Tuesday, May 25, 2021

Z kresów do centralnej Polski

Układ Jałtański w lutym 1945 roku wyznaczył nowe granice naszego kraju. Wschodnią granicą, w południowej części stała się rzeka Bug. W ten sposób kilka milionów Polaków znalazło się automatycznie poza wyznaczonymi granicami. Zgodnie z umową podpisaną 9 września 1944 r. między Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego (PKWN) i Radą Komisarzy Ludowych Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RKL BSRR) ludność polska mieszkająca w nowych granicach BSRR miała być przesiedlona do Polski. Rodzice postanowili skorzystać z tej możliwości i prawdę mówiąc, było to możliwe dzięki temu, że tata miał katolickie ”papiery”. Za prawdziwych Polaków uznawano jedynie te osoby, które mogły wylegitymować się katolicką metryką urodzenia. W Kuźmiczach, gdzie mieszkali rodzice z córką, istniał zbór, dzięki czemu mogli dbać o swoje duchowe potrzeby. Kiedy wielu mieszkańców tego niedużego sioła podejmowało decyzję wyjazdu do Polski, powierzono tę sprawę Ojcu niebieskiemu, aby czuwał na całym tym procesem. Kilka rodzin postanowiło wspólnie zaplanować wyjazd, by wspierać się wzajemnie w czasie tej życiowej wyprawy. Pociąg towarowy z bydlęcymi wagonami podstawiono na bocznicy w pobliskim miasteczku, na dworcu w Nowojelni.

Z dokumentu Pełnomocnika Okręgowego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego do Spraw Ewakuacji „Ewakuacyjny Arkusz” z dnia 29 stycznia 1946 roku wynika, że Józef i Nadzieja Hukisz, mieszkańcy Kuźmicz w liczbie 4 osoby zabierają ze sobą docelowo do Polski, do woj. Poznańskiego: „1 konia, 1 szt. bydła rogatego, 1 owcę, 1 kozę i 5 pługów oraz 15 centnarów żywności, w tym 10 cent. artykułów zbożowych i 5 cent. rzeczy użytku domowego”. Formularz podpisał przedstawiciel rejonowy Rządu Białoruskiej SRR. Pociąg odgwizdał odjazd i wyruszył w kilkutygodniową podróż w nieznane dla wielu jej uczestników. Jak to opisał w swojej autobiografii jeden z uczestników wyprawy, który co prawda przyłączył się do niej dopiero w Brześciu nad Bugiem, że niektórzy nie byli pewni, czy czasami pociąg nie zostanie skierowany na jakimś rozjeździe na wschód, za Ural, gdyż pośród przesiedleńców rozpowszechniano informację, że Polacy, którzy nie zdecydują się na wyjazd, zostanę wywiezieni daleko na Sybir. W 1946 roku władze białoruskie, naciskane przez Stalina, zaczęły mocno ograniczać Polakom prawa do wyjazdu do Polski. Prawdopodobnie transport, którym rodzice zdołali wyjechać, był jednym z ostatnich.

Jednak stało się tak, jak było zaplanowane. Po dwóch miesiącach jazdy przerywanej częstymi postojami na różnych bocznicach kolejowych, na początku kwietnia pociąg zatrzymał się w Biernatowie, małej stacyjce pośród sosnowych lasów, podobnych do tych wokół Nowojelni. Podróż dobiegła końca. Z pewnością z niejednych ust wyrwały się słowa „nareszcie w domu”, chociaż nikt nie wiedział, gdzie tak dokładnie znajdują się ich nowe miejsca zamieszkania. Karawanę wozów ciągniętych przez znudzone dwumiesięczną bezczynnością konie, skierowano na południe od dworca. Wąska leśna droga, po ośmiu kilometrach doprowadziła ich po wioski Jędrzejewo. Gdy się zatrzymali, gospodarze rozejrzeli się po okolicy z nadzieję, że tutaj znajdą swoje nowe domy. Zupełnie inne od tych, jakie zostawili w Kuźmiczach. Wszystkie są murowane z czerwonej cegły, pokryte dachówką, podwórka ogrodzone drewnianymi płotami, a budynki tworzą czworobok - każda strona innego charakteru. Od ulicy budynek mieszkalny, obok stodoła, naprzeciw domu obora i chlew zamykający czworokąt podwórza.

Pierwsi odważni zaczęli zajmować poniemieckie gospodarstwa. Myślę, a późniejsze fakty potwierdziły to przypuszczenie, że mój ojciec postanowił szukać dalej, bliżej przedwojennej granicy Polski, która przebiegała w tym rejonie na Noteci. Po pokonaniu kolejnych ośmiu kilometrów zatrzymał się w wiosce o wdzięcznej nazwie Zofiowo. Tutaj znajdowało się gospodarstwo „po niemcu Luter”, jak to zostało zapisane w oficjalnym dokumencie z dnia 21 II 1946 roku. Wspólnie z moimi rodzicami jechała siostra mego taty z mężem i piątką synów. Jeden z nich, starszy ode mnie, powiedział mi później, że gdy furmanki zatrzymały się koło gospodarki Lutra, ktoś powiedział: „Józef, bierz to, bo tutaj jest dużo maszyn, a ty lubisz technikę”.

Najważniejsze jednak dla naszej rodziny, która powiększała się w następnych latach było to, że znajdujący się obok czworoboku zabudowań niewielki budynek, mógł później być wykorzystany na potrzeby zboru Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. Biblia, jaką mój tata nabył już w nowej Polsce, ma wewnątrz pieczęć tego kościoła, w jakim wychowywałem się od najwcześniejszych lat mojego życia. Jak daleko potrafię wrócić pamięcią do mojego dzieciństwa, pamiętam ten budynek, niedzielne nabożeństwa, sadzanie mnie na pierwszej ławce bez oparcia i wspólne spędzanie czasu po nabożeństwach na łące koło stawu potorfowego. Dzięki temu, że tatuś zdobył aparat fotograficzny, wprawdzie bardzo prymitywny, wiele chwil z najwcześniejszego dzieciństwa zostało uwiecznione i dziś odświeżają pamięć.

Załączone zdjęcie z roku 1950 przedstawia członków zboru Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej w Zofiowie. Ja znajduję się na tym zdjęciu na pierwszym planie w samym środku.

Henryk Hukisz

(Jest to fragment z opracowywanej książki autobiograficznej pt. „Ewangeliczni w Poznaniu”).

Saturday, May 22, 2021

Starzy marzyciele

Zanim przejdę do sedna kwestii, jaką zamierzam przedstawić z okazji Pamiątki Zesłania Ducha Świętego, muszę dokonać pewnych wyjaśnień z dziedziny semantyki. To wielkie wydarzenie, jakie miało miejsce w Jerozolimie „kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy" (Dz.Ap. 2:1), związane było z proroctwem Joela, który zapowiadał nastanie „Dnia Pana”.  

Wpierw jednak pozwolę sobie na krótki wstęp historyczny. Prorok żyjący prawdopodobnie w czasie powrotu Izraela z niewoli babilońskiej opisuje wydarzenia mające się spełnić w niedalekiej przyszłości. Pan kieruje do Swego ludu szczególne słowa: „Teraz więc − wyrocznia PANA − powróćcie do Mnie całym sercem w poście, płaczu i żalu! Rozdzierajcie wasze serca, a nie szaty, powróćcie do PANA, waszego Boga, gdyż On jest łaskawy i miłosierny, nieskory do gniewu, pełen miłosierdzia lituje się nad niedolą” (Jo. 2:12,13). Jest to więc jak najbardziej czas, w którym wystąpił Jan Chrzciciel wzywający izraelitów do pokuty: „Opamiętajcie się! Królestwo Niebios jest już blisko!” (Mat. 3:2).

Pan Jezus, który przyszedł w tym czasie do Izraela jako „światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (Jan 1:9), wykonał Boży plan odkupienia zgubionej ludzkości. Wielkie dzieło zwiastowania Dobrej Nowiny dla ludzi na całym świecie Chrystus przekazał garstce Swoich uczniów, dając im polecenie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i zostanie ochrzczony, będzie zbawiony a kto nie uwierzy, zostanie potępiony” (Mar. 16:15,16).

Zadanie to przerastało możliwości nie tylko małej gromadki naśladowców Chrystusa, lecz nikt na całym świecie nie byłby w stanie tego dokonać na podstawie własnych umiejętności czy też zdolności. Dlatego Pan Jezus zapowiedział nastanie nowego czasu Bożego działania w osobie Ducha Świętego. Chrystus powiedział otwarcie do Swoich uczniów, że „lepiej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Orędownik do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę Go do was. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (Jan 16:7,8). Dlatego też w chwili odejścia do Ojca, Chrystus wydał polecenie: „Nie oddalajcie się z Jerozolimy, ale oczekujcie obietnicy Ojca, o której usłyszeliście ode Mnie. Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym” (Dz.Ap. 1:4,5).

Uczniowie posłusznie zgromadzili się w liczbie około 120 osób w sali na górze i czekali, aż Pan wypełni obietnicę zesłania Ducha Świętego. „A kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy...” (Dz.Ap. 2:1) wiemy, co się stało. Ducha Święty pojawił się nagle w tej sali i spoczął w postaci języków jakby z ognia na każdym ze zgromadzonych. Oni zaś zaczęli wysławiać Boga mówiąc nieznanymi im językami, jak Duch pozwalał im mówić. Jak można się domyślać, było to dość głośne wydarzenie, na które mnóstwo ludzi przybyłych na święto do Jerozolimy, zwróciło uwagę. Opinie były różne, jak i dzisiaj można również się spotkać z różnymi zdaniami, gdy Duch Święty przejawia Swą obecność.

Jedyne słuszne wyjaśnienie odnośnie do działania Boga wśród ludzi znajdziemy na stronicach Biblii. Podobnie było i w  tamtym czasie, dlatego Piotr odwołał się do proroctwa dotyczącego nastania Dnia Pana. Prorok Joel wskazywał na obecność Pana, mówiąc: „Poznacie, że Ja jestem pośrodku Izraela, Ja, PAN, wasz Bóg, i nie ma innego. Mój lud już nigdy nie dozna hańby!” (Jo. 2:27).  Słowa te stały się prawdziwe wraz z wypełnieniem innej zapowiedzi proroka Izajasza - „Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i urodzi syna, i nada mu imię Immanuel” (Iza. 7:14). A Immanuel znaczy wprost - Bóg jest z nami.

Kolejna zapowiedź proroka Joela dotyczyła już czasu po dokonaniu odkupienia, gdy Duch Święty przystąpił do działania w ramach realizacji Królestwa Bożego pośród ludzi. Bóg zapowiedział przez proroka: „Potem wyleję Mojego Ducha na wszelkie ciało. Wasi synowie i wasze córki będą prorokować, wasi starcy będą mieli sny, a wasi młodzieńcy widzenia. Nawet na sługi i służebnice wyleję w tych dniach Mojego Ducha” (Jo. 2:28,29). (Jeśli chodzi o numerację rozdziałów i wersetów, w niektórych przekładach spotkamy tu początek rozdziału 3.)

Teraz chcę zająć się jedynie zwrotem „starcy będą mieli sny”, gdyż szczególnie nasz polskojęzyczny przekład nie oddaje w pełni znaczenia, jakie znajduje się w oryginale. Chodzi głównie o słowo „sny”. Jak wiemy, w języku angielskim używa się słowa „dream”, które znaczy nie tylko „śnić” lecz również „marzyć”. Czytając Biblię w języku angielskim, zastanawiałem się nad tym, czy prorokowi chodziło bardziej o sen staruszków czy też o ich marzenia - „...your old men shall dream dreams, and your young men shall see visions.”

Aby rozwiązać ten dylemat, postanowiłem przyjrzeć się bliżej tekstowi oryginalnemu, czyli jakich słów używał prorok Joel. Hebrajski zwrot  חלמות  יחלמון [ichimun chalam] wywodzi się z jednego słowa - חלום [halom], które najczęściej jest tłumaczone jako „sen”, lecz znaczy również „stawać się silnym” lub „uzdrawiać”. Może stąd pochodzi znane powiedzenie o „zdrowym śnie”, czyli o nabywaniu zdrowia podczas odpoczynku w śnie.

Stary Testament opisuje nam wiele sytuacji, w których Bóg przemawiał do ludzi podczas snu. Chyba najbardziej znany był Józef, syn Jakuba, który zadziwiał rodzinę swoimi snami. Później spotykamy się ze snami królów, które tłumaczył Daniel. Jak wiemy, wszystkie te sny były obrazami wydarzeń, jakie później miały miejsce w historii. W czasie buntu Miriam i Aarona wobec przywództwa Mojżesza Bóg wyjaśnił, że jeśli jest wśród was prorok PANA, dam mu się poznać przez widzenia i w snach będę mówił do niego” (Licz. 12:6). Takie były wówczas sposoby przemawiania Pana. W Starym Testamencie spotykamy się 65 razy ze słowem „sen”, w większości dla określenia przekazania informacji od Boga. Diabeł również wykorzystuje tę formę docierania do ludzkiej świadomości, dlatego prorok Zachariasz ostrzega: „Terafim [bożki] mówiły kłamstwa, a wróżbici fałsz głosili w widzeniach, przepowiadali sny kłamliwie i daremnie pocieszali. Dlatego włóczą się jak trzoda, błąkają się, bo nie ma pasterza” (Zach. 10:2).

Proroctwo Joela pokazuje różne formy przekazu informacji od Boga do człowieka, jakie zostają przypisane Duchowi Świętemu, który jest gwarantem prawdziwości. Jest to kompletny obraz form, w jakie Bóg wyposaża Kościół, dla budowani się Ciała Chrystusa. W pierwszym okresie Kościoła, zanim powstał kanon natchnionych Pism, przekazem Bożych prawd zajmowali się prorocy, na wzór tych, którzy otrzymywali Słowo Boga skierowane do człowieka. W zwrocie „wasi młodzieńcy będą mieli widzenia, a starcy sny” (Dz.Ap. 2:18), Bóg zapewnia, że w Kościele jest miejsce zarówno dla młodych wizjonerów, o których pisał apostoł Jan: „bo jesteście mocni i Słowo Boga pozostaje w was, i pokonaliście Złego”, jak i starszych doświadczonych wiekiem ojców, „bo poznaliście Tego, który jest od początku” (1 Jan 2:14).

Polski przekład mówiący o starcach, którzy śpią i śnią swoje sny, nie oddaje w pełni myśli proroka Joela. W czasie, gdy powstawało to proroctwo, Bóg często odwoływał się do doświadczenia Swoich wiernych sług. Często widzimy Bożych mężów, którzy w czasie odstępstwa narodu od Bożego Słowa, snuli marzenia powrotu do czasu, gdy Bóg działał w pełnej sile wśród Swego ludu. Mojżesz, Jozue, prorocy, czy już w czasie Kościoła, apostołowie Jan i Piotr znali dobrze, „to, co było od początku, co usłyszeliśmy, co widzieliśmy na własne oczy, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, a co dotyczy Słowa życia – bo Życie zostało objawione i widzieliśmy Je, i świadczymy o Nim, i głosimy wam Życie wieczne, które było zwrócone ku Ojcu, a nam zostało objawione – to, co widzieliśmy i usłyszeliśmy, głosimy również wam, abyście i wy trwali we wspólnocie z nami” (1 Jan 1:1-3). Takie świadectwo mogły wydać jedynie osoby, które przeżyły już z Bogiem wiele lat

Biblijny wzorzec, zdrowa nauka Słowa Bożego, znajdują swoje miejsce w Domu Bożym, „który jest Kościołem Boga żyjącego, kolumną i fundamentem prawdy” (1 Tym. 3:15). To właśnie osoby starsze, które „przez używanie mają wyćwiczone zmysły do rozróżniania dobra i zła” (Heb. 5:14) mogą wnieść zrodzone z inspiracji Ducha Świętego marzenia doświadczania Bożych obietnic, które poszły w zapomnienie w wielu społecznościach ludu Bożego.

Modlę się, by wraz ze wspominaniem dnia Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty napełnił serca wierzących w pierwszym dniu Kościoła, również w naszym czasie pobudził wielu starców do podzielenia się marzeniami powrotu do „dni Eliasza”. W czasach Jozuego, jego towarzysz walki Kaleb, gdy miał osiemdziesiąt pięć lat,  wyznał: „nadal jestem silny jak w dniu, kiedy posłał mnie Mojżesz. Dziś mam tę samą siłę, co i dawniej, aby do walki wyruszyć i wrócić” (Joz. 14:11). Wierzę, że i dziś Duch Święty pragnie wzbudzić święte marzenia w sercu niejednego starca, dla dobra całego Kościoła.

Henryk Hukisz

Monday, May 10, 2021

Fałszywy Szczepan

Calvary Herald
Chrystus przestrzegał uczniów, tak samo jak i nas współcześnie, że w czasach ostatecznych „Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i będą dokonywać wielkich znaków i cudów, żeby, o ile to możliwe, zwieść nawet wybranych” (Mat. 24:24). Wierzę, że to ostrzeżenie odnosi się również do fałszywych męczenników, którzy pojawią się w tych czasach. Z całym przekonaniem chcę powiedzieć, iż tacy „męczennicy” są zniewagą dla prawdziwych, którzy cierpieli dla Chrystusa i za Ewangelię. Odwołanie się do Szczepana, pierwszego męczennika Kościoła Jezusa  Chrystusa, graniczy już z bluźnierstwem.

Pamiętam z dzieciństwa krążące wśród wierzących opowiadanie o pewnym wyznawcy Chrystusa, który postanowił zaprotestować wobec katolickiej tradycji powstrzymywania się od spożywania mięsa w piątki. W ten właśnie dzień tygodnia udał się w pobliże kościoła w pewnej wiosce i demonstracyjnie „pałaszował” kiełbasę. Widząc to wychodzący z kościoła chłopi, wyrwali z płotu kilka sztafet i obłożyli nimi demonstranta. Obolały i posiniaczony wracał do domu ogłaszając wszem wobec, że cierpi dla Chrystusa.

Media już na całym świecie, dzięki relacjom w internecie, bezmyślnie przekazują wiadomość o „męczenniku XXI wieku", pastorze polskiego pochodzenia w Calgary, którego miejscowa policja wlokła ulicą, ponieważ nie podporządkował się ich poleceniom. W minione święta Wielkanocne wspomniany pastor wyrzucił interweniujące służby porządkowe z miejsca zgromadzenia, wyzywając ich od nazistów. Później pojawiły się w internecie filmiki a popularny kanał telewizji w USA Fox News, przeprowadził wywiad z prześladowanym pastorem. Przejrzałem tysiące komentarzy pod tym wywiadem i ogarnęło mnie przerażenie już nie tylko braku odpowiedzialności za publikowane wiadomości, lecz głupoty zarówno dziennikarzy, jak i czytelników. Wywiad zatytułowano: „Pastor who stood up to police in viral video speaks out” (Pastor, który oparł się policji, przemówił w tym szeroko rozpowszechnianym wideo).

Artur Pawłowski, gdyż o nim mowa, w tym wywiadzie opowiada o prześladowaniu chrześcijan w Polsce w czasach komunistycznych, czyniąc siebie męczennikiem tamtego okresu. Ponieważ opowiadał nieprawdziwe historie, umieściłem swój komentarz pod tym wywiadem - „Jestem polskim pastorem i służyłem Bogu w czasach PRL w Polsce. Tak, to prawda, że we wczesnych latach pięćdziesiątych wielu kaznodziejów zostało postawionych w stan oskarżenia i uwięzionych przez władze. Później nastąpiła zmiana i ewangeliczni byli prześladowani głównie przez katolików. Pan Pawłowski uciekł z Polski i nie walczył o wolność. Nie ma prawa komentować Polski. Znam go z Calgary. Zdobył tam popularność, łamiąc prawa dotyczące zgromadzeń publicznych. On nie przestrzega Pisma Świętego. Paweł napisał: „Tak więc ten, kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się postanowieniu Boga. Ci natomiast, którzy się przeciwstawiają, ściągną na siebie potępienie” (Rzym 13: 2). Teraz gdy jest pandemia, obywatele mają przestrzegać prawa, a on znów zyskuje na popularności. Dziwię się, że Fox News nie zna prawdy o tym człowieku i czyni go popularnym.” Po tym wpisie ustały wszelkie komentarze.

Pan Pawłowski jednak nie ustaje zdobywać sobie popularności tanim kosztem, gdyż to, co go spotyka nie można nawet porównywać do cierpień chrześcijan w pierwszych wiekach, czy współcześnie w krajach, gdzie są prześladowani. Ktoś wrzucił na mój profil na FB link do filmiku na temat najnowszych zdarzeń z Calgary. Dziś w mediach robi się coraz głośniej na ten temat. Dziwi mnie tylko, że wiele osób wierzących bez głębszego zastanowienia przekazuje dalej te wiadomości, popularyzując fałszywego męczennika.

Oto fragment artykułu z „Calgary Herald” na temat wizyty policji w miejscu, gdzie wspomniany pastor, obowiązujące wszystkich prawo w czasie pandemii, publicznie łamał:

„Tam spotkali się z kontrowersyjnym kaznodzieją ulicznym Arturem Pawłowskim, który zaczął wrzeszczeć na oficerów, by wyszli z kościoła. „Natychmiast wychodźcie i nie wracajcie” - krzyknął Pawłowski do sześciu oficerów. „Nie obchodzi mnie, co macie do powiedzenia. Na zewnątrz! Na zewnątrz! Z tego miejsca, naziści.

Około minuty później oficerowie opuścili budynek. Pawłowski sfilmował interakcję i opublikował ją w Internecie. Pawłowski był wielokrotnie karany grzywną za naruszenie przepisów dotyczących zdrowia publicznego.

Kościoły mogą odprawiać nabożeństwa pod obecnymi ograniczeniami dotyczącymi COVID-19. Muszą jednak ograniczyć liczbę miejsc do 15 procent, a uczestnicy muszą nosić maski i utrzymywać fizyczny dystans między domami”.

Polski popularny portal internetowy zrobił z tej wiadomości sensacyjny artykuł o zatrzymaniu polskiego pastora przez kanadyjską policję. Umieścił również krótką notę biograficzną o Polskim pastorze: „48-letni Artur Pawłowski pochodzi z niewielkiego Kożuchowa w Lubuskiem. W 1995 r. wyemigrował wraz z rodziną do Kanady i kilka lat później uzyskał tamtejsze obywatelstwo.

Pawłowski jest pastorem jednego z protestanckich kościołów działających w Albercie. Znany jest z ultrakonserwatywnych poglądów na tematy związane aborcją, a także z otwarcie homofobicznych wypowiedzi. W jednej z nich twierdził, że nawiedzające region powodzie są po części spowodowane "niezadowoleniem Boga z homoseksualizmu” .(Onet)

Apostoł Paweł  w Liście do Rzymian naucza odnośnie stosunku osób wierzących do władzy. Były to czasy okupacji Izraela przez pogańskie władze cesarstwa Rzymskiego. W tamtym czasie wyznawanie publicznie wiary w Boga, gdy cesarze mianowali się bogami i żądali oddawania im boskiej czci, nie wywołało u powołanego przez Chrystusa apostoła postawy sprzeciwu. Podobnie jak Pan Jezus zapytany przez faryzeuszy, czy należy posłusznie dawać podatek takiej władzy, odpowiedział: „Pokażcie Mi denara. Czyją ma podobiznę i napis? Odpowiedzieli Mu: Cesarza. Wtedy Jezus oznajmił im: Tak więc to, co cesarskie, oddajcie cesarzowi, a to, co Boskie, Bogu” (Łuk. 20:24,25). Paweł napisał do wierzących w stolicy „boskiego cesarza”: „Każdy człowiek niech będzie poddany zwierzchnim władzom. Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Te zaś, które są, ustanowione są przez Boga” (Rzym. 13:1).

Oczywiście, gdy osoby mające władzę nad ludźmi, zakazują głosić ewangelię i oddawać należną jedynie Bogu chwałę i cześć, to posłusznie zastosujemy radę apostoła Piotra: „Rozsądźcie, czy wobec Boga jest słuszne bardziej słuchać was niż Boga? Nie możemy przecież nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy” (Dz.Ap. 4:19,20).

Czy taka sytuacja miała miejsce w Street Church w Calgary przy 4315 26th Ave. S.E? Jak donosi miejscowa prasa, „Grupa członków społeczności zebrała się na trawniku sąsiadującym z kościołem Street Church, na którym odbywa się spotkanie pomimo ograniczeń COVID-19 w sobotę 1 maja 2021 r. Sąsiedzi kościoła twierdzą, że czują się niebezpiecznie i nękani przez wiernych i ich pastora Artura Pawłowskiego”. (Calvary Herald)

W tej sytuacji przypomniałem sobie słowa Pana Jezusa: „W owym dniu wielu Mi powie: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy w Twoim imieniu, czy w Twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów i w Twoim imieniu nie dokonywaliśmy wielu cudów? Wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia” (Mat. 7: 22,23).

No comment

Henryk Hukisz

Fotografia z Calvary Herald