Gdy mieszkałem jeszcze w Stanach, jadąc iedyś samochodem, miałem jak zwykle włączone Moody Radio. W programie był jakiś wywiad z osobą, która przeszła terapię nowotworową. Ponieważ miałem podobne przeżycie, od razu nastawiłem uszu, aby posłuchać tej rozmowy. Osoba udzielająca wywiadu mówiła o najbardziej istotnej wizycie w klinice, gdy lekarz oświadczył, iż stadium nowotworu osiągnęło już czwarty stopień. Wówczas chory, nieświadomy tej informacji, zapytał: „Panie doktorze, a ile stopni istnieje?”. Lekarz spojrzał spokojnie w oczy pacjenta i odpowiedział: „Tylko cztery”.
Najczęściej jest tak, że podejrzewając pojawienia się choroby, boimy się pójść do lekarza, aby nie usłyszeć złej diagnozy. Z reguły zdajemy sobie sprawę, że taka informacja z ust lekarza, a szczególnie gdy jest podparta testami medycznymi, jest prawdziwa. Zadajemy wówczas sobie pytanie, czy lepiej jest nie wiedzieć, jaki jest stan faktyczny naszego zdrowia? Sądzę, że każdy, kto chce jeszcze pożyć, nawet, jeśli dowie się prawdy, lepiej jest taką wizytę w gabinecie lekarskim złożyć.
Pan Jezus powiedział znamienite słowa – „poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (Jan 8:32). To zdanie jest bardzo często wykorzystywane dla różnych celów, nawet przez ludzi nie mającym z Bogiem nic wspólnego. Lubię angielkojęzyczną wersję tego wersetu, gdyż jest w nim mowa o uczynieniu nas wolnymi (will make you free). To niby to samo, co „wyzwoli”, ale dla mnie jest to powiedziane bardziej wyraźnie, że dzięki poznaniu prawdy, zostaniemy uczynieni wolnymi od tego, co nas napełniało lękiem.
Tym, kto oznajmia nam prawdę o nas jest Duch Święty, który posługuje się Słowem Bożym. Pan Jezus zawsze mówił prawdę swoim uczniom. Gdy nie nie byli w stanie zrozumieć tego, co chciał im przekazać, mówił w przypowieściach, lub „otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć” (Łuk. 24:45). Dlatego, gdy mówił o Pocieszycielu, który miał przyjść aby Jego miejsce, zapewniał, że „gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, wam oznajmi” (Jan 16:13).
Podobnie jak skalpel lekarza, czy obecnie promień laserowy, operacji tej dokonuje Słowo Boże, które jest „żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hebr. 4:12). Bóg w Swojej miłości do nas chce jak najprędzie postawić Swoją diagnozę o naszym sercu, nie tym mięsistym, lecz duchowym, które oddajemy Jemu. Salomon zostawił nam wspaniałą radę od Boga – „Synu mój, daj mi swoje serce, a twoje oczy niechaj strzegą moich dróg” (PrzSal. 23:26). Widzimy więc, że nie wystarczy tylko oddać serce Bogu, lecz musimy postanowić zastosować się do postawionej diagnozy, czyli spełniać to, co Bóg nam objawił o nas. A On chce, abyśmy chodzili Jego drogami, bo one są jedynymi, jakie potrafią doprowadzić nas do właściwego stanu duchowego zdrowia.
Kiedyś, gdy Izrael znalazł sie w bepiecznym miejscu, po drugiej stronie Morza Czerwonego, a cała armia egipska została przykryta jego wodami, Mojżesz wraz z całym narodem zaśpiewali pieśń zwycięstwa. Byli wolni, gdyż Boże obietnice wybawienia z udręki egipskiej spełniły się. Poznali nowe oblicze Boga, że jest ich lekarzem, który ochroni ich przed plagami tego świata. Lecz musieli coś uczynić, oprócz zaakceptowania tej wielkiej prawdy o Bogu Rafa, to znaczy, lekarzu. Bóg powiedział: „Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja, Pan, twój lekarz” (2 Moj. 15:26).
Jak często, gdy czytamy Boże Słowo, gdy Duch Święty wskazuje nam na coś, co należy w sobie poprawić, zachowujemy się jak człowiek „który w zwierciadle przygląda się swemu naturalnemu obliczu; bo przypatrzył się sobie i odszedł, i zaraz zapomniał, jakim jest” (Jak 1:23,24). Przecież wiemy, że nawet najlepsze lekarstwo nie pomoże nam, jeśli nie będziemy go używać. Ja muszę codziennie połykać przepisanę przez lekarza tabletkę. Kiedyś zapomniałem o tym i przez dwa dni jej nie brałem. Zaraz pojawiły się objawy, które ustąpiły, gdy tylko znów połknąłem tę tabletkę.
Znam wielu ludzi, którzy mają zatargi z innymi wierzącymi, i nic sobie z tym nie robią. Wręcz odwrotnie, próbują bardziej okazywać swoja pobożność, zamiast zrobić to, co nakazał Pan Jezus, mówiąc: „odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój” (Mat. 5:24).
Gdy Bóg postawi Swoją diagnozę, jest ona z pewnością jak najbardziej prawdziwa. Przejawem Bożej łaski jest to, że oprócz doskonałego rozpoznania, Bóg daje również doskonałe lekarstwo. Wspaniały przykład takiego działania widzimy już na samym poczatku Kościoła. Gdy Piotr zwiastował Ewangelię, jak najbardziej pod natchnieniem Ducha Świętego, serca słuchaczy zostały zdiagnozowane - poznali że są zgubieni w swoich grzechach. Nie czekając na inną okazję, zaraz zawołali: „Co mamy czynić, mężowie bracia?” (DzAp. 2:37). Piotr, natychmiast zaaplikował Boże lekarstwo – „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” (w. 38). I co uczynili ci, których Duch Święty przekonał o ich problemie? Czytamy dalej: „Ci więc, którzy przyjęli słowo jego, zostali ochrzczeni i pozyskanych zostało owego dnia około trzech tysięcy dusz” (w. 41).
Bóg nadal posługuje się Swoim Słowem, które potrafi postawić najlepszą i najprawdziwszą diagnozę o naszym wewnętrzym stanie. Tylko od nas samych zależy, czy doznamy uwolnienia od choroby, jakakolwiek zostanie rozpoznana.
I jeszcze jedno, im prędzej udamy się do Boga Lekarza, tym lepiej dla nas!
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.