Friday, November 30, 2012

Wybrani, do czego?


Pisałem już nieraz na temat predestynacji, jako nauce o Bożym przeznaczeniu do zbawienia. Wokół tej doktryny istnieje wiele nieścisłości, a to z kolei prowadzi do błędnych pojęć, jak na przykład, że Bóg z góry przeznaczył jednych do zbawienia, drugich natomiast, na wieczne potępienie. Doprowdziło to do głębokiego podziału wśród ewangelicznych chrześcijan. Po jednej stronie barykady znajdują się zwolennicy predestynacji, po drugiej natomiast gromadzą się zwolennicy wolnej woli, czyli możliwości dokonania wyboru. 
Osobiście uważam, że Bóg nie chce nikogo pozbawić możliwości wyboru zbawienia, które jest z łaski, ponieważ Chrystus złożył ofiarę przebłagalną za wszystkich ludzi. Każdy więc kto pragnie, może dokonać wyboru i przyjąć wiarą ten wspaniały Boży dar. Jeden z najbardziej znanych wersetów Biblii wskazuje na możliwość dokonania wyboru - wierzyć, albo nie. Ewangelista Jan ujął tę możliwość w zdaniu: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (Jan 3:16). Zwolennicy predestynacji uwżają natomiast, że skoro wiara jest darem Bożym, to wierzyć mogą jedynie ci, którzy ten dar otrzymali.
Zdaję sobie sprawę, że pełna odpowiedź na to pytanie, czym jest predestynacja nie mieści się w formacie tego rozważania, dlatego chociaż po części chcę odnieść się do podstawowych pojęć na temat przeznaczenia i możliwości dokonania wyboru z wolnej woli. 

Przed laty przygotowałem szerszy materiał do studium biblijnego na temat predestynacji, jakie wówczas prowadziłem. Proponuję teraz zpoznać się z wybranym fragmentem tego tekstu.
 ______________
Podstawowe wersety mówiące na temat Bożego wybrania, czyli szeroko pojętej predestynacji, znajdują się w Rzym. 8:28-30.
Wiemy zaś, że tym, którzy miłują Boga, wszystko służy ku dobremu, tym, którzy są powołani [kletois] według Jego postanowienia [protesin]. Tych bowiem, których poznał [proegno], przeznaczył [proorisen], żeby się stali podobni do obrazu Jego Syna, aby był On pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył [proorsen], tych też powołał [ekalesen], a których powołał [ekalesen], tych również usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych także obdarzył chwałą.  
oraz - Efez. 1:3-6.
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, który na wyżynach niebiańskich udzielił nam w Chrystusie pełni duchowych błogosławieństw. W Nim przecież wybrał [ekledzato] nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni. Według postanowienia swojej woli przeznaczył [proorisan] nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.
Słowa, które najczęściej w tłumaczeniach używa się zamiennie dla określenia Bożego wybrania, podkreśliłem w celu ich wyróżnienia oraz podałem w nawiasie ich greckie, czyli oryginalne brzmienia.
Pierwsze słowo, to powołanie lub wybranie (Rzym. 8:28, Efez. 1:4), które w języku greckim wywodzi się z „kletos” i oznacza wybrany do jakiegoś zadania, zaproszony do jakiegoś przeznaczenia, do określonego z góry celu. Z tego samego rdzenia pochodzi słowo „ekklesia”, które znamy jako greckie określenie dla Kościoła, czyli zgromadzenia tych, którzy zostali wybrani, zaproszeni do utworzenia Ciała Chrystusowego. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa wierzących, którzy tworzyli Kościół, nazywano „wybrani” lub „powołani”.
To, na co chcę zwrócić uwagę, to kwestia przeznaczenia, czyli to, jak powszechnie określa się predestynację? W cytowanych wersetach podałem oryginalne brzmienia słówek, które niejednokrotnie w tłumaczeniach zostały oddane jednakowo, a są to trzy różne słowa.
I tak, mamy słowo „proegno”przedtem poznał, najczęściej rozumiane jako przeznaczenie, czyli predestynacja. W naszym przekładzie zostało ono oddane właściwie, gdyż naprawdę oznacza – przedtem wiedzieć, poznać. Bóg w Swojej wszechwiedzy, zanim stworzył świat już wiedział, kto uwierzy i w rezultacie znajdzie się w gronie wybranych, czyli w Ciele Jezusa Chrystusa. Tylko te osoby będą zbawione, gdyż poza Chrystusem nie ma możliwości osiągnięcia zbawienia. Nie byłoby żadnego problemu, gdyby biblijny tekst nie zawierał innych słówek określających na czym polego Boży wybór. Bóg wiedział wcześniej jaką decyzję podejmie każdy z nas w kwestii  zbawienia, jakie zaoferował nam w Chrystusie. 
Zbawienie jest aktem Bożej łaski, niezasłużonej przez nas, jednak decyzja przyjęcia tego daru leży w mocy człowieka, gdyż zależy od jego wyboru. Według słów apostoła Pawła skierowanych do wierzących w Rzymie, aby osiągnąć zbawienie, należy uczynić przynajmniej dwie rzeczy – usłyszeć ewangelię i przyjąć jej przesłanie wiarą. Istotną kwestią jest również wyznanie swojej wiary ustami. „Jeśli więc swoimi ustami wyznasz, że Panem jest Jezus, i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg wskrzesił Go z martwych, będziesz zbawiony” (Rzym. 10:9,10).  
Jest zupełnie oczywiste, że wpierw ktoś tę ewangelię musi przynieść, aby słuchacz miał możliwość przyjęcia, ewentualnie odrzucenia "dobrej nowiny". Apostoł Paweł stawia w tej kwestii szereg retorycznych pytań: „Jak jednak mają wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jak mają uwierzyć w Tego, którego nie usłyszeli? Jak mają usłyszeć bez tego, który by zwiastował?” (w. 14).  Cena zbawienia jest w pełni zapłacona przez Chrystusa i fakt, że człowiek używa swojej woli, aby ten dar przyjąć, nie pomniejsza wartości Bożej łaski. Z tym nie zgadzają się zwolennicy współczesnej teologii kalwinistycznej.
Dwa pozostałe słówka, to „protesis” - mieć zamiar, postanowić, położyć coś przed sobą i „proorisen” – określić coś wcześniej, przeznaczyć do jakiegoś celu. W obu przypadkach te słowa wskazują na cel, do jakiego zostaliśmy wybrani, czyli przeznaczeni do jego osiągnięcia. Tym celem jest podobieństwo do Jego Syna. Apostoł Paweł, szczególnie w liście do Efezjan, podkreśla, że naszym przeznaczeniem, jakie Bóg zaplanował dla wybranych, jest miejsce „w Chrystusie”. To przeznaczenie jest dla tych, którzy uwierzą.
Na początku Biblii, która zawiera wiele obrazów ukazujących największe Boże pragnienie, aby wyrwać ludzi z mocy grzechu i śmierci, znajduje się historia o potopie. Bóg przygotował miejsce w arce, w której ratunek znalazło jedynie osiem osób. Możemy powiedzieć, że Bóg przeznaczył to miejsce jako ratunek, natomiast Noe wraz z rodziną znaleźli się w arce z własnego wyboru, gdyż był głosicielem Bożej sprawiedliwości (2 Ptr. 2:5). Czytamy w Biblii, że Noe znalazł łaskę w oczach PANA (Rodz. 6:8). Oni podjęli decyzję, aby żyć zgodnie z Bożym oczekiwaniem i wiernie przy niej trwali, dlatego Bóg okazał im swoją łaskę.
Wiemy, że nikt nie jest tak dobry, aby wejść do nieba na podstawie własnej sprawiedliwości, dlatego potrzebujemy Arki, jaką dla nas jest Chrystus i On nas wprowadza do wieczności z Ojcem. Bóg dokonał wyboru, przeznaczył Swego Syna, aby tylko w Nim każdy kto w Niego uwierzy, mógł być zbawionym.
Zwolennicy potocznie rozumianej predestynacji uważają, że Bóg przeznaczył jednych do zbawienia, pozostałych zaś, gdy się jeszcze nie narodzili, przeznaczył na potępienie. Jak więc można zrozumieć miłość Bożą, skoro pewnych ludzi stworzył wyłącznie w celu posłania ich do piekła. Apostoł Piotr napisał, że Bóg „nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz aby wszyscy się nawrócili” (2 Ptr. 3:9).
Bóg pragnie mieć wielu podobnych do Swego Syna i jedynie w Chrystusie możemy to podobieństwo osiągnąć. Do tego zostaliśmy przeznaczeni zanim świat został stworzony, lecz decyzja, czy przyjmiemy to przeznaczenie, zależy od nas samych. W tym celu Kościół składa świadectwo o zbawieniu, aby ludzie zapragnęli je przyjąć - „A ten, kto pragnie, niech przychodzi, kto chce, niech darmo weźmie wodę życia” (Obj. 22:17).
Bóg dokonał wyboru już w Starym Testamencie, wybrał Izraela jako Swój naród, przeznaczony do szczególnego zadania, jakim było oznajmianie innym narodom, kto jest jedynym i prawdziwym Bogiem. Hebrajskie słowo „bakhar” znaczy wybrać, dokonać selekcji, przeznaczyć do określonego celu. Bóg powiedział przez Mojżesza o wybraniu Izraela, ponieważ taka była Jego suwerenna wola. „Ty bowiem jesteś dla PANA, twego Boga, świętym ludem. Ciebie wybrał PAN, twój Bóg, ze wszystkich narodów, które są na ziemi, abyś był Jego ludem i wyłączną własnością. PAN was upodobał sobie i was wybrał, nie dlatego, że jesteście liczniejsi od innych narodów – gdyż jesteście najmniejsi ze wszystkich narodów – lecz dlatego, że PAN was umiłował i chce dochować przysięgi, którą złożył waszym ojcom. Wyprowadził was PAN mocną ręką i wybawił z domu niewoli, z ręki faraona, króla Egiptu (Powt. 7:6-8). Bóg dokonał wyboru, natomiast naród musiał posłusznie wyjść z Egiptu i wiernie spełniać wyznaczone zadanie.
Warto jest podkreślić, że wybór Izraela i przeznaczenie do Bożego celu, nie miało znaczenia zbawczego. Podobnie jak wybór Saula na pierwszego króla w Izraelu, był wyborem do określonego celu. „Wówczas Samuel powiedział do całego ludu: Czy widzicie, że ten, którego PAN wybrał, nie ma sobie równego pośród całego ludu?” (1 Sam. 10:24). Gdy król Saul okazał się nieposłuszny Bogu, został pozbawiony tego wyboru – „Ponieważ wzgardziłeś poleceniem Pana, więc On odrzucił ciebie jako króla” (1 Sam. 15:23).
Boży prorocy, gdy kierowali słowo od Boga do tego szczególnego narodu, częściej niż inni pisarze starotestamentowi używali określeń: lud wybrany, mój wybrany, którego sobie wybrałem. 
________________
Powracając do postawionego pytania w tytule tego rozważania, chcę jedynie przypomnieć, że w Chrystusie  Bóg  wybrał [ekledzato] nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni. Według postanowienia swojej woli przeznaczył [proorisan] nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym”.
Apostoł Paweł napisał do wierzących w Kolosach, że Bóg dokonał odkupienia w Chrystusie, co jest niewątpliwie aktem Jego ogromnej łaski. Jednak fakt, czy ci odkupieni staną przed Jego świętm obliczem, zależeć będzie od spełnienia warunku wytrwania - jeśli tylko wytrwacie w wierze, ugruntowani, stali i niedający się odwieść od nadziei, jaką daje Dobra Nowina, którą usłyszeliście ogłoszoną wszelkiemu stworzeniu pod niebem (Kol. 1:23).
Warto jest też przypomnieć sobie słowa Chrystusa, Pana, który będzie nas ostatecznie rozliczać z tego, jak w życiu postępowaliśmy: W owym dniu wielu Mi powie: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy w Twoim imieniu, czy w Twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów i w Twoim imieniu nie dokonywaliśmy wielu cudów? Wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem, odstąpcie ode Mnie wy, którzy się dopuszczacie bezprawia (Mat. 7:22,23).

Skoro zostaliśmy wybrani do świętości i synostwa, zachowajmy ten wybór do końca naszej ziemskiej wędrówki. Wierzę, że Duch Święty całą Swoją mocą bedzie nas wspierać w tej wytrwałości. Jestem przekonany, że bez Bożego wsparcia, jakie mamy w mocy Pocieszyciela, nie będzięmy w stanie sami dotrwać do końca. Pan Jezus, nasz Dobry Pasterz zapewnia nas słowami: 
Ja daję im życie wieczne, dlatego nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z Mojej ręki. Mój Ojciec, który Mi je dał, jest większy od wszystkich i nikt nie może wyrwać ich z Jego ręki (Jan 10:28, 29).

I to zapewnienie mamy również z Jego łaski.
Henryk Hukisz

Tuesday, November 27, 2012

Rzut kamieniem

W obecnie silnie spolaryzowanym społeczeństwie z łatwością sięga się po kamienia, aby obrzucać innych. Przecież zawsze łatwiej jest znaleźć powód by obwinić bliźniego, niż zrozumieć to, że każdy ma prawo do odmiennego spojrzenia. Szczególnie w społeczności wierzących, gdy ma się oparcie w biblijnych wersetach, najczęściej wyrwanych z kontekstu, to często bez zastanowienia wymierzamy sprawiedliwość według własnego pojęcia.
Ewangelista Jan opisuje rzeczywiste zdarzenie, gdy do Jezusa przyprowadzono kobietę przyłapaną na cudzołóstwie. Godne zastanowienia się jest to, że przyprowadzono jedynie kobietę, a przecież ten grzech musiała popełnić z jakimś mężczyzną. Przepis Zakonu mówi, że w takim przypadku winę ponoszą obie strony, gdyż „zostanie ukarany śmiercią, zarówno cudzołożnik, jak i cudzołożnica” (3 Moj. 20:10). Lecz nic w tym dziwnego, przecież tę niewiastę przyprowadzili mężczyźni. Może cudzołożnikiem był jeden z nich?
Pan Jezus znał całą prawdę tego zdarzenia, wiedział kto z kim popełniał grzech, dlatego być może wolał pisać „palcem po ziemi”, niż wdawać się jakiekolwiek dywagacje, kto jest bardziej winien. Dopiero pod naciskiem naglącego domagania się wykonania wyroku zgodnie z literą prawa, Jezus zapytał: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem.” (Jan 8:7). Obawiam się, że dzisiaj w niejednym zborze to polecenie byłoby zbyt ryzykowne, gdyż z pewnością znaleźliby się „sprawiedliwi”, aby wykonać tę biblijną karę za jawny grzech. Znalazłoby się również słuszne uzasadnienie, że należy to uczynić na postrach dla innych, aby bali się grzeszyć. Jezus jednak wiedział dobrze, że nikt z domagajacych się sprawiedliwego wyroku, nie miałby odwagi wziąć do ręki kamień.
Z pewnością dobrze znamy tę ewangeliczną historię i jej „happy end”. Chrystus powiedział: „Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej” (Jan 8:11). Faryzeusze zniknęli, odchodząc jeden po drugim, jak mówi ewangelista: „zaczynając od starszych” (w. 9). „Pozostał tylko On i kobieta stojąca pośrodku” jako główni bohaterowi zdarzenia - a chcieli nimi być ci, którzy uważali siebie za sprawiedliwych. Jak czytamy na początku ósmego rozdziału Ewangelii Jana, każdy z nas może utożsamić się z tym drugim bohaterem, gdyż wszyscy zgrzeszyliśmy. To my potrzebujemy Chrystusa, gdyż bez Niego pozostawalibyśmy w ciągłym otoczeniu „sprawiedliwych”, domagających się naszego ukamienowania.
Bez względu na to, jakie grzechy popełnialiśmy, podobnie jak w Koryncie, „ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani ci, którzy współżyją z mężczyznami, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszuści, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Boga”. Lecz jedynie dzięki przebaczeniu Chrystusa zostaliśmy „obmyci, uświęceni, usprawiedliwieni w imię Pana Jezusa Chrystusa i przez Ducha naszego Boga” (1 Kor. 6:9-11). Nikt nie ma już prawa rzucać kamieniem w tego, komu Jezus powiedział: Ja również ciebie nie potępiam. Idź, i od tej chwili nie grzesz więcej”. Jego absolucja jest dziełem Bożej miłości, jest dokonana i ma wieczny wymiar.
Apostoł Paweł, borykając się osobiście z żądzą swego śmiertelnego ciała, napisał: „Żadne więc teraz potępienie nie zagraża tym, którzy są w Jezusie Chrystusie” (Rzym. 8:1). Oczywiście, nasze nieustanne chodzenie w Duchu Świętym, jest poświadczeniem doznania łaski przebaczenia grzechów starego życia. Powołując się na słowa apostoła, możemy powiedzieć z całą stanowczością, że „ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani to, co wysoko, ani to, co głęboko, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, naszym Panu”. (Rzym. 8:38, 39).
Niestety, spotykamy się nieraz z tymi, którzy gotowi są kamienować, gdyż miłe im jest odwoływanie się do starotestamentowych zapisów o stosowaniu sprawiedliwych kar. Pamiętam, gdy byłem jeszcze w Stanach Zjednoczonych, odwiedził nasz zbór pewien człowiek, któremu nie wyszło coś w życiu i doszło w końcu do rozpadu jego małżeństwa. Chociaż była to sprawa dość odległa w czasie i załatwiona przed Panem, to jeden z diakonów nie podał mu ręki. Mało tego, zabronił również i mnie bliższych kontaktów z rozwodnikiem. Obawiam się, że gdyby ten diakon znalazł się wówczas w gronie uczonych w Piśmie i faryzeuszy, pierwszy chwyciłby kamień do ręki, aby cisnąć w nieszczęśliwą niewiastę.
Apostoł Paweł, pisząc list do wierzących i świętych w Efezie, wskazywał na doskonły wzór, jaki mamy w Chrystusie. Pisał wówczas, że mamy oblec się „w nowego człowieka, który został stworzony na obraz Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości” (Efez. 4:24). Takim był Chrystus, jedyny chodzący w sprawiedliwości i w prawdziwej świętości - zamiast potępienia, darował przebaczenie. Dlatego, gdy zdarzy się nam, że ktoś popełni coś niewłaściwego, apostoł Paweł radzi: „Bądźcie jedni dla drugich łaskawi i miłosierni, przebaczając sobie nawzajem, tak jak i Bóg przebaczył wam w Chrystusie” (Efez. 4:32).
Chyba, że ktoś nie doświadczył w swoim życiu łaski Bożego przebaczenia, to nigdy nie będzie umiał przebaczać drugiemu. Chętnie natomiast będzie szukać kamieni, aby wymierzać sprawiedliwość – własną, nie Bożą.
Niestety, często jest tak, że kamieniami w takim przypadku są wersety biblijne, których litera pozbawiona Ducha, zabija. Natchnione Słowo Boże ożywia, lecz jedynie ci, których prowadzi Duch Święty, mogą zwiastować Słowo przynoszące życie, a nie śmierć.
Henryk Hukisz

Tuesday, November 20, 2012

Zrodzeni z Ducha


W rozważaniach na moim blogu często podkreślam jedną z najważniejszych prawd na temat chrześcijaństwa, a mianowicie, że tylko ten kto narodził się na nowo, jest dzieckiem Bożym. Można uważać się za chrześcijanina na podstawie przynależności do jednego z kościołów, w którym wyznaje się chrześcijańskie „credo”. To tak, jak gdyby za samochód uważano każdy przedmiot, który znajduje się w garażu.
Chciałbym dziś zastanowić się nad tym, jaki jest praktyczny efekt narodzenia się z Ducha. Każde narodziny są początkiem nowego życia, i to jest najcudowniejsze w tym wydarzeniu. Życie samo w sobie jest tajemnicą, chociaż tak prozaiczny jest jego początek.
W narodzinach do życia wiecznego, tę ożywczą rolę spełnia Duch Święty. Pan Jezus przyszedł właśnie w tym celu, aby darować nam życie wieczne, jak sam powiedział: "Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które wam powiedziałem, są duchem i życiem" (Jan 6:63). Dlatego warto jest poznać lepiej Tego, który ożywia, aby cieszyć się pełnią Jego obecności. Obawiam się, że przeciętny chrześcijanin niewiele wie o Duchu Świętym, chyba, że jest zielonoświątkowcem, lecz i w tym przypadku, często jest to wiedza oparta na denominacyjnym nauczaniu, a nie na osobistym doznaniu. Nie zamierzam w tym krótkim rozmyślaniu odnosić się do wszystkiego, co na ten temat można znaleźć w Słowie Bożym, lecz chcę jedynie zwrócić uwagę na zasadniczą rolę Ducha  Świętego w dziele stworzenia i zachowania nowego życia.
Już w pierwszych wersetach Biblii możemy zobaczyć Trójjedynego Boga, który stwarza wszystko, co zostało stworzone. Czytamy: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia była bezładna i pusta; ciemność panowała nad głębiną, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód. Wtedy Bóg powiedział: ...” (Rodz. 1:1-3). Widzimy tu wyraźnie, że Bóg, Duch Święty i Słowo, czyli Syn Boży są zaangażowani w dzieło stworzenia.
Jaką rolę odegrał Duch Święty w tym dziele? Z tego opisu wiemy, że obecność i udział Ducha Świętego polegały na „unoszeniu się” nad wodami. Co to znaczy? Hebrajskie słówko מרחפת [rachaph] znaczy „krążyć”, „wibrować” lub „trzepotać”, jak orzeł skrzydłami, gdy krąży wysoko na niebie. Piękny obraz unoszącego się orła znajdujemy w jednej z pieśni Mojżesza – „Jak orzeł czuwa nad swoim gniazdem, krąży nad swymi pisklętami, rozkłada skrzydła, bierze je na nie i nosi na swoich piórach(Powt. 32:11), gdzie zostało użyte to samo słówko, które  przetłumaczono jako „krążyć”. Mojżesz opisał w ten sposób ochronę, jaka Bóg dał Jakubowi, gdy znalazł go na pustyni i jest to świadectwem stałej troski Stworzyciela względem stworzenia.
Duch Święty Swoją obecnością podtrzymuje Boże dzieło, dzięki czemu wszystko nadal trwa, tak jak zostało zamierzone przez Stwórcę. Prorok Izajasz opisując wielkość Bożego stworzenia i moc Jego Słowa, wskazał na rolę Ducha Świętego w retorycznych pytaniach – Kto garścią odmierzył wody i dłonią wymierzył niebiosa? Kto zdołał miarką objąć proch ziemi, zważyć góry na wadze i pagórki na szalach? Kto ocenił ducha PANA i pouczył Go jako Jego doradca? (Izaj. 40:12 - 13). 
Mogłoby się wydawać, że Boży plan dla człowieka stworzonego na Jego obraz, został zniszczony przez grzech, przez co Adam z Ewą musieli opuścić miejsce, w którym Bóg „przechadzał się w powiewie dziennym”. Jak czytamy na początku, droga powrotu zastała również zamknięta, odcięta wirującym mieczem cherubów.
Lecz Boży plan przewidział wyjście z tej beznadziejności. Apostoł Paweł poznał tajemnicę odkupienia i opisał ją w liście do wierzących w Efezie - „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, który na wyżynach niebiańskich udzielił nam w Chrystusie pełni duchowych błogosławieństw. W Nim przecież wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni. Według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym” (Efez. 1:3-6). Duchowe błogosławieństwo niebios jest dziełem Ducha Świętego, który rodzi nas do życia z Bogiem.
Początek tego dzieła miał miejsce w życiu pewnej młodej niewiasty, którą Bóg wybrał, aby w jej łonie zostało poczęte z Ducha Świętego Dziecię, które otrzymało „imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od grzechów” (Mat. 1:21). Ten to Duch, gdy Jezus był gotowy, aby wypełniać wolę Ojca, namaścił Go, aby zwiastował ubogim Dobrą Nowinę. Posłał mnie, abym głosił więźniom uwolnienie i niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność i ogłosił rok miłosierdzia Pana (Łuk. 4:18,19). Gdy zbliżała się „godzina, na którą przyszedł”, Jezus „pod wpływem Ducha Świętego rozradował się ” (Łuk. 10:21), aby dokonać odkupienia grzeszników, chociaż wiedział, że wypełni się to w Jego śmierci na wzgórzu zwanym Golgota.
Chrystus wiedział, że zasadniczą rolę w darowaniu ludziom nowego życia odegra znów Duch Święty. Zresztą bez Niego, byłoby to niemożliwe, ponieważ, jak sam powiedział: Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga. Słowa, które wam powiedziałem, są duchem i życiem (Jan 6:63). Natomiast, już po słowach „Wykonało się”, gdy Jezus pokonał grzech i śmierć, gdy otworzył drzwi, aby Duch Święty mógł zstąpić prosto do serc wierzących, „tchnął na nich i powiedział: Weźcie Ducha Świętego!” (Jan 20:22).  Akt stworzenia nowego życia, został jak gdyby powtórzony, gdyż tak jak wówczas, gdy człowiek został stworzony z prochu, Bóg „tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, tak że człowiek stał się żywą istotą” (1 Moj. 2:7), tak i teraz, Syn Boży tchnął ożywczego Ducha do serc zbawionych.
Człowiek narodzony z Ducha Świętego otrzymuje życie wieczne. Grzech już nie stanowi przeszkody, gdyż Chrystus usunął jego skutek, jakim jest śmierć. Apostoł Paweł zapewnia nas natchnionym przez Ducha słowem - „ Dlatego teraz żadnego potępienia nie ma dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie, którzy nie postępują według ciała, ale według Ducha” (Rzym. 8:1 [UBG]). 
Oczywiste jest, że nie można „postępować według Ducha”, jeśli nie było „narodzenia z Ducha”. Po narodzeniu się z Ducha, wszystko staje się nowe. Apostoł Paweł ujął tę prawdę w słowach skierowanych do wierzących w Koryncie: "Dlatego jeśli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, przeminęło, a nastało nowe" (2 Kor. 5:17). Nowy owoc może pojawić się wówczas, gdy nie ma już starego. Po tym właśnie można poznać dziecko Boże, że dawne rzeczy przeminęły. Różnica jest tak wielka, jak bardzo różni się światłość od ciemności.
Można jednakowoż próbować żyć jak chrześcijanin, lecz bez zrodzenia z Ducha, nie można wydawać owocu Ducha, a jedynie ten owoc jest świadectwem nowego życia. Wszystko inne, jest tylko imitacją. Niestety, wielu daje się nabrać na atrapę tego owocu, dlatego że nie mają w sobie Ducha, aby rozpoznać prawdziwy smak oryginalnego owocu Ducha.
„Duch ten równocześnie świadczy naszemu duchowi, że jesteśmy dziećmi Boga” (Rzym. 8:16).
Henryk Hukisz

Sunday, November 18, 2012

Pięknie dziękujcie

 W najbliższy czwartek jest Thanksgiving Day, tradycyjne amerykańskie Święto Dziękczynienia. Poniższy tekst jest fragmentem kazania, jakie wygłosiłem w Niedzielę 18 Listopada w Cleveland podczas okolicznościowego nabożeństwa z okazji tego święta w Kościele „Nowa Nadzieja”.
Istnieje grzecznościowe powiedzonko „Pięknie dziękuję”. Nie wiem, czy je znamy i używamy, ale przynajmniej jeden z moich szwagrów często tak mówi. Z pewnością jest to pożądany zwrot, gdyż powinniśmy rozmawiać ze sobą z uprzejmością, jak nam radzi apostoł Paweł – „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają.” (Efez. 4:29) Zaraz po tym zaleceniu, Paweł ostrzega nas, abyśmy nie zasmucali Ducha Świętego, który napełnia nas radością, gdy jesteśmy „jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni.” (w. 32)
Lecz nie o zwykłej kurtuazji chcę mówić, lecz o pięknym dziękowaniu Bogu, za wszystko czym nas łaskawie obdarowuje. Z pewnością znamy dobrze werset w Biblii, w którym Paweł zachęca nas: „Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was.” (1 Tes. 5:18) 
Nie muszę nikogo przekonywać, że powinniśmy być Bogu wdzięczni za wszystko, lecz chcę postawić pytanie: „Jak mamy dziękować?” Czy ma to być rutynowe „Dziękuję” i więcej nic? Czy może powinniśmy poszukać pięknych słówek, najlepiej z jakiegoś Psalmu i wyrecytować je Panu wierszykiem, z odpowiednią dykcją? Przecież wiemy, że Pan zna nasze serca, i dobrze wie czy słowa podziękowania płyną ze szczerości, czy z obowiązku lub z tradycji. Nie chodzi też o kwiecistą mowę dziękczynną. Święto Dziękczynienia jest z pewnościa dobrą okazją do wyrażenia wdzięczności, lecz oby nie było to jedynie zwyczajem. Być może zchowujemy się jak małe dziecko, któremu trzeba ciągle przypominać  ”No co się mówi? Powiedz dziękuję”.
Z historycznego punktu widzenia, pielgrzymi po raz pierwszy dziękowali Bogu, nie w 1621 roku, gdy dzielili sie żywnością z zaprzyjaźnioną grupą indian, lecz 11 lat wcześniej. W 1610 roku, zimą w miasteczku Jamestown, gdy zredukowana gromada pielgrzymów z 409 do 60 osób, która przeżyła srogie warunki nowej ziemi, modliła się o pomoc, nie wiedząc skąd może nadejść. Bóg odpowiedział na ich wołanie, posyłając statek z Anglii pełen żywności i zaopatrzenia. Wówczas zgromadzili się aby podziękować Bogu za wysłuchaną modlitwę.
Powinniśmy naszą wdzięczność wyrażać jak najlepiej potrafimy, bo przecież dziękujemy Bogu.
Możemy wyrażać wdzięczność osobiście lub w miejscu publicznym. Za każdym razem, gdy dziękujemy powinniśmy czynić to z serca dla Boga a nie dla ludzi. Znamy ewangeliczną historię o dziesięciu trędowatych, którzy wołali z dala: „Jezusie, Mistrzu! Zmiłuj się nad nami.” (Łuk. 17:13). Wiemy, że tylko jeden z nich zadał sobie trudu, aby wrócić do Jezusa i podziękować. Chrystus, jakgdyby Mu zależało na podziękowaniu, zainteresował się pozostałymi osobami i zapytał: „A gdzie jest dziewięciu?” (w. 17).  

Istnieje ponoć nieautoryzowany dokument będący efektem badań nad kwestią, dlaczego dziewięć osób nie przyszło do Jezusa, aby Mu podziękować. Przeprowadzono wśród nich ankietę, z której wynika, że -

- jeden czekał, aby się upewnić, czy jest na prawdę uzdrowiony
- drugi chciał być pewny, że uzdrowienie jest trwałe
- trzeci powiedział, że pójdzie do Jezusa później
- czwarty stwierdził, że tak na prawdę nigdy nie był trędowaty
- piąty powiedział, że zdrowie polepszyło się samoistnie
- szósty oddał chwałę rabinom
- siódmy powiedział: „Tak na prawdę, Jezus nic nie zrobił”
- ósmy rzekł, że każdy rabin potrafi to uczynić
- dziwiąty zauważył, że już wcześniej jego stan sie poprawił
Do jakiej grupy zaliczysz siebie?
Apostoł Paweł, w liście do Efezjan, między innymi pisał o tym, jak powinniśmy ze sobą rozmawiać. Efektem napełnienia Duchem Świętym jest odmieniona mowa, dlatego apostoł radzi abyśmy rozmawiali ze sobą: „przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu, dziękując zawsze za wszystko Bogu i Ojcu w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa.” (Efez. 5:19,20). Jednym z przejawów owocu Ducha Świętego jest również uprzejmość, czyli to, w jaki sposób rozmawiamy z bliźnimi.
Skoro sam Duch Święty jest zaangażowany w naszą rozmowę, spójrzmy jaka jest nauka apostolska na temat darów duchowych, gdyż w nich On się manifestuje. Jak wiemy, istnieje kilka rodzajów darów duchowych, a jednym z nich, są dary dotyczące mowy. Paweł pisząc na temat używania darów mowy, takich jak inne języki i prorokowanie, również wyjaśnia, na czym polega „piękne dziękowanie” - "Bo jeżeli wysławiasz Boga w duchu, jakże zwykły wierny, który jest obecny, może rzec na twoje dziękczynienie: Amen, skoro nie rozumie, co mówisz? Ty wprawdzie pięknie dziękujesz, ale drugi się nie buduje. Dziękuję Bogu, że ja o wiele więcej językami mówię, niż wy wszyscy" (1 Kor. 14:16-18). 
Paweł ma na uwadze takie dziękowanie Bogu, które będzie zrozumiałe dla innych słuchających naszej modlitwy, tak aby mogli powiedzieć „Amen”, przez co będą uczestniczyć w naszej wdzięczności, jaką mamy wobec Boga.
Będąc narodzonymi z Ducha Świętego, zostaliśmy wyposażeni w nową naturę, jesteśmy „nowym stworzeniem” w całości, w tym również w naszej mowie. Dziękczynienie jest również inspirowane przez Ducha, gdyż Jego zadaniem jest uwielbienie Boga i Jezusa Chrystusa. Jezus, zapowiadając przyjście Pocieszyciela powiedział: „On mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi.” (Jan 16:14). Dziękowanie nie jest jedynie kurtuazją z naszej strony, lecz dziełem Ducha Swiętego w nas. Niech więc płyną z naszych serc piękne słowa podziękowania za łaskę i codzienne prowadzenie.
Bóg daje dobre rzeczy Swoim dzieciom. Apostoł Paweł napisał: „A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.” (Rzym. 8:28).  Bóg tak to widzi, chociaż nam wydaje się, że przechodzimy przez doświadczenia i cierpimy ból. Możemy wziąć przykład z normalnych rodzinnych relacji, rodzice dają swoim dzieciom to, co uważają za dobre. Jezus, który znał dobrze Swogo Ojca, powiedział: „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.” (Mat. 7:1) Jeśli nawet Bóg dopuszcza cierpienie, czy zsyła na nas doświadczenie, czyni to dla naszego dobra, ponieważ nas kocha – „bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje.” (Hebr. 12:6), i chociaż nie wygląda to zachęcająco, to jednak, dzięki duchowemu zrozumieniu Bożego działania, możemy szczerze Mu dziękować również za doświadczenia.
Henryk Hukisz

Tuesday, November 13, 2012

Komu potrzebny jest Dekalog?

 Dziesięć Przykazań jest jednym z najbardziej znanych elementów chrześcijaństwa. Tutaj, w Stanach Zjednoczonych uważa się je za podstawę, na jakiej utworzono państwowość tego państwa, lecz obecnie odgrywa coraz mniejszą rolę w życiu publicznym. Pamiętam, jak kilka lat temu toczone były boje o zachowanie Dekalogu, przynajmniej w formie wyrzeźbionych tablic, czy też namalowanego obrazu w budynkach państwowych, jak sądy i inne obiekty rządowe. Przeciwnicy wartości judeo-chrześcijańskich domagali się ich usunięcia, natomiast niewielkie garstki chrześciajn stawały po drugiej stronie barykad w ich obronie. Bardziej chodziło o zachowanie fizycznego symbolu, niż odwoływania się do przykazań, w codziennym życiu społeczeństwa amerykańskiego. Tak to wygląda po tej stronie oceanu, a w Polsce, jak się orientuję, większe boje toczono o krzyże w szkołach i innych obiektach państwowych, niż o Dekalog.
Dziesięcioro Przykazań, dla wielu nadal bardziej kojarzy się z Charltonem Hestonem i filmem, niż z samymi przykazaniami Bożymi. Zauważyłem też, że obrazy z filmu wywarły tak duży wpływ na nasze wyobrażenia o przykazaniach i Mojżeszu, że ludzie często bardziej im wierzą, niż temu, co jest napisane w Biblii.
Temat Dekalogu został wywołany wyminą komentarzy odnośnie rozważania na temat Sabatu (Czy Sabat jest w Niedziele?). Postanowiłem przyjrzeć się temu tematowi, i poszukać odpowiedzi na postawione w tytule pytanie: „Komu potrzebny jest Dekalog?” Zaraz, zaraz, ktoś powie, przecież Dziesięcioro Przykazań mają znaczenie ponadczasowe i obowiązują wszystkich wierzących w Jezusa Chrustysa. Czy naprawdę? Warto się temu przyjrzeć z perspektywy nauki Nowego Testamentu, a nie starotestamentowych nakazów. Zapomnijmy też o filmowym obrazie, chociażby tym, który na mnie zrobił wrażenie – ognisty rylec z nieba wypisujący kolejne wyrazy przykazań.
Podstawowa teza służąca do udzielenia odpowiedzi na postawione w tytule pytanie brzmi: „Osoba narodzona z Ducha i wody i nie potrzebuje już Dekalogu w jego dotychczasowej formie, gdyż wszystkie Boże przykazania, łącznie z tymi z Dekalogu, są wypisane na jej sercu”.
Wpierw jednak, chcę przypomnieć okoliczności, w jakich Bóg dał Izraelowi te przykazania. Ze względu na zwięzłą formę rozważania, chcę oprzeć się na najbardziej dokładnym opisie, jaki znajduje się w Piątej Księdze Mojżeszowej, w rozdziałach od czwartego do dziesiątego.
Bóg ustanowił dla swego narodu ustawy i prawa, od przestrzegania których zależało jego istnienie – „A teraz, Izraelu, posłuchaj ustaw i praw, które was uczę wypełniać, abyście zachowali życie, weszli i wzięli w posiadanie ziemię, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców” (5 Moj. 4:1).  Ponieważ Bóg jest święty i żaden grzesznik nie może się do Niego zbliżyć, Bóg wybrał pośrednika, Mojżesza, któremu pozwolił podejść na taką odłegłość, aby mógł mu wręczyć te ustwy i prawa, w celu przekazania ich narodowi. Podczas czterdziestodniowego spotkania z Panem na górze Synaj, Mojżesz otrzymał dwie tablice z wypisanymi przez Boga wyrazami. Według tego opisu, pierwsza wersja tablic zawierała „prawie wszystkie słowa, które Pan wypowiedział do was na górze spośród ognia w dniu zgromadzenia” (5Mj. 9:10). Natomiast w czasie drugiego podejścia, Mojżesz wszedł z wyciosanymi już tablicami, na których Bóg wypisał „takim samym pismem, jak poprzednio, dziesięć słów, które wypowiedział do was na górze spośród ognia w dniu zgromadzenia” (5 Moj. 10:4).
Podczas pierwszego wejścia na górę po przykazania, Mojżesz otrzymał dodatkowe instrukcje odnośnie całokształtu Bożego zakonu, czyli wszystkich przykazań i przepisów, jakie izraelici musieli przestrzegać. Po odesłaniu całego narodu do namiotów, Bóg powiedział do Mojżesza: „Lecz ty pozostań tu ze mną, a powiem ci wszystkie przykazania, ustawy i prawa, których będziesz ich nauczał, i będą je pełnili w ziemi, którą im dam w posiadanie” (5 Moj. 5:31). Z dalszych słów wynika, że Bóg nie uczynił różnicy pomiędzy dzisięcioma przykazaniami i pozostałymi ustawami i prawami, gdyż obejmowało ich jedno polecenie – „Starajcie się więc czynić tak, jak rozkazał wam Pan, wasz Bóg. Nie zbaczajcie ani w prawo, ani w lewo. Idźcie dokładnie drogą, jaką wam nakazał Pan, wasz Bóg, abyście zachowali życie, aby się wam dobrze powodziło i abyście długo żyli w ziemi, którą posiądziecie!” (w. 32,33). Kwintesencją tych ustaw i praw są słowa, do których odwołał się Pan Jezus, komasując w nich cały zakon – „Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu” (5 Moj. 6:4-6).
Ponieważ pierwsze tablice zostały roztrzaskane przez Mojżesza na widok bałwochwalstwa całego narodu, za drugim razem Mojżesz otrzymał tekst ograniczony do dziesięciu słów, stąd nazwa Dekalog – Dziesięć Przykazań, a dokładnie, Dziesięć Słów, jaką posugłujemy się do dziś. Tak naprawę, do dziś nie wiemy, jaki tekst otrzymał Mojżesz za pierwszym razem, jedynie, że były to „prawie wszystkie słowa” przykazań, ustaw i praw, jakie obowiązywały jednakowo cały naród izraelski. „Kopię”, myślę, że tak możemy nazwać drugie tablice, na jakich Bóg wypisał jedynie dziesięć słów, zachowały się na dłuższy czas, gdyż zostały umieszczone w Skrzyni Przymierza.
Jak wiemy z historii tego narodu, przykazania i ustawy nie były szanowane i przestrzegane, tak że Bóg musiał konsekwentnie karać i smagać tych, których wybrał według Swego serca. Bóg miał jednak doskonały plan,  ponieważ zakładał zupełnie inną mozliwość podania Swych praw i przykazań. Prorok Jeremiasz napisał w imieniu Boga o innym przymierzu, nie takim, jakie zawarł „z ich ojcami w dniu, gdy ich ujął za rękę, aby ich wyprowadzić z ziemi egipskiej, które to przymierze oni zerwali, chociaż Ja byłem ich Panem” (Jer. 31:32).  Teraz, według nowego przymierza, Bóg powiedział: „Złożę mój zakon w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem” (w. 33).
Aby to stało się możliwe, musi wpierw nastąpić wymiana serc, duchowy przeszczep - „Ja dam im nowe serce i nowego ducha włożę do ich wnętrza; usunę z ich ciała serce kamienne i dam im serce mięsiste, aby postępowali według moich przepisów, przestrzegali moich praw i wykonywali je. Wtedy będą mi ludem, a Ja będę im Bogiem” (Ezech. 11:19).  Jezus starał sie to wytłumaczyć Nikodemowi, lecz ten nauczyciel Izraela jakoś nie mógł pojąć o co chodzi. Dzięki łasce Bożej, jaka nam została dana, wiemy, że tylko dzięki narodzeniu się z wody i z Ducha, można otrzymać nowe serce, na którym Bóg wypisuje Swoje przykazania i prawa. Duch Święty, natomiast czynić będzie wszystko, aby nas zgodnie z nimi prowadzić.
Powstaje więc pytanie, czy nadal potrzebujemy Dekalogu, przykazań zapisanych na tablicach, niekoniecznie kamiennych, mogą być papierowe? Jeśli dziecko Boże ma je zapisane w sercu i jego największym pragnieneim jest postępować zgodnie z nimi, to czy musi mieć przed oczyma tekst Dekalogu?
Odpowiedź na postawione w tytule pytanie powinna brzmieć: Dekalog, w jego starorestamentowej postaci potrzebują ci, którzy nie narodzili się na nowo. Jeśli ktoś chce być chrześcijaninem przez wykonywanie przykazań z własnej mocy, to nie wie coznaczy stać się dzieckiem Bożym.
Apostoł Jan w swoich listach zapisał kilka testowych pytań, sprawdzających naszą autentyczność, czy narodziliśmy się na nowo. Jedno z tych pytań dotyczy Bożych przykazań – jesteśmy dziećmi Bożymi „jeżeli Boga miłujemy i przykazania jego spełniamy” (1 Jan 5:2), gdyż mamy je wypisane na naszych sercach. Natomiast te, zapisane na stronicach naszej Biblii, pomagają nam je zapamiętać, aby móc iść śladem, jakim prowadzi nas Duch  Święty.
Henryk Hukisz