Monday, April 15, 2013

Wiara dobrze odżywiana




  Kiedy mam na uwadze wiarę, myślę nie o poglądach, lecz o ufności, jaką mamy wobec Boga i Jego Słowa. A skoro w Biblii jest napisane, że wiara może być martwa, lub słaba, pomyślałem sobie, że należy ją odżywiać, a nawet, dobrze odżywiać, aby nie utraciła swej żywotności.  Dobrze jest pamiętać, że Bóg powiedział, „a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie” (Heb. 10:38), skoro tak, to musimy starać się o zachowanie wiary w takim stanie, aby w rezultacie mogła nas ożywiać.

Niedawno przeczytałem, że najlepszym pokarmem naszej wiary są doświadczenia. Nic jej tak nie wzmacnia i nie ożywia, jak trudności, przez które przechodzimy w naszym życiu. Apostoł Piotr, który doświadczył w swoim życiu wielu cierpień i przeszedł przez wiele przeszkód, napisał ku pokrzepieniu serc wierzących – „Weselcie się z tego, mimo że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie, gdy się objawi Jezus Chrystus” (1 Ptr. 1:6,7). A musimy pamiętać o wątpliwości, jaką wyraził Pan Jezus, wspominając o swoim powtórnym przyjściu – „Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łuk. 18:8).

Tak więc, gdy spotykają nas doświadczenia, nie myślmy, że nasz Pasterz o tym nie wie. On doskonale zdaje sprawę z tego, jakiego pokarmu potrzebuje Jego owca. Zgodnie z tym, co powiedział Dawid, doświadczony pasterz, również mój Dobry Pasterz „na niwach zielonych pasie mnie, nad wody spokojne prowadzi mnie” (Ps. 23:2). Czyni to dla pokrzepienia mojej duszy, abym mógł kroczyć ścieżkami Jego sprawiedliwości. Dla ożywienia mojej wiary, posługuje się „kijem”, a kiedy to czyni, to z pewnością odczywam to dobitnie. Jedno jest pewne, że Pan to czyni w jednym celu, abym nie zszedł na manowce, tam gdzie nie ma właściwego pokarmu.

Jeśli chodzi o dobór właściwego pożywienia, to wiemy, że pragnienie słodyczy jest oznaką dziecięctwa. Dorosły człwiek wie, że dobry pokarm, treściwy w wartości odżywcze nie zawsze smakuje przyjemnie dla podniebienia. Podobnie jest w życiu duchowym, nowonarodzone niemowlęta do Królestwa Bożego pragną „nie sfałszowanego duchowego mleka, aby przez nie wzrastali ku zbawieniu” (1 Ptr. 2:2). Natomiast w celu bodowania się w dom duchowy, jako żywe kamienie, rozumiemy wartość powołania w Chrystusie, który „cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady” (w. 21). Potrzeba prawdziwej dojrzałości, aby zrozumieć, że to jest „łaska, jeśli ktoś związany w sumieniu przed Bogiem znosi utrapienie i cierpi niewinnie” (w. 19).

Uważam, że we współczesnym chrześcijaństwie olbrzymią krzywdę czynią nauczyciele „ewangelii dobrobytu”, według której dziecko Boże nie może doświadczać cierpienia i trosk. Wmawianie ludziom wierzącym, że Bóg daje jedynie duchowe „słodycze” pozbawia ich duchowego wzrostu, a objawami tego niedorozwoju jest słaba, albo wręcz martwa wiara. Wiadomo komu zależy na tym, aby chrześcijanie mieli wiarę niedożywioną, „cherlawą” na tyle, aby dziecko Boże nie miało siły podnieść się nawet z najmniejszego upadku.

Gdy patrzymy na drzewa, to możemy zauważyć, że najbardziej ukorzenione są te, które rosną na zboczach gór, gdzie dmie nieustanny wicher. Każdy podmuch graniczący z możliwością wyrwania drzewa, skutkuje silniejszym zaczepieniem się korzeni w skalistych szparach. Apostoł Paweł złożył nam świadectwo wytrwania wśród największych przeciwności. Zdradzony przez swoich rodaków, opuszczony przez współpracowników, mógł powiedzieć z całym przekonaniem - wiem, że „Pan stał przy mnie i dodał mi sił, aby przeze mnie dopełnione było zwiastowanie ewangelii, i aby je słyszeli wszyscy poganie; i zostałem wyrwany z paszczy lwiej” (2 Tym. 4:17). A skoro doświadczył tak bliskiej i skutecznej obecności Pana, to wysnuł dojrzały wniosek - „Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego złego i zachowa dla królestwa swego niebieskiego; jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen” (w. 18).

Doświadczenia są pokarmem naszej wiary. Bez nich nie potrafilibyśmy nawet czytać Słowa Bożego, które nieraz zapowiada trudności w naszym życiu. Pan Jezus powiedział swoim uczniom: „Na świecie ucisk mieć będziecie”, lecz zaraz dodał: „ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat” (Jan 16:33). Gdyby unikali ucisków, nie mieliby okazji, aby nauczyć się ufności.

Autor Listu do Hebrajczyków napisał, że „bez wiary zaś nie można podobać się Bogu” (Hebr. 11:6). Czytając ten rozdział, możemy dowiedzieć się, że to właśnie dzięki wierze niezliczeni bohaterowie „zgasili moc ognia, uniknęli ostrza miecza, podźwignęli się z niemocy, stali się mężni na wojnie, zmusili do ucieczki obce wojska. Kobiety otrzymały z powrotem swoich zmarłych przez wskrzeszenie; inni zaś zostali zamęczeni na śmierć, nie przyjąwszy uwolnienia...”. Gdyby natomiast, zamiast tych doświadczeń, przyjmowali „ewangelię sukcesu”, nie byliby w stanie „dostąpić lepszego zmartwychwstania” (w. 34, 35).

Czym karmimy swoją wiarę? Czy wybieramy jedynie te wersety z Biblii, które zapowiadają radosne doznania? Jeśli tak, to zachowujemy się przy stole Słowa Bożego jak małe dzieci, które spośród wartościowych pokarmów, wybierają tylko słodycze.

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.