Tuesday, December 17, 2013

Wkorzenieni w Prawdę


 Jedno z najbardziej znanych określeń Jezusa zostało wypowiedziane przez Niego samego – „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Jan 14:6). Najczęściej spotykamy się z odniesieniem do „Drogi”, ponieważ jest to bezpośrednie nawiązanie do słów, że On jest jedyną możliwością wejścia w relację z Ojcem niebieskim.
Uważam, że dwa pozostałe wyrażenia, są tak samo istotne dla pełnego zrozumienia roli, jaką Chrystus spełnia w naszym życiu, gdyż On jest również Prawdą i Życiem. Dzisiaj chciałbym odnieść się jedynie do wyrażenia, że Pan Jezus jest Prawdą, jaką powinniśmy poznać i trzymać się jej wiernie do końca naszego życia.
Apostoł Paweł, pisząc do wierzących w Pana Jezusa w Kolossach, zwraca uwagę na znaczenie trwania w tym, co stanowiło początek poznania Chrystusa. Skoro Chrystus jest jedynym fundamentem, na jakim możemy budować nasze życie, bardzo istotne jest to, abyśmy w niego zostali mocno wkorzenieni. Paweł radzi: „jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie” (Kol. 2:6,7). Skoro Chrystus jest Prawdą, jaka została nam objawiona, powinniśmy zapuścić mocno nasze korzenie w Niego. Jest to szczególnie istotne ze względu na częste burze, jakie siły diabelskie rozpętują w naszym życiu, aby nas wyrwać z naszego położenia w Chrystusie.
Pan Jezus przestrzegał Swoich uczniów przed tym, co jest nieuniknione – „Na świecie ucisk mieć będziecie”, lecz od razu dodał – „ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (Jan 16:33). Dlatego, jak pisał apostoł Piotr – „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili” (1 Ptr. 4:12,13). Słowa te nawiązują bezpośrednio do tego, co spotykało naszego Pana. Gdy się narodził, nie było dla Niego miejsca nawet w wiejskiej gospodzie. Lisy miały jamy a ptaki niebieskie gniazda, a Syn Człowieczy nie miał stałego miejsca, aby skłonić Swoją głowę. Dlatego przygotowywał Swoich naśladowców, aby nie byli zaskoczeni, gdy pójdą zwiastować ewangelię, że nie będą ich wpuszczać w bramy miast. Jego uczniowie musieli być przygotowani na najcięższe przeciwności, które jak silna wichura, będą starały się wyrwać ich z powołania. Jezus osobiście przygotował Piotra, mówiąc mu bez ogródek: „Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś; lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz” (Jan 21:18).
Zwątpienia, jak przeciwne wiatry, często miotają naszymi sercami. Nikt nie może być bohaterem sam z siebie. Skoro dwaj uczniowie, którzy widzieli znaki i cuda, słyszeli słowa, na które demony i choroby ustępowały, a zmarli powstawali z martwych, to gdy ich Mistrza ukrzyżowano, opuścili Jerozolimę w głębokim przygnębieniu. Później, gdy szli załamani w kierunku Emaus, wyznali szczerze przygodnemu wędrowcy: „A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało” (Łuk. 24:21). Jak to dobrze, że tym wędrowcem był sam Chrystus, który otworzył ich serca, aby zrozumieli Boże dzieła. My również będziemy miotani zwątpieniami w sytuacjach, których nie będziemy rozumieć, ani z łatwością akceptować, dlatego tak ważne jest, abyśmy trwali w Chrystusie, naszym Panu, który jest jedyną Prawdą.
Musimy mocno trzymać się Chrystusa, jak latorośl, która „sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie” (Jan 15:4). Później, apostoł Paweł pisał do młodego naśladowcy Tymoteusza: „Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył” (2 Tym. 3:14). Ten młody sługa ewangelii, wychowany przez wierzącą babcię, znał wartość objawionej w Pismach Prawdy, jaką jest Jezus Chrystus. On nie tylko o tej Prawdzie słyszał, lecz przede wszystkim widział jej prawdziwe oblicze w życiu Pawła. Tymoteusz był naocznym świadkiem walki z przeciwnościami, z jakimi ten wierny sługa ewangelii zmagał się w swoim życiu. Wiedział, że naśladowanie Chrystusa, to nie zaszczyty i honory od ludzi, lecz walka z mocami ciemności, z „nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich” (Efez. 6:12). Tymoteusz wiedział, że Paweł, w prawdzie opuszczony nawet przez najwierniejszych przyjaciół, mógł prawdziwie zaświadczyć: „Pan stał przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie ewangelii, i aby je słyszeli wszyscy poganie; i zostałem wyrwany z paszczy lwiej” (2 Tym. 4:17). Dlatego musiał na każdym kroku wystrzegać się, aby nie dać się wyrwać przez te przeciwności, ponieważ wiedział, że jedynie Pan jest w stanie zachować go w każdej sytuacji.
Paweł nauczał wierzących na czym polega zwycięskie życie, w którym będą miotani „wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu” (Efez. 4:14). Siła, która może przeciwstawić się tym „wiatrom”, to trwanie w społeczności Kościoła, Ciała Chrystusa, które jest „filarem i podwaliną prawdy” (1 Tym. 3:15). Dlatego autor innego listu do wierzących zachęca, a raczej nakazuje, aby nie opuszczali „wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hebr. 10:25). Z tych słów wynika, że my bardziej, niż nasi bracia i siostry z początku dziejów Kościoła, potrzebujemy tego bezpiecznego miejsca, jakim jest wspólnota wierzących.
Jeśli ktoś mówi, że trwa w Chrystusie, a równocześnie wędruje od zboru do zboru, nigdzie nie zapuszczając korzeni, to nie zna Chrystusa. Trwanie w Chrystusie wyraża się w zakotwiczeniu w Prawdę, jedyną, jaką mamy, a jest nią sam Chrystus. Apostoł Paweł pisał wyraźnie na czym polega włączenie w Ciało, którym jest Kościół Jezusa Chrystusa – „całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości” (Efez. 4:16). To właśnie Kościół, który jest podwalną prawdy, daje możliwość trwania w Prawdzie, jaką jest Chrystus. Jest jak żywy organizm, w którym wszystkie elementy znajdują się na właściwym miejscu i wykonują przeznaczoną dla każdego z nich funkcję. A tym, który rozdziela dary łaski, jest Duch Święty, który czyni wszystko zgodnie z wolą Bożą.
Słowo Boże naucza nas posłuszeństwa i zaparcia się siebie, wyrzeczenia swoich cielesnych pragnień, aby Duch Święty mógł nas poprowadzić w tej walce z przeciwnościami naszego ciała. A Jego rola polega na kierowaniu naszego wzroku na Jezusa, naszego „Wodza i dokończyciela wiary” (Hebr. 12:2 [B.G.]).
Zawsze będziemy poddawani próbie, czy trwamy w wierze. Sprawdzianem naszej wierności Panu i Prawdzie jest sytuacja, gdy słyszymy nauki i filozofie obce Słowu Bożemu. To, jak się wówczas zachowujemy, jest najlepszym świadectwem wkorzenienia w Prawdę. Musimy przeto mieć się zawsze na baczności, jak nam radzi apostoł Piotr - „abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska” (2 Ptr. 3:17). A będąc zakorzenieni w Kościele, możemy wzrastać „w łasce i w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (w. 18).
Pamiętajmy o tym, że Bóg chce, „aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Bardzo często zauważamy jedynie pierwszą część Bożego pragnienia. On, tak samo jak pragnie naszego zbawienia, tak samo chce, abyśmy poznali Prawdę i w niej trwali ustawicznie do samego końca.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.