Thursday, January 28, 2016

Wiarygodność

Kiedyś mówiło się, że papier jest cierpliwy i przyjmie każde kłamstwo za prawdę. Dziś o wiele prawdziwej brzmią słowa zapisane elektronicznie na stronie internetowej, bez względu na ich zgodność z rzeczywistością. Dlatego tak ważne jest sprawdzanie wszystkiego, co czytamy, czy oglądamy.
Z niepokojem obserwuje rosnące zainteresowanie wśród ludzi wierzących różnego rodzaju konferencjami, seminariami i innymi wydarzeniami, które są ogłaszane na stronach internetowych. Nikt bliżej nie zna organizatorów, mówców, gości, którzy wypełniają programy, uwagę przyciąga ciekawie sformułowany temat. Lecz sam temat to nie wszystko, ważne są treści, jakimi słuchacze są karmieni.

Pamiętam czasy, gdy dostęp do internetu był kwestią dość skomplikowaną i nie każdy „zwykły zjadacz chleba” był w stanie cokolwiek opublikować na Wide World Web. Dziś, niestety, każdy może mieć dostęp do globalnej sieci i wstawiać teksty, obrazki czy nagrania filmowe o dowolnej treści. Niestety, nikt nie kontroluje tego ogólnodostępnego źródła informacji. A to znaczy, że otwierając jakąkolwiek stronę internetową, ma się wrażenie, ze przed naszymi oczami ukazuje się wiarygodna treść, którą przyjmujemy z łatwością za prawdziwą. Nie ważne, czy dany materiał jest wynikiem wieloletnich badań przeprowadzonych w laboratoriach naukowych, czy prezentuje go przysłowiowa pani Pelagia (z kabaretu Tey). Z łatwością każdą informację powiela się, często bezmyślnie, na swoich profilach fejsbukowych, i kolejne osoby przenoszą je do siebie. I tak powstaje łańcuch tej samej treści, która powtórzona wielokrotnie, osiąga znamię wiarygodności. I tu działa zasada, że kłamstwo wielokrotnie powtórzone, brzmi prawdziwie.
Piszę o tym, gdyż wielokrotnie spotkałem bardzo „wiarygodnie” wyglądające posty, wideo czy inne formy zapisu cyfrowego na FB, YT, Tweeterze, czy innych popularnych mediach społecznościowych. Na YT można obejrzeć i posłuchać jak rozentuzjazmowany tłum śpiewa treści wyrażające chwałę dla Boga. Na FB powstają coraz to nowe profile wzywające do nie wstydzenia się Chrystusa, czy pójścia za Panem Jezusem. Większość tych materiałów zawiera treści sprzeczne z nauką biblijną. Ostatnio zostałem zaskoczony zapewnieniem na jednym z takich profili, że św. Jan Paweł II czuwa nad nami, ponieważ jest wiecznie żywy. Na podobnych stronach popularyzuje się nagrania artystów aktywnych w środowisku LGBTQ (lesbian, gey, bisexual, transgender and questioning sex), tylko dlatego, że śpiewają o Jezusie.
Uważam, że osoby wierzące ewangelicznie, zobowiązane są do prezentowania jednego nurtu prawdy, prawdy zgodnej z ewangelią, ze Słowem Bożym.  Biblia jest jedyną niezmienną Księgą, która zawiera prawdziwe informacje, które można bezpiecznie przyjmować, bez uszczerbku dla swojej wiary. Apostoł Jan ostrzegał wierzących - „Umiłowani, nie wierzcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, ponieważ wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie” (1 Jan 4:1). Dalej, ten wierny sługa ewangelii wyjaśnia, że są oni pod wpływem „ducha antychrysta, o którym słyszeliście, że nadchodzi, a nawet już jest na świecie” (w. 3). A skoro w czasie, gdy apostoł Jan zapisywał te słowa, ten zwodniczy duch był już na świece, to tym bardziej obecnie, gdy zbliża się czas sądu Bożego, „wasz przeciwnik, diabeł, jak lew ryczący krąży i szuka, kogo pożreć” (1 Ptr. 5:8).
Apostoł Paweł, który poznał zamysły Bożego przeciwnika przestrzegał również czytelników swoich listów, że pojawią się "fałszywi apostołowie i podstępni działacze, przebrani za apostołów Chrystusa” (2 Kor. 11:13). Oni będą pojawiać się w środowisku ludzi wierzących, przyjmując „postać anioła światłości” (w. 14). Paweł odnosił się do tej sprawy bardzo poważnie, nazywając rzeczy po imieniu, że gdyby nawet „anioł z nieba głosiłby wam dobrą nowinę inną od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty!” (Gal. 1:8). Jak już kiedyś wyjaśniałem, wyrażenie „niech będzie przeklęty” w czasie, gdy Paweł pisał swoje listy, miało inne znaczenie, niż my je dziś odczytujemy. Oryginalne słowo „anathema” znaczy bardziej „ekskomunikować”, czyli nałożyć zakaz kontaktowania się. Dlatego apostołowie w swoich listach, pisząc często o niebezpieczeństwie wynikającym z działalności fałszywych nauczycieli, nakazywali wprost, aby nie zadawać się z takimi posłańcami - „nie przyjmujcie go do domu i go nie pozdrawiajcie, ten bowiem, kto go pozdrawia, uczestniczy w jego złych czynach” (2 Jan 1:10-11).
Obecnie, w dobie internetu, gdy nie musimy już nikogo zapraszać w progi naszych domów, wielu złych nauczycieli i zwiastunów nieprawdziwych treści, ubranych w ładne szaty graficzne, już są w naszych mieszkaniach na ekranach monitorów komputerowych lub na ekranach naszych smartfonów. Dlatego to apostolskie ostrzeżenie powinno dziś brzmieć: „Nie otwieraj stron, które nie zawierają prawdy biblijnej, nie przyjmuj i nie powtarzaj wszystkiego, co znajdziesz w internecie, aby nie stać się zwiastunem fałszywej ewangelii”.
Apostoł Paweł, którego troską było, aby Kościół Jezusa Chrystusa, aby ludzie wierzący, którzy tworzą jedyny prawdziwy Kościół będący Ciałem Chrystusa, wyznaczyli sobie cel - „aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości wynikającej z pełni Chrystusa” (Efez. 4:13). Do tego budowania się można używać jedynie solidnego materiału, prawdy objawionej nam na stronicach Biblii, a nie tego wszystkiego, co znajdziemy dziś na stronach internetowych. Dlatego musimy dostosować się do apostolskiej rady, musimy uważać, „abyśmy już nie byli małymi dziećmi, niesionymi falami i powiewem wiatru jakiejkolwiek nauki, która chytrze posługują się ludzie, zwodząc na manowce. Trwając zaś w prawdziwej miłości, wzrastajmy pod każdym względem ku Temu, który jest Głową, Chrystusem” (Efez. 4: 14,15).
Bądźmy więc, zgodnie z radą Pana Kościoła, „czujni jak węże i łagodni jak gołębie”, ponieważ zostaliśmy posłani „jak owce między wilki” (Mat. 10: 16). A z wilkami nie ma żartów!
Sprawdzajmy wiarygodność tych, z kim spotykamy się w cyberprzestrzeni i tego, co wstawiamy na swoje profile. Pamiętajmy zawsze, że jedynie Jezus Chrystus jest wiarygodny, gdyż On zawsze mówił prawdę, ponieważ jedynie On jest Prawdą.
Henryk Hukisz

Thursday, January 14, 2016

Kaznodziejski "pysk"

Z góry przepraszam tych, którzy poczuli się urażeni tytułem tego rozważania. Od razu wyjaśniam, że nie chcę nikomu ubliżyć. Użyłem jednego z wielu synonimów wyrazu, jakim określa się usta, a do tego, zapożyczyłem to słowo z biblijnego porównania.

Dlatego od razu przejdę do wersetu, w którym apostoł Paweł zobrazował jedną z bardzo ważnych spraw, jaka występuje w Kościele od samego początku. Chodzi o to, że zgodnie z tym, jak nauczał Pan Jezus, Jego uczniowie wysłani z ewangelią do grzeszników, byli zdani na utrzymanie oferowane im przez słuchaczy Dobrej Nowiny. Chrystus zabronił im zabierać ze sobą sakiewki z pieniędzmi, ponieważ uważał, że „wart jest bowiem robotnik swego wyżywienia” (Mat. 10:10).

Paweł pisząc do Koryntian, w rozdziale poświęconym praw należnych apostołom, nie omieszkał odwołać się do starej biblijnej zasady dotyczącej wynagrodzenia dla osób zajmujących się służbą Bożą. Tak jak żaden żołnierz nie służy za darmo, tak samo rolnik korzysta z owocu swojej pracy. Już w starożytności, Mojżesz nakazał: „Nie zawiążesz pyska młócącemu wołowi” (1 Kor. 9:9), mając na uwadze to, że zwierzę, podczas deptania leżącego zboża na klepisku, miało prawo nim się pożywić. Jedynie skąpy rolnik zawiązywał pysk wołowi, aby zachować więcej zboża dla siebie. Paweł, powołując się na tę zasadę, napisał: „Czy Bóg myśli o wołach? Czy nie mówi tego właśnie o nas? To przecież ze względu  na nas zostało napisane, że ten, które orze, ma orać, i ten który młóci, ma młócić, w nadziei, że otrzyma swoją część” (1 Kor. 9,10).

Aby nie było wątpliwości w kwestii, czym słuchacze mają „napełniać pysk młócącego woła”, Paweł wyjaśnia, że „jeżeli my zasialiśmy dla was dobra duchowe, to cóż wielkiego, jeśli będziemy uczestniczyć w żniwie waszych dóbr doczesnych?” (1 Kor. 9:11). W prawdzie, jak pisze dalej apostoł, on osobiście z tego prawa nie korzystał, co nie znaczy, że należy zwolnić z obowiązku dzielenia się „dobrami ziemskimi” z nauczycielami Słowa Bożego. Bóg ustanowił prawo, aby „ci, którzy sprawują służbę w świątyni, żywią się ze świątyni, a ci, którzy służą przy ołtarzu, mają udział w ofiarach ołtarza” (1 Kor. 9:13). Dalej apostoł Paweł konkluduje, powołując się na Boże postanowienie, że „Podobnie też Pan postanowił, żeby ci, którzy głoszą Ewangelię, żyli z Ewangelii” (w. 14). Obawiam się, że wielu wierzących słuchaczy zwiastowanego im Słowa Bożego nie zna tego wersetu. Jakoś uszło ich uwadze, podczas czytania Biblii. Natomiast, znam to z własnych obserwacji, większość odbiorców „dóbr duchowych” potrafi zacytować z pamięci, „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mat. 10:8).

W nauce apostolskiej znajduje się wiele wskazówek odnośnie regulacji, jak należy „honorować” tych, którzy sprawują służbę w Kościele. Apostoł Paweł radził wierzącym w zborach Galacji: „Ten, kto pobiera naukę, niech się dzieli wszystkimi dobrami z tym, który go naucza” (Gal. 6:6).  Paweł pisał te słowa w kontekście siania i zbierania, wskazując za zasadę: „Co bowiem człowiek sieje, to będzie zbierał” (w. 7). Natomiast w Liście do Tymoteusza, Paweł udziela wskazówek, „jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żyjącego” (1 Tym. 3:15). Apostoł uważa, że oprócz okazywania troski o zdrową naukę, należy również dbać o sprawy czysto administracyjne, jak na przykład, sprawować opiekę nad wdowami, oraz organizować nauczanie młodzieży. Należy również zadbać o to, aby „prezbiterzy, którzy dobrze sprawują swój urząd, powinni doznawać podwójnego szacunku, najbardziej zaś ci, którzy się trudzą głoszeniem Słowa i nauczaniem” (1 Tym. 5:17). Podwójna cześć, to nie tylko uznanie lub pochwała, lecz również należne honorarium za pełnioną służbę. I tu Paweł odwołuje się do starej zasady mojżeszowej, aby "nie zawiązywać pyska młócącemu wołowi".

W tym miejscu muszę odnieść się do kwestii jakości pracy kaznodziei Słowa Bożego. Ma to być dobre sprawowanie służby, czyli solidne przygotowywanie się do wypełniania posługi. Mam na uwadze wcześniejsze poświęcanie czasu na przygotowanie usługi, nie tylko na kilka chwil przed wejściem za kazalnicę. Przygotowanie do służby Słowem Bożym obejmuje również studia biblijne, zdobywanie bieżących informacji na temat życia ludzi, którym usługuje. Że o modlitwie i o osobistym czasie poświęconym lekturze Słowa Bożego nie wspomną, gdyż jest to normą każdego dobrego pracownika.

Piszę o tym, ponieważ uważam, że ta kwestia należy również do istotnych spraw, od których zależy rozwój zboru. W rozważaniu zatytułowanym “Kościelna sakiewka” pisałem o tym, jak ważną rolę wśród pierwszych chrześcijan odgrywało prawidłowe zrozumienie roli pieniądza w życiu wspólnoty. Dzięki temu, że ci, którzy uwierzyli w Chrystusa, zaufali Mu w całej pełni, a sprawy doczesne zeszły na dalszy plan, liczy się jedynie to, aby ewangelia była zwiastowana za wszelką cenę. Dlatego Paweł mógł pisać: “Tak zaś, kto skąpo sieje, skąpo też będzie zbierał, a kto hojnie sieje, hojnie też będzie zbierał. Każdy niech tak postąpi, jak w sercu zdecydował, bez żalu i nie pod przymusem, radosnego dawcę bowiem miłuje Bóg” (2 Kor. 9:6,7).

Wierzę, iż nadal aktualne są słowa Pana Kościoła, który widząc ludzi utrudzonych i opuszczonych mówi: “Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało” (Mat. 9:37). A może mało jest pracowników dlatego, że nie zawsze są traktowani z właściwą godnością dla służby, jakiej się podjęli? Wół z zawiązanym pyskiem długo nie popracuje.

Henryk Hukisz

Monday, January 11, 2016

Być bogatym

 Któż nie zna sceny a filmu „Skrzypek na dachu”, gdy główny bohater Tewje tańczy w swojej szopie, wyśpiewując słowa, jakie wyrażają marzenie prawie każdego człowieka - „Gdybym ja bogaty był”.

Pomimo upływu prawie czterdziestu lat, nadal pamiętam widok kobiety ubranej w łachmany, szarpiącej metalowe ramię „jednorękiego bandyty” w kasynie w Reno w stanie Nevada. W drugiej ręce trzymała garść ćwierćdolarówek, które wrzucała w otwór maszyny, wierząc, że za kolejnym pociągnięciem dźwigni, usłyszy brzęk monet wysypujących się do metalowej szuflady. W amerykańskim stanie Nevada znajdują się dwa miasta słynne z hazardu, lecz ten stan należy do kilku, w których zabroniona jest sprzedaż loterii pieniężnej. Dlatego w tych dniach, gdy Amerykę ogarnęła nowa „gorączka złota”, na granicy z Kalifornią ustawiają się kilometrowe kolejki, aby kupić los „Powerball”. Nic dziwnego, gdyż główna wygrana, dzięki systemowi kumulacji, wynosi już 1, 3 miliarda dolarów. Główne wydania wiadomości rozpoczynają się od wywiadów z osobami stojącymi kilka godzin w kolejkach, aby kupić kupon loterii. Prawie każdy z zapytanych: „Co zrobisz z taką sumą pieniędzy, gdy wygrasz tę niewyobrażalnie wielką kwotę?”, zapewnia, że będzie pomagać bezdomnym, że przeznaczy sporą część wygranej na dobre dzieło. Rzeczywistość natomiast ukazuje zupełnie inny obraz, gdyż ci, którzy już stali się posiadaczami kilkusetmilionowych wygranych, to albo postradali rozum, albo gdzieś zniknęli skłóceni z rodziną i przyjaciółmi, którzy liczyli na jakiś udział w ich fortunie.

Czy to jest czymś złym, aby pomarzyć o wielkim bogactwie? Trudno jest odpędzić od siebie takie myśli, szczególnie gdy za dwa dolary można otrzymać aż tak ogromną kwotę, za którą można kupić całe miasto. Tylko po co? Salomon, który nie prosił Boga o bogactwo, został obdarowany innym skarbem, jakim jest mądrość, modlił się później Boga - „nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby” (Prz.Sal. 30:8). Dzięki mądrości, jaka otrzymał od Boga, pisał „Kto ufa swemu bogactwu, ten upadnie, lecz sprawiedliwi rozwijają się jak liść zielony” (Prz.Sal. 11:28).

Dobrze wiemy, że są inne wartości, których nabycie zalecają Boży mężowie na stronicach Biblii. A co najważniejsze, sam Chrystus rówież udzielał cennych rad na temat stania się bogatym. Pan Jezus powiedział wprost: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną; ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną” (Mat. 6:20,21).

Dlaczego ta rada jest tak cenna? Ponieważ Chrystus wie, że „gdzie jest skarb twój - tam będzie i serce twoje” (Mat. 6:21). A najważniejsze przykazanie brzmi: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej” (Mat. 22:37). Jeśli więc całe serce, cała dusza i wszystkie myśli powinny być oddane Bogu, to czy znajdzie się tam miejsce na marzenia o bogactwie?

Apostoł Paweł, który powiedział o sobie - „umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek” (Filip. 4:12), przestrzega, że ci „którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości, które pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie” (1 Tym. 6:9).

Osobiście uważam, że w Chrystusie mamy możliwość rozkoszowania się innym bogactwem. Paweł modlił się, aby Bóg „oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego” (Efez. 1:18). To bogactwo chwały, w którym możemy uczestniczyć, otrzymujemy z łaski, jaką Bóg „okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie” (w.20).

Nasze życie na tej ziemi jest jedynie chwilą, gdyż oczekujemy na powtórne przyjście Chrystusa, który zostawił nam wspaniałą obietnicę - „przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” (Jan 14:3). Dlatego nasze życie należy już do Boga. Naszym największym marzeniem nie powinny być bogactwa tego świata, który przeminie, lecz dążenie do tego, aby świat poznał „jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały” (Kol. 1:27).

Tak więc, zamiast wymyślać, na co przeznaczyłbym wygrane na loterii bogactwo, możemy już realizować zadanie objawiania bogactwa chwały Chrystusa w nas. Należy jedynie zapytać się samego siebie, ile z tego Bożego bogactwa jest już we mnie?

Mojżesz, gdy przebywał na dworze faraona, mógł korzystać z wszystkich bogactw, jakich z pewnością tam nie brakowało. On jednak uznał „hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę” (Hebr. 11:26). Takie zrozumienie bogactwa może nam dać jedynie Bóg. Dlatego wierzę, że wszyscy potrzebujemy tej szczególnej „maści, by nią namaścić oczy” (Obj. 3:18), aby zobaczyć prawdziwe bogactwo.

Henryk Hukisz

Sunday, January 3, 2016

Błogosławieństwo czytania Biblii

Gdzie jest moja Biblia? - być może zadajemy sobie nieraz to pytanie, gdy jej nie znajdujemy na stałym miejscu, gdzie zwykle ją kładziemy. Niedawno usłyszałem wyznanie pewnego chrześcijanina, że po kilku dniach przypomniał sobie, że jego Biblia znajduje się w bagażniku jego samochodu. Niestety, coraz częściej zastępujemy nasz drukowany egzemplarz jakąś "apką" w naszym smartfonie, ale o tym, napiszę nieco później.

Nie mam nic przeciwko temu, bo sam posiadam takową. Lecz korzystam z niej jedynie w sytuacjach przypadkowych, gdy wydłuża się czas oczekiwania w jakiejś poczekalni. Codzienna lektura Słowa Bożego ma zupełnie inną wymowę, gdy czytam moją Biblię, używaną od wielu lat, którą zawsze znajduję na "swoim" miejscu. 

Już kiedyś pisałem  wielokrotnie na tym blogu o Biblii - na końcu podaje dla ułatwienia kilka linków do tych wpisów. Przypominam teraz jeden z nich -  „Biblia Święta”, w którym starałem się ukazać szczególny, a nawet, niepowtarzalny charakter treści tej wspaniałej Księgi. Ponieważ nigdy za wiele przypominania o konieczności codziennej lektury Słowa Bożego, postanowiłem znów powrócić do tego tematu.
Jako, że na początek roku lubimy robić postanowienia, wiem, że wiele osób wierzących w Boga przyrzeka nie zapominać o tym istotnym obowiązku. Należę do tych, którzy powtarzają ślubowanie codziennej lektury, przynajmniej kilku rozdziałów dziennie, w ciągu bieżącego roku.
Przypomniałem sobie o jednej z wielu wersji Biblii, jakie znajdują się na półkach mojej biblioteki. Ta Biblia zawiera podział na codzienne czytanie kilku rozdziałów wraz z krótkim rozważaniem na podstawie tego fragmentu.
We wstępie do tego wydania znajduje się krótka zachęta zatytułowana: „Siedem błogosławieństw płynących z czytania Biblii”, którą cytuję poniżej
„Czytanie Biblii nie jest jedynie przyjemnym spędzaniem czasu. Może ono przerodzić się w codzienny zwyczaj, który dokona przemiany twojego życia.
Słowo Boże zawiera w sobie obietnicę obfitego błogosławieństwa dla tych, którzy przeznaczają czas na czytanie i zachowywanie jego prawd w swoich sercach. Oto, jedynie siedem, z wielu sposobów usprawnienia twojego życia, w miarę jak Biblia stanie się twoją codzienną towarzyszką.
Wszystkie siedem błogosławieństw znajduje się w Psalmie 119, wspaniałej pieśni uwielbienia Boga za Jego Słowo.
1. Biblia pomoże zachować twoje życie przed grzeszeniem.
  „Twoje słowa zachowuję w sercu, abym przeciwko Tobie nie grzeszył”  (w. 11)
2. Biblia pomoże nieść twoje ciężary.
  „Moja dusza płacze z żalu, podtrzymaj mnie swoim słowem! (w. 28)
3. Biblia będzie kierować twoimi krokami.
  „Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich, światłem na mojej ścieżce (w. 105)
4. Biblia przyniesie ci radość.
  „Twoje wskazania są moim dziedzictwem na wieki, są radością mojego serca (w. 111)
5. Biblia poprowadzi cię do mądrości.
  „Poznanie Twoich słów oświeca, daje mądrość prostym ludziom   (w. 130)
6. Biblia da ci pokój.
  „Pełnia pokoju dla kochających Twoje Prawo, oni się nigdy nie potkną(w. 165)
7. Biblia przyprowadzi cię z powrotem do Boga.
  „Błądzę jak zagubiona owca – szukaj swego sługi, bo nie zapomniałem o Twoich przykazaniach (w. 176)

Apostoł Jan, gdy znalazł się na wyspie Patmos, otrzymał od Pana wielkie objawienie rzeczy przyszłych. Jest to jedna z najważniejszych ksiąg Biblii, gdyż odsłania nam to, co dotychczas zasłaniało pełnię chwały, jaką posiada w sobie Syn Boży. Ewangeliści ukazali nam Chrystusa jako Syna Człowieczego, który uniżył się dla naszego zbawienia. Obchodziliśmy niedawno pamiątkę Jego wcielenia, gdy narodził się z Marii Dziewicy. Lecz w Nim znajdował się równocześnie Syn Boży, pełen mocy i chwały, której wyrzekł się podczas ziemskiej egzystencji.
Księga Objawienia, chociaż uważana jest za jedną z trudniejszych, zawiera w sobie najbardziej błogosławione prawdy, które wskazują nam wyraźnie, czego dziedzicami stajemy się w Chrystusie. Jeśli chcemy ująć pełne znaczenie tej księgi w kilku wersetach, wystarczy przeczytać wyjaśnienie, jakie zapisał dla nas apostoł Paweł. W jego Liście do Filipian czytamy o Chrystusie, że Ten, który uniżył samego siebie, gdyż był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci na krzyżu.  Dlatego też Bóg nad wszystko Go wywyższyła i obdarzył imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano w niebiosach, na ziemi i pod ziemią i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca (Fil. 2:8-11). Oto cała treść Księgi Objawienia.
Na samym początku tej Księgi czytamy - „Błogosławiony ten, który odczytuje, i ci, którzy słuchają słów proroctwa, i zachowują to, co jest w nim napisane, bo czas jest bliski” (Obj. 1:3).  “Zrozumieć Biblię”
Samo czytanie jest błogosławieństwem, a co dopiero będzie się działo w naszym życiu, gdy prawdy Bożego Słowa staną się praktyką codziennego życia? Tak więc od nas będzie zależało, czy w nowym roku będziemy doświadczać błogosławieństwa Bożego, czy nie. Jednym z najczęściej występujących słów w Biblii jest wyraz „jeśli” lub „jeżeli”. Ten prosty spójnik, łączący dwie części zdania wyznacza warunek, którego spełnienie zapewnia otrzymanie tego, co zawiera treść tego zdania.
Bóg powiedział: „Spójrz! Dziś daję wam błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo − jeżeli będziecie słuchać przykazań PANA, waszego Boga, które ja wam dziś dałem” (5 Moj. 11:26, 27).
To, czego będziemy doświadczać w nadchodzącym roku, zależy w pełni od nas samych. Zabierzmy się więc do wytrwałego czytania Biblii.
 Henryk Hukisz

Inne polecane wpisy na temat Biblii: