Jedno
z najbardziej znanych określeń Jezusa zostało wypowiedziane przez Niego samego
– „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko
przeze mnie” (Jan 14:6).
Najczęściej spotykamy się z odniesieniem do „Drogi”, ponieważ jest to
bezpośrednie nawiązanie do słów, że
On jest jedyną możliwością wejścia w relację z Ojcem niebieskim.
Uważam,
że dwa pozostałe wyrażenia, są tak samo istotne dla pełnego zrozumienia roli,
jaką Chrystus spełnia w naszym życiu, gdyż On jest również Prawdą i Życiem.
Dzisiaj chciałbym odnieść się jedynie do wyrażenia, że Pan Jezus jest Prawdą,
jaką powinniśmy poznać i trzymać się jej wiernie do końca naszego życia.
Apostoł
Paweł, pisząc do wierzących w Pana Jezusa w Kolossach, zwraca uwagę na znaczenie
trwania w tym, co stanowiło początek poznania Chrystusa. Skoro Chrystus jest
jedynym fundamentem, na jakim możemy budować nasze życie, bardzo istotne jest
to, abyśmy w niego zostali mocno wkorzenieni. Paweł radzi: „jak więc
przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i
zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając
nieustannie dziękczynienie” (Kol.
2:6,7). Skoro Chrystus jest Prawdą, jaka została nam objawiona, powinniśmy
zapuścić mocno nasze korzenie w Niego. Jest to szczególnie istotne ze względu
na częste burze, jakie siły diabelskie rozpętują w naszym życiu, aby nas wyrwać
z naszego położenia w Chrystusie.
Pan
Jezus przestrzegał Swoich uczniów przed tym, co jest nieuniknione – „Na
świecie ucisk mieć będziecie”, lecz od razu dodał – „ale ufajcie, Ja
zwyciężyłem świat” (Jan 16:33).
Dlatego, jak pisał apostoł Piotr – „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś
niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu,
ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie
się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili” (1 Ptr. 4:12,13). Słowa te nawiązują
bezpośrednio do tego, co spotykało naszego Pana. Gdy się narodził, nie było dla
Niego miejsca nawet w wiejskiej gospodzie. Lisy miały jamy a ptaki niebieskie
gniazda, a Syn Człowieczy nie miał stałego miejsca, aby skłonić Swoją głowę.
Dlatego przygotowywał Swoich naśladowców, aby nie byli zaskoczeni, gdy pójdą zwiastować ewangelię, że nie
będą ich wpuszczać w bramy miast. Jego uczniowie
musieli być przygotowani na najcięższe przeciwności, które jak silna wichura,
będą starały się wyrwać ich z powołania. Jezus osobiście przygotował Piotra,
mówiąc mu bez ogródek: „Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i
chodziłeś, dokąd chciałeś; lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a
kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz” (Jan 21:18).
Zwątpienia,
jak przeciwne wiatry, często miotają naszymi sercami. Nikt nie może być
bohaterem sam z siebie. Skoro dwaj uczniowie, którzy widzieli znaki i cuda,
słyszeli słowa, na które demony i choroby ustępowały, a zmarli powstawali z
martwych, to gdy ich Mistrza ukrzyżowano, opuścili Jerozolimę w głębokim przygnębieniu.
Później, gdy szli załamani w kierunku Emaus, wyznali szczerze przygodnemu
wędrowcy: „A myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela, lecz po tym
wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało” (Łuk. 24:21). Jak to dobrze, że tym wędrowcem był sam Chrystus,
który otworzył ich serca, aby zrozumieli Boże dzieła. My również będziemy
miotani zwątpieniami w sytuacjach, których nie będziemy rozumieć, ani z
łatwością akceptować, dlatego tak ważne jest, abyśmy trwali w Chrystusie, naszym
Panu, który jest jedyną Prawdą.
Musimy
mocno trzymać się Chrystusa, jak latorośl, która „sama z siebie nie może
wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać
nie będziecie” (Jan 15:4). Później,
apostoł Paweł pisał do młodego naśladowcy Tymoteusza: „Ale ty trwaj w tym, czegoś
się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył” (2 Tym. 3:14). Ten młody sługa
ewangelii, wychowany przez wierzącą babcię, znał wartość objawionej w Pismach
Prawdy, jaką jest Jezus Chrystus. On nie tylko o tej Prawdzie słyszał, lecz
przede wszystkim widział jej prawdziwe oblicze w życiu Pawła. Tymoteusz był
naocznym świadkiem walki z przeciwnościami, z jakimi ten wierny sługa
ewangelii zmagał się w swoim życiu. Wiedział, że naśladowanie Chrystusa, to nie
zaszczyty i honory od ludzi, lecz walka z mocami ciemności, z „nadziemskimi
władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi
duchami w okręgach niebieskich” (Efez.
6:12). Tymoteusz wiedział, że Paweł, w prawdzie opuszczony nawet przez
najwierniejszych przyjaciół, mógł prawdziwie zaświadczyć: „Pan stał przy
mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie ewangelii, i
aby je słyszeli wszyscy poganie; i zostałem wyrwany z paszczy lwiej” (2 Tym. 4:17). Dlatego musiał na każdym
kroku wystrzegać się, aby nie dać się wyrwać przez te przeciwności, ponieważ
wiedział, że jedynie Pan jest w stanie zachować go w każdej sytuacji.
Paweł
nauczał wierzących na czym polega zwycięskie życie, w którym będą miotani „wiatrem
nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu”
(Efez. 4:14). Siła, która może
przeciwstawić się tym „wiatrom”, to trwanie w społeczności Kościoła, Ciała
Chrystusa, które jest „filarem i podwaliną prawdy” (1 Tym. 3:15). Dlatego autor innego listu do wierzących zachęca, a
raczej nakazuje, aby nie opuszczali „wspólnych zebrań naszych, jak to jest u
niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej
widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hebr.
10:25). Z tych słów wynika, że my bardziej, niż nasi bracia i siostry z
początku dziejów Kościoła, potrzebujemy tego bezpiecznego miejsca, jakim jest
wspólnota wierzących.
Jeśli
ktoś mówi, że trwa w Chrystusie, a równocześnie wędruje od zboru do zboru,
nigdzie nie zapuszczając korzeni, to nie zna Chrystusa. Trwanie w Chrystusie
wyraża się w zakotwiczeniu w Prawdę, jedyną, jaką mamy, a jest nią sam
Chrystus. Apostoł Paweł pisał wyraźnie na czym polega włączenie w Ciało,
którym jest Kościół Jezusa Chrystusa – „całe ciało spojone i związane przez
wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem
działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w
miłości” (Efez. 4:16). To właśnie
Kościół, który jest podwalną prawdy, daje możliwość
trwania w Prawdzie, jaką jest Chrystus. Jest jak żywy organizm, w którym
wszystkie elementy znajdują się na właściwym miejscu i wykonują
przeznaczoną dla każdego z nich funkcję. A tym, który rozdziela dary łaski,
jest Duch Święty, który czyni wszystko zgodnie z wolą Bożą.
Słowo
Boże naucza nas posłuszeństwa i zaparcia się siebie, wyrzeczenia swoich cielesnych
pragnień, aby Duch Święty mógł nas poprowadzić w tej walce z przeciwnościami
naszego ciała. A Jego rola polega na kierowaniu naszego wzroku na Jezusa,
naszego „Wodza i dokończyciela wiary” (Hebr. 12:2 [B.G.]).
Zawsze
będziemy poddawani próbie, czy trwamy w wierze. Sprawdzianem naszej wierności
Panu i Prawdzie jest sytuacja, gdy słyszymy nauki i filozofie obce Słowu
Bożemu. To, jak się wówczas zachowujemy, jest najlepszym świadectwem
wkorzenienia w Prawdę. Musimy przeto mieć się zawsze na baczności, jak nam
radzi apostoł Piotr - „abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie
dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska” (2 Ptr. 3:17). A będąc zakorzenieni w Kościele, możemy wzrastać „w
łasce i w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (w. 18).
Pamiętajmy
o tym, że Bóg chce, „aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania
prawdy” (1 Tym. 2:4). Bardzo
często zauważamy jedynie pierwszą część Bożego pragnienia. On, tak samo jak
pragnie naszego zbawienia, tak samo chce, abyśmy poznali Prawdę i w niej trwali
ustawicznie do samego końca.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.