Przygotowania do obchodzenia Pamiątki Narodzin Chrystusa rozpoczynają się już na początku grudnia. Na wszystkich stacjach radiowych „lecą” kolędy, w reklamach
handlowych dominują tematy świąteczne. Ludzie planują wizyty, spotkania
rodzinne i wspólne wydarzenia. Niestety, najczęściej w tym przedświątecznym
zgiełku, nie pamięta się o najważniejszej Osobie, o Tym, którego narodziny będzie
się obchodzić. Jezus pozostaje gdzieś z boku całego wydarzenia, o ile w ogóle o
Nim będzie się wspominać.
Święta
Bożego Narodzenia kojarzą się, szczególnie dzieciom, z prezentami. Natomiast choinka jako świąteczna dekoracja,
chociaż nie ma biblijnego podłoża, osobiście kojarzy mi się z narodzinami Chrystusa,
a nie z jakimkolwiek pogańskim świętem. Tego szczególnego dnia, pod choinką składa
się są prezenty, jakimi nawzajem obdarowuje się cała rodzina. Rzeczą istotną nie
jest cena zakupionego podarunku, lecz sam fakt, że pamięta się o drugiej
osobie. Zdarza się, że już po zdarciu opakowań, ma miejsce nieoficjalna giełda
oceny prezentów - kto dostał lepszy, a kto droższy, bo nie zawsze te dwie
wartości idą w parze.
Jednak
niewątpliwie największym prezentem, jaki otrzymał cały świat jest Dar Syna
Bożego, który narodził się w Betlejemie dwa tysiące lat temu. I o tym chciałbym
dzisiaj napisać krótkie rozmyślanie.
Nie
muszę nikogo przekonywać o sytuacji, w jakiej znajduje się każdy człowiek. Nie
mam na uwadze sytuacji materialnej lub społecznej, lecz życiowej, jaka stawia
każdego z nas na pozycji przeciwnej wobec Boga. Wszyscy jesteśmy grzesznikami,
nie dlatego, że nagrzeszyliśmy, lecz takimi już się urodziliśmy. Odziedziczyliśmy
po naszym praojcu Adamie śmierć, i to nie tylko fizyczną, lecz wieczne
odłączenie od Boga. Muszę to przypomnieć, ponieważ chcę pokazać jak wielki i
często niedoceniony jest ten szczególny Dar, o którym powinniśmy pamiętać nie
tylko raz w roku. Jestem przekonany, że bez względu na to, jak często zaglądamy
do Biblii, wszyscy znamy złoty werset: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał Swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego uwierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (Jan 3:16).
Apostoł
Paweł pisał w swoich listach sporo na ten temat. Osobiście poznał tę wielką
prawdę będąc w drodze do Damaszku, gdy spotkał go Chrystus i zapytał o powód
prześladowania Go. Wówczas ten pobożny Żyd zrozumiał, że w porównaniu z ogromem
jego grzechów i nieprawości: „o wiele bardziej łaska Boga - i w tej łasce dar jednego człowieka, Jezusa Chrystusa - zaobfitowała dla wielu” (Rzym. 5:15). Ten fakt zmienił całe
życie Saula, które od tego momentu zaczęło obracać się wokół jedynej osi, jaką dla
niego stał się Chrystus. Jak sam to określił, że teraz „przez Niego i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen” (Rzym. 11:36). Wraz z Chrystusem, mamy
wszystko inne co jest niezbędne dla naszego życia. Paweł ujął tę wielką prawdę
w retorycznym pytaniu mówiąc, że Bóg „który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale wydał Go za nas wszystkich, jak i z Nim nie miałby nam darować wszystkiego?” (Rzym. 8:32).
Dlaczego
możemy mieć wszystko inne, gdy przyjęliśmy ten największy Dar, jakim jest sam
Pan Jezus? Myślę, że często nie doceniamy wagi tego Daru, gdyż potocznie uważa
się, że celem przyjścia Chrystusa na ziemię, jest zapewnienie ludziom wierzącym
zbawienia, które polega na zabraniu ich do nieba. Przecież sam Pan Jezus powiedział,
że gdy przygotuje dla nas miejsce, to później przyjdzie, aby nas zabrać do Ojca. Tak, to jest wielka prawda, gdyż bez Jego narodzin i śmierci,
nigdy byśmy się tam nie dostali.
Wielkość
tego Daru Bożego, jaki otrzymaliśmy w Chrystusie, to nie tylko niebo, lecz przede
wszystkim życie wieczne. No przecież to jest to samo – powiedzą niektórzy. Czy
rzeczywiście?
Niebo,
to miejsce, do którego zabierze nas Chrystus, gdy powróci powtórnie. Życie wieczne
mamy już teraz, gdy uwierzyliśmy w Niego. Jezus sam to powiedział: „Zapewniam, zapewniam was: Kto wierzy, ma życie wieczne” (Jan 6:47). Do nieba zabierze nas
dopiero później, natomiast życie wieczne mamy już teraz. Dlatego uważam, że jeśli jedynie oczekujemy na przeniesienie
nas po śmierci przed Oblicze Ojca, to tak na prawdę nie
doceniamy Daru tego życia, które już mamy. Jezus dał nam to życie już teraz, abyśmy z
niego korzystali. Pan Jezus, mówiąc o sobie, że jest Dobrym Pasterzem, przyszedł
po to, aby Jego owce „miały życie, i to w obfitości” (Jan 10:10).
Życie
wieczne, jakie już mamy, umożliwia nam wejście w społeczność z Ojcem już teraz.
Jezus przyniósł życie wieczne do nas, tutaj na ziemię. Apostoł Jan daje
świadectwo, że osobiście widział i dotykał życia, które „zostało objawione i widzieliśmy Je, i świadczymy o Nim, i głosimy wam życie wieczne, które było zwrócone ku Ojcu, a nam zostało objawione - to, co widzieliśmy i usłyszeliśmy, głosimy również wam, abyście i wy trwali we wspólnocie z nami.”
(1 Jan 1:2,3).
Znakiem
posiadania życia wiecznego jest przebywanie w społeczności z Ojcem i Synem w
Duchu Świętym. Jeśli w Nim trwamy, wówczas podobnie jak latorośl, będziemy
wydawać wiele owocu, nie własnych uczynków, lecz będzie to owoc Ducha Świętego,
czyli „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Gal. 5:22,23).
Apostoł
Piotr pisał również o tym wielkim Darze, jakim jest życie wieczne w nas już
teraz, jakie „Jego Boska moc dała nam w darze przez poznanie Tego, który powołał nas dzięki własnej chwale i doskonałości” (2 Ptr. 1:3). Apostoł
Paweł, wskazując na siebie samego, wyjaśnia na czym polega teraz nasze życie,
skoro staliśmy się uczestnikami życia wiecznego, że „już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. To zaś, co teraz przeżywam w ciele, przeżywam w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał za mnie samego siebie” (Gal. 2:20).
Może
łatwiej jest wierzyć w wieczną nagrodę, którą otrzymamy po śmierci, niż teraz
objawiać w sobie życie wieczne. Życie wieczne może przejawić się jedynie
w takim ciele, które umarło dla grzechu. Ta śmierć jest naszą decyzją, jak powiedział
Paweł: „jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że i z Nim będziemy żyć” (Rzym. 6:8), dlatego udziela nam dobrej rady: „uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie” (w.
11).
W
naszej codziennej walce z ciałem, z jego pożądliwościami często przegrywamy,
dlatego teraz życie wieczne nie może objawić się w nas w całej pełni Bożej chwały. Dlatego najczęściej odwołujemy się do nadziei na niebo i jego wspaniałości. Lecz
musimy wiedzieć, że Bóg chce w nas przejawić pełnię Swojej natury już teraz. Nie
stanie się to bez naszej woli, gdyż Piotr mówi, że skoro mamy tę świadomość, jak
wielki jest Boży Dar w nas – „Tym samym też dokładając wszelkich starań, uzupełniajcie waszą wiarę moralną doskonałością, a doskonałość poznaniem, poznanie zaś wstrzemięźliwością, a wstrzemięźliwość wytrwałością, wytrwałość natomiast pobożnością, pobożność zaś braterską przyjaźnią, a przyjaźń miłością”
(2 Ptr. 1:5-7). Nieco dalej w swoim
liście Piotr dodaje nam otuchy pisząc, że „tak bowiem czyniąc, nigdy się nie potkniecie” (w. 10).
Wierzę,
że jeśli doceniamy wielkość Daru życia wiecznego, jakie już mamy, doświadczymy w
pełnej mierze wejścia do nieba, gdyż Piotr zapewnia nas, że „w ten sposób też zostanie wam szeroko otwarte wejście do wiecznego Królestwa naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (2 Ptr.
1:11).
Henryk
Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.