Saturday, February 22, 2014

Miłosierdzie, czy naiwność?



Jak długo żyję, zawsze gdy spotykałem ludzi proszących o pomoc,  miałem z tym problem, ponieważ prawie nigdy nie miałem możliwości sprawdzenia, czy rzeczywiście dotyczy to osoby będącej w potrzebie, czy jest to zwykłe wyłudzanie pieniędzy. Co ciekawe, najczęściej chodziło o pomoc finansową, a nie o kawałek chleba.
Bez względu na szerokość geograficzną, a bywałem tu i tam, zdarzyło mi się zostać naciągniętym, wprawdzie na niewielką kwotę, dlatego postanowiłem być ostrożnym, jeśli chodzi o udzielanie pomocy w sytuacjach, gdy nie mam możliwości zbadania, czy taka pomoc jest rzeczywiście potrzebna.
Ostatnio szerzą się w internecie, a szczególnie na Facebook’u powielane prośby o pomoc dla ciężko chorych, najczęściej dzieci. A jakże, do informacji, oprócz numeru konta i przebiegu choroby, dołączone jest zdjęcie, aby wyglądało to na prawdziwą historię. Ponieważ posiadacze kont na FB mają ułatwioną sprawę, nie muszą niczego sprawdzać, ani pisać od nowa, wystarczy kliknąć „share”, i prośba dociera do kolejnej liczby czytelników. Po jakimś czasie, taka prośba widnieje na niezliczonej ilości profili, i być może znajdzie się kilka poruszonych serc, aby okazać miłosierdzie, bez możliwości sprawdzenia, czy ta chora osoba w ogóle istnieje.
Bóg jest Bogiem miłosiernym, co do tego nie ma wątpliwości. Jego pomoc okazana człowiekowi jest jak najbardziej adekwatna do sytuacji, gdyż bez niej, nikt nie doświadczyłby zbawienia. Dlatego Bóg okazuje Swoje miłosierdzie dla ludzi, którzy naprawdę tego potrzebują. Wierzę, że my, jako naśladowcy Boga, powinniśmy również okazywać miłosierdzie osobom będącym w potrzebie. Pomoc, o jaką jesteśmy proszeni, nie dotyczy zbawienia, lecz wsparcia finansowego, dlatego musimy być pewni, że jest ona konieczna.
Zwróćmy uwagę, że Pan Jezus postawił tę kwestię bardzo jasno. Powiedział, że gdy Syn Człowieczy przyjdzie, zasiądzie na tronie swej chwały i powie: „Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie” (Mat. 25:35,36). Później wyjaśnił, że „cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” (w. 40). Tak więc, nasza pomoc okazywana bliźnim ma być zgodna z rzeczywistą potrzebą, ma być udzielana łaknącym, pragnącym, nagim, chorym i uciskanym. Więc naszym obowiązkiem jest wpierw sprawdzić, czy potrzebujący w ogóle istnieje i czy rzeczywiście jest w potrzebie.
Apostoł Paweł nauczał ludzi wierzących, aby rozsądnie szafowali środkami finansowymi - „niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu(Efez. 4:28). Znów podkreślona jest prawda o udzielaniu pomocy potrzebującym, czyli że należy sprawdzić autentyczność takiej sytuacji. Chodzi o to, aby celem udzielania pomocy było zaspokojenie potrzeby biednego, a nie pokazanie swojej dobroci poprzez okazanie tej pomocy.
Zachętą  do napisania tego krótkiego rozważania był artykuł w „Polityce”, w którym podane są informacje o naciąganiu ludzi na miłosierdzie, podając spreparowaną historię o nieszczęśliwym dziecku. Autorka tego materiału zwraca uwagę na ten problem, gdyż ludziom nie chce się sprawdzać takich informacji, ponieważ chodzi najczęściej o ich samozadowolenie z możliwości okazania pomocy. Psycholog społeczny wyjaśnia to zjawisko słowami, że: „wirtualne miłosierdzie powinno być aktem prostym. I przede wszystkim przyjemnym, bo wysyłając niewielkie zazwyczaj pieniądze, czujemy się potrzebni, empatyczni, prospołeczni” (Oszustwa miłosierdzia)
Skoro jesteśmy szafarzami środków finansowych, jakie posiadamy dzięki Bożemu błogosławieństwu, powinniśmy wydawać je rozsądnie, a nie na oślep, gdyż są one Bożym darem.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.