofiarowane w dniu Paschy, macę i gorzkie zioła, i kropiąc krwią ofiary odrzwia swoich domów jako znak, że Bóg ominie ich domy, gdy wyrządza Egipcjanom zarazę. Opór faraona przed ich uwolnieniem został przełamany, tak że praktycznie wypędził swoich byłych niewolników z ziemi. Kilka milionów dusz - 600 000 dorosłych mężczyzn oraz kobiety i dzieci oraz duża mieszana rzesza nie-Żydów, którzy do nich dołączyli - opuściły Egipt w tym dniu i rozpoczęły 50-dniową wędrówkę na Synaj. Tak oto narodził się Wybrany lud Boga.

W centrum tego ogromnego Bożego dokonania znajdował się baranek, dokładnie wyselekcjonowany z całego stada. Podstawową cechą jagnięcia była nieskazitelność. Bóg powiedział: „Ma to być baranek bez skazy, jednoroczny samiec, wybierzecie go z baranków lub z koźląt” (2 Moj. 12:5). Natomiast przeznaczeniem zabitego w określony sposób baranka, nie był pokarm na stole, lecz krew na odrzwiach izraelskiego domu. Bóg powiedział: „Wezmą jego krew i pokropią odrzwia i nadproże w domach, w których będą go jedli” (w. 7).

Przeznaczenie baranka na tę szczególną ofiarę też nie było przypadkowe. Było to wyraźne nawiązanie do innego jagnięcia, jakie Bóg upatrzył sobie zamiast Izaaka. Wówczas, gdy Abraham posłusznie zbudował ołtarz, aby złożyć w ofierze swego jedynego syna Izaaka, Bóg w ostatnim momencie zatrzymał jego uniesioną rękę. Wtedy Abraham „zobaczył za sobą barana, który zaplątał się rogami w zaroślach. Podszedł więc tam Abraham, wziął barana i złożył go w ofierze całopalnej zamiast swojego syna” (1 Moj. 22:13).

Gdy minęło około sześćset lat, Bóg znów okazał Swą wielką łaskę wyprowadzając cały naród z niewoli egipskiej. Znów pojawia się baranek, który zwiastował wyzwolenie. Wspólną cechą było ofiarowanie ich życia za innych. W czasie Abrahama, baranek został złożony na ołtarzu zamiast Izaaka, teraz jego krew ochroniła cały naród w chwili, gdy Pan zadawał śmiertelny cios gnębicielowi. Mojżesz otrzymał zapewnienie, że „Gdy PAN będzie przechodził, aby uderzyć Egipt, i zobaczy krew na nadprożu i odrzwiach z obu stron, wtedy PAN przejdzie koło drzwi i nie pozwoli Niszczycielowi, aby wszedł do waszych domów i zadał cios” (2 Moj. 12:23).

Zanim Izraelici wyruszyli w tę wielką podróż życia, otrzymali dokładną instrukcję, jak mają obchodzić pamiątkę tego wyjścia i dlaczego – „A kiedy wejdziecie do ziemi, którą PAN wam da, tak jak powiedział, zachowujcie ten obrzęd. Gdy zaś zapytają was synowie: Co oznacza ten wasz obrzęd? wtedy odpowiecie: To jest ofiara Paschy dla PANA, który ominął domy Izraelitów w Egipcie. Uderzył Egipt, a domy nasze ocalił. Wtedy lud pokłonił się, oddając hołd” (2 Moj. 12:25-27).

Dlaczego to wydarzenia miało mieć tak szczególną wymowę przez następne stulecia? Powód jest tylko jeden. Gdy Jan Chrzciciel zobaczył na judzkiej drodze Chrystusa, wskazując na Niego powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (Jan 1:29).

Wyjaśnieniem tego wyraźnego wskazania na Pana Jezusa są słowa, jakie wypowiedział jeden z największych proroków Bożych, Izajasz. Napisał on o Tym, który miał przyjść: „PAN jednak chciał go zmiażdżyć cierpieniem. Jeśli odda swe życie na ofiarę zadośćuczynienia, to ujrzy potomstwo, wydłuży swoje dni i przez niego spełni się wola PANA” (Izaj. 53:10).

Tak oto Bóg rysował w historii ludzkości wyraźną linię ratunku dla grzesznego rodzaju. Znakiem rozpoznawczym był baranek. Wpierw, ten zaplątany w krzaku koło ołtarza, na którym miał umrzeć Izaak. Późnej, krew baranka zapewniła ochronę przed nieubłaganą śmiercią zadaną przez Bożego posłańca, aby złamać twarde serce faraona. Teraz, Baranek przyszedł sam, z własnej woli, jak sam to określił w chwili, gdy Jego dusza zadrżała na samą myśl o męce i strasznej śmierci: „Przecież przyszedłem dla tej godziny” (Jan 12:27). A powiedział tak, idąc do Jerozolimy na święto Paschy, gdyż „nadeszła Jego godzina, aby przeszedł z tego świata do Ojca, umiłował swoich w świecie, i to umiłował ich do końca” (Jan 13:1).

Później, gdy już wielkie rzesze ludzi uwierzyły w Bożego Baranka, że Jego krew dała im odkupienie w niewoli grzechu, Paweł napisał: „Chrystus przecież został zabity w ofierze jako nasza Pascha” (1 Kor. 5:7). Paweł posługiwał się językiem greckim, a dokładnie, jego dialektem zwanym „koine”. Był to język pospolity, zrozumiały dla każdego mieszkańca tego regionu, gdyż Bóg chciał, aby jak najwięcej ludzi mogło zrozumieć to, co On miał w Swoim sercu od początku. Paweł napisał: „kai gar to pascha hemon, hiper hemon etithe Christos”Dokładniej można byłoby to oddać słowami: “na naszą paschę, za nas został zabity Chrystus”.

Dlatego dla mnie, słowo Pascha ma większe znaczenie, gdyż jego wydźwięk zawiera w sobie całą prawdę o Bożym pragnieniu wybawienia każdego człowieka z mocy i niewoli grzechu. Wielkanoc, jakoś mało mnie przekonuje, może też dlatego, że łatwiej jest ludziom na Wielkanoc myśleć o zajączkach, jajeczkach i tłustym jedzeniu, niż o Bożym Baranku, który został ofiarowany dla naszego zbawienia. Jednak muszę oddać nieco prawdy, że w obecnym szczególnym czasie doświadczenia, jakoś mało można spotkać dekoracji i symboli pogańskich. Może to dobry znak?

Pascha znaczy również to, że gdy obchodzimy tę wielką pamiątkę śmierci Chrystusa, to „świętujmy używając nie starego kwasu, nie kwasu zła i zepsucia, gdyż w nowym życiu mamy radować się z „przaśników szczerości i prawdy” (1 Kor. 5:8).  

Obchodźmy więc naszą Paschę dla uwielbienia naszego Baranka, Jezusa Chrystusa.

Henryk Hukisz

Tuesday, April 7, 2020

Co się liczy w życiu?

Pragnę podzielić dziś słowami dwóch Psalmów, które bardzo wyraźnie ukazują sens życia. Pochodzą one z Biblii Poznańskiej, z 1975 roku.

Słowa tych Psalmów są skierowane do wszystkich mieszkańców ziemi, zarówno bogatych, żyjących dostatnio, jak i tych, którym nie powiodło się i są uważani za nieudaczników. Lecz wszyscy jesteśmy Bożym stworzeniem i Bóg daje nam jednakową szansę wejścia w relację z Nim. Jedyną drogą jest Boży Syn, Jezus Chrystus, który pojednał nas z Ojcem przez Swoją śmierć na krzyżu.

Wsłuchajmy się uważnie w słowa tych Psalmów i przyjrzyjmy się sobie, jak w lustrze. Zastanówmy się nad sensem swojego życia, co tak na prawdę liczy się najbardziej?

Psalm 49:1  [Uwaga dla kierownika chóru: Psalm Korachitów.] 
2  Słuchajcie tego, wszystkie narody, nadstawcie ucha, wszyscy mieszkańcy ziemi,
3  zarówno wy, synowie ludu, jak i wy, synowie możnych, wszyscy razem - bogaci i biedni!
4  Usta moje głosić będą mądrość, a roztropność rozważać będzie serce moje.
5  Nakłonię ucho moje ku przypowieści, przy dźwiękach cytry wyłożę swą zagadkę.
6  Czegóż miałbym się obawiać w czas nieszczęścia, gdy mnie osacza niegodziwość mych prześladowców,
7  zaufanych w swych dostatkach i chlubiących się ogromem swych bogactw?
8  A przecież człowiek sam nie zdoła się wybawić ani dać Bogu okupu za siebie.
9  Zbyt wysoka jest bowiem stawka za jego życie i zawsze będzie [miał] zbyt mało,
10  by mógł żyć wiecznie i nigdy nie ujrzeć grobu.
11  Wszak widzi, że i mędrcy umierają i że na równi z nimi giną głupcy i szaleńcy, a innym zostawiają swe bogactwa.
12  Groby są ich domami na wieki, są ich mieszkaniem po wszystkie czasy, choć swoim imieniem ziemie nazywali.
13  Bo człowiek nie trwa w swej świetności, podobny jest do bydła przeznaczonego na ubój.
14  Taki to los [spotyka] tych, którzy w szaleństwie zaufali sobie, taki kres [czeka] tych, którzy znajdują upodobanie w mowie ust swoich. Pauza
15  Jak stado owiec pędzą do Szeolu, śmierć jest ich pasterzem; schodzą prosto do grobu, gdzie postać ich ulega rozkładowi; Szeol staje się ich mieszkaniem.
16  Mnie jednak Bóg wyzwoli z mocy Szeolu, bo mnie zabierze [ze sobą].
17  Nie trap się przeto, gdy się kto bogaci, gdy rosną dostatki jego domu;
18  bo umierając nie weźmie ze sobą niczego, bogactwa jego nie pójdą za nim.
19  Chociaż za życia pochlebiał sobie: "Będą cię chwalili, żeś się dostatnio urządził" -
20  przyłączy się jednak do grona swych ojców, którzy nie ujrzą już światła na wieki.
21  Człowiek nie zastanawia się [za dni] swej świetności, podobny jest do bydła przeznaczonego na ubój.

Szeol, lub jak oddaje to Nowy Testament, Hades, to grób, to śmierć, przed którą nikt nie ucieknie, nie wykupi się swoim bogactwem, czy też pozycją jaką sobie wypracował. Śmierć jest skutkiem grzechu i wszystkich czeka koniec. Jedynie Bóg, nasz Stworzyciel wie kiedy ten moment nastanie. Słowa kolejnego Psalmu zachęcają do refleksji nad prawdziwym sensem życia. Co jest ważniejsze - bogactwo i sława, czy pewność, że stoi się na Bożym fundamencie, którym jest Jezus Chrystus. Apostoł Paweł zapewnia nas - „Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus” (1 Kor. 3:11).

Dlatego warto jest wejść do „Świątyni Bożej” jak celnik, który wołał: „Boże, okaż litość mnie grzesznemu” (Łuk. 18:13).

Psalm 73  Psalm Asafa. 
1  Zaprawdę, dobry jest Bóg dla sprawiedliwego, dla tych, których serca są prawe.
2  A moje nogi omal się nie potknęły, omal nie zachwiały się kroki moje.
3  Bo zazdrościłem bezbożnym, gdym widział, że grzesznikom dobrze się wiedzie.
4  Nie dręczą ich żadne strapienia, zdrowe i tęgie jest ich ciało.
5  Obce im są trudy [zwykłych] śmiertelników, nie uderzają w nich ciosy jak w innych ludzi.
6  Dlatego pycha jest ich naszyjnikiem, a przemoc - szatą, która ich okrywa.
7  W [sercach] ich zarosłych tłuszczem rodzi się nieprawość, wzbierają niecne zamysły.
8  Szydzą i prowadzą występne rozmowy, wyniośle prawią o ucisku.
9  Usta ku niebu zwracają, a język ich po ziemi się wlecze.
10  Tak więc sadowią się wysoko i nie dosięgną ich wody.
11  I powiadają: "Jakże mógłby Bóg wiedzieć? Czy Najwyższy posiada wszechwiedzę?"
12  Oto są grzesznicy! Zawsze pewni siebie, gromadzą bogactwa.
13  Na próżno więc zachowałem serce czyste i obmywałem ręce w niewinności?
14  Wszak co dzień spadały na mnie razy, każdego rana spotykała mnie chłosta.
15  Gdybym był rzekł: "Będę mówił tak samo " - zdradziłbym ród Twoich synów.
16  I rozmyślałem nad tym, by to pojąć, lecz zdało mi się to zbyt trudne,
17  pókim nie wstąpił do Świątyni Bożej i nie zrozumiał ich ostatecznego losu.
18  Zaprawdę, na śliskich postawiłeś ich ścieżkach i ku zagładzie ich kierujesz.
19  O jakże nagła spotyka ich zguba! Znikają, giną w przerażeniu.
20  Jak marą senną po przebudzeniu, Panie, tak wzgardzisz ich cieniem, gdy powstaniesz.
21  Gdym czuł rozgoryczenie w sercu i wszystko we mnie się burzyło,
22  głupi byłem i nic nie rozumiejący, byłem jak bydlę przed Tobą.
23  A przecież zawsze jestem przy Tobie. Ująłeś mnie za prawicę,
24  prowadzisz podług swej rady, a potem przyjmiesz mnie w chwale.
25  Kogóż [poza Tobą] mam w niebie! I na ziemi nie pragnę niczego, gdy mam Ciebie.
26  Ustaje ciało i serce moje, ale Bóg (opoką mego serca i) moim dziedzictwem na wieki.
27  Zaprawdę, zginą ci, którzy odstępują od Ciebie, wytracisz wszystkich, którzy się Tobie sprzeniewierzają.
28  Dla mnie wszakże bliskość Boga jest szczęściem, całą nadzieję moją pokładam w (Jahwe) Panu. Będę wysławiał wszystkie dzieła Twoje.

Tak, to prawda, że wszystkich nas czeka koniec ziemskiego żywota. Autor Listu do Hebrajczyków (9:27) oświadczył: „I tak jak zostało postanowione w stosunku do ludzi, że raz umrą, a potem będzie sąd”. Lecz z ewangelii wiemy, że Jezus Chrystus przyszedł właśnie w tym celu, aby ten sąd wziąć na siebie - „Kto wierzy w Niego, nie jest sądzony, a kto nie wierzy, już został osądzony, gdyż nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Boga” (Jan 3:18).

Jedynie Kościół Jezusa Chrystusa jest w stanie zachować tych, którzy uwierzyli w Zbawiciela i przyjęli wiarą dar zbawienia, pomimo śmierci fizycznej. Jezus daje tę pewność - „Kto wierzy we Mnie, choćby i umarł, będzie żył” (Jan 11:25).

Niech to rozmyślanie towarzyszy nam w najbliższych dniach, gdy będziemy rozpamiętywać męczeństwo i śmierć Pana Jezusa. On oddał Swoje święte życie, abyśmy na tym fundamencie budowali swoje.

Henryk Hukisz

Saturday, April 4, 2020

Synowie ojca kłamstwa

Jezus jest znany z tego, że okazywał miłość, dobroć i wybaczenie dla wszystkich, których spotykał. Widzimy Go w sytuacji, gdy większość oskarżała niewiastę „przyłapaną na cudzołóstwie” (Jan 8:3), że powinna zostać ukamienowaną, On wspaniałomyślnie powiedział: „Ja ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej” (w. 11). Jedna z najwspanialszych przypowieści maluje nam obraz Boga, podobnego do ojca, który na widok powracającego syna marnotrawnego, „rzucił mu się na szyję i ucałował(Łuk. 15:20).

Lecz spotykamy również Syna Bożego w sytuacji, gdy „splótł sobie bicz ze sznurów i wypędził wszystkich ze świątyni” (Jan 2:15). Powodem takiej niezwykłej postawy była Jego gorliwość o dom Ojca. Ewangelista Jan opisuje również inną sytuację, w której Chrystus swoją wypowiedzią nie pasował do obrazu człowieka czyniącego miłosierdzie. Był to szczególny moment, gdy zaczął wskazywać swoim uczniom na prawdziwy cel Jego przyjścia na ziemię. Z pewnością zauważyliśmy, przynajmniej ci, którzy uważnie czytają ewangelie, że Chrystus był bardzo wrażliwy na prawdę. Przecież sam o Sobie powiedział, że jest „Drogą, Prawdą i Życiem” (Jan 14:6).

Po scenie z niewiastą przyłapaną na cudzołóstwie, Jezus otwarcie powiedział o sobie - „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość życia” (Jan 8:12). Widzimy więc, że nie chodzi tu o Niego samego, jedyną prawdziwą światłość, lecz również o nas, którzy zdecydowaliśmy się Go naśladować. On nie przyszedł dla Siebie samego, lecz dla nas, aby stać się drogą prawdy.

Wówczas Żydzi, a szczególnie ich nauczyciele i przywódcy, postanowili Go zaatakować. Uważali się za znawców Prawa Bożego, za potomków Abrahama, protoplastę narodu wybranego. Dlatego powiedzieli zdecydowanie: „Naszym ojcem jest Abraham” (Jan 8:39). To tak jak współcześnie większość Polaków uważa się za chrześcijan, ponieważ zostali ochrzczeni w kościele z nazwy chrześcijańskim. Spróbujmy dziś powiedzieć przeciętnemu rodakowi, że nie jest chrześcijaninem. Gdyby ktoś miał nadal wątpliwości, to zapytajmy „nominalnego chrześcijanina”, czy stał się nim z własnego wyboru, gdy kapłan wykonywał nad nim ceremonialne rytuały?

Właśnie o tych, którzy nazywali siebie „dziećmi Abrahama”, Pan Jezus powiedział o nich wprost: „Waszym ojcem jest diabeł i chcecie spełniać żądze waszego ojca. Od początku był on mordercą i nie wytrwał w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Kiedy kłamie, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (Jan 8:44). Mocne słowa, prawda? Lecz Chrystus miał pełne prawo tak powiedzieć, „ponieważ wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co się w człowieku kryje” (Jan 2:25). Zresztą są i inne miejsca w ewangeliach, gdzie Pan Jezus bardzo dosadnie wypowiada się o faryzeuszach.

Chciałbym zatrzymać się nad określeniem „ojciec kłamstwa”, ponieważ uważam, że wszyscy, którzy świadomie, a nawet zawodowo posługują się nieprawdą, są „dziećmi ojca kłamstwa”. A kim jest „ojciec kłamstwa”, jak się nazywa, gdzie można znaleźć o nim wiarygodną informację? Z pewnością nie w Googlach. To właśnie Chrystus, który zna genezę powstania tego nikczemnika powiedział: „waszym ojcem jest diabeł”.

A teraz przejdę do teraźniejszości. Oczywiście nie będę odnosić się do tematu całościowo, bo nie starczyłoby mi stron, nawet w internecie, aby wszystko opisać. Chcę jedynie odnieść się do sytuacji, jaka zaistniała obecnie w naszym kraju. Wiem, że z kłamstwem spotykamy się prawie na każdym kroku, z kościołem włącznie. Mam jednak na uwadze ludzi na tzw. świecznikach, czyli tych, którzy sprawują władzę. Oni powinni być bez „grzechu kłamstwa”, aby nadawać prawa i rozporządzenia narodowi.

Wiem, że obecna sytuacja powodowana epidemią, a nawet pandemią, wywołuje pewne emocje. Lecz jeśli brakuje łóżek dla zarażonych koronawirusem, jeśli nie ma odpowiedniego zabezpieczenia sanitarnego dla personelu w szpitalach, to nic nie uprawnia do składania kłamliwych deklaracji. A przedstawiciele tego rządu kłamią, bo kłamie jego szef. Jeśli premier ma dwa wyroki sądowe, wskazujące na to, że kłamał w czasie pełnienia swojej funkcji, to znaczy że jest kłamcą. W normalnym kraju, taka osoba sama ustąpiłaby z tak odpowiedzialnego stanowiska. W naszym kraju, powszechnie uważanego za chrześcijański, i to już od ponad tysiąca lat, nadal jest możliwe, że ktoś, kto ma dwa wyroki sądowe wskazujące niezbicie, że kłamie, sprawuje swoją funkcję szefa rządu. Skoro szef kłamie, to i jego ministrowie mogą sobie pozwolić na mówienie nieprawdy.

Mój przyjaciel, który przez kilkadziesiąt lat był pastorem jednego z większych zborów, zachorował na koronawirusa. Wpierw jego żona została zakażona w szpitalu, gdzie pozostała w stanie śpiączki farmakologicznej. Jej mąż dostał wirusa od niej, lecz dla niego nie ma już miejsca w szpitalu, bo ma 90 lat. Więc został spisany na straty. Pozostawiono go w domu, gdzie został otoczony opieką członka rodziny, który już też ma wirusa.

A dziś podczas konferencji prasowej ministra zdrowia, członka tego rządu usłyszałem, że wszystko jest pod kontrolą, że szpitale traktują wszystkich chorych jednakowo i że są odpowiednio zaopatrzone w środki sanitarne i farmakologiczne. Mało tego, podczas tej konferencji usłyszałem, że jeśli ktoś podaje inne informacje, to są „fake newsy” i nie należy ich rozpowszechniać.  

Przyznam, że moja reakcja jest być może podyktowana względami emocjonalnymi. Bo bardzo szanuję mego przyjaciela, wiekowego już pastora. Lecz muszę powiedzieć również i to, że po kilkunastu latach nieobecności w kraju, zobaczyłem teraz ten sam system rządzenia i informowania, jaki zapamiętałem z lat PRL-u. Wówczas kłamstwo było główną siłą nośną partii rządzącej, która jedynie miała monopol na „prawdę”.

Jeśli jesteśmy uczniami Chrystusa, czyli Prawdy, to musimy mówić i wyznawać jedynie prawdę. Pan Jezus powiedział: „Jeżeli będziecie trwać w Moim słowie, będziecie prawdziwie Moimi uczniami. Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli” (Jan 8:31,32). Nie ma innej drogi dla tych, którzy są chrześcijanami, prawdziwymi uczniami Chrystusa. Apostoł Paweł, który poznał i obrał tę jedyną Prawdę, jako Drogę swojego życia, pisał do ludzi wierzących w Pana Jezusa - „Uśmierćcie więc w sobie ziemskie skłonności” gdyż „z ich powodu gniew Boga przychodzi na synów buntu” (Kol. 3:5,6). Dlatego, poucza dalej apostoł - „Nie okłamujcie się wzajemnie, skoro pozbyliście się starego człowieka wraz z jego uczynkami, a przyoblekliście nowego, który jest odnawiany na obraz swojego Stwórcy, aby Go poznać” (w. 9,10).

Później apostoł Jan, u schyłku już swojego życia pisał: „Bardzo się uradowałem, że wśród twoich dzieci znalazłem takie, które postępują w prawdzie, według przykazania, które otrzymaliśmy od Ojca” (2 Jan 4).

Kto jest twoim ojcem?

Henryk Hukisz