Monday, November 29, 2021

Epoka plastiku

 Czas istnienia życia na Ziemi jest nadal przedmiotem licznych badań i naukowych debat. Dotychczas ustalono nazewnictwo poszczególnych okresów dziejów na naszej planecie jak epoka kamienia, brązu i żelaza. Osobiście uważam, iż epokę, w jakiej obecnie żyjemy, powinniśmy nazwać "epoką plastiku".

Większość przedmiotów, jakie nas otaczają, są sztuczne, zrobione z innego materiału, niż uzyskiwane z naturalnych surowców. Dzięki ciągle udoskonalanej technologii niektóre przedmioty są zrobione tak doskonale, że z trudem odróżniamy je od prawdziwych. Galeria sztucznych przedmiotów nieustannie się powiększa i obejmuje już prawie wszystkie dziedziny naszego życia.

Przyzwyczailiśmy się do sztuczności wokół nas tak bardzo, że zaczynamy ją cenić bardziej, niż to, co jest naturalne. Wolimy plastikowe naczynia w kuchni, bo są tańsze i łatwiej będzie je wymienić na nowe. Chirurgia plastyczna służy już nie  tylko w przypadkach koniecznych, lecz dla upiększenia figury, aby uzyskać większą atrakcyjność. Na naszych stołach znajduje się coraz więcej sztucznych potraw, które powstają w laboratoriach, a nie na polu rolnika. Inżynieria genetyczna  dostarcza nam coraz lepsze produkty, tak że  wkrótce zamiast kotleta i sałatki na porcelanowym talerzu, będziemy łykać tabletkę z plastikowego pojemnika, która zapewni nam niezbędną ilość składników odżywczych. Obawiam się, że niedługo zamiast naturalnych produktów zakupionych w sklepie, spożywać będziemy pokarmy wytwarzane przy pomocy drukarki 3-D, a receptury ściągać będziemy z internetu.

Oswoiliśmy się ze sztucznymi rzeczami do tego stopnia, że nie zwracamy już uwagi na podróbki w życiu duchowym. Nie mam na uwadze fałszywych nauczycieli czy proroków, o których mówił Pan Jezus i apostołowie. Chcę zwrócić naszą uwagę na sztuczną atmosferę, jaką produkuje się w kościołach dzięki przeróżnym metodom i technologiom. Zamiast tradycyjnych kaplic, miejsca religijnych spotkań zamienia się w ciemne sale medialne dostosowane do przekazu obrazu w technologii cyfrowej. Zamiast drukowanej Biblii na kazalnicy, widzimy znikające wyrazy na monitorach i wielkich „ledowych” ekranach.  Światła, kolory, odpowiedni rodzaj muzyki stwarzają atmosferę, w jakiej czujemy się rozluźnieni, wyciszeni i nazywamy to pokojem serca. Natomiast, gdy już zamilkną instrumenty, ucichnie śpiew i zgasną kolorowe lampki, do serca powraca troska i niepokój wywołane problemami z jakimi przyszliśmy do kościoła. Nie przejmujemy się jednak tym zbytnio, gdyż możemy stworzyć sobie taką samą atmosferę nie wychodząc z domu. Na YouTubie znajdziemy zarejestrowane przekazy na ulubionych kanałach. Dziś prawie już do każdego domu doprowadzono światłowód z szybkim internetem, a  5-G w naszym smartfonie daje nam wolność dostępu do tych „duchowych źródeł” poza domem.

Współcześni przywódcy kościelni, coraz lepiej wyszkoleni na różnych konferencjach i seminariach, dysponują coraz większym arsenałem środków i technologii, jak zadowolić ludzi, aby dobrze się czuli i chętnie ich słuchali. Aby zwiększyć liczebność zgromadzeń, zamiast nabożeństw organizuje się koncerty i przedstawienia. Ku zadowoleniu wielu współczesnych liderów, lud wali na takie "eventy" i ochoczo sypie groszem z wdzięczności za dobrą zabawę.

Pojęcie prawdziwego przywódcy, czy, jak się teraz mówi, lidera, pochodzi z Biblii. Pan Jezus powołał jednego ze Swoich uczniów do szczególnego zadania i wręczając mu symboliczne klucze powiedział: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie (Mat.  16:19). Apostoł Piotr był świadomy swego wybrania, gdyż wiele lat później, gdy przywódcy zborów zgromadzili się w Jerozolimie, aby rozwiązywać narastające w Kościele problemy, powiedział: Wiecie, bracia, że Bóg od dawna wybrał mnie spośród was, ...” (Dz.Ap. 15:7). Nikt nie kwestionował autorytetu Piotra, wymawiając mu, że jest tylko zwykłym rybakiem i nie ma odpowiedniego przeszkolenia, aby rozumieć złożone problemy społeczne i kulturowe powstającej wspólnoty Kościoła.

Później apostoł Paweł, mając z pewnością na uwadze kwestię autorytetu przywódców, nauczał, że „On (Chrystus) uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami, aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa” (Efez. 4:11,12). W tych słowach zawarta jest podstawowa prawda o funkcjonowaniu Kościoła, Ciała Chrystusa, którego Głową jest Pan Jezus. Jedni są z ustanowienia przywódcami i nauczycielami, inni, szanując ich autorytet, budują się wzajemnie w miłości. Żeby nie było wątpliwości, autor listu do Hebrajczyków napisał bardzo zrozumiale: „Swoim przełożonym bądźcie posłuszni i ulegli, gdyż oni czuwają nad wami, ponieważ z tego mają zdać sprawę. Niech to czynią z radością a nie narzekaniem, bo to obróciłoby się na waszą niekorzyść” (Heb. 13:17). Takie zrozumienie i praktyczne podejście do funkcjonowania wspólnoty osób wierzących zapewniało prawidłowy rozwój Kościoła.

Autorytet, według słowników, jest określany jako „ogólnie uznane poważanie, posiadanie wpływów”. Mówi się, że autorytet należy zdobyć właściwym odnoszeniem się do ludzi, dlatego należy kształtować w sobie odpowiednie cechy przywódcze, aby ludzie obdarowali zaufaniem. Wszystko w porządku, jeśli mamy na uwadze autorytet w tym świecie. Jednak Kościół nie jest z tego świata, tak jak jego Głowa nie jest z tego świata. W Kościele autorytet jest nadany w powołaniu przez samego Chrystusa, a nie jest efektem zasług lub nabytych cech przywódczych. Dlatego uważam, że prowadzenie wszelkiego rodzaju szkoleń dla liderów, propagowanie literatury kształtującej liderów, jest niebiblijne, a więc szkodliwe. 

Powinniśmy zatem zadać sobie pytanie: "Czy Boże powołanie przywódcy w Kościele można zastąpić wyuczeniem się zasad przewodzenia jakiejś grupie ludzi?" Apostoł Paweł ostrzegał wierzących przed takim rodzajem przywódców, którzy swój autorytet budują „łechcąc uszy” słuchaczy, albo, jak to oddaje inny przekład którzy wyjdą naprzeciw ich oczekiwaniom” (2 Tym. 4:3). Starszym ze zboru w Efezie Paweł powiedział wprost, że „spośród was samych powstaną ludzie, którzy będą głosić przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów” (Dz.Ap. 20:30). Z pewnością te osoby nie posiadały autorytetu z nadania przez Chrystusa, dlatego musiały wykazać się autorytetem sztucznym, wypracowanym przez siebie samych.

Samokształtowanie się przywódców jest skuteczną metodą do sprowadzania ludzi wierzących na manowce. Taki samozwańczy przywódca, gdy zorientuje się, że zdobywa w jakimś gronie coraz większy „autorytet”, to aby poprawić sobie „notowania”, wskazuje na negatywne cechy aktualnego lidera, i sprawa gotowa, aby ogłosić wybory nowego pastora, albo założyć własną wspólnotę. Paweł zwracał uwagę ludziom wierzącym, „żeby nikt z was nie wynosił się nad drugiego, stając po stronie jednego nauczyciela przeciwko drugiemu” (1 Kor. 4:6 [B.W.]). W korynckim zborze właśnie dlatego, że zabrakło uznania okazywanego dla Bożych przywódców, ludzie stanęli po stronie swoich faworytów, mówiąc: „ja należę do Pawła, ja do Apollosa, ja do Kefasa, ja zaś do Chrystusa” (1 Kor. 1:12). Sądzę, że w tym przypadku, to nie ci nauczyciele powodowali podział, lecz cielesność słuchaczy przyczyniła się do pójścia za jednym z nich.

Dzięki przeróżnym seminariom, konferencjom i poradnikom z serii "zrób to sam", każdy, kto ma inklinacje przywódcze, może stać się liderem. Wystarczy zastosować „10 zasad efektywnego formowania przywódców”, lub inny schemat „Jak stać się osobą wpływową”, a najlepiej skorzystać z obszernej literatury John’a C. Maxwell’a lub Rick’a Warren’a i podbudować to jeszcze współczesnymi ideami postmodernizmu, a z pewnością szybko znajdą się zwolennicy, aby w takim fachowcu zobaczyć dobrego lidera. Czy potrzebne będzie wówczas powołanie z góry? Chyba nie, bo wtedy trzeba będzie „bardziej słuchać Boga niż ludzi” i mówić, to co jest prawdą, a nie to, co się podoba słuchaczom.

Dobry przywódca, prawdziwy, a nie wyszkolony i sztucznie ukształtowany wie, że jego autorytet pochodzi z góry, a nie z ludzkiego wyboru. Jedną z wielu cech, by rozpoznać autentyczność powołania, jest to, że ludzie o cielesnym usposobieniu, nie będą go uznawać. Najlepszym przykładem jest sam apostoł Paweł, którego autentyczności powołania nikt nie może zakwestionować. Pisał później do Tymoteusza, aby nie był zaskoczony, że spotka go to samo, gdy będzie wiernie służyć Chrystusowi i Jego ewangelii. Paweł wyznał otwarcie w swoim liście: Wiesz, że odwrócili się ode mnie wszyscy, którzy są w Azji” (2 Tym. 1:15). Aby nie było wątpliwości, że bycie wiernym Panu wymaga zajęcia bezkompromisowej postawy wobec ludzi, bez względu na to, jak się zachowają, Paweł dodał na koniec: Podczas mojej pierwszej obrony nikt nie stanął po mojej stronie, ale wszyscy mnie opuścili” (2 Tym. 4:16). Czy po takim zachowaniu się wielu osób, autorytet Pawła został podważony?

Czy te słowa świadczą o tym, że Paweł przyznał się do życiowej porażki, że się nie sprawdził jako przywódca w Bożym Kościele? Uważam, że to, co go spotkało pod koniec życia, jest świadectwem autentyczności powołania, w którym wiernie służył Chrystusowi, głosząc zdrową naukę. Natomiast obecnie, zbyt często spotykamy ludzi, którzy budują swój autorytet i to bardzo skutecznie, na podstawie różnych świeckich technik i metod, lecz jest to sztuczny autorytet, nienadany przez Pana Kościoła.

Ludzie mogą zostać oczarowani takimi przywódczymi zdolnościami, lecz pamiętajmy, co mówi Słowo Boże - „Nie dajcie się zwodzić, Bóg nie pozwala szydzić z siebie” (Gal. 6:7). Dlatego też apostoł Jakub ostrzega przed zbyt pochopnym porywaniem się do przywództwa słowami: Niech niewielu z was zostaje nauczycielami, moi bracia, gdyż wiecie, że będziemy surowiej sądzeni” (Jak. 3:1).

Henryk Hukisz

Thursday, November 25, 2021

Zawsze wdzięczni

 Wdzięczność jest cnotą, jakiej możemy doświadczać w całej pełni dopiero wówczas, gdy poznamy pełnię Bożej łaski. Jego miłość do człowieka jest tak ogromna, że przekracza nasze normalne zdolności poznawcze. Jedynie dzięki zdolności, jaką otrzymujemy z łaski, możemy uznać Bożą dobroć okazaną nam w Jezusie Chrystusie.

Obchodzone uroczyście w Stanach Zjednoczonych "Święto Dziękczynienia" jest również dla nas wspaniałą okazją do głębszej refleksji nad Bożą miłością, jaką możemy doświadczyć w przebaczeniu naszych grzechów. Dokonać tego mógł jedynie Boży Syn, przychodząc do nas jako Słowo, które „ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy” (Jan 1:14). Gdy w pełni zrozumiemy tę łaskę, wówczas w naszych sercach rodzi się ogromne pragnienie okazania wdzięczności.

Mnóstwo wspaniałych pieśni, jakie napisano, wyrażają tę wdzięczność. Wielu poetów chwyciło za pióro, aby w pięknych strofach wyrazić pragnienie uwielbienia dla Boga za Jego Ojcowską miłość. Dzięki doznaniu przebaczenia grzechów doznajemy olśnienia, które daje możliwość patrzenia na wszystko, co nas otacza, zupełnie z innej perspektywy. Gdy w centrum naszego życia stanie Chrystus, jesteśmy w stanie szczerze przyjmować wszystko, czym On nas obdarowuje, jako dowód Jego łaski. Nawet zdarzenia, które w naturalny sposób przyjmowalibyśmy jako nieprzychylny los, odbieramy z wdzięcznością. Zaczynamy pojmować, że poprzez różne okoliczności, jakie nas spotykają, Bóg może nas wychowywać, kształtować nasz charakter, aby dopasować nas do Swoich zamierzeń.

Biblia staje się wówczas źródłem poznania Bożych planów, jakie On ma w Swoim sercu wobec nas. Z pewnością, bliskie stają się wówczas wersety, zarówno ze Starego, jak i z Nowego Testamentu, mówiące o Bożym sercu. Jak na przykład zapewnienie przekazane Izraelowi przez proroka Jeremiasza – „Ja bowiem znam zamiary, jakie mam względem was – wyrocznia PANA – zamiary dotyczące pomyślności, a nie nieszczęścia, aby dać wam przyszłość i nadzieję” (Jer. 29:11). Czy też słowa, jakimi Mojżesz napawał nadzieją naród Boży, gdy wchodzili do Ziemi Obiecanej – „Ale ziemia, do której idziecie, aby ją posiąść, jest ziemią gór i dolin, pijącą wodę deszczową z nieba. Jest to ziemia, o którą troszczy się PAN, twój Bóg. Oczy PANA, twego Boga, nieustannie spoczywają na niej od początku aż do końca roku” (Powt. 11:11-12).

Wielu bohaterów biblijnych pozostawiło nam wspaniały przykład okazywania wdzięczności za wszystko, co może nas spotkać w życiu. Najlepszym przykładem jest Hiob, który na wieść o nieszczęściach, jakie go dotknęły, zawołał: Nagi wyszedłem z wnętrza mej matki i nagi tam powrócę. PAN dał i PAN wziął. Niech imię PANA będzie błogosławione (Job. 1:21). Dawid, pomimo pasma nieszczęśliwych zdarzeń, jakie towarzyszyły mu przez większość jego życia, stworzył jeden z najwspanialszych zbiorów pieśni wielbiących Boga. Psalmy do dzisiaj stanowią niewyczerpalną studnię pocieszenia i nadziei dla wszystkich, którzy ufają z całego serca swemu Panu. Często znajdujemy w nich słowa pokrzepienia w sytuacjach, gdy nam się wydaje na pierwszy rzut oka, że nie damy rady ich znieść. Możemy wówczas wraz z Dawidem zawołać: Będę Cię wysławiał, PANIE, całym swoim sercem, będę opowiadał o wszystkich Twoich cudach. Będę się cieszył i weselił Tobą, będę śpiewał, Najwyższy, na cześć Twojego imienia (Ps. 9:2,3).

Niestety, to co spotyka nas najczęściej w naszym życiu, to pokusa, aby narzekać na los, jaki nas niezasłużenie dopada. Mamy wówczas chęć podnieść w górę pięść i zawołać: „Boże, gdzie jesteś”. Tak dzieje się w tym świecie, w którym ludzie nie znają Boga i nie wierzą w Jego suwerenną wolę. Wówczas, gdy wydarzy się jakaś tragedia, gdy ginie wielu niewinnych ludzi dotkniętych wirusem, gdy ziemia przestaje być bezpieczną ostoją, bo się trzęsie – ludzie wygrażają Bogu, że gdyby był, to nie dopuściłby do nieszczęścia.

Chciałbym wywołać refleksję nad tym, czy nie powinniśmy częściej, a może i zawsze, okazywać Bogu wdzięczność za wszystko, co nas spotyka. Przecież, jak powiedział Pan Jezus, który doskonale znał Ojca, że Bóg bowiem każe swemu słońcu wschodzić nad złymi i nad dobrymi i deszcz daje sprawiedliwym i niesprawiedliwym (Mat. 5:45). Apostoł Paweł, dzięki osobistemu doświadczeniu łaski narodzenia się na nowo, poznał Boga, w którym przecież żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz.Ap. 17:28). Paweł nauczał później o Bogu, że to bowiem, co w Nim niewidzialne, Jego wieczna moc i boskość, są od stworzenia świata widoczne w dziełach (Rzym. 1:20).

Jeśli możemy poznać Boga w Jego dziełach, to powinniśmy rozumieć również, że On powiedział o sobie: bo jak niebiosa wznoszą się nad ziemią, tak Moje drogi górują nad waszymi drogami a Moje myśli nad myślami waszymi (Izaj. 55:9). Czyż to nie wystarczy, aby bezgranicznie dziękować Mu za wszystko, chociaż nie rozumiemy Jego celów, jakie On realizuje w naszym życiu?

Być może musimy udać się do warsztatu garncarskiego wraz z Jeremiaszem, któremu Bóg powiedział: Wstań i zejdź do domu garncarza. Tam sprawię, że usłyszysz Moje słowa (Jer. 18:2). Boży prorok przyglądając się pracy garncarza zrozumiał, że tak jak naczynie, które wyrabiał w glinie nie udało się – jak to bywa z gliną w ręku garncarza – zaczął od nowa wyrabiać inne naczynie, jak garncarzowi wydawało się, że należy zrobić (w. 4). Czyż nie musi Bóg, nasz wspaniały Ojciec, wziąć nieraz i nas w Swoje doskonałe ręce, aby coś poprawić i udoskonalić, abyśmy się stali podobni do obrazu Jego Syna, aby był On pierworodnym między wielu braćmi (Rzym. 8:29)?

Nie wiem, czy potrafimy to zrozumieć bez udziału Ducha Świętego, który wypełniając nasze serca, sprawia, że będziemy mogli dziękować za wszystko Bogu i Ojcu w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa (Efez. 5:20). Tylko wówczas będziemy zdolni zrozumieć wielką prawdę zawartą w słowach: O nic się nie troszczcie, ale w każdej modlitwie i błaganiu powierzajcie z dziękczynieniem wasze pragnienia Bogu (Filip. 4:6).

Jeśli w naszych sercach brakuje wdzięczności dla Boga za wszystko, wówczas zamiast słowa „Dziękuję” stawiamy pytanie: „Dlaczego?”.

Słowo Boże wzywa nas: Przez Niego więc składajmy nieustannie Bogu ofiarę uwielbienia, to jest owoc warg wyznających Jego imię (Hebr. 13:15). Spełnić to możemy jedynie w Chrystusie, który okazał nam ogromną łaskę przebaczenia.

Henryk Hukisz

Thursday, November 18, 2021

Na marginesie granicy

 

Postanowiłem szerzej odnieść się do kilku kwestii związanych bliżej lub dalej z pojęciem granicy. Stąd też pojawiło się pojęcie marginesu, nie w celu obniżenia znaczenia tych wydarzeń, lecz jako szerszy horyzont tematów związanych z granicą.

Zapytany o podzielenie się czymś na temat sytuacji na wschodniej granicy, oczywiście w świetle Pisma Świętego, utworzyłem kolorową ilustrację do wersetu, jaki pojawił się w mojej pamięci w związku z tą prośbą. Werset ten zawiera wypowiedź apostoła Pawła, gdy znalazł się na terenie obcego narodu, w sercu Grecji, która  po kilku wiekach panowania Imperium Aleksandra Wielkiego, wywarła olbrzymi wpływ na system pojmowania wartości życia.

Paweł był człowiekiem dobrze wykształconym, rozumiał wielkie zmiany, jakie filozofia greckich myślicieli poczyniła w umysłach nawet ortodoksyjnych Żydów. Kiedy Duch Święty prowadził go w marszu przez ówczesny świat z ewangelią, której stał się sługą, dotarł do Aten. W tym kosmopolitycznym mieście, oburzony na widok powszechnego bałwochwalstwa, postanowił podzielić się prawdą, jaką dla niego stał się Chrystus, którego osobiście spotkał pod Damaszkiem. Apostoł po kilku dniach przechadzania się pośród ateńczyków spotykał wielu filozofów, jakich świat grecki wydał. Sokrates, Arystoteles, czy szczególnie Platon wywarli wpływ na pojmowanie świata nie tylko Greków, lecz również Żydów, którzy dość chętnie ulegali greckim ideom wartości, materii, duszy, czy też poglądom społecznym, jak państwo według Platona.

Ateny były znane ze spotkań filozofów na agorze, gdzie ścierali się zwolennicy różnych poglądów. Gdy posłuchano Pawła i jego nauczania o życiu wiecznym i o nowej etyce życia, sądzono, że pojawił się kolejny nauczyciel nowej filozofii. Niektórzy nawet spierali się z apostołem i zadawali mu pytania o istotę nowej nauki. Wówczas Paweł udał się na Areopag, na wzgórze boga wojny Aresa, na którym zbierali się przedstawiciele ówczesnej arystokracji, by podejmować najważniejsze decyzje. To miejsce było czymś w rodzaju współczesnego parlamentu.

Przemówienie Pawła rozpoczyna się grzeczną uwagą o pobożności, po której mówca namalował tło, wskazując na to, kto jest jedynym Panem. Stwórcą całego świata i wszystkiego, co istnieje, jest Bóg, który jest Panem. Paweł wyjaśnia, że Bóg nie tylko stworzył cały świat, lecz wyznaczył porządek istnienia wszystkiego, co żyje, mówiąc „On także z jednego człowieka powołał do istnienia wszystkich ludzi, aby zamieszkiwali całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich zamieszkiwania, aby szukali Boga, czy to nawet dotknęli Go po omacku, i znaleźli” (Dz.Ap. 17:26,27).

Chciałbym zwrócić uwagę na dwie myśli, jakie Paweł zawarł w tych zdaniach. Po pierwsze, stwierdził, że Bóg powołał do istnienia wszystkich ludzi na świecie, dając im całą powierzchnię do zamieszkania. Po drugie, mówiąc o zamieszkaniu na całym świecie, Paweł zauważył, iż ludzie mają mieszkać w granicach, które Stwórca wyznacza. Wynika to z faktu, że celem stworzenia wszystkich ludzi jest szukanie Boga.

Każdy uważny czytelnik Biblii może zauważyć, że już na początku Bóg operuje pojęciem ród i naród. Po potopie, gdy Bóg odnowił przymierze z człowiekiem, przypomniał o zasadniczych celach, jakie wyznaczył ludziom, aby panowali nad całym stworzeniem. Jednak główne polecenie brzmiało: „A wy bądźcie płodni i się rozmnażajcie. Niech dzięki wam zaludni się ziemia, i ją zapełniajcie” (Rodz. 9:7).

Nie wiemy, ile wieków minęło, gdy Bóg postanowił uporządkować życie potomków Noego i jego rodziny. Dlatego w naszej Biblii znajduje się lista narodów, która zajmuje cały 10. rozdział. Później, gdy „cała ziemia używała wtedy jednego języka i takich samych słów” (Rodz. 11:1), postanowiono zbudować wieżę Babel. Celem tej budowy był sprzeciw wobec polecenia, aby zapełniać ziemię ludźmi, gdyż wyraźnie powiedziano: „zdobędziemy sławę i nie rozproszymy się po całej ziemi” (w. 4). Dlatego Bóg postanowił utworzyć przeszkodę w postaci różnych języków „żeby nie mogli się wzajemnie porozumieć” (w. 7). Czytamy w Biblii, że „w ten sposób PAN rozproszył ich stamtąd po całej ziemi” (w. 8). Od tego czasu istnieje podział ziemi na różne narody, Bóg też wyraźnie wyznacza granice zamieszkania przez określone grupy ludzi. Jedną z podstawowych cech narodu jest odrębny język, który stanowi o tożsamości tej grupy.

Teraz należałoby zrobić odrębne studium Biblii na temat narodów. Bóg posługuje się tym określeniem przez całą historię ludzkości. Istnieje też jeden szczególny naród, który On postanowił wybrać i nazwać „Swoją Umiłowaną”. Jest to naród wybrany, Izrael. Oprócz tego narodu istnieją różne inne narody. W języku hebrajskim istnieje słowo „גוי” [gowy] bardziej znane jako „goj”. Wprawdzie utrwaliło się pojęcie „goj” jako poganie, czyli „nie-żydzi”, lecz jest to, to samo słowo, które występuje w Biblii zarówno dla określenia narodu wybranego „goj”, jak i pozostałych narodów „goim”. Występuje ono w Starym Testamencie około 560 razy. Jak wiemy, głównym celem wybrania jednego narodu było objawienie się wielkiego Boga wszystkim narodom.

Nowy Testament napisany w języku Koine, czyli greckim, używa słowa „εθνη” [ethne], które często zostało przetłumaczone jako „poganie”, chociaż znaczy wprost „naród”.  Podobnie jak w przypadku Izraela, Bóg miał na celu dotarcie do wszystkich narodów, tak i w nauczaniu Pana Jezusa znajduje się polecenie: „Idąc więc, czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem” (Mat. 28:19,20). We wszystkich księgach Nowego Testamentu słowo „εθνη”, czyli naród, użyte zostało ponad 160 razy, od Mateusza do Objawienia. W samej księdze Objawienia spotkamy to słowo ponad 20 razy. W ostatnim rozdziale, gdy w świątyni  pojawi się Bóg i Baranek, gdy już nie będzie słońca, ponieważ chwała Boga będzie światłością a lampą będzie Baranek, wówczas „narody będą chodzić w świetle miasta, i królowie ziemi wniosą do niego swoją chwałę” (Obj. 22:24).

Idea różnych narodów, które zamieszkują oznaczone przez Boga granice, jest Bożym porządkiem. W Kościele, który jest Ciałem Pana Jezusa, dzięki napełnieniu Ducha Świętego, Boże przekleństwo pomieszania języków już nie istnieje. Pięćdziesiątnica, gdy „wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i zaczęli mówić innymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz.Ap. 2:4). Język Ducha, choć brzmi różnie, stwarza w Kościele wspólną przestrzeń działania. Mogłem nieraz tego doświadczyć, gdy znalazłem się w obcym kraju, gdzie ludzie posługują się innym językiem, to wśród dzieci Bożych istnieje wspólnota, „koinonia”, jaką może dać obecność Ducha Świętego. Natomiast poza obszarem Kościoła, gdzie nadal panuje ciemność, nadal istnieją granice dzielące narody. Dlatego mamy tłumaczenie Biblii na różne języki, aby ewangelia dotarła do wszystkich ludzi. Paweł zachowywał ten porządek i docierał wszędzie, dokąd Bóg go prowadził. Gdy Żydzi nie chcieli słuchać ewangelii o Chrystusie, Paweł oświadczył: „Jeśli jednak je odrzucacie i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan” (Dz.Ap. 13:46). W oryginale użyte jest słowo „ethne”, które tutaj przetłumaczono „pogan”. Później czytamy, że „gdy poganie „ethne” to usłyszeli, radowali się i wielbili Słowo Pana” (w. 48).

Niestety, żyjemy w czasie, gdy świeckie filozofie wdzierają się do nauczania w kościołach. Obecnie zamiast Bożego porządku stworzenia, w którym Bóg określił role mężczyzn i kobiet w Kościele, głosi się „egalitaryzm” zamiast „komplementaryzmu”, który uznaje, że „chociaż mężczyźni i kobiety są stworzeni równymi w swoim bycie i jako osoby, to są stworzeni by siebie uzupełniać poprzez różne role w życiu i kościele” (net). Zamiast ustalonego porządku zamieszkiwania narodów, głosi się „kosmopolityczne” teorie sprzeciwiające się podziałom kulturowo-politycznym i terytorialnym. Ta filozofia jest dążeniem do politycznej i społecznej jedności świata, wolnego od podziałów i konfliktów, stopionego w jedną wspólnotę ogólnoludzką. W kościołach ten trend jest widoczny w naśladowaniu obcych kulturowo form nabożeństw, uwielbienia czy też w nazewnictwie. 

Taka jedność wypracowana przez przywódców tego świata to nic innego, jak zapowiedź, że powtórne przyjścia Pana Jezusa jest bliskie. Paweł pisał że „dzień Pana nadejdzie jak złodziej w nocy, gdy będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy niespodziewanie jak bóle porodowe na kobietę ciężarną, przyjdzie na nich zagłada i nie uciekną” (1 Tes. 5:2,3).

Czuwajmy więc, aby nas ten dzień nie zaskoczył.

Henryk Hukisz

Tuesday, November 9, 2021

Jesienne drzewa

 

List Judy znajduje się tuż przed Księgą Objawienia i wprawdzie kanon Nowego Testamentu nie oddaje chronologii wydarzeń w dziejach Kościoła, to jego treść świadczy o tym, że dotyczy czasów ostatecznych. Ktoś trafnie zauważył, iż każda niedziela, nawet każdy dzień zbliżają nas do kulminacji życia Kościoła, do spotkania się z naszym umiłowanym Panem i Zbawicielem, gdy przyjdzie, tak jak obiecał: „znowu przyjdę i zabiorę was do siebie, abyście tam, gdzie Ja jestem i wy byli” (Jan 14:3).

Pan Jezus mówił również o tym, abyśmy byli uważni, gdy znaki będą świadczyć o Jego powrocie - „Uważajcie, aby ktoś was nie zwiódł. Liczni bowiem przyjdą pod Moim imieniem i powiedzą: Ja jestem Mesjaszem. I wielu zwiodą” (Mat. 24:4,5). Apostoł Paweł również zwracał na to uwagę w listach do różnych zborów, gdy pisał na temat „przyjścia naszego Pana i nasze zgromadzenie się przy Nim” - „Niech nikt w żaden sposób was nie zwodzi” (2 Tes. 2:1,3).

List Judy natomiast zawiera dość sporą garść informacji o tym, jak możemy ustrzec się przez zwiedzeniem przez fałszywych nauczycieli. Ten wierny sługa Jezusa Chrystusa i brat Jakuba pisze wprost: „Wkradli się bowiem między was jacyś ludzie, od dawna skazani na potępienie, bezbożni, którzy łaskę naszego Boga zamieniają na rozpustę i wypierają się naszego jedynego Władcy i Pana, Jezusa Chrystusa” (Jud. 4).

Obserwując ostatnio życie w zborach, zauważam zjawiska, które napawają mnie lękiem wobec tego, co potrafią dziś wprowadzać współcześni „jacyś ludzie”. Wiadomo co dzieje się we współczesnym świecie, gdy ludzie poddani władzy szatana, zgodnie z  zapowiedzią Chrystusa - „Ten, kto popełnia nieprawość, niech jeszcze dopuści się nieprawości, kto jest podły, niech się jeszcze upodli”, brną w kierunku zepsucia i bezprawia. Natomiast zadaniem tych, których On odkupił i oczyścił Swoja krwią, powinni przejąć się słowami: „kto jest sprawiedliwy, niech jeszcze uczyni sprawiedliwość, a ten, kto jest święty, niech się jeszcze uświęci” (Obj. 22:11) i wypełniać czas oczekiwania uświęcaniem się.

W ostatnim czasie nasila się organizowanie w zborach imprez wzorowanych na świeckich tradycjach. W czasie gdy niewierzący w Boga czcili nieznane bóstwa w przebraniach „hallowinowych”, wierzącym proponowano jakąś namiastkę przebierańców na wzór zaczerpnięty wprost ze świata. Pod koniec tego miesiąca będą tzw. „Andrzejki” gdzie obficie będzie się lać wosk, aby dać ludziom namiastkę przepowiedni co do ich przyszłości. Ciekawe jest, co wymyślą „jacyś ludzie” dla wierzących w zborach z tej okazji?

Jedno wiem, że na Sylwestra już szykują huczne zabawy i całonocne szaleństwa w rytm muzyki sterowanej przez zawodowych, wypożyczonych na tę noc, świeckich „diskdżokejów”. Nie mam nic przeciwko wesołym zabawom, lecz ogłaszanie, że będzie to „wspólne uwielbianie, tańce i zabawy, karnawałowe przebrania; wszystko na chwałę Pana”, to zastanawiam się o jakiego „pana” chodzi.

Dziś rano przeczytałem znów ten szczególny list, napisany przez Judę. Przeraziło mnie porównanie współczesnych zjawisk z przestrogą tego wiernego sługi Pana Jezusa. Proponuję więc każdemu lekturę tego listu w wersji „Nowego Życia”, czyli parafrazy tekstu, która daje pewne uwspółcześnienie. Ktoś kiedyś, porównując ten list do Dziejów Apostolskich, które relacjonują początek Kościoła, nazwał go „Dziejami Apostatów” (odstępców), ze względu na jego treść.

Oto List Judy w wersji parafrazy tekstu:

 1. Juda, sługa Jezusa Chrystusa i brat Jakuba, do wszystkich chrześcijan, wybranych przez Boga Ojca, których strzeże i ochrania Jezus Chrystus.

2. Niech Bóg obdarza was coraz większą dobrocią, pokojem i miłością.

3. Ukochani bracia, miałem zamiar podzielić się z wami kilkoma myślami o zbawieniu, które otrzymaliśmy od Boga, ale doszedłem do wniosku, że powinienem raczej napisać o czymś innym, a mianowicie zachęcić was do nieugiętej obrony prawdy, którą Bóg powierzył swoim wybranym, by jej strzegli i zachowali bez zniekształceń na wieki.

4. Piszę o tym dlatego, że do waszego grona wślizgnęli się bezbożni nauczyciele, twierdzący, iż chrześcijanin może postępować tak, jak mu się żywnie podoba, bez obawy, że spotka ich kara Boża. Los takich ludzi od dawna jest już przesądzony, sprzeciwili się bowiem naszemu jednemu Władcy i Panu Jezusowi Chrystusowi.

5. Takim mogę jedynie dać radę: Przypomnijcie sobie, co wiecie zresztą od dawna,że Pan wybawił z niewoli egipskiej cały naród, ale potem wytracił tych, którzy Mu nie ufali i byli nieposłuszni.

6. Przypomnę wam też o aniołach, którzy na początku byli czyści i święci, ale później obrali drogę grzechu. Bóg uwięził ich w otchłani ciemności, gdzie oczekują dnia sądu.

7. Nie zapominajcie też o tym, co spotkało Sodomę, Gomorę i okolice, w których kwitła wszelkiego rodzaju rozpusta, gdzie nawet mężczyźni pałali do siebie pożądaniem. Miasta te zniszczył ogień; dla nas są one ostrzeżeniem, że istnieje piekło, gdzie grzeszników spotka kara.

8. Jednakże ci fałszywi nauczyciele nadal prowadzą złe, niemoralne życie, bezczeszczą własne ciała i lekceważą Boży autorytet i drwią z istot niebiańskich.

9. Nawet Michał, jeden z najpotężniejszych aniołów, gdy z szatanem spierał się o ciało Mojżesza, nie śmiał go oskarżać i drwić z niego, powiedział tylko: „Niech cię Pan zgromi”.

10. Ci natomiast ludzie wyśmiewają się i przeklinają to, czego nie rozumieją i jak zwierzęta robią to, na co tylko mają ochotę, przywodząc do zguby własne dusze.

11. Biada im! Idą za przykładem Kaina, który zabił brata i podobnie jak Balaam dla pieniędzy zrobiliby wszystko; odmawiają jak kiedyś Kore Bogu posłuszeństwa i zginą, dzieląc jego przekleństwo.

12. Tacy ludzie, biorąc udział w zbiorowych ucztach miłości, przynoszą wam ujmę; bawią się wesoło i objadają, nie zwracając uwagi na innych. Są niczym chmury nad wyschłą ziemią, które zwiastują deszcz, a nigdy go nie dają; jak drzewa jesienią, na których brak owoców - martwe, i to podwójnie, z korzeniami wyrwane na spalenie.

13. Pozostaje po nich tylko wstyd i hańba, tak jak brudna piana na plaży po wzburzonej fali. Błądzą bez celu jak gwiazdy pozbawione orbity, a przeznaczeniem ich jest mrok i wieczne ciemności.

14. Już dawno temu Henoch, który żył niedługo po Adamie, wypowiedział się na temat takich ludzi: „Nadchodzi Pan z milionami swoich świętych

15. i zgromadzi na sąd mieszkańców całej ziemi, by wymierzyć im sprawiedliwą karę. Wyjawi wszystkie okropności, jakich się dopuścili i wszystkie słowa, jakie wypowiedzieli przeciwko Bogu”.

16. Ludzie ci nieustannie narzekają, zawsze są niezadowoleni, popełniają każde zło, na które przyjdzie im ochota; lubią się przechwalać, a szacunek okazują tylko tym, od których mogą się czegoś spodziewać.

17. Drodzy przyjaciele, przypomnijcie sobie słowa apostołów naszego Pana, Jezusa Chrystusa,

18. że w ostatecznych czasach pojawią się naśmiewcy, którzy za cel życia obrali sobie korzystanie ze wszystkich złych przyjemności.

19. Wywołują spory, lubują się we wszystkim co złe i nie mieszka w nich Duch Święty.

20. Ale wy, drodzy przyjaciele, budujcie swoje życie na fundamencie świętej wiary, modląc się w mocy Ducha Świętego.

21. Stale pozostawajcie w zasięgu Bożej miłości, aż Pan Jezus Chrystus w swoim miłosierdziu wprowadzi was do wiecznego życia.

22. Starajcie się okazywać wyrozumiałość tym, którzy wątpią.

23. Jeśli tak trzeba, jednych ratujcie wyrywając siłą, jakby z piekielnych płomieni, innych zaś z litością prowadźcie do Pana; uważajcie, by to czyniąc, nie wplątać się w grzech. Miejcie w nienawiści wszystko, co wiąże się z grzechem, ale samych grzeszników traktujcie z miłosierdziem.

24. Wszelka chwała niech będzie jedynemu Bogu, który daje nam zbawienie przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana; do Niego należy cześć i majestat, wszelka potęga i władza, od początku aż na wieki.

25. On też jest w stanie ustrzec was od niewłaściwego kroku i upadku, bezgrzesznych i doskonałych doprowadzić do swej chwały, wśród tryumfalnych okrzyków wiecznej radości. Amen.

Uważajmy więc, aby nas nikt nie zwiódł. 

Henryk Hukisz