Z
góry zaznaczam, że to rozważanie nie ma na celu wzbudzania nienawiści do nikogo.
Sam temat jest zaczerpnięty ze słów Pana Jezusa, który podyktował Janowi treść
listów do siedmiu zborów. Aż w dwóch listach, Chrystus, Pan Kościoła, nawiązuje
do sytuacji w zborach, wyrażając swoje nastawienie do pewnej grupy ludzi,
których nazywa „nikolaitami”. Osobiście uważam, iż dwukrotne odwołanie się do
jakiegoś zjawiska w siedmiu listach, wskazuje na jego wagę. Dlatego
postanowiłem napisać odrębne rozważanie na temat nikolaitów.
Kim
byli ci tajemniczy ludzie, których znamy jedynie z nazwy?
Obecnie
istnieje przynajmniej kilka różnych interpretacji na ten temat. Pierwszą,
znaczącą informację znajdujemy już pod koniec drugiego wieku w pismach
Ireneusza. Ten, jeden z ważniejszych pisarzy z okresu wczesnego chrześcijaństwa
uważał, że już w pierwszych zborach pojawili się przedstawiciele sekty
powstałej w wyniku odejścia od zdrowej nauki jednego z pierwszych diakonów o
imieniu Nikolaon, po polsku Mikołaj (Dz.Ap. 6:5). Lecz już jeden z uczniów
Ireneusza, Hipolit, uważał, że nikolaici byli jednym z odłamów gnostyków, którzy
w pierwszych wiekach wprowadzali wiele zamieszania w chrześcijańskich zborach.
Osobiście
skłaniam się do interpretacji Kampe Vitringa, biblisty i hebraisty z końca XVII
wieku, który uważał, iż określenie „nikolaiton”
jest zlepkiem greckich słów „nikos”,
które znaczy zwyciężać, zdobywać i „laos”
jako lud, ludzie. Stąd, jak uważał Vitringa, słowo nikolaici określa osoby,
które posiadają zdolność zdobywania ludzi, pociągania za sobą dużej ilości
ludzi, którzy zostają zauroczeni ich przywódczymi zdolnościami. Dla poparcia tej
interpretacji, Vitringa przyjmuje fakt, iż nazwiska użyte w Księdze Objawienia
mają najczęściej znaczenie symboliczne.
W liście
do zboru w Pergamie, Chrystus stawia zarzut trzymania się nauki Balaama. Z
pewnością nie chodzi o bezpośrednie nawiązanie do tego, co uczynił ten starotestamentowy
prorok, lecz o rodzaj zwodzenia, jaki on zastosował wobec Bożego narodu. Jak
wiemy, zarówno z nauczania Pana Jezusa, jak i ostrzeżeń apostolskich,
największym problemem kościoła czasów ostatecznych będą różne zwodzenia.
Fałszywi nauczyciele, prorocy i cudotwórcy stają się zagrożeniem, jakie niszczy
Kościół od środka. Pan Jezus, w listach do siedmiu zborów, które symbolizują
cały Kościół czasów ostatecznych, najczęściej wspomina tego rodzaju zagrożenia,
jak na przykład nikolaici, nauczanie niewiasty Izebel czy odstępstwo od
ewangelii pokuty, na rzecz „ewangelii sukcesu” (Laodycea).
Bezpośrednie
powiązanie nikolaitów z Balaamem w liście do zboru w Pergamie, stanowi
dodatkowe potwierdzenie, iż chodzi tu o ludzi, którzy posiadają umiejętność
pociągania za sobą tłumów. Słowo „balaam” oznacza zarówno „pan ludzi” albo „niszczyciel
ludzi”, w zależności od zapisu „bal-aam” lub, „baala-am”. Dlatego też, uważam, iż
Pan Jezus pisząc do zborów małoazjatyckich, miał na uwadze cały Kościół czasów
ostatecznych. Już wcześniej, gdy rozmawiał z uczniami o swoim powtórnym przyjściu,
ostrzegał ich - „Gdyby wam wtedy kto
powiedział: Oto tu jest Chrystus
albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i
czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych” (Mat. 24:23,24). Jak więc widzimy, zwodziciele będą mówić głównie o Chrystusie, a nie o jakichś wymyślonych ideach.
O
tym samym mówił apostoł Paweł, mając właśnie na uwadze zbór w Efezie, do
którego później Pan Jezus kazał napisać: „Na
swoją obronę masz to, że nienawidzisz uczynków nikolaitów, których i ja
nienawidzę” (Obj 2:6). Paweł, gdy
spotkał się ze starszyzną tego zboru w Milecie, wskazał im na wewnętrzne
zagrożenia, mówiąc im wprost: „Ja wiem,
że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet
spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów
pociągnąć za sobą” (Dz.Ap. 20:29,30).
Widzimy więc, iż przywódcy tego zboru wzięli sobie do serca te ostrzeżenia, i
odnieśli się z nienawiścią do postępowania nikolaitów, którzy starali się pociągnąć
za sobą uczniów Pańskich.
Jak można
rozpoznać współczesnych nikolaitów?
Z
pewnością po ich zasadniczej charakterystyce. Będą starać się za wszelką cenę
pociągnąć za sobą, a raczej odciągnąć od istniejących zborów ludzi już
wierzących. Tak dzieje się w naszych czasach w wielu zborach. Nieraz
odwoływałem się do znanych mi przypadków w różnych rozważaniach na moim blogu.
W Poznaniu, trójka liderów młodzieżowych, wykorzystując czas wspólnych spotkań
i wyjazdów, gdy już się zorientowali, iż mają demokratyczną większość, wyprowadzili
ze zboru sporą ilość osób wierzących. W innej miejscowości, młody przywódca
młodzieży, ogłosił secesję i utworzył własny zbór, porywając za sobą sporą
ilość młodych zwolenników swojego stylu nauczania i pobożności. Przykłady można
mnożyć. Ostatnio, jeden ze zdolnych mówców motywacyjnych, w miejscowościach, w
których istnieją już zbory, organizuje własne społeczności, na symbolicznej
ulicy Krzywej.
Nie
piszą teraz o sposobie, jakim współcześni nikolaici porywają za sobą tłumy
młodych, często nieutwierdzonych jeszcze w wierze ludzi. Posiadają albo
wyuczoną zdolność motywowania, albo umiejętność wywołania emocjonalnych uzależnień
od stylu uprawianego uwielbiania. Pisałem już o tych technikach niejednokrotnie.
Odwołam się jedynie do rozważania pod tytułem: „Motywacja, manipulacja czy ewangelizacja”, w którym dość
obszernie pisałem o zagrożeniu tego rodzaju.
Gdy myślę o technice motywacyjnej, to uważam iż jest ona skuteczna w sytuacjach, gdy chodzi o negocjacje handlowe, polityczne czy społeczne. Tak postępuje się w świecie. Lecz Kościół nie jest z tego świata, chociaż w nim funkcjonuje. Kościół nie potrzebuje stosować metod tego świata, ponieważ został wyposażony w obecność i moc Ducha Świętego.
Biblijnym
przykładem stosowania techniki motywacyjnej jest sytuacja opisana na samym
początku. Gdy do Ewy przyszedł kusiciel w postaci węża, zwrócił jej uwagę na korzyści,
jakie może odnieść, jeśli zastosuje się do jego motywów. Dzięki nim, Ewa
zobaczyła, „że drzewo to ma owoce dobre
do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości,
zerwała z niego owoc i jadła. Dała też mężowi swemu, który był z nią, i on też
jadł” (1 Moj. 3”:6).
Dlatego
apostoł Paweł, w trosce o zdrowy rozwój Kościoła napisał: „obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i
myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się
Chrystusowi” (2 Kor. 11:3). Nie
dajmy się więc zmotywować, nawet jeśli mówcy motywacyjni legitymują się tytułami
naukowymi i dorobkiem literackim na temat swoich umiejętności.
Henryk
Hukisz
Bardzo aktualne i sukcesywnie jak pory roku powtarzalne zjawisko.
ReplyDelete