Monday, September 29, 2014

Ewangeliczny różaniec?



  Protestanci różnią się od katolików na wiele sposobów. Jedną z bardziej widocznych różnic jest forma modlitewna.
Pamiętam, jak zaraz po objęciu służby pastorskiej w Chicago, przed nabożeństwem do kaplicy weszła jakaś kobieta, która zdezorientowana brakiem pojemnika ze święconą wodą, zapytała o to, jaki to jest kościół. Miała pecha, gdyż trafiła na osobę o nierozsądnej pobożności, która od razu wyjaśniła jej, że „my nie modlimy się na różańcu”. W tym samym momencie ta kobieta zawróciła i wyszła.
Osobiście nie uznaję tej formy modlitewnej, gdyż, po pierwsze, jest nie biblijna w treści, a po drugie, Pan Jezus był przeciwny mechanicznemu odmawianiu słów modlitwy. Słyszałem również w czasie dyskusji na temat takiej modlitwy, że wielokrotne powtarzanie tych samych słów, z pewnością jest świadectwem braku rozsądku. To tak samo, mówią zwolennicy tego argumentu, jak gdyby ktoś nas pozdrawiał kilkanaście razy w kółko tym samym pozdrowieniem. Bo czymże innym może być szereg modlitw polegających na powtarzaniu od kilku do kilkuset razy jednej modlitwy, zgodnie i instrukcją , jak należy odmawiać różaniec. Załączone obok zdjęcie pokazuje wyraźnie, że niektóre słowa pozdrowienia należy wypowiadać w kółko kilkanaście razy, odliczając paciorki różańca, aby spełniła się intencja modlitewna.

Nie o różańcu jednak, ani o braku rozsądku w tej formie modlitewnej chcę pisać, lecz, jak sugeruje tytuł tego rozważania, mam zamiar dotknąć podobnego zjawiska w środowisku ewangelicznym. Pod pojęciem „ewangeliczny” rozumiem ludzi wierzących zgodnie z ewangelią, czyli uznających konieczność uwierzenia w zbawczą ofiarę Chrystusa, narodzenie się na nowo i postępowanie według nauki Pana Jezusa. Oczywiście, nie posądzam żadnego zboru ewangelicznego, że praktykuje w nim odmawianie koronek różańcowych.
Muszę jednak przyznać, ze skojarzenie z tą formą modlenia się, naszło mnie podczas słuchania śpiewu refrenów w czasie wspólnego uwielbiana na nabożeństwach. Mam na uwadze powtarzanie w kółko krótkiej frazy, typu: „Panie wielbimy Cię, nasz Królu”, albo o podobnej treści. Wielokrotne powtarzania tego samego zdania jest jedynie świadectwem, że osoba je wypowiadająca, nie ma w swoim sercu niczego więcej, co mogłaby powiedzieć Panu. Przecież Pan Jezus powiedział bardzo wyraźnie, że „z obfitości serca mówią usta” (Mat. 12:34).
Muszę od razu zaznaczyć, że mam na uwadze wielbienie Boga w społeczności Jego ludu. Bo jeśli chodzi o osobisty czas z Panem, to uważam, że oddawanie czci Bogu jest sprawą bardzo indywidualną i każdy z nas może czynić to tak, jak czuje w swoim sercu. Natomiast, jeśli chodzi o zgromadzenie wspólnoty wierzących, obowiązują pewne reguły. Podstawowym celem jest, aby dążyć do tego, „co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu” (1 Kor. 14:19).
Uwielbianie Boga podczas zgromadzenia ludzi wierzących należy z pewnością do jednej z ważniejszych służb, obok nauczania, pocieszania, czy napominania członków tej społeczności. Apostoł Paweł, pisząc do wierzących w Pana Jezusa, radził im, aby „dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rzym. 12:1) [BT]). Celowo podałem brzmienie tego wersetu z Biblii Tysiąclecia, które oddaje dokładniej oryginalną jego treść. W tekście greckim użyte jest słowo „logiken” w określeniu charakteru naszej służby dla Boga. Ma być ona rozumna, logiczna, lub rozsądna.
Pragnę przywieść na pamięć wydarzenie sprzed kilku tysięcy lat, gdy po powrocie z niewoli babilońskiej, odnaleziono tekst Prawa Bożego zapisanego w zwoju. Wówczas Ezdrasz wraz z innymi przywódcami i kapłanami zgromadzili mężczyzn i kobiety na placu przed Bramą Wodną, „wszystkich, którzy mogli słuchać ze zrozumieniem” (Neh. 8:2). Po przeczytaniu każdego fragmentu Słowa Bożego, „Lewici wyjaśniali Zakon ludowi, który stał w miejscu, i czytali z księgi Zakonu ustęp za ustępem, od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano to, co było czytane” (w. 7,8).
Słowo Boże ma moc samo w sobie i jest skuteczne jak „miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hebr. 4:12).
Służba uwielbiania Boga, właśnie dlatego, że jest w niej odwołanie do Bożego Słowa, ma być jak najbardziej służba rozsądną. Powtarzanie, prawie, że w nieskończoność krótkiej frazy, jest bardziej oddziaływaniem psychologicznym, niż rozsądnym oddawaniem chwały Stwórcy.
Podam na zakończenie tego krótkiego rozmyślania cytat z czasopisma medycznego „British Medical Journal”, że „modlitwa różańcowa i mantry mają pozytywne działanie psychologiczne i fizjologiczne na organizm człowieka” (net).
Duch Święty nie potrzebuje takiej pomocy.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.