Saturday, December 18, 2021

Zbawienie i kobieta

 Chciałbym z okazji Pamiątki Narodzin Chrystusa naszego Zbawiciela, zastanowić się nad jednym z trudniejszych wersetów, jakie znajdujemy w Biblii. Apostoł Paweł, pisząc o porządku, jaki powinien panować w Kościele, napisał: „Nie pozwalam też kobiecie nauczać ani górować nad mężczyzną, lecz ma trwać w cichości” (1 Tym. 2:12).

W epoce liberalnego postępu i powszechnego feminizmu ten werset brzmi jak wyzwanie współczesności wobec Kościoła. Dlatego wielu liberalnych teologów i kaznodziejów albo pomija ten werset, albo pokrętnie go tłumaczy. Zapyta ktoś, co wspólnego to ma z Pamiątką Narodzin Chrystusa?

No właśnie, warto czytać wersety w szerszym kontekście, aby trafnie ująć myśl, jaka przyświecała autorowi tych słów.  Paweł w następnych zdaniach, nawiązując do porządku Bożego stworzenia, wyjaśnia: „Pierwszy bowiem został stworzony Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta pogrążyła się w grzechu” (1 Tym. 2:13,14). Jeśli tego nie znamy, wystarczy krótka lektura opisu stworzenia i konsekwencji upadku człowieka na skutek nieposłuszeństwa. To właśnie Ewa, nie konsultując z Adamem swoim mężem, dla którego została dana jako odpowiednia pomoc, uległa pokusie i zjadła zakazany owoc. Bóg jednak, zgodnie z ustanowionym porządkiem, rozmawia z Adamem wstydliwie ukrywającym się w krzaku figowca. Za powstałą sytuację odpowiada Adam, o czym pisze Paweł - „Dlatego, tak jak przez jednego człowieka grzech przyszedł na świat, i przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi przeszła śmierć, bo wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5:12). Adam „jest zapowiedzią Tego, który miał przyjść” (w. 14), to jest Chrystusa. Paweł wyjaśnia, jak działa zbawienie, jakie Bóg przygotował dla grzesznego świata słowami: „Jeśli bowiem z powodu przestępstwa jednego umarło wielu, to o wiele bardziej łaska Boga – i w tej łasce dar jednego człowieka, Jezusa Chrystusa – zaobfitowała dla wielu” (w. 15). Jaki więc jest udział Ewy w zbawieniu? O tym, w jaki sposób przyczyniła się do upadku, czytamy w liście Pawła, że zwiedziona, pogrążyła się w grzechu. Dlatego w kolejnym zdaniu apostoł pisze, że „zostanie zaś zbawiona przez rodzenie dzieci – jeśli wytrwają w wierze i miłości, prowadząc życie święte i skromne” (1 Tym. 2:15). Ten właśnie werset sprawia sporo kłopotów w prawidłowym zrozumieniu na czym ma polegać zbawienie kobiet.

Wielu komentatorów Pisma Świętego podejmowało się wyjaśnienia tego, co Paweł miał na uwadze, gdy pisał te słowa. Jedni uważają, że chodzi tu o ratunek, czyli pomoc kobietom podczas porodu. Gdyż słowo „σωθησεται” [sotesetai], może również znaczyć zwykły ratunek w trudnej sytuacji. Inni natomiast twierdzą, że „rodzenie dzieci, a nie publiczne nauczanie, jest szczególną funkcją kobiety, z własną chwałą i godnością” (Robinson). Warto więc jest przyjrzeć się słówku „σωθηση” [sotese], które najczęściej jest użyte w tekście Nowego Testamentu w znaczeniu zbawienia z grzechów. Na przykład - „Jeśli więc swoimi ustami wyznasz, że Panem jest Jezus, i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg wskrzesił Go z martwych, będziesz zbawiony” (Rzym. 10:9).  

Słówko „σωθησεται” [sotesetai] użyte zostało w Nowym Testamencie ponad 100 razy. Nie sposób jest w tym krótkim rozważaniu odnieść się do wszystkich miejsc, lecz postaram się pokazać co miał na uwadze Paweł, pisząc do Tymoteusza, że kobieta „zostanie zaś zbawiona przez rodzenie dzieci”.

Pierwsze użycie tego słówka znajdujemy na początku Ewangelii Mateusza w zapowiedzi narodzin Pana Jezusa. Gdy anioł Gabriel rozmawiał z Marią o tym, co ma się wydarzyć z jej udziałem, oświadczył jej, że „gdy urodzi Syna, nada Mu imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od grzechów” (Mat. 1:21). Uważam, że ten werset najlepiej wyjaśnia myśl apostoła Pawła, jaka mu przyświecała, gdy pisał o porządku w Kościele. Można ją ująć w następującym zdaniu: „Nie obwiniaj kobiety za upadek rodzaju ludzkiego; Biblia tego nie czyni. Zamiast tego podziękuj kobiecie za to, że spełniła swoją rolę, dając nam Mesjasza”. 

Gdy wrócimy znów do początku, to możemy zauważyć, jak Bóg odniósł się do człowieka bezpośrednio po tym, gdy dopuścił się grzechu. Pierwsze zdanie, jakie zostało zapisane przez Mojżesza, Bóg skierował do Ewy, mówiąc: „Pomnożę bardzo cierpienia związane z twoją ciążą, w bólu będziesz rodziła dzieci, a mimo to będziesz pożądała swego męża, on zaś będzie panował nad tobą” (Rodz. 3:16). Zauważmy również, że dopiero po tych słowach wskazujących na jedyną rolę, jaką może spełnić tylko kobieta, Adam „nazwał swoją żonę Ewa, ponieważ stała się matką wszystkich żyjących” (Rodz. 3:20). Ten porządek był zachowywany przez wszystkie wieki - Biblia daje nam tego wyraźnie świadectwo. Dzięki temu, jak zaplanował Bóg, kobieta, którą przygotował na ten szczególny moment, posłusznie spełniła swoją rolę.

Z pewnością apostoł Paweł nie miał na uwadze, że kobieta dostępuje zbawienia dzięki rodzeniu dzieci. Wówczas ofiara Chrystusa na krzyżu Golgoty nie miałaby dla niej znaczenia. Kobiety, które nie mogą urodzić, byłyby pozbawione takiej możliwości. Dlatego odnośnie do możliwości uzyskania zbawienia, zarówno dla mężczyzny, jak i kobiety prawdziwe są słowa zapisane na początku istnienia Kościoła, że  „Nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz.Ap. 4:12). Jeśli chodzi o przyjęcie zbawienia, to nie ma różnicy, czy ktoś jest mężczyzną, czy kobietą, gdyż „nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem stanowicie jedność w Chrystusie Jezusie” (Gal. 3:28). Nadal jednak tylko kobiety będą rodziły dzieci i to się nie zmieni pomimo usilnych starań postępowych  liberałów

Uważam, że gdy myślami jesteśmy przy wydarzeniach, jakie dwa tysiące lat temu miały miejsce na polach Betlejemskich, powinniśmy podziękować Bogu za Marię, która na słowa „Oto poczniesz i urodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus” (Łuk. 1:31), powiedziała: „Oto ja służebnica Pana, niech mi się stanie według twego słowa” (w. 38).

Bóg stworzył zarówno mężczyznę,  jak i kobietę, wyznaczając im odpowiednie do Swojego planu role. Nawet upadek w grzech nie pokrzyżował tego planu. Wszystko stało się tak, jak zostało postanowione. Dlatego uważam, iż naszą powinnością jest dopasować swoje życie do Bożego porządku, uznając Jego postanowienia. Niech cały świat uznaje inne porządek, Nam, dzieciom Bożym wystarczy to, co zostało objawione w Bożym Słowie. „Dlatego trzeba, abyśmy szczególnie trzymali się tego, co usłyszeliśmy, żeby nie minąć się z celem. Skoro bowiem słowo ogłoszone przez aniołów okazało się niezawodne, a wszelkie wykroczenie i nieposłuszeństwo otrzymało słuszną odpłatę, to jak my jej unikniemy, jeśli zlekceważymy tak wielkie zbawienie, które Pan zaczął głosić, a Jego słuchacze nam potwierdzili?” (Hebr. 2:1-3).

Zbawienie, jakie otrzymujemy z łaski oznacza, że jesteśmy gotowi zgodzić się i przyjąć to wszystko, co Bóg ustanowił. Szczególnie, gdy chodzi o „tak wielkie zbawienie”.

Henryk Hukisz

Thursday, December 16, 2021

Εμμανουηλ - z nami Bóg

 Pozwoliłem sobie na oryginalną pisownię imienia objawionego podczas zapowiedzi narodzin Jezusa. Emmanuel lub jak również zostało oddane, Immanuel, to szczególne imię, ponieważ odnosi się do samego Boga, który zapragnął przyjść do nas i zamieszkać pośród nas.

Ewangelista Mateusz, podając ten szczegół, cytuje starodawną zapowiedź proroka Izajasza: Oto panna pocznie i urodzi syna, i nada mu imię Immanuel” (Izaj. 7:14). Hebrajski oryginał tego imienia brzmi - עמנואל [imm nu el], w którym przyrostek zaimkowy „EL” odnosi się do Boga - Elohim”.

Nie o imieniu jednak chcę napisać, lecz o tym, że Bóg postanowił przyjść do nas i zamieszkać pośród nas. Zapowiadali o tym prorocy, tęsknili do tego pobożni ludzie w czasach poprzedzających narodziny Chrystusa. Od samego początku historii ludzkości, zapisanej wpierw przez Mojżesza, później przez wybrane osoby, jakimi byli prorocy, przewija się ta wielka prawda o największym pragnieniu Boga, aby znów mieć społeczność z człowiekiem. Nie powinniśmy się temu zbytnio dziwić, przecież człowiek został stworzony na podobieństwo samego Boga.

Od momentu gdy człowiek postanowił sam układać sobie życie, ta społeczność została przerwana. Bóg powiedział do człowieka: Oby tylko nie wyciągnął teraz ręki i nie zerwał owocu także z drzewa życia! Zjadłby bowiem i żył wiecznie” (Rodz. 3:22), lecz byłoby to życie w stanie buntu i przekleństwa, bez możliwości naprawienia tej sytuacji. Dlatego Bóg postanowił realizować Swój plan, jaki podjął, zanim przystąpił do dzieła tworzenia tego świata. Apostoł Paweł wyjaśniał tę tajemnicę tym, którzy uwierzyli w Pana Jezusa, że to właśnie w Nim, „przecież wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni” (Efez. 1:4). Wiele musiało się wypełnić, abyśmy mogli stanąć przed świętym Bogiem jako „święci i nieskazitelni”. Po to właśnie przyszedł Jezus Chrystus, aby Bóg mógł znów zamieszkać pośród nas.

W Bożym planie bardzo ważną rolę odegrał Izrael. Bóg wybrał ten naród ponieważ „upodobał sobie i was wybrał, nie dlatego, że jesteście liczniejsi od innych narodów – gdyż jesteście najmniejsi ze wszystkich narodów – lecz dlatego, że PAN was umiłował i chce dochować przysięgi, którą złożył waszym ojcom” (Powt. Pr. 7:7,8). Historia tego narodu jest wspaniałym świadectwem mówiącym nam o tym, jaki jest Bóg i co czyni, dla spełnienia danych obietnic. Bóg objawiał się swoim wiernym sługom, jak Noe, Abraham, Izaak i Jakub, któremu dał imię Izrael. Kiedy Jakub toczył swój życiowy bój, Boży posłaniec oznajmił: „Nie będziesz się już nazywał Jakub, lecz Izrael, gdyż walczyłeś z Bogiem i ludźmi i zwyciężyłeś” (Rodz. 32:29). Jakub pokonał samego siebie, swój własny sposób życia i zdał się całkowicie na Boże prowadzenie. Gdy nastał głód w ziemi, w której zamieszkał, udał się do Egiptu, aby tam rozmnożyć się w wielki naród.

W czasie, gdy naród wybrany cierpiał z powodu niewoli, Bóg przystąpił do realizowania kolejnego etapu wielkiego planu wybawienia ludzi z niewoli grzechu. Powołał Mojżesza, którego cudownie zachował przed śmiercią, dając możliwość wychowania się na dworze faraona. Jednak ten wierny sługa Pana nie chciał uchodzić za syna córki faraona. Wolał raczej cierpieć krzywdy razem z ludem Bożym, niż korzystać z chwilowej rozkoszy grzechu. Uważał zniewagi znoszone dla Chrystusa za bogactwo większe od skarbów Egiptu, ponieważ liczył na zapłatę” (Hebr. 11:24-26). Bóg przygotował Mojżeszowi drogę doskonalszą, na której poznał Boga tak bardzo, że został nazwany Jego przyjacielem.

Po wyjściu z Egiptu cały naród mógł doświadczać wspaniałej Bożej obecności podczas wędrówki przez bezkresną pustynię. Obecność Boga dawała gwarancję przetrwania w najtrudniejszych warunkach, gdyż mogli pić wodę wprost ze skały i cudowny chleb prosto z nieba. Pan przemawiał do nich bezpośrednio, zapewniając im ochronę: „Nie trwóżcie się i nie lękajcie się ich! PAN, wasz Bóg, który idzie przed wami, sam będzie za was walczył, jak to uczynił na waszych oczach w Egipcie” (Powt. Pr. 1:29,30).  

Izraelici często buntowali się, nie doceniali obecności Boga i Jego mocy, dlatego Mojżesz wstawiał się za całym narodem: Jeśli więc znalazłem u Ciebie życzliwość, to daj mi poznać Twoje zamysły, abym Cię poznał i naprawdę znalazł u Ciebie życzliwość. Pamiętaj, że ten naród jest Twoim ludem!” (Wyj. 33:13). Wówczas Bóg nakazał Mojżeszowi, aby zbudował specjalny namiot, w którym będzie spotykać się z Panem i słuchać Jego słów. W tym namiocie, nazwanym Namiotem Zgromadzenia, lub Namiotem Spotkania, służyć będą codziennie kapłani, składając ofiary na przebłaganie grzechów całego narodu.

Chciałbym teraz zwrócić uwagę na pewien ważny szczegół związany z Namiotem Spotkania. Po wyjaśnieniu szczegółów odnośnie do ubioru kapłana i jego synów, których Bóg powołał do wyłącznej służby składania ofiar, Mojżesz otrzymał polecenie: „Oto, co będziesz składał na ołtarzu: Dwa jednoroczne baranki każdego dnia, po wieczne czasy” (Wyj. 29:38). Wraz z ofiarą baranka, codziennie miała być składana ofiara z mąki i wina. Bóg powiedział również: „Będzie to nieustanna ofiara całopalna składana przed PANEM z pokolenia na pokolenie u wejścia do Namiotu Spotkania, gdzie będę się z wami spotykał i rozmawiał z tobą” (w. 42). To, jak ważne ma być to miejsce, na którym Bóg będzie spotykać z człowiekiem, świadczy fakt, że „miejsce to zostanie uświęcone Moją chwałą. Uświęcę też Namiot Spotkania i ołtarz. Aarona zaś i jego synów poświęcę jako Moich kapłanów. Zamieszkam pomiędzy Izraelitami i będę dla nich Bogiem” (w. 43-45). WOW, powiedzielibyśmy dziś po usłyszeniu tych słów. Bóg wybrał dla Siebie szczególne miejsce, które zostanie uświęcone Jego chwałą i na tym miejscu On sam zamieszka. To wszystko ma świadczyć o jednym, a mianowicie o tym, że pragnie przebywać ze Swoim ludem, których wyratował z niewoli grzechu. Do Mojżesza Pan powiedział: „I poznają, że Ja, PAN, ich Bóg, wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej, aby zamieszkać między nimi. Ja, PAN, ich Bóg” (w. 46).

Od tego momentu minęło kilka tysięcy lat, kiedy Boży posłaniec przyszedł do miasteczka Nazaret, aby oznajmić przelęknionej na tę wiadomość Marii: „Nie bój się, Mario, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i urodzisz syna, i nadasz Mu imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida. Będzie królował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łuk. 1:30-33). Józef, przyszły mąż Marii, gdy dowiedział się o całej sprawie, chciał się wycofać z Bożego planu, lecz usłyszał podobne słowa: „nie bój się przyjąć Marii, twojej żony, bo Dziecko, którego oczekuje, jest z Ducha Świętego. Gdy urodzi Syna, nadasz Mu imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od grzechów” (Mat. 1:20).

Bóg przystąpił do realizowania końcowego etapu swojego planu, jaki podjął przed założeniem świata. Jego pragnienie przebywania pośród swego ludu mogło zrealizować się już nie w obrazach składanych ofiar na oczyszczenie z grzechów, lecz dosłownie, tak, jak to zapowiadał prorok Izajasz: „Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i urodzi syna, i nada mu imię Immanuel” (Izaj. 7:14). Mateusz, cytując te słowa, zaraz wyjaśnia tę wielką prawdę o pragnieniu Boga - „to znaczy: Bóg z nami” (Mat. 1:23).

Apostoł Paweł, prawowierny Hebrajczyk z Hebrajczyków, znał również tę prawdę, która spełniła się w przyjściu Chrystusa. Wiedział też, że wraz z pojawieniem się Boga pośród Swego ludu, Boża świętość i chwała przyszły również do nas. Tak jak w dawnych czasach w Namiocie Spotkania, teraz Bóg spotyka się z tymi, którzy Go przyjęli i otrzymali „moc stania się dziećmi Bożymi, tymi, którzy wierzą w Jego imię” (Jan 1:12). Dlatego Paweł pisał do wierzących w Pana Jezusa: „Zamieszkam w nich i wśród nich będę się przechadzał, i będę ich Bogiem, a oni będą Moim ludem. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nie dotykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę i będę dla was Ojcem, a wy będziecie Moimi synami i córkami – mówi Pan Wszechmogący(2 Kor. 6:16-18).

Obyśmy zawsze pamiętali, że miejsce spotkania z naszym świętym Bogiem też jest święte i pełne Jego chwały. Nie róbmy więc w tym szczególnym miejscu tego, co nie przystoi, ze względu na obecność świętego Boga, gdyż Jego imię brzmi „Immanuel - to znaczy Bóg jest z nami”.

Henryk Hukisz

Monday, December 13, 2021

Czas Apokalipsy

To była niedziela, jak zwykle rano udaliśmy się z rodziną na nabożeństwo. Byłem wówczas Pastorem, więc miałem przygotowane kazanie, lecz dziś już nie pamiętam na jaki temat. Pamiętam jednak, że gdy spojrzałem na zgromadzonych ludzi, zdziwił mnie wyrazy twarzy wielu osób. Były pełne przerażenia, smutku i oczekiwania na to, co będzie się działo. Nie włączam nigdy telewizora przed wyjściem na nabożeństwo, dlatego nie wiedziałem, że młodzi widzowie zamiast „niedzielnego poranka” zobaczyli generała zapowiadającego wprowadzenie stanu wojennego na obszarze całego państwa. Osobiście dowiedziałem się o tym dopiero po nabożeństwie.

Ikoną tego wydarzenia stało się zamieszczone w prasie zdjęcie ukazujące wojskowy pojazd przed warszawskim kinem Moskwa. W tym czasie „leciał” film „Czas Apokalipsy” zrealizowany dwa lata wcześniej. Tematem filmu była wojna wietnamska, a dokładniej, bunt jednego z oficerów armii amerykańskiej, który na pograniczu sąsiedniego kraju stworzył własne państewko. Dowódcy armii amerykańskiej wydali rozkaz zlokalizowania dezertera i zniszczenia go w zalążku tego buntu.

Apokalipsa, to dziś synonim tragicznego zdarzenia o wymiarze globalnym, jak trzęsienie ziemi w skali całego regionu, czy pożary niszczące całe kraje, których nie można opanować. Ostatnio możemy oglądać zdjęcia z rejonu tornada w kilku stanach Ameryki Północnej, ukazujące ogrom zniszczeń całych niemalże miast. Apokaliptyczne cechy przypisuje się zarazom, które powodują śmierć setkom tysięcy istot ludzkich. Apokalipsa, to słowo brzmiące groźnie, to zapowiedź końca świata. Myślę, iż to skojarzenie pochodzi z lektury ostatniej księgi w Biblii, pełnej przerażających opisów zdarzeń towarzyszących czasom ostatecznym. Muszę jednak wprowadzić pewną korektę, gdyż nazwa tej księgi w oryginale brzmi „αποκαλυψις” [apokalipsis], co oznacza „odsłonić”, „ujawnić” lub „objawić”. Stąd w naszym powszechnie używanym przekładzie Biblii mamy nazwę „Księga Objawienia”, zgodnie z pierwszym wersetem - Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg, aby pokazał swoim sługom to, co musi się stać wkrótce” (Obj. 1:1).   

Dlaczego oglądamy takie obrazy? Dlaczego dzieją się straszne rzeczy i to coraz częściej na naszej planecie? Z przerażeniem dopadają nas myśli o takich wydarzeniach w miejscu, gdzie spokojnie mieszkamy i planujemy swoje życie. Słyszymy wypowiedzi wielu osób, które pytają się o to, gdzie jest Bóg, o którym tak często się nas zapewnia, że jest Miłością. Być może jest to wynikiem błędnego nauczania w kościołach, że Bóg jest tylko miłością, gdyż łaskawie przebacza każdemu i już nie wymaga od ludzi sprawiedliwości.

Wyrazem Bożej sprawiedliwości jest gniew Boży. W polskim przekładzie Biblii słowo „gniew” występuje około 450 razy. W Starym Testamencie hebrajskie „אף” [aph] można znaleźć w podstawowej formie 276 razy, natomiast w Nowym Testamencie greckie „οργη” [orge], w podstawowej formie można spotkać 36 razy, w tym w Księdze Objawienia aż 14 razy. Podaję te statystyki w celu ukazania, iż gniew Boży jest jak najbardziej ważnym tematem. Niestety, zbyt często pomijanym przez współczesnych kaznodziejów. Nikt przecież nie lubi słuchać kazań o tym, że Bóg gniewa się na tych, którzy łamią Jego przykazania. A któż ich nie łamie. To też jest znakiem czasów ostatecznych o czym sygnalizował apostoł Paweł: „Nadejdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie będą znosić, ale według własnych pożądań będą sami sobie dobierać nauczycieli, którzy wyjdą naprzeciw ich oczekiwaniom. I odwrócą się od słuchania prawdy, a zwrócą się do baśni(2 Tym. 4:3,4).

Bóg okazuje Swój gniew od początku istnienia życia na Ziemi. Tego wymaga okazywanie sprawiedliwego podejścia do tych, których stworzył i wyznaczył cel, aby Go słuchali. Adama i Ewę wypędził z ogrodu Eden, Kaina napiętnował za zabójstwo brata. Minęło około tysiąc lat, gdy Bóg stwierdził: „że podłość ludzi na ziemi jest wielka i że wszystkie ich zamiary ciągle były złe. Żałował więc Pan, że uczynił człowieka na ziemi i głęboko się zasmucił” (Rodz. 6:5,6). Potop, jaki zesłał Bóg na ówczesny świat był wyrazem Jego gniewu. Zginęli wszyscy mieszkańcy Ziemi, „tylko Noe znalazł łaskę w oczach PANA” (w. 8). O tym wydarzeniu warto sobie przypominać, gdyż sam Chrystus przywoływał je, mówiąc: „Jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego: jedli, pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, w którym Noe wszedł do arki i nastał potop, i wszystkich wytracił” (Łuk. 17:26,27).

Ludzie często przypisują diabłu i jego demonom autorstwo kataklizmów, jakie nawiedzają naszą planetę. Czy rzeczywiście diabeł jest autorem tych wydarzeń? Czy Bóg traci Swoją suwerenną wolę kontrolowania wszystkiego, co się wydarza? Ostatnie w czasie ogólnoświatowej pandemii, gdy grozi nam niewidzialny wróg, atakujący w najbardziej niespodziewanym momencie, powielane są przeróżne spiskowe teorie. Niedawno oglądałem zapis wideo z uroczystości żałobnej jednego ze znanych ewangelicznych działaczy w Stanach Zjednoczonych. Był twórcą i aktualnie prowadził drugą co do popularności chrześcijańską stację telewizyjną, dlatego chciałem bliżej poznać tę osobę. Większość wywiadów na antenie poświęcał propagowaniu teorii antyszczepionkowych. We wrześniu prowadził wywiad z lekarzem, który zniechęcał ludzi do szczepień, polecając w zamian inny lek, który powszechnie stosują weterynarze. Gospodarz programu zapewnił, że osobiście z żoną stosują ten specyfik. Niecałe dwa miesiące później znalazł się w szpitalu z powodu komplikacji oddechowych. Na początku grudnia odbyła się uroczystość żałobna i pogrzeb. Jego syn wyjaśniał, że śmierć ojca jest atakiem szatana, ponieważ publicznie przypisywał diabłu pojawienie się wirusa i szczepionki, która jest narzędziem antychrysta.

W starożytnych czasach „żył w ziemi Us człowiek o imieniu Hiob. Był on uczciwy i prawy, bał się Boga i stronił od zła” (Hio. 1:1). To, co później spotkało tego sprawiedliwego męża Bożego i jego rodzinę, nie jest wyrazem gniewu Bożego. Wystarczy spojrzeć na „happy end” tej historii, gdyż „PAN błogosławił Hiobowi w ostatnich latach więcej niż na początku. Toteż miał on czternaście tysięcy owiec, sześć tysięcy wielbłądów, tysiąc par wołów i tysiąc oślic. Miał też siedmiu synów i trzy córki” (Hio. 42:12,13). Ta historia jest dowodem, że Bóg kontroluje wszystko, nawet nieszczęśliwe zdarzenia, tragedie i pandemie. Diabeł, co najwyżej, może być dopuszczony do wywołania jakiegoś zdarzenia. Dlatego, aby pokazać, że Hiob jest w stanie zachować wierność wobec Stwórcy, Bóg pozwolił diabłu - „Wszystko, co do niego należy, jest w twojej mocy. Nie podnoś tylko ręki na niego samego” (Hio. 1:12). Szatan nie mógł uczynić nic więcej, niż Bóg mu pozwolił.

Księga Objawienia, zwana również Księgą Apokalipsy, jest odsłoną wydarzeń, jakie będą działy się na naszej planecie, zanim Bóg uczyni „rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ, wypływającą spod tronu Boga i Baranka. Pomiędzy główną ulicą miasta a rzeką, stąd i stamtąd, jest drzewo życia, które rodzi dwanaście owoców, wydając owoc w każdym miesiącu. A liście tego drzewa służą do leczenia narodów. I nic już nie będzie obłożone klątwą. A w mieście będzie tron Boga i Baranka, i Jego słudzy będą Mu służyć. I będą oglądali Jego oblicze, i Jego imię będą mieli na czołach. I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy i światła słońca, bo Pan, Bóg, będzie im świecił, i będą królować na wieki wieków” (Obj. 22:1-5).

Zanim to jednak nastanie, Bóg dokona sprawiedliwego sądu nad narodami. Chrystus objawił Janowi to, co się stanie, gdy „przyszedł Twój gniew i pora, aby umarli zostali osądzeni i aby dać zapłatę Twoim sługom, prorokom, i świętym, i tym, którzy się boją Twojego imienia, małym i wielkim, i aby zniszczyć tych, którzy niszczą ziemię” (Obj. 11:18).

Biblia przygotowuje nas na te wydarzenia, wskazując na Boży charakter, z którego wynika, iż On nadal się gniewa. Apostoł Paweł napisał: „Gniew Boży objawia się z nieba przeciwko wszelkiej bezbożności i niesprawiedliwości ludzi – którzy prawdę w niesprawiedliwość obracają – gdyż to, co można wiedzieć o Bogu, zostało im objawione” (Rzym. 1:18). Dlatego musimy wziąć poważnie do naszych serc wszelkie ostrzeżenia - „Tak więc z powodu twojej zatwardziałości i niezdolnego do nawrócenia serca, gromadzisz nad sobą gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według jego czynów” (Rzym. 2:5). Autor Listu do Hebrajczyków, mówiąc o niebiańskim Jeruzalem, jakie Bóg przygotował dla tych, którzy są wierni do końca, ostrzega nas również słowami: „Uważajcie, abyście nie zrezygnowali ze słuchania Tego, który mówi. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, gdy zrezygnowali ze słuchania Tego, który pouczał na ziemi, to o wiele bardziej nie unikniemy jej my, którzy odwracamy się od Tego, który poucza z niebios” (Heb. 12:25).

Żyjemy w czasie ostatecznym, w czasie apokalipsy, gdy „dzień Pana przyjdzie jak złodziej. Wówczas niebiosa z hukiem przeminą, żywioły zaś zostaną zniszczone w ogniu, i ziemia, i te dzieła, które na niej zostaną znalezione. Skoro to wszystko zostanie zniszczone, to jacy wy powinniście być w świętym postępowaniu i pobożności, oczekując przyjścia dnia Boga” (2 Ptr. 3:10,11).

Bóg ma wszystko pod Swoją kontrolą - to jest moją nadzieją i gruntem, na którym mogę czuć się bezpiecznie.

Henryk Hukisz

Tuesday, December 7, 2021

Naśladownictwo

 Świadomie lub nie, często kierujemy się jakimś przykładem, kogoś naśladujemy. Jesteśmy pod wpływem zarówno dobrych, jak i złych przykładów i to już od najwcześniejszego dzieciństwa.

Jadąc kiedyś rowerem, zatrzymałem się przed skrzyżowaniem ulic, gdyż wyraźnie nakazywało to czerwone światło. Ku memu zdziwieniu zauważyłem, że inny cyklista, w tym przypadku tatuś z jadącym za nim małym dzieckiem, po rozejrzeniu się, iż nie ma samochodów na skrzyżowaniu, zdecydował się kontynuować jazdę. Oczywiście, jego latorośl pilnie podążała za przykładem taty. Jak można sądzić, w przyszłości z tego dziecka wyrośnie dorosły człowiek, który będzie często łamać przepisy, nauczony złym przykładem z dzieciństwa.

W czasie obowiązujących obostrzeń z racji pandemii odwiedziłem pewien ewangeliczny zbór. Po wejściu do budynku zgromadzeń, w holu przeczytałem instrukcję, iż koniecznie należy zasłonić usta i nos maseczką, co skrupulatnie uczyniłem. Po wejściu do sali zgromadzeń zauważyłem, że prawie nikt maseczki nie używa, włącznie z przywódcami tej wspólnoty. Później, w czasie kazania słuchacze byli przekonywani, że muszą się narodzić na nowo, jeśli chcą wejść do nieba. Wówczas w moim niepokornym sercu narodziło się pytanie: „Kto potraktuje poważnie to wezwanie, skoro sam mówca nie stosuje się do nakazów?”

Naśladownictwo ma miejsce w wielu dziedzinach naszego życia. W sferze zgromadzeń ludzi wierzących możemy zauważyć naśladownictwo w tym, jak jest prowadzone nabożeństwo, jak jest urządzone miejsce zgromadzeń, czy też w tym, jak się ubieramy, idąc na nabożeństwo. Czy jesteśmy świadomi tego, kogo lub co naśladujemy?

W czasie pandemii bardzo często korzystamy z nabożeństw „live” w internecie lub oglądamy zapisane i umieszczone wideo na kanałach internetowych. Uczestnicząc w ten sposób w różnych zgromadzeniach, zwracamy naszą uwagę na pojawiające się nowe elementy. Zauważyłem na przykład, że często organizatorzy starają się zaspokoić potrzeby muzyków, jak instrumenty, przeróżne statywy, pulpity i stojaki do gitar oraz ścianki wygłuszające perkusję, jak gdyby nie można grać ciszej. Wiem, iż są to bardzo potrzebne przedmioty dla osób tworzących muzykę i śpiew na dobrym poziomie. Naśladownictwo jak najbardziej wskazane, oczywiście w ramach możliwości finansowych.

Niepokoi mnie jednak fakt, że nie tylko instrumenty i pulpity do nut są ważnymi elementami w miejscu zgromadzeń, lecz również inne przedmioty służące do innych celów, o które już nie zabiega się z taką samą troskliwością. Chyba każdy chrześcijanin zgodzi się, że dużo ważniejsze od śpiewu i muzyki podczas nabożeństwa, jest zwiastowanie Słowa Bożego. Apostoł Paweł radzi - Z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie jedni drugich psalmami, hymnami i natchnionymi pieśniami, z wdzięcznością śpiewając w waszych sercach Bogu” (Kol. 3:16). Gdy uważnie czytamy Dzieje Apostolskie, to możemy zauważyć, iż apostołowie w czasie podróży misyjnych zajmowali się głównie zwiastowaniem ewangelii i nauczaniem drogi Bożej. Paweł powiedział o sobie: „Uważałem zaś za punkt honoru głosić Ewangelię...” (Rzym. 15:20). Natomiast gdy wspominał swoją wizytę w Koryncie, mówił wprost: „głosimy mądrość Boga, pełną tajemnicy i zakrytą, którą Bóg przeznaczył przed wiekami dla naszej chwały” (1 Kor. 2:7).

Jestem głęboko przekonany, iż Paweł, jako „Hebrajczyk z Hebrajczyków” (Fil. 3:5), znał doskonale historię swojego narodu. Kiedy Izraelici, po 70. latach niewoli babilońskiej wrócili do Jerozolimy, gdy już odbudowano świątynię, to kiedy przyniesiono księgę Prawa Mojżeszowego i cały naród zgromadził się na placu przed Bramą Wodną, wówczas „Ezdrasz stanął na drewnianym podwyższeniu, zbudowanym w tym celu” (Neh. 8:4). Później, gdy budowano synagogi, w których zgromadzano się na modlitwę i czytanie Tory, w centralnym miejscu umieszczano tzw. „bimę”, czyli specjalny pulpit na wzór tego podwyższenia z czasów Nehemiasza. Tora nie była zwykłym tekstem, lecz Słowem Boga skierowanym do Jego ludu, dlatego przygotowano szczególne miejsce przeznaczone do czytania świętych słów.

Chrześcijanie wzorowali się z pewnością na zwyczajach, jakie znali z historii Izraela. Myślę, że czytanie Słowa Bożego, śpiew hymnów, które w pierwszych wiekach były Psalmami, jest godne naśladowania przez chrześcijan. Zarówno czytane słowa, jak i Psalmy pochodziły z Pism, a jak wiemy „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, przekonywania, upominania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, przygotowany do czynienia wszelkiego dobra” (2 Tym. 3:16,17). Minęło kilka wieków i wraz z wprowadzaniem do życia chrześcijan elementów świeckich, wręcz pogańskich, w kościołach pojawiły się ołtarze, ambony i inne przedmioty niemające odniesienia do dobrych wzorów biblijnych. Dopiero Luter w ramach reformowania kościoła, w centralnym miejscu zgromadzeń znów ustawił pulpit przeznaczony do czytania Słowa Bożego. Później ten dobry zwyczaj przeniesiono do naszych czasów, dlatego w kaplicach i miejscach zgromadzeń ludzi ewangelicznie wierzących, ustawiane były kazalnice. Niekoniecznie takie jak ta na załączonym zdjęciu z muzeum Polin. Osobiście pamiętam czasy, gdy kazalnica była przeznaczona wyłącznie do zwiastowania Słowa Bożego i była stałym elementem na każdym miejscu zgromadzania się ludu Bożego.

Niestety, obecnie nie wiadomo dlaczego, ale coraz częściej ze zborów wyrzuca się kazalnice. Nie wiem, co one zawiniły, że lądują na śmietnikach. Można zauważyć, że wraz z usunięciem kazalnic, odstępuje się od czytania Słowa Bożego z Biblii. Owszem, czyta się, lecz z ekraników smartfonów, monitorów laptopów i innych urządzeń elektronicznych, lecz to nie jest to samo. Na moim blogu dość często piszę o Biblii, o tej szczególnej Księdze, która nie ma sobie równej na całej ziemi („Biblia Święta”). Czytanie słów, których mówca, zanim je znajdzie na ekraniku smartfonu, stuka palcem i przesuwa w dół i w górę, nie jest odbierane przez słuchaczy tak samo jak z tradycyjnej Biblii. Smartfon, laptop, z jakich dziś często korzystają kaznodzieje, są używane przede wszystkim do rzeczy pospolitych, do pisania SMS-ów, oglądania filmików, załatwiania wielu spraw urzędowych, do płacenia w sklepie. Z tym powszechnie kojarzy się to techniczne urządzenie, lecz nie z czytaniem tego co Bóg mówi do Swego ludu w zgromadzeniu Kościoła. To tak samo, jak gdybyśmy użyli Biblii jako podkładkę pod gorący garnek na stole, żeby nie zniszczyć lakieru na blacie. Zwykłą książkę możemy użyć, bez obrazy dla jej autora, ale Biblię?

Tak się dzieje, gdy naśladujemy niewłaściwe przykłady. Często jesteśmy zauroczeni zagranicznymi wzorami, kaznodziejami, wystrojem kaplic, stylem ubierania się. Taka forma naśladownictwa nazywa się snobizmem. Robimy rzeczy, które być może podobają się tylko nam, lecz nie myślimy o tym, jak inni to odbierają. Apostoł Paweł zostawił nam dobry przykład do naśladowania, wprawdzie w innej kwestii, lecz można do niego się odnieść. Chodziło o kwestię spożywania mięsa ofiarowanego bóstwom. Paweł wówczas oświadczył, że „jeśli pokarm gorszy mojego brata, nigdy nie będę jadł mięsa” (1 Kor. 8:13).

Jakby się zachował Pan Jezus, gdyby fizycznie odwiedził dziś takie miejsca zgromadzania się Jego ludu? Sądzę, że podobnie jak wówczas, gdy „wszedł do świątyni i wypędził wszystkich sprzedawców i kupujących w świątyni. Powywracał stoły tych, którzy wymieniali pieniądze oraz ławy sprzedawców gołębi” (Mat. 21:12). Przecież ci ludzie nie czynili niczego zdrożnego. Oni działali w ramach obsługi przybyszów z różnych stron, umożliwiając im na miejscu wymianę pieniędzy, aby mogli kupić gołąbka na ofiarę w świątyni. A jednak Pan Jezus postąpił tak, jak postąpił, gdyż to miejsce dla Niego jest „Domem modlitwy”, w którym ludzie rozmawiają z Ojcem i słuchają Jego głosu.

Zastanawiam się, czy usuwając dziś kazalnicę z pomieszczenia, w którym gromadzi się Boży lud, aby słuchać Słowa Bożego, zwolennicy zmian zastanawiają się, jakie nastawienie do tego mają uczestnicy tych nabożeństw? Wiem, że znajdą się zwolennicy awangardy, lecz jeśli są zwolennikami pogardy dla innych, to czy jest to dobre naśladownictwo? W ostatnim rozważaniu („Epoka plastiku”), pisząc na podobny temat zauważyłem, że wielu czytelników podziela moje podejście do czytania Biblii w zgromadzeniu. Pojawili się oczywiście zwolennicy „plastikowych” nabożeństw, lecz są to te same osoby, które wolą postmodernizm, feminizm i zrównanie płci od zdrowej biblijnej nauki, o jaką zabiegają ludzie bojący się Boga.

Niedawno słuchałem kazania na temat przemijania wartości rzeczy pospolitych. Nieraz to, co kiedyś stanowiło szczególną wartość, po jakimś czasie znalazło się na śmietniku. Lecz „niebo nie starzeje się”, mówił kaznodzieja, stojąc przy kazalnicy. To, co Bóg nam daje, zawsze jest świeże i ma taką samą wartość, gdyż „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, Ten sam i na wieki” (Hebr. 13:8). Słowa te nawiązują do polecenia, aby naśladować przywódców, "którzy głosili wam Słowo Boga" (w. 7). Jeśli rzeczy wokoło nas powszednieją i wymieniamy je na nowsze, nie pozwólmy, aby ktoś wymienił nam Boga na nowszą wersję, bardziej nowoczesną.

Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba nie można dygitalizować. Pamiętajmy, że Bóg jest święty, to znaczy inny, niż cały zmieniający się świat wokoło nas i Jego słowo do nas też jest święte. I niech tak pozostanie.

Henryk Hukisz