Wednesday, January 11, 2012

Owoc warg


W języku angielskim istnieje wyrażenie “lip service”. Oznacza ono, że ktoś chce komuś okazać pomoc, i czyni to jedynie słowami, za którymi nie stoi jakakolwiek czynność.
W Biblii czytamy natomiast: „Przez Niego więc nieustannie składajmy Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg, które wyznają jego imię” (Heb. 13:15). Co to jest „owoc warg”? Na ile, w życiu wielu chrześcijan, jest to jedynie „lip service”?
Wargami, a dokładniej ustami, posługujemy się na co dzień i nie wyobrażamy sobie życia bez możliwości wypowiedzenia swoich myśli. Chyba, że jest ktoś niemy, i nie może posługiwać się ustami, używa wówczas języka migowego. Oprócz normalnej możliwości wyrażania swoich myśli za pomocą ust, istnieje jeszcze tzw. mowa ciała. Specjaliści od gestów jakie wykonuje człowiek, potrafią lepiej odczytać nasze zamierzenia obserwując nasze ciało, niż jedynie słuchając tego, co wypowiadają nasze usta. Ja chcę zająć się teraz naszymi wargami, a raczej tym co z nich wychodzi.
Greckie słowo „cheilos” znaczy zarówno wargi, jak i brzeg morza. Z ust wylewają się potoki słów, przekraczając nasze wargi, jak woda gdy wylewa się z morza, przekracza jego brzeg. Znaczenie ma to, co wychodzi z naszych ust a nie one same. Porównanie ust z brzegiem morza dało chyba skojarzenie z laniem wody, gdy ktoś mówi jedynie dla samego mówienia.
Skoro Bóg wyposażył nas w usta, widocznie mają one służyć czemuś dobremu. Ktoś kiedyś powiedział, w oparciu o werset z listu Jakuba - a niech każdy człowiek będzie skory do słuchania, nieskory do mówienia (Jak 1:19), że powinniśmy dwa razy więcej słuchać, niż mówimy, skoro mamy dwoje uszu i tylko jedne usta. Ważniejsze jest jednak to, co mówimy a nie ile słów wypowiadamy.
Najważniejsze jest jednak to, jakie słowa wypowiadamy i co za nimi stoi. Czy są to jedynie puste słowa, czy też wypowiadamy je odpowiedzialnie, gdyż słowa zobowiązują. Jezus ostrzega, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu (Mat. 12:36). Przerażające, no nie? Z każdego słowa! A tak łatwo je wypowiadamy, nie zastanawiając się, jakie konsekwencje mogą wywołać. Już tu na ziemi, niekoniecznie musimy czekać na dzień sądu, możemy poznać skutek działania naszych słów.
Najwięcej wskazówek odnośnie do tego, jak należy i jak nie należy posługiwać się  językiem, dzięki któremu wypowiadamy słowa, jest Księga Przypowieści Salomona. Przytoczę jedynie kilka przykładów.
„Śmierć i życie są w mocy języka, lecz kto nim zyskuje przyjaciół, korzysta z jego owocu.”  (Prz. Sal. 18:21).
„Kto pilnuje swoich ust i swojego języka, uchroni swoją duszę od niejednego niebezpieczeństwa.”  (Prz. Sal. 21:23).
„Fałszywy język nienawidzi tych, których zmiażdżył, a usta pochlebcy prowadzą do zguby”  (Prz. Sal. 26:28).
I jeszcze jedna poważna przestroga „Usta sprawiedliwego tryskają mądrością, lecz język przewrotny będzie wyrwany” (Prz. Sal. 10:31).
Apostoł Jakub, w swoim powszechnym liście, zawarł również dość szczegółową naukę na temat posługiwania się językiem. W prawdzie, słowa te kieruje w pierwszym rzędzie do nauczycieli, to jednak wszyscy ponosimy tą samą odpowiedzialność za słowa, jakie wypowiadamy. Ten, kto potrafi kontrolować swój język, zaliczony jest do grona mężów doskonałych. Dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień; jeśli kto w mowie nie uchybia, ten jest mężem doskonałym, który i całe ciało może utrzymać na wodzy (Jak. 3:2).  Kontrola języka jest zadaniem nie prostym; tak jak zmuszenie konia do posłuszeństwa, wymaga odpowiedniego sprzętu, tak i nasz język nie poddaje się z łatwością. I język jest ogniem; język jest wśród naszych członków swoistym światem nieprawości; kala on całe ciało i rozpala bieg życia, sam będąc rozpalony przez piekło (Jak. 3:6).
Mamy jeden język, nasze usta są jednym źródłem, przez brzegi którego wylewa się treść naszych myśli. Trudne jest poskramianie języka, jak mówi Apostoł Jakub: „Natomiast nikt z ludzi nie może ujarzmić języka, tego krnąbrnego zła, pełnego śmiercionośnego jadu.” (Jak. 3:8). Skoro mamy tylko jeden język i jedne usta, to musimy coś zrobić, aby wysławianie Boga nie mieszało się ze słowami, którymi źle mówimy o ludziach. Nim wysławiamy Pana i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże; z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak, bracia moi, być nie powinno  (Jak. 3:9,10).
Jaki owoc wydają nasze wargi? Można nauczyć się ładnie mówić, czy śpiewać. Już prorok Izajasz powiedział o Izraelitach, że oddają cześć Bogu jedynie ustami. I rzekł Pan: Ponieważ ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie, tak że ich bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim (Izaj. 29:13).
Ja nie mówię tu o tych, którzy, gdy otworzą swoje usta, to trzeba zatykać uszy, lub przynajmniej stosować jakieś filtry ochronne. O nich pisał Apostoł Paweł: „Grobem otwartym jest ich gardło, językami swoimi knują zdradę, jad żmij pod ich wargami; usta ich są pełne przekleństwa i gorzkości” (Rzym. 3:13,14).
Mam na uwadze nas, wierzących, którzy nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jaki owoc wydają nasze wargi. Czy uprawiamy jedynie „lip service”, gdy z łatwością wypowiadamy słowa, zarówno do Boga jak i do bliźnich, nie zastanawiając się nad tym, że za słowami powinny iść czyny.
Na zakończenie chcę przypomnieć dobrą radę Apostoła Piotra: „Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać dni dobre, ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej” (1 Ptr. 3:10).  Wysławiajmy Pana szczerym sercem i czystymi ustami, ponieważ, jak powiedział Pan Jezus, “z obfitości serca mówią usta jego” (Łuk. 6:45).
Warto więc zastanowić się nad obfitością, jaka wypełnia nasze serca. O tym napiszę w następnym rozmyślaniu.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.