Polacy, niestety, są jak gęsi, o swój język nie dbają - tak należałoby obecnie
sparafrazować tę znaną strofę Mikołaja Reja. Nasz ojczysty język ulega powolnemu
zapomnieniu, gdyż coraz częściej i coraz więcej rodaków zaśmieca go wyrazami
obcymi. Przoduje tutaj język angielski, który dzięki internetowi wdziera się
pod każda strzechę, od wielkomiejskiej, na prowincjonalnej skończywszy. ,
Jednym z takich obcobrzmiących słówek jest
„priorytet”, który pojawił się w naszym języku za pośrednictwem poczty
elektronicznej, jako jedna z kategorii e-maili „high priority” oznaczona czerwonym
wykrzyknikiem. Obecnie, większość Polaków mówi o priorytetach, bez względu na to, co tak na prawdę ten wyraz znaczy. Mówi się o
zwykłych priorytetach, o najważniejszych priorytetach, o liście priorytetowej
a nawet o mniej ważnych priorytetach. A priorytet, to nic innego, jak „działanie albo
cel o najwyższym, pierwszoplanowym znaczeniu” (SJP). Zamiast
powiedzieć, że jest jakaś ważna
sprawa do załatwienia, mówi się o sprawach priorytetowych.
Dlaczego tak bardzo uczepiłem się priorytetów? Może
dlatego, że gdy byłem na etapie poznawania mowy ojczystej, to mówiło się, że coś
jest ważne tak bardzo, iż powinno być załatwione, zanim przystąpi się do załatwiania innych spraw. Każdy wiedział o co chodzi, a obecnie, musimy wpierw zajrzeć
do słownika wyrazów obcych, aby czasami czegoś źle nie zrozumieć.
Gdy już uwierzyłem w Pana Jezusa, i dzięki temu On
stał się moim Panem i Zbawicielem, wiedziałem, że Chrystus, że w ogóle Bóg, jest
najważniejszy w moim życiu. Od tego momentu nic nie mogło być bardziej ważne od
Boga. Nikt w tamtym czasie nie mówił o
priorytetach, i na jakiej pozycji wśród życiowych spraw, należy umieścić Boga.
On jest najważniejszy, Pierwszy i Ostatni, Alfa i Omega. Podobnie jak w
sytuacji, gdy pewien znawca zakonu zapytał Chrystusa: „Nauczycielu, które
przykazanie jest największe?” (Mat.
22:36). Odpowiedź Pana Jezusa, chociaż pytanie należało do rodzaju
kuszących, była prosta: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca
swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej” (w. 37).
Jeśli spojrzymy na tę odpowiedź z matematycznego
punktu widzenia, to dla innych rzeczy nie zostaje już nic, gdyż całe serce,
cała dusza i wszystkie myśli będą należeć do Boga. A priorytet, zawsze zakłada,
że coś jest pierwsze, a inne rzeczy pozostają drugie, trzecie, lub na dalszych
pozycjach. Dlatego uważam, że słowo „priorytet” nie może mieć zastosowania w
odniesieniu do Boga. Tak więc, wszystkie hasła typu „Uczyń Boga głównym
priorytetem swojego życia”, jest niebiblijne, o ile nie herezją. Bo skoro
wszystko mamy oddać Bogu, to na inne sprawy nie zostanie już miejsca w naszym
sercu, w duszy i w myślach.
Bóg jest kimś tak niewyobrażalnie wielkim, że
człowiek, na swojej spalonej pozycji, nie śmie nawet oczu podnieść, aby spojrzeć
Mu w twarz. Chyba najlepiej wyrazili to Izraelici, gdy wędrując przez pustynię
do Ziemi Obiecanej, woleli aby sam Mojżesz
załatwiał wszystkie sprawy z Bogiem. Lud, zdając sobie sprawę z tego, że
nie ma innego Boga, jak jedynie ten, który okazał wielką moc, gdy rozdzielił
wody Morza Czerwonego, aby ich wyprowadzić z niewoli na wolność. Mając respekt
wobec wielkości Boga, wyznali Mojżeszowi, że nie zdarzyło się dotychczas, aby „jakiś
lud słyszał głos Boga przemawiającego spośród ognia, jak ty słyszałeś, i
pozostał żywy?” (5 Moj. 4:33).
Hiob, Dawid i wielu innych mężów Bożych, którzy zbliżyli
się do Pana jak nikt inny z żyjących, byli świadomi swojego położenia. Hiob wyznał
z pełnym przekonaniem: „Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako
ostatni nad prochem stanie! ” (Hiob
19:25). Dawid opiewał wielkość Boga w psalmach, wyznając szczerze, że „On
wie, jakim tworem jesteśmy, pamięta, żeśmy prochem” (Ps. 103:14).
Król Dawid znał wielką miłość Boga do człowieka,
który jest jedynie marnym prochem, ze względu na grzech, w jakim rodzi się do
życia. Dlatego zastanawiał się: „Panie, czymże jest człowiek, że nań
baczysz, i syn człowieczy, że o nim myślisz?” (Ps. 144:3). To, że Bóg „podnosi nędzarza z prochu, a ubogiego
wywyższa ze śmieci” (Ps. 113:7),
świadczy jedynie o Jego przeogromnej łasce. Żadnej w tym zasługi człowieka,
ponieważ upadła ludzka natura nie jest do tego zdolna.
Idea przyznania Bogu priorytetowej pozycji pośród
innych spraw jest jedynie świadectwem wyniosłości człowieka. No, bo jakże
inaczej można zrozumieć to, że człowiek dokonuje wyboru, na jakim miejscu umieścić
Boga? Może tego dokonać bedąc panem swojej woli. A przecież, jak powiedział Chrystus, najlepszy znawca
ludzkiej duszy - „bo beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jan 15:5). On powiedział, że my nie
mamy nawet zdolności, aby „uczynić nawet jednego włosa białym lub czarnym”
(Mat. 5:36). A cóż dopiero, gdy
chodzi o tak wielką sprawę, jak wyznaczenie miejsca, jakie Bóg powinien zajmować
w naszym życiu. Wobec Boga, jesteśmy jedynie prochem.
Bóg jest najważniejszy, to znaczy, że On już jest,
a nie, że my dopiero Go uczynimy pierwszysm priorytetem. Dlatego, gdy ludzie
słuchali słów ewangelii o Bożym Królestwie, o tym, że Chrystus swoją śmiercią
podniósł nas do godności dziecka Bożego, wołali w pokorze: „Co mamy czynić,
mężowie bracia?” (Dz.Ap. 2:37). Apostoł
Piotr nie wzywał ich, aby uczynili Boga priorytem swego życia, lecz nakazał pokutę, pojednanie przez Chrystusa,
który umarł za ich grzechy. Apostoł Paweł określił to później słowami nauki o
nowym życiu: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale
żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna
Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2:20). A to znaczy, że w jego
życiu istniało tylko to, co jest z Chrystusa. Natomiast wszystko inne, co nie
należało do Chrystusa, zostało ukrzyżowane i jest martwe. Jedyny wybór, jakiego
mógł dokonać, wyraził słowami: „wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać
Chrystusa” (Filip. 3:8).
Wracając do priorytetów w życiu dziecka Bożego, to
można powiedzieć, że liczy się jedynie Bóg, wszystko inne, to śmieci.
Henryk Hukisz