Z reguły każda kolizja kończy się stratą. Jeśli dwa pojazdy znajdą się w tym samym miejscu a nie zachowują tych samych zasad, to musi dojść do kolizji. Tak się dzieje w świecie fizycznym. Czy jest możliwe, aby doszło do kolizji w świecie duchowym? Mam na uwadze doświadczenia w przeżywaniu wartości duchowych.
Normalnie powinno być tak, że siłą sprawczą w naszym duchowym życiu jest Duch Święty, który został dany wierzącym już na samym początku ery Kościoła. Pan Jezus zapowiedział, że „Orędownik zaś, Duch Święty, którego Ojciec pośle w Moim imieniu, On nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój wam zostawiam, Mój pokój wam daję” (Jan 14: 26). Dlatego apostoł Paweł, wprowadzając wierzących w tajniki życia duchowego, wyjaśniał na czym polega zwycięskie życie w Duchu. Jego rada jest bardzo praktyczna: „Polecam więc: Postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała” (Gal. 5:16). Dalej wyjaśnia reguły oddziaływania sił duchowych na nasze życie - „Ciało bowiem pożąda na przekór duchowi, duch natomiast przeciwko ciału. A tak są sobie przeciwne, że czynicie to, czego nie chcecie” (w. 17). Paweł kończy tę sekwencję uwagą na temat harmonii panującej w naszym życiu, jeśli okazujemy posłuszeństwo prowadzeniu Ducha. Pan Jezus nazwał to pokojem, natomiast Paweł stwierdza, że „jeśli żyjemy według Ducha, według Ducha też postępujmy” (w. 25).
Po tym wstępie chcę przejść do szczególnych doznań duchowych, jakie towarzyszą naszej służbie w Bożym Królestwie. Jak wiadomo, nasz udział w Kościele Jezusa Chrystusa nie polega jedynie na odbieraniu błogosławieństw płynących ze źródła łaski zbawienia. Apostoł Paweł maluje obraz Kościoła, który podobnie jak ciało "ma wiele członków, a wszystkie członki, chociaż jest ich wiele, są jednym ciałem” (1 Kor. 12:12). Tak więc każdy członek Kościoła ma wyznaczone zadanie, którego realizację umożliwia odpowiedni dar łaski, aby to, co robimy, nie było z nas, lecz dokonane przez Pana, dla Jego chwały. Jedynie Duch Święty może zapewnić właściwą jakość wszystkiemu, co robimy w ramach naszej służby w Bożym Królestwie.
Apostoł Paweł pisze, że „w każdym jednak Duch objawia się dla wspólnego dobra” (1 Kor. 12:7). Dzieje się tak tylko dlatego, że „wszystko to zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu z osobna tak, jak chce” (w. 11). Autor Księgi Dziejów Apostolskich opisał działanie Ducha Świętego po tym, jak pierwsi uczniowie zostali napełnieni Jego mocą i składali świadectwo o zmartwychwstałym Jezusie. Znajdujemy tam wiele wspaniałych informacji, jak na przykład: „A Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i trwał w bojaźni Pana, i rozrastał dzięki zachęcie Ducha Świętego” (Dz.Ap. 9:31). Jednak w tamtym czasie nieraz dochodziło do duchowych kolizji w służbie apostolskiej. Chcę zwrócić uwagę na dwa takie wydarzenia opisane przez Łukasza w tej Księdze.
Kiedy apostoł Paweł w towarzystwie kilku współpracowników i Łukasza właśnie, kończył ostatnią podróż misyjną, postanowił udzielić duchowych porad odnośnie do prowadzenia pracy na Bożej niwie. Rozdziały 20 i 21 Księgi Dziejów Apostolskich są opisem dość pośpiesznej podróży Pawła. Czytamy tam, że „Paweł postanowił ominąć Efez, aby nie tracić czasu w Azji. Śpieszył się bowiem, aby, jeśli to możliwe, być na dzień Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie” (Dz.Ap. 20:16). W Milecie spotkał się ze starszymi zboru efeskiego, aby ostrzec ich przed problemami, jakie powstaną wewnątrz tej społeczności. Pawła z tym zborem łączyła osobista więź, dlatego dzielił się z jego liderami tym, co wewnętrznie przeżywał, mówiąc: „Nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście” (Dz.Ap. 20:22).
Z innych listów apostoła Pawła wiemy, że jego życie i służba nie były pasmem sukcesów i dobrego samopoczucia. Pisał o tym w 2 Liście do Koryntian, że przechodził „przez trudy, daleko bardziej przez więzienia, ponad jakąkolwiek miarę przez chłosty, przez wielokrotne niebezpieczeństwo śmierci” (2 Kor. 11:23). Dalej zamieszcza długą listę przejść, w których, jak to określił w osobistym Liście do Tymoteusza - „Pan jednak stanął przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełniło się głoszenie Ewangelii i wszystkie narody ją usłyszały. Zostałem też wyrwany z paszczy lwa” (2 Tym. 4:17). Często, gdy czytam o życiu jakie Pan zgotował Swemu wiernemu słudze, jakim z pewnością był apostoł Paweł, zastanawiam się skąd biorą przykład kaznodzieje, którzy głoszą tzw. ewangelię sukcesu, zapewniając swoich słuchaczy, że życie z Jezusem jest usłane różami bez kolców.
Apostoł Paweł z pewnością znał głos Pana i wiedział na czym polega prowadzenie Ducha Świętego. Jeśli chciał się czymś pochwalić, pisząc o sobie - „mówię jak szalony” (2 Kor. 11:23) dodawał, „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2 Kor. 12:9). Dlatego to, co czekało go w Jerozolimie, do której tak bardzo się śpieszył, odbierał jako błogosławieństwo.
Spotkały go jednak duchowe kolizje nie ze strony wrogów ewangelii, lecz pośród braci, którym służył. Gdy okręt zatrzymał się w Tyrze, aby rozładować towar, Paweł z towarzyszącymi osobami odszukali „uczniów i pozostaliśmy u nich siedem dni”. Zaskakuje mnie informacja o duchowym pocieszeniu, jakim ci uczniowie obdarowali Pawła, będąc „pod wpływem Ducha mówili oni Pawłowi, żeby nie szedł do Jerozolimy” (Dz.Ap. 21:4). Duch Święty zapewniał Pawła o tym, co go czeka w Jerozolimie. Jaki więc Duch teraz zakazywał kontynuowanie tej podróży? Z pewnością nie był to Duch Święty, ponieważ nie może samemu sobie przeczyć. Wytłumaczenie jest tylko jedno - w błędzie byli uczniowie, którzy powoływali się na Ducha. Łukasz, który widział w jaki sposób tę informację przekazano napisał, że byli „pod wpływem Ducha”. W oryginale użyte jest tu słowo „ελεγον” [elegon], co znaczy wypowiedzieć. Prawdopodobnie ci uczniowie wypowiedzieli te słowa tak, jak zwykle czynią to prorocy, powołując się na Ducha. Myślę, że Paweł miał dar „rozpoznawania duchów” (1 Kor. 12:10), dzięki czemu mógł rozpoznać, że słowa, które wypowiedzieli nie są od Ducha Świętego, dlatego ich nie przyjął.
W końcu podróży okręt dopłynął do Ptolemaidy, skąd Paweł z towarzyszącymi osobami udał się do Cezarei, aby dalej iść do Jerozolimy. W Cezarei mieszkał jeden z siedmiu diakonów wyznaczonych do opiekowania się wdowami (Dz.Ap. 6:5). Później Pan posyłał Filipa do głoszenia ewangelii w innych miejscach. Cztery jego córki, chociaż miały dar prorokowania, zachowały milczenie gdyż Duch nie dał im słowa proroczego odnośnie Pawła. Natomiast inny prorok, Agabos z Judei przyszedł i pod wpływem Ducha Świętego pokazał co czeka Pawła w Jerozolimie. Wierzę, że słowa: „To mówi Duch Święty” są prawdziwe, ponieważ przekazał prawdziwą informację, że Paweł zostanie związany i wydany poganom, co w rzeczywistości się stało. Natomiast niewłaściwa była interpretacja tego przekazu przez braci. Łukasz napisał, że „razem z miejscowymi braćmi prosiliśmy Pawła, aby nie szedł do Jeruzalem” (Dz.Ap. 21:12). Oni nie tylko prosili, lecz wprost „błagali, wzywali, pocieszali, napominali”, gdyż takie jest znaczenie słowa „παρεκαλουμεν” [parekaloumen]. Paweł jednak nie uległ pokusie sprzeciwienia się Duchowi Świętemu, zapewniając słowami: „przecież jestem gotów nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jeruzalem dla imienia Pana, Jezusa” (w. 13) i wyszedł z tej kolizji zwycięsko, ponieważ znał głos Ducha Świętego.
Kolizja ma miejsce wówczas, gdy działają dwie siły z przeciwnych kierunków. Czy w obu opisanych sytuacjach przeciwne działanie miało swe źródło w mocy demonicznej, która z reguły sprzeciwia się Duchowi Świętemu? Myślę, że niekoniecznie. Podobnie dzieje się współcześnie. Często ludzie są świadkami wypowiedzi proroków, którzy nieraz podpierają się słowami: „Tak mówi Bóg, lub Duch Święty”, lecz ich przekazy nie mają nic wspólnego z wolą Bożą. Są to najczęściej wypowiedzi wywodzące się z dobrych chęci, nieraz z potajemnie uzyskanej wiedzy o jakiejś osobie lub sytuacji albo z własnego przekonania, że mają objawienie od Boga.
W pewnych środowiskach ewangelicznych wprowadza się do obiegu wypowiedzi proroków na wzór Starego Testamentu. Inni natomiast chcą naśladować to, co dzieje się w innych krajach, jak na przykład w Stanach Zjednoczonych lub za wschodnią granicą. W pierwszym przypadku - obserwowałem to zjawisko osobiście - przyjmuje się zasadę, że jeśli kaznodzieja nie wyprorokuje jaką ktoś ma podjąć decyzję odnośnie pracy, zamieszkania lub innych życiowych spraw, to jest złym kaznodzieją i musi szukać sobie innego zajęcia. Natomiast za wschodnią granicą praktykuje się prorokowanie w formie świadczenia usług. Prawdomówni prorocy, w powszechnej opinii, są popularni i ich adresy znajdują się w nieoficjalnym obiegu. Osoby poszukujące odpowiedzi, przykładowo na temat - z kim się ożenić albo jaką podjąć decyzję w kwestii spornej z innymi osobami, udają się po poradę do tych proroków, zostawiając nieraz drobną ofiarę za przysługę.
W następnym wpisie będę chciał odnieść się do pytania, skąd pochodzą inspiracje proroctw, które są w sprzeczności z tym, jak Duch Święty prowadzi zgodnie z wolą Ojca. Pan Jezus zapowiadając nastanie czasu działania Ducha Świętego w Kościele, powiedział: „Kiedy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Nie będzie bowiem mówił od siebie, ale będzie mówił, co usłyszy, i objawi wam to, co ma nastąpić. On Mnie uwielbi, bo z Mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest Moje. Dlatego powiedziałem, że z Mojego weźmie i wam objawi” (Jan 16:13-15).
Zauważmy, że nawet Duch Święty nie będzie mówił od siebie samego, lecz to, co ma się stać.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.