Wednesday, March 29, 2017

Zero bojaźni Bożej



 Jesienią ubiegłego roku, kilka tygodni po powrocie do kraju, zostałem zaproszony na spotkanie z okazji 499-tej rocznicy Reformacji. Ponieważ spotkania odbywało się pod hasłem „Święto Biblii”, z zainteresowaniem wybrałem się na nie w gronie kilku lokalnych pastorów ewangelicznych. Organizatorem tego spotkania była Poznańska Grupa Ekumeniczna, a gościem specjalnym był „br. Alois z Taizé, który wygłosił z okazji tego święta okolicznościowy wykład. W audytorium uniwersyteckim UAM zgromadziło się dość liczne grono przedstawicieli lokalnych społeczności protestanckich i katolickich propagatorów ekumenizmu.
Z ogromnym zaskoczeniem i niesmakiem wysłuchałem wykładu przeora Wspólnoty Ekumenicznej z Taize. Mówca, wiedząc, iż większość słuchaczy stanowią wyznawcy społeczności ewangelicznych, przekonywał do zupełnej uległości jedynej głowie kościoła, jaką jest papież oraz do oddania czci najświętszemu sakramentowi, czyli do uznania prawdziwości przemiany kawałka wafelka w autentyczne ciało Pana Jezusa.
Pisałem już wcześniej na temat dążeń działaczy ekumenicznych z kręgów kościoła rzymsko-katolickiego w rozważaniu „Jezus ekumenista?”. Zgodnie z założeniami katechizmu tego kościoła, jedynym celem ekumenicznej działalności jest przywrócenie „braci odłączonych” ponownie na łono jedynozbawczej organizacji religijnej, za jaką uważa się KRK.
W tym roku będziemy obchodzić pięćsetną rocznicę Reformacji. W Polsce, na początku lutego, Senat RP przyjął uchwałę, którą „pragnie uhonorować polskich protestantów, którzy współtworzyli oblicze religijne, kulturowe, społeczne i gospodarcze naszej Ojczyzny”. Warto jest zwrócić uwagę na fakt, iż ta ustawa została przyjęta 40 głosami „za” przy 27 „przeciw” i 17 wstrzymujących się. Kilku senatorów PiS wypowiadało się przeciw, uważając, iż Reformacja doprowadziła do największego rozłamu w kościele katolickim, a ponad to, „protestantyzm ma już niewiele wspólnego z chrześcijaństwem. Jest to rodzaj nowej religii, która podważyła wszystkie dogmaty Kościoła katolickiego” (senator Ryszka).  
Z niepokojem obserwuję wzrost zainteresowania pośród ludzi uważających się za ewangelicznie wierzących i branie udziału w różnego rodzaju wydarzeniach o charakterze jednoczącym chrześcijan. Samo określenie tego charakteru spotkań nie świadczy jeszcze o prawdziwej jedności, która możliwa jest jedynie w Chrystusie. Prawdziwy Kościół tworzą jedynie osoby, które doświadczyły łaski narodzenia się na nowo. Pan Jezus, jedyna i prawdziwa Głowa tego Kościoła określił jednoznacznie, kto znajduje się w Jego Kościele, słowami: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (Jan 3:5).  
500 lat temu, Marcin Luter przypomniał, że zbawienie jest darem łaski Bożej a nie efektem wykupionych odpustów. Ten augustiański mnich, po odbyciu pielgrzymki do Rzymu, aby dokonać wykupienia z czyśćca bliskiej mu osoby, zobaczył tam ogrom korupcji wśród hierarchów i dążenie do życia w przepychu, postanowił walczyć o biblijną prawdę o zbawieniu z łaski. Pomimo tego, że dążenia Lutra zostały wykorzystane do walki politycznej, głównie w ówczesnych Niemczech, prawdą pozostaje fakt, że dzięki jego działaniom mamy dziś Biblię w ojczystym języku.
Największym dokonaniem reformatora jest ukazanie biblijnej nauki o zbawieniu. Bóg dokonał odkupienia grzesznika w ofierze Swego Syna. Dzięki śmierci Chrystusa na krzyżu, usprawiedliwienie grzesznika dostępne jest dla każdego, kto uwierzy, a nie na drodze żmudnego przestrzegania praw kościoła katolickiego. List do Rzymian, którym głównie zajął się Luter, gdy przystąpił do tłumaczenia Biblii na język ojczysty, zawiera naukę apostolską, jaką zwiastował prawdziwy Kościół od początku swego istnienia. Czytamy w tym liście, że „niezależnie od zakonu objawiona została sprawiedliwość Boża, o której świadczą zakon i prorocy, i to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich wierzących. Nie ma bowiem różnicy, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, i są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów, dla okazania sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie, aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa” (Rzym. 3:21-26).
Tego zwiastowania nie usłyszą do dziś uczestnicy „mszy świętych”, gdyż nadal odprawia się tam misterium przeistoczenia opłatka w ciało Chrystusa, dzięki czemu następuje pogłębienie i odnowienie życia łaski otrzymanego na chrzcie świętym osoby należącej do kościoła katolickiego.  
Nigdy nie będę w stanie zrozumieć tego, że osoba odrodzona przez Ducha, narodzona do nowego życia w Chrystusie, może uczestniczyć w obrzędach liturgicznych, które są zaprzeczeniem nauki biblijnej o zbawieniu. Odwołanie do biblijnego wersetu „jedno ciało i jeden Duch” (Efez. 4:4) dla takich wspólnych imprez, nie świadczy jeszcze o jedności, jaką może sprawić jedynie obecność Chrystusa w Jego prawdziwym Ciele. Udział w organizowanej masowej imprezie w czasie tzw. „Bożego Ciała”, określonej mianem „Jednego serca, jednego ducha”, czy konferencji „Strefa Zero” jest przejawem braku bojaźni Bożej w sercach tych uczestników, który uważają siebie za narodzonych na nowo.  
Czytałem niedawno publiczne tłumaczenie jednego z pastorów, który usprawiedliwia swój udział w „Strefie Zero”, posłuszeństwem Chrystusowi, „który osobiście wziąłby udział w tym wydarzeniu”. Tak, to prawda, że Pan Jezus przyjął zaproszenie z rąk pewnego faryzeusza i zasiadł przy jego stole. Lecz miał odwagę powiedzieć mu prawdę wobec pokutującej niewiasty – „Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twojego domu, a nie dałeś wody dla nóg moich; ona zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła” (Łuk. 7:45). Przy innej okazji, gdy w sabat wszedł do domu jednego z przedniejszych faryzeuszów, nie uszanował jego „pobożności”, lecz wbrew jego przekonaniom na temat święcenia sabatu, uwolnił człowieka cierpiącego w chorobie (Łuk. 14:1-6).
Inny pastor pochwalił się na FB zdjęciem, na którym stoi wraz z duchownym katolickim przy ołtarzu i wspólnie odprawiają eucharystię. A przecież, według nauki tego kościoła, podczas tego misterium, na słowa kapłana, dokonuje się akt stwórczy Boga. Na słowo człowieka, stwarza się Ciało Boga, czyli najświętszy sakrament, bez którego nie może dokonać się zbawienie.
Apostoł Paweł wzywa wierzących i odrodzonych przez Ducha, aby dopełniali „świątobliwości swojej w bojaźni Bożej” (2 Kor. 7:1). A jest to bezpośrednie odwołanie do obietnic, jakie darowane są tym, którzy postanowili nie chodzić „w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?” (2 Kor. 6:14). Słowa te są wypełnieniem polecenia „Rozszerzcie i wy serca wasze!” (w. 13). Apostoł Paweł nie rozumiał tego polecenia jako zachęcanie do braniu udziału we wspólnych imprezach z tymi, którzy „nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa” (2 Tes. 1:8). Pisałem o tym wcześniej w rozważaniu pt. „Zwodzenie wybranych”.
Z pewnością w roku uroczystych obchodów 500-nej rocznicy Reformacji, kontrreformacja uaktywni się znów w różnych wydarzeniach. Bądźmy więc uważni, aby zachować świadectwo prawdy o zbawieniu, jakie Bóg łaskawie ofiaruje w Chrystusie. Pamiętajmy, że od czasów apostolskich, „nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz.Ap. 4:12).
„Gość Niedzielny” informuje: „Katolicy uważają, że radosne świętowanie wydarzeń, które podzieliły Kościół, to niedobry pomysł”. Obawiam się, że ci, którzy zafascynowani są imprezami niwelującymi znaczenie Reformacji, czytają tę gazetkę zamiast Biblii.
Henryk Hukisz

Friday, March 10, 2017

Wilki w stadzie


 Wczoraj, jak żywo przypomniała mi się pewna sytuacja, jakiej byłem świadkiem kilkanaście lat temu w Chicago.

Jak wiadomo, Chicago jest największym skupiskiem Polaków na świecie, poza Polską. Mówi się nadal, chociaż nie jest to już prawdą, że Chicago jest największym polskim miastem, zaraz po Warszawie. Polonia chicagowska posiada kilka organizacji, które pomagają rodakom na obczyźnie w załatwianiu wielu problemów, szczególnie w sytuacjach, gdy konieczne jest komunikowanie się w oficjalnym języku, jakim nadal, przynajmniej oficjalne jest język angielski.

Jedną z najstarszych organizacji polonijnych, bo założonej w 1880 roku, jest Związek Narodowy Polski (Polish National Alliance). Jednym z najdłużej urzędujących prezydentów tej organizacji był Edward Moskal, znany z nietuzinkowych wypowiedzi. Naraził się antysemickimi oświadczeniami tak bardzo, że mer Chicago obawiał się utrzymywać z nim jakiekolwiek kontakty, pomimo, że polonia stanowiła sporą część ludności tej aglomeracji. W 2005 roku w podeszłym już wieku pan Moskal zmarł i w PNA nastąpiła zmiana na stanowisku jej prezydenta. Demokratyczną większością głosów wybrano nowego prezydenta, pana Franka Spulę. Nie wszystkim jednak ten wybór spodobał się, więc przystąpiono do działania w typowy dla Polaków sposób – delegacja niezadowolonych z wyboru nowego prezydenta udała się do urzędującego mera Chicago z informacją, że pan F. Spula nie został legalnie wybrany na to stanowisko, więc nie powinien z nim się kontaktować. W prasie chicagowskiej ukazał się artykuł na ten temat, wyrażający zdziwienie „polską metodą załatwiania wewnętrznych spraw”.

Kilka lat po tym wydarzeniu, mer Chicago Richard Daley odwiedził siedzibę PNA, aby spotkać się z prezydentem organizacji Frankiem Spulą. Ponieważ w tamtym czasie byłem nieformalnym członkiem tej organizacji, prowadząc audycje radiowe na WPNA, oficjalnej stacji radiowej tej organizacji, uczestniczyłem w tym spotkaniu. Przy okazji zanotowałem inny typowo „polski” akcent – merowi wręczono wielką kilkulitrową butlę wódki dębowej. Stwierdzam obiektywnie, że gość odebrał prezent z miną wyrażającą ogromne zdziwienie.

Wczoraj, oglądając relację z wydarzenia mającego ogromną wagę dla nas Polaków, ze zdziwieniem słuchałem wypowiedzi niezadowolonych z tego wyboru, zawierające nienawiść, chęć pomszczenia, a przecież dotyczyło to naszego rodaka, drugiego Polaka. Czy nie ma żadnej więzi łączącej nas Polaków, jako przedstawicieli tego samego narodu?

Naród jest tworem Bożym. Był kiedyś czas, gdy Bóg organizował życie na ziemi, pośród potomków synów Noego dokonał podziału „według rodów ich w narodach ich. Od nich to wywodziły się narody na ziemi po potopie” (1 Moj. 10:32). Później, gdy zaczął działać Kościół Jezusa Chrystusa, zwiastując ewangelii wszystkim narodom, apostoł Paweł nauczał jednoznacznie, że Bóg „z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania” (Dz.Ap. 17:26). Tak więc narodowość ma biblijne znaczenie. To, że jesteśmy Polakami, łączy nas i narzuca zobowiązanie niesienia Dobrej Nowiny rodakom. Niestety, obserwuję niepokojące zjawisko nawet wśród wierzących – sianie nienawiści wobec rodaków, naszych bliźnich, których Pan Jezus nakazał miłować – „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Mat. 22:39).

Przy tej okazji chcę odnieść się do podobnego zjawiska, jakie pojawiło się wśród swoich. Wiadomo, że był czas, którego nikt z nas nie wybierał. Żyliśmy w systemie narzuconym Polsce w okresie powojennym, który dziś jedynie wspominamy, jako czasy „PRL-owskie”. Ponieważ nawróciłem się do Boga ponad pół wieku temu, w latach 60-siątych i późniejszych musieliśmy działać ze świadomością, że istnieją specjalne służby represyjne i kontrolujące nas. A skoro Kościół jest społecznością ludzi wierzących różnych narodowości, utrzymywaliśmy kontakty z braćmi z innych krajów. Ówczesny system polityczny traktował te inne kraje jako wrogie Polsce, stąd nasilała się kontrola tych osób, które musiały te kontakty utrzymywać dla dobra i rozwoju naszej społeczności wyznaniowej. Pisałem już a ten temat przy innej okazji w rozważaniu „Anioł stróż”.

W ostatnich dniach nasiliła się działalność pewnych osób, o niezrozumiałym dla mnie nastawieniu do tamtej przeszłości. Nie wiem kto ich upoważnił, a szczególnie pana Adama Ciućkę, do publikowania wyrwanych z kontekstu, bez materiałów uzupełniających, informacji o naszych braciach., którzy w jego opinii byli „TW” dla służb bezpieczeństwa w czasach PRL? Jak pisze pan Ciućka, wiele dokumentów, na które się powołuje, zostało zniszczonych, skąd więc ma te informacje? Czy są to jego chore z nienawiści do bliźnich insynuacje, czy posiadał dostęp do tych materiałów, przed ich zniszczeniem. Kim więc jest pan Adam Ciućka?

Kościół jest społecznością ludzi niedoskonałych, usprawiedliwionych grzeszników. Apostoł Paweł pisze wyraźnie – „Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie” (Efez. 4:32). Więc tylko te osoby, które doznały przebaczenia Chrystusowego, potrafią wybaczać innym. Dalej czytamy odnośnie naszych wewnętrznych relacji, że powinniśmy przyoblec się „jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość, znosząc jedni drugich i przebaczając sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: Jak Chrystus odpuścił wam, tak i wy” (Kol. 3:12,13). Taki jest Kościół, chyba, że ktoś nie jest odrodzony z Ducha, to nigdy nie zrozumie na czym polega umiejętność wybaczania.

Mając te myśli w sercu, z zazdrością czytam o apostole Pawle, który wobec swoich rodaków miał tak ogromne pragnienie, że wyznał: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów” (Rzym. 9:1-4).

Niedawno sprawdziłem, że w poznańskim oddziale IPN znajduje się jeden tom zawierający 22 strony dokumentów na temat mojej osoby. Chciałem wybrać się kiedyś do tego urzędu, aby zapoznać się z tym, co tam jest napisane. Myślę teraz jednak, że nie będę musiał, gdyż pan Ciućka zrobi to za mnie.

Henryk Hukisz