Friday, April 19, 2013

Z kim przystajesz...




  ...takim się stajesz – mówi jedno z popularnych porzekadeł. Inne, podobne przysłowie stwierdza, że „jeśli usiądziesz między wrony, to będziesz krakać, jak one”.

Psalmista Dawid zapewnia nas, że za szczęśliwego może uważać się ten człowiek, „który nie idzie za radą bezbożnych ani nie stoi na drodze grzeszników, ani nie zasiada w gronie szyderców” (Ps. 1:1). Jak więc widzimy, bardzo istotne jest to, w jakim towarzystwie się obracamy. Tak już jest, że upodobniamy sie do tych, z którymi spędzamy sporo czasu, ponieważ nie chcemy się wyróżniać z otoczenia. Asymilacja z otoczeniem, jest naturalną cechą społeczną każdej jego jednostki.

Jest rzeczą oczywistą, że człowiek wierzący w Boga, nie będzie z upodobaniem szukać towarzystwa ludzi bezbożnych. Chyba, że jest to publiczna komunikacja, czy miejsce pracy - nie mamy wówczas wyboru. Oczywiście, nie chcę przez to powiedzieć, że powinniśmy zamknąć się za jakimiś murami, aby odizolować się od świata. Pan Jezus w Swej modlitwie do Ojca powiedział : „Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachował od złego”, lecz równocześnie stwierdził, majac nas na uwadze – „Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” (Jan 17:15,16). Jednym z zasadniczych celów naszego życia jest bycie solą i światłością w tym świecie (Mat. 5:13-15).  Lecz nie o takich sytuacjach chcę pisać w tym rozmyślaniu, lecz o własnym wyborze z kim chcemy spędzać nasz czas.

Chciałbym zwrócić naszą uwagę na sytuacje, gdy przebywamy wśród wierzących, którzy nie postępują właściwie. Często spotykamy się z ludźmi, którzy uważają się za chrześcijan, lecz ich życie jest zaprzeczeniem tego, co jest przyjęte za standardowe postępowanie. Apostoł Paweł wielokrotnie zwracał uwagę na to, jak powinniśmy odnosić się wobec tych, ktorzy postępują nieporządnie. Pisząc do wierzących w zborze korynckim, wśród których tolerowana był niemoralność, nawoływał do postępowania w szczerości, zgodnie z prawdą - „abyście nie przestawali z tym, który się mieni bratem, a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą, żebyście z takim nawet nie jadali” (1 Kor. 5:11). Brak reagownia na obecność „mieniącego się bratem”, wywołuje bardzo niebezpieczne skutki dla całej społeczności. Ktoś porównał to do sytuacji, gdy do skrzynki ze zdrowymi jabłkami wrzuci się jedno zgniłe. Błędem byłoby spodziewać się, że większość zdrowych owoców uzdrowi ten jeden zepsuty. Rezultat będzie raczej odwrotny.

W późniejszym okresie, gdy Paweł pisał listy z więzienia, ostrzegając wierzących w różnych zborach, zwracał również uwagę na tę sprawę. Pisał do zboru w Tesalonikach – „Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas” (2 Tes. 3:6). Czyżby Paweł stracił miłość do ludzi, którzy znajdowali się w społeczności wierzących? Przecież wcześniej pisał, że miłość „wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi” (1 Kor. 13:7). Chyba nikt nie posądza apostoła Pawła o fałszywe nastawienie do ludzi w różnych sytuacjach?

Podobnie pisał do Tytusa, któremu powierzył kontynuowanie dzieła Bożego na Krecie. Paweł prosił Tytusa o uporządkowanie spraw w zborach na tej wyspie. Wydał mu wiele wskazówek, jak należy prowadzić Bożą służbę zgodnie ze zdrową nauką. Wiadomo, że wszędzie można spotkać ludzi, którzy nie będą zainteresowani życiem zgodnym z ewangelią, dlatego napisał: „A człowieka, który wywołuje odszczepieństwo, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje” (Tyt. 3:10,11).

Apostoł Jan, często nazywany „apostołem miłości” będąc już u schyłku swego życia, ostrzegał również przed pewnymi ludźmi – „Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie” (2 Jan 1:10). Jan wskazał też na niebezpieczeństwo ignorowania tej przestrogi, dodając – „Kto go bowiem pozdrawia, uczestniczy w jego złych uczynkach” (w. 11). Myślę, że można powiedzieć, iż brak reakcji na zalecenia w tej materii należy traktować jako przyzwolenie na trwanie w złym postępowaniu tych osób. Taka postawa wobec tych, którzy postępują nieporządnie, nie może być uważana jako przejaw miłości, lecz wręcz jest uczestniczeniem w cudzych grzechach.

Nie oznacza to, że powinniśmy unikać ludzi, którzy grzeszą, gdyż zadaniem kościoła jest wzajemne budowanie się. Osoby wierzące, które są bardziej „duchowe”, winny okazać pomoc słabszym w wierze.Tak nauczał apostoł Paweł, pisząc do wierzących w zborach Galacji – „Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony” (Gal. 6:1). Na tym polega okazanie miłości, gdy pomaga się nosić brzemiona drugich osób, a nie na tolerowaniu złego postępowania.

Zgodnie z nauką apostolską, grzech powinien być wyznany, aby móc przyjąć usprawiedliwienie z łaski. Jan pisał: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości” (1 Jan 1:9). Tolerowanie złego postępowania bliźniego jest umacnianiem go w przekonaniu, że nic złego nie zrobił. To jest tak, jakgdybyśmy pomagali mu w przekonaniu, że nie zgrzeszył. Wówczas czynimy go kłamcą przed Bogiem, jak napisał Jan – „Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego” (w. 10). W ten sposób stajemy się uczestnikami jego grzechu. Upodobniamy się do niego, jeśli nie zareagujemy zgodnie z nauką apostolską, która nakazuje zdystansowanie się wobec grzechu.

Jest to pewien proces, o jakim mówił Pan Jezus – „A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego” (Mat. 18:15). Jeśli natomiast osoba,która postępuje nieporządnie, nie przyjmuje napomnienia, w dalszym postępowaniu, już całego zboru, „niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik” (w. 17). Tak nauczał Pan Jezus.

Pamiętajmy, co może uczynić jeden zepsuty owoc pośród wielu zdrowych.

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.