Saturday, September 20, 2014

Trendowate chrześcijaństwo


Wyjaśniam na samym początku, że to nie jest błąd gramatyczny w tytule, gdyż mam zamiar pisać o trendach, a nie o trądzie. Pisałem już wcześniej o zjawisku, jakie ogarnia coraz więcej zborów chrześcijańskich, a mianowicie o trendach, jakie naśladują osoby wierzące w Pana Jezusa. Poprzednie rozważanie dotyczyło mody na używanie hebrajskich określeń Chrystusa („Jezus czy Jeszua”).  Przed lekturą tego rozważania polecam przeczytać wpierw wspomniany tu tekst o Chrystusie.
Wracam do tematu gdyż zauważyłem kolejny trend, jaki ogarnia coraz więcej członków kościoła Jezusa Chrystusa. Chcę odnieść się do tzw. służby machania flagami, lub poprawniej, płachtami na patykach, gdyż to, co używa się w wielu zborach, nie ma nic wspólnego z flagami. O flagach w pojęciu biblijnym napiszę nieco później.
Oczywiście, zanim zabrałem się do pisania tego rozważania, zapoznałem się z argumentami, jakimi posługują się zwolennicy tego trendu. Przyznam szczerze, że wielu domorosłych egzegetów popełnia podstawowe błędy interpretacyjne, stwarzając biblijne podłoże tego zjawiska. Piszę świadomie, iż jest to zjawisko, gdyż Nowy Testament, będący podstawą nauczania Kościoła, nie wspomina ani jednym słowem, nie podaje ani jednej sugesti, że tego typu praktyki były stosowane przez pierwszych chrześcijan.
Skąd się więc wzięło coś, co przekształciło się obecnie w nieomal powszechną praktykę, tak, że nawet w wielu zborach powołano oddzielne służby uwielbiania Boga machaniem płachtami przymocowanymi do kijów? Nie mówiąc już o specjalnych konferencjach, seminariach i szkołach podnoszących to zjawisko do rangi obowiązkowych form uwielbiania Boga, w których to niby On ma szczególne upodobanie.
Jedyne referencje biblijne, jakimi posługują się obrońcy tego trendu, to kilka wybranych i wyrwanych z kontekstu, nawet nie wersetów, a pojedynczych wyrazów. Pomija się całkowicie fakt, że oryginalne hebrajskie słowa były zapisywane bez samogłosek, dlatego istniej wiele różnych znaczeń. Przykładem jest najbardziej znane imię Boga JHWH, które odczytuje się jako Jahwe, albo Jehowa. Jeden z pierwszych argumentów przemawiających za wprowadzeniem flag do uwielbiania jest werset z księgi Izajasza, w którym jest mowa o gniewie Boga wobec grzeszników. Prorok przedstawia ogólną sytuację odstępstwa od Boga, co w świetle Starego Testamentu prowadzi do pomsty Bożej. Izajasz mówi o przerażeniu , jakie wywoła okazany gniew świętego Boga – „I będą się bali na Zachodzie imienia Pana, a na Wschodzie jego chwały, gdyż przyjdzie jak ścieśniona rzeka, na którą napiera powiew Pana” (Izaj. 59:19). I tutaj musimy odnieść się do tłumaczenia angielskiego, gdyż twórcy tego sposobu uwielbiania posługują się tym językiem. Według Biblii Króla Jakuba (KJV), werset kończy się słowami „the Spirit of the Lord shall lift up a standard against him”. Angielski wyraz “standard”, znaczy również “proporczyk”. Natomiast hebrajskie “nus” (Strong # 5127), znaczy przede wszystkim “wynieść się”, lub „odpłynąć”, stąd istnieje wiele różnych tłumaczeń, od polskiego „powiewać” (B.W.), „potok” (B.T.), czy też „rzeka” B.G.) do angielskich – „wind” (ESV), „rushing stream” (ASV).
Powoływanie się na żydowskie wzorce jest zaprzeczeniem idei nowotestamentowego Kościoła, który budowany jest na gruzach dawnej świątyni. Pan Jezus, pamiętajmy, że On jest Głową Kościoła, powiedział do Żydów, wskazując na świątynię: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję (...) On mówił o świątyni ciała swego” (Jan 2:19, 21). Później powiedział już do Swoich uczniów: „zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go” (Mat. 16:18).
Apostoł Paweł, jeden z najlepszych znawców starotestamentowego uwielbiania Boga napisał bardzo jasno: „Albowiem końcem zakonu jest Chrystus, aby był usprawiedliwiony każdy, kto wierzy” (Rzym. 10:4). Nie muszę chyba wyjaśniać, że słowo „koniec” znaczy po prostu „koniec” i już nie ma tego, co było poprzednio. Tak, że sięganie po coś, co już się skończyło, jest wyraźnym nieposłuszeństwem, że nie powiem wprost, jest obrażaniem Chrystusa.
Pan Jezus w rozmowie z Samarytanką oświadczył w imieniu Boga, ze teraz nastał czas, gdy „prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie” (Jan 4:23,24).
Rzucam więc wyzwanie wszystkim „flagowiczom” – podajcie mi chociaż jeden argument z Nowego Testamentu na obronę tego nowego trendu.
A może powinienem jednak zatytułować to rozważanie poprawnie gramatycznie – „Trędowate chrześcijaństwo? Sam już nie wiem.
Henryk Hukisz

1 comment:

  1. Tutaj jescze jeden tekst na ten temat;

    http://www.chlebznieba.pl/index.php?id=596

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.