22 lipca 2013 roku cała Wielka Brytania wstrzymała
oddech, gdy w Londynie na schodach St. Mary Hospital pojawił się kolorowo
ubrany starszy pan i w bardzo oficjalnym stylu ogłosił narodziny następcy
tronu. Narodziny „royal baby” zajmowały pierwsze miejsca w mediach na całym
świecie, nawet zaczęto porównywać to wydarzenie do narodzin Chrystusa.
Po kilku miesiącach pojawiła się już mniej
medialna wiadomość, że królewski herold był samozwańczym sługą dworu
królewskiego, gdyż pan Tony Appleton wystąpił w tej szczególnej roli z własnej
woli. Przyjechał taksówką na zaplecze szpitala i w bogato ozdobionym stroju
podał do publicznej wiadomości, że za jego plecami narodził się następca
brytyjskiego tronu. Napisano później w prasie, że był to najlepszy medialny
oszust ostatnich czasów.
Apostoł Paweł napisał do Tymoteusza, swego
naśladowcy w służbie zwiastowania ewangelii Chrystusowej: „każ słowo Boże,
nalegaj w czas albo nie w czas, strofuj, grom i napominaj ze wszelką
cierpliwością i nauką” (2 Tym. 4:2
[B.G.]). Celowo podałem ten werset z Biblii Gdańskiej, gdyż w oryginale
zostało użyte słowo „keruson”, które znaczy więcej niż „głoś”, gdyż jest
nawiązaniem właśnie do służby herolda, którego zadaniem jest podawanie do
publicznej wiadomości informacji z polecenia króla. Sądzę, że w naszym języku
słowo „głosić” ma słabsze znaczenia niż „kazać” lub „nakazywać”. Według
Słownika Języka Polskiego, „głosić”, znaczy – „czynić coś wiadomym, upowszechniać jakieś idee,
hasła, myśli, propagować coś; wyrażać jakieś treści” (PWN), natomiast „kazać”, oznacza
– „wydawać rozkaz, polecenie; żądać,
polecać, nakazać, powodować, sprawiać, że coś się dzieje, zmuszać do czego
swoim postępowaniem, nie rozkazem” (tamże).
Wszyscy jesteśmy Bożymi heroldami, tak należy
rozumieć polecenia apostolskie. Służba zwiastowania Słowa Bożego została
przekazana każdemu, kto uwierzył w Pana Jezusa i jest Jego naśladowcą. Jezus
powiedział wprost: „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu
stworzeniu” (Mar. 16:15).
Ewangelista Marek zaświadczył również o uczniach Pańskich, że „oni zaś
poszli i wszędzie kazali, a Pan im pomagał i potwierdzał ich słowo znakami,
które mu towarzyszyły” (Mar. 16:20).
Zadaniem herolda jest podawanie do wiadomości, a
może nawet nakazywanie przyjęcia do wiadomości Bożych prawd. Herold, to coś
więcej niż ambasador, gdyż ten drugi zajmuje się negocjowaniem, przekonywanie
do praw obowiązujących w jego królestwie. Herold występuje w imieniu Boga, i
czyni wiadomym Jego prawa, mówi w autorytecie Pana. Słowo Boże posiada
autorytet w sobie, gdyż jest natchnione przez samego Boga. Autor Listu do
Hebrajczyków podał definicję Słowa Bożego, że „jest żywe i skuteczne,
ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy
i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hebr. 4:12). Skuteczność tego Słowa nie
wynika z cech posiadanych przez tego, który je wypowiada, lecz z posiadanego w
sobie natchnienia. Dlatego, według zapisanej relacji przez Marka, zwiastowane
przez uczniów Słowo, Pan potwierdzał czynnie. Dzięki temu ewangelia miała moc,
jaka płynęła wprost z krzyża, a nie z
umiejętności przekonywania słuchaczy. Apostoł Paweł doświadczył w swoim sercu
tej mocy, dlatego gdy wybierał się do Koryntu, powiedział: „nie przyszedłem
z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże” (1 Kor. 2:1). Wiedział, że jedyne Słowo
Boże ma moc, dlatego, jak sam to określił: „przybyłem do was w słabości i w
lęku, i w wielkiej trwodze, a mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w
przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, aby
wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (1 Kor. 2:3-5).
Prawdziwym heroldem może był jedynie ten, kto
został powołany przez samego Pana. Niestety, zdarza się, że pojawiają się
samozwańczy heroldowie. Mają wprawdzie dobre zamiary, lecz bez Bożego
namaszczenia nie sa w stanie reprezentować Boga, lecz jedynie własne dobre
chęci. A to nie wystarczy, aby przekazywać Boże prawdy. Gdy byłem jeszcze
młodym chrześcijaninem, spotkałem tzw. „badaczy Pisma Świętego”. Prawdą jest,
że badali Słowo Boże, podobnie jak Żydzi za dni Chrystusa, o których Pan
powiedział: „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a
one składają świadectwo o mnie, ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby
mieć żywot” (Jan 5:39,40).
Podobnych ludzi spotykamy cały czas. Wielu jest
samozwańczych heroldów, którzy myślą, że samo mówienie o Bogu daje im prawo do
występowania w Jego imieniu.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.