Friday, January 13, 2012

Jaką woń wydaje twoje życie?

Powonienie jest jednym ze zmysłów, w jakie Stwórca wyposażył człowieka, i to z pewnością nie było Jego kaprysem. Rozumiemy, że wzrok jest nam bardzo potrzebny, mowa i słuch tak samo, wspaniale jest rozkoszować się słodyczą zjadanych potraw. Możemy się nieraz zastanawiać, po co potrzebne jest nam powonienie. Są sytuacje, gdy wolelibyśmy nie czuć zapachów jakie nas otaczają.
Skoro o Bogu czytamy, że ma upodobanie w odbieraniu przyjemnej woni, to my stworzeni na Jego obraz, powinniśmy też szukać zadowolenia w odbieraniu jak i w wydawaniu miłych zapachów. Wiodąca myśl tego rozważania zaczerpnięta jest z listu Apostoła Pawła do wierzących w Koryncie - "Bogu niech będą dzięki, Temu, który w Chrystusie zawsze nas wiedzie w pochodzie triumfalnym i przez nas roznosi po wszystkich miejscach woń Jego poznania. Jesteśmy bowiem wonnością Chrystusa dla Boga wśród tych, którzy dostępują zbawienia, jak i wśród tych, którzy idą na zatracenie" (2 Kor. 2:14-15).
Z łatwością można zuważyć, że źródłem skąd płynie nasza „wonność” nie jest dezodorant, ani inne sztuczne pachnidło, lecz jest nim zwycięstwo, jakie odnosimy w Chrystusie. Woń zwycięstwa, to brzmi zupełnie inaczej, niż zapach życia.
Nie ma zwycięstwa bez kosztów. Jezus dał swoim uczniom lekcję ekonomii, mówiąc o przygotowaniu się do walki. Tak jak budowniczy domu, wpierw zastanawia się, czy stać go na dokończenie a król, szykując się do wojny, liczy ile będzie go ta walka kosztować, bo musi powołać odpowiednią liczbę wojowników. Te słowa Mistrz powiedział w kontekście nauki o życiu, a dokładniej, o wyrzeczeniach, i to nie cząstkowych, lecz całkowitych - "Tak więc każdy z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co do niego należy, nie może być Moim uczniem" (Łuk 14:33).
Apostoł Paweł, pisząc później do uczniów Pańskich w Rzymie, tak to ujął - „Zachęcam więc was bracia, przez wzgląd na miłosierdzie Boga, abyście złożyli wasze ciała na ofiarę żywą, świętą, podobającą się Bogu, związana z waszą mądrą służbą” (Rym. 12:1). Złożyć ofiarę ze swojego życia? Czy  nie za wiele mamy dać Bogu? Ofiara żywa, znaczy, że mamy oddać swoje życie teraz, dopóki żyjemy, mamy oddać je Panu. Ofiara oznacza również śmierć.
Izraelici byli oswojeni z widokiem uśmiercanych owiec, baranów, bydła i ptaków w celu złożenia ich na ołatarzu ofiarnym. Starotestamentowy obraz składanych zwierząt na ofiarę wskazywał na największa ofiarę, jaką złożył ze swego życia Boży Syn. Listy apostolskie opisują dokładnie na czym polega znaczenie ofiary Chrystusa, jako Bożego Baranka. Najlepiej oddaje to List do Hebrajczyków; "... krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego siebie samego jako niewinnego ofiarował Bogu" (Heb. 9:14). Jezus, tą ofiarą, uwielbił swego Ojca, jak sam to wyraził słowami modlitwy: „Uwielbiłem Ciebie na ziemi, bo wypełniłem dzieło, które powierzyłeś Mi do wykonania” (Jan 17:4).
Uwielbienie Boga przez ofiarę. To nie jest piękne hasło, czy pobożne życzenie. Jest to jedyna forma najlepszego uwielbienia Boga za wszystko, co od Niego Mamy. Biblia jest pełna przykładów ludzi, którzy padali na oblicza, składali olbrzymie ofiary, ślubowali Bogu wierność w chwili zwycięstwa, jakie Pan im zgotował.
Nie muszę nikogo, kto narodził sie na nowo i stał sie dzieckiem Bożym przekonywać o tym, że Bogu winni jesteśmy nie tylko złożyć pokłon, lecz ofiarę z całego życia. Apostoł Paweł wyraził to pragnienie uwielbienia Boga słowami: „Z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. I już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. To zaś, co teraz przeżywam w ciele, przeżywam w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował” (Gal. 2:20).  Ukrzyżowany, aby żyć już tylko dla Niego. Czy my otrzymaliśmy łaskę zbawienia mniejszą niż Paweł?
Słyszałem kiedyś opowiadanie, że najlepsze zapachy z kwiatów uzyskuje sie w procesie zgniatania ich na miazgę. Czy nasz Pan nie jest godzien, aby wydać dla Niego woń w wyniku zgniatania nas w doświadczeniu? Dlaczego miałby Pan nas tak doświadczać? Słyszy się nieraz, że jako dzieci Króla, mamy zagwarantowane życie w dostatku i zdrowiu. A jednak, Słowo Boże pokazuje nam wyraźnie, że miłość Ojca wyrażona jest inaczej - "Pan bowiem karci tego, kogo kocha, chłoszcze zaś każdego, którego przyjmuje za syna" (Heb. 12:6). Na tym polega miłość Ojca, że On pragnie nas tak ukształtować wewnętrznie, abyśmy stali się Jego synami, tak świętymi jak On sam. Bóg wie co jeszcze w naszym życiu ma zostać poddane obróbce. Jak garncarz, bierze nasze życie w Swoje dłonie i ugniata, aż uzyska naczynie, jakie Sam zamierzył.
Zwycięstwo, jakie odnosimy w tym procesie, to nie wielkie dokonania, cuda i czyny na Bożej niwie lecz całkowite poddanie się Bogu. Salomon zapisał, że "ten, kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż zdobywca miasta" (Prz. Sal. 16:32). Bóg pragnie mieć nas dla Siebie i u Siebie bardziej, niż widzieć nas w wielkich dziełach dla Niego. On jest Bogiem zazdrosnym, On powiedział: „Pan, którego imię brzmi Zazdrosny, jest Bogiem zazdrosnym” (2 Moj. 34:14), co znaczy, że pragnie mieć nas na Swoją wyłączną własność. Dlatego, kierując się miłością, poddaje nas doświadczeniom, próbom. Jak to odbieramy? Czy poddajemy się, jak Maria która "wzięła funt prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego, namaściła stopy Jezusa i wytarła je swoimi włosami" (Jan 12:3).
Jaką woń Pan odbiera z naszego życia? Czy z rozkoszą wypełnia Swoje nozdrza owocem ofiary z naszego życia? A może, jak kiedyś Izrael, ustami Go wielbimy, nie bacząc na to, jakie świadectwo wydajemy swoim życiem. Apostoł Paweł zachęcał wierzących w Koryncie, aby ich woń pociągała innych do zbawienia.
Był czas w Izraelu, gdy Bóg posłużył sie mocnym słowem w stosunku do tych, ktorych wybrał, wyprowadził z Egiptu i dał wspaniałości Ziemi Obiecanej. Ponieważ nie słuchali go i nie oddawali Mu szczerej czci, jaka Mu się należy, zapytał wprost: "Jeżeli Ja jestem Ojcem, to gdzie jest Moja cześć? I jeżeli Ja jestem waszym Panem, to gdzie jest bojaźń przede Mną? (Mal. 1:6). Lecz oni nadal składali Bogu ofiary i nie brali do serc Bożego napomnienia. Dlatego Bóg tak określił to, co robili nieszczerze - "rzucę gnój na waszą twarz, gnój waszych świąt, i oddalę was od siebie" (Mal. 2:3).
Raz jeszcze zapytam, jaką woń wydaje twoje życie?
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.